25 historii o niezwykłych przygodach, jakie można przeżyć w teatrze lub muzeum

Ludzie
2 tygodnie temu

Wyjście do teatru albo muzeum to zazwyczaj bardzo uroczysta okazja. Wiele wrażeń gwarantuje nie tylko sam spektakl albo wystawa, ale także ogólna atmosfera. W sieci natknęliśmy się na historie, które udowadniają, że na wydarzeniu kulturalnym należy być gotowym na wszystko.

  • Miałam jakieś 14 lat, poszliśmy z rodzicami do teatru. Siedzieliśmy i patrzyliśmy, jak aktorka flirtuje z mężczyzną na scenie. Coś w stylu: „Rozepnij mi sukienkę!”. I wtedy tata radosnym basem oznajmił: „Ja mogę rozpiąć!”. Publiczność się śmiała, a ja i mama byłyśmy czerwone ze wstydu. © Overheard / Ideer
  • Poszłam z chłopakiem do teatru. Wystroiłam się i założyłam prezent od niego: złote kolczyki i naszyjnik. Pod koniec pierwszego aktu zabolały mnie uszy, a pod koniec drugiego szyja pokryła się czerwonymi plamami i strasznie swędziała. Chłopak popatrzył na mnie i i niewinnie powiedział: „Myślałem, że tylko żartujesz, mówiąc o alergii na biżuterię”. © Overheard / Ideer
  • Poznałam faceta online. Zaprosił mnie na randkę. Byłam zmęczona standardowymi randkami w kawiarniach, więc zaproponowałam wyjście do teatru. Poparł ten pomysł. Kiedy weszliśmy, bardzo pewnie poprowadził mnie tam, gdzie należało, szybko znalazł przejście do naszych miejsc. To było tak, jakby znał teatr na pamięć. Miło mnie to zaskoczyło, bo na pierwszy rzut oka nie wydawało się, że facet uczęszcza na takie wydarzenia kulturalne. Powiedziałam: „Tak dobrze wszystko tu znasz. Często tu przychodzisz?”. A on odpowiedział: „Tak. Pięć razy dziennie” i zaczął się śmiać. Okazało się, że pracuje w sklepie niedaleko i biega do teatru, żeby skorzystać z toalety. ©
    Oddział nr 6 / VK
  • To była noc muzeów w naszym mieście. Staliśmy w długiej kolejce. Za nami stanęły dwie dziewczyny, a potem gdzieś poszły. Staliśmy przez długi czas. Kolejka się wydłużyła. Potem wróciły z grupą młodych ludzi. Jedna z dziewczyn powiedziała do mnie: „Niech pani powie, że stałyśmy za panią”. A ja sama jestem jeszcze dziewczyną, mam dopiero 29 lat. Powiedziałam więc z oburzeniem: „Nie”. © Caramel / VK
  • Byłam z klasą na wycieczce po muzeum. Jak wiadomo, w każdym muzeum jest sklepik. Kupiłam kilka błyskotek, zapłaciłam za nie i poszłam na lunch. Kiedy siedzieliśmy w restauracji, nauczyciel przypomniał mi, żebym napisała do mamy. Włożyłam rękę do kieszeni i okazało się, że nie ma tam mojego telefonu! Gorączkowo sięgnęłam do torby i też go tam nie było! W panice wybiegłam z restauracji i pobiegłam do muzeum. Wyjaśniłam sprzedawczyni, że być może zostawiłam tu telefon. Podała mi dwa telefony naraz, z których jeden był mój. Odkryłam, że drugi należał do dziewczyny z naszej grupy. Byłam jednak zdezorientowana i odpowiedziałam, że nie wiem, czyj jest ten drugi. Do dziś czuję się zakłopotana. © Caramel / VK
  • Sala w naszym teatrze była mała, kameralna. Przedstawienie było wspaniałe. Bardzo ciekawie się go oglądało. Całe wrażenie psuła tylko mama trzyletniej dziewczynki, która cały czas opowiadała córce, co dzieje się na scenie. Być może nie powinno się przyprowadzać bardzo małych dzieci na spektakle przeznaczone dla starszych dzieci. © Lomonosov-Club Magazine / Dzen
  • Znajomy zaprosił mnie na sztukę, w której występuje, do bardzo znanego teatru. Dał mi dwie wejściówki. A ja nie mam z kim zostawić mojego 3-letniego syna. Zabrałam go więc ze sobą. Żeby się zabezpieczyć, usiadłam obok wyjścia, uznając, że jak mały zacznie rozrabiać, wezmę go pod pachę i wyjdę. Podczas trwania spektaklu mój syn wczołgał się pod siedzenia i zachowywał się cicho. Wszystko poszło dobrze. Spektakl się skończył. Poczekałam na znajomego. Kiedy wracaliśmy, powiedział mi, że okazuje się, że gdy tylko dziecko pojawiło się w teatrze, wszyscy zostali postawieni w stan gotowości: aktorzy zostali ostrzeżeni, że może wystąpić siła wyższa, obsługa miała na nas oko, a kamery nas obserwowały. © Belle Margot / Dzen
  • Moja mama mówi, że już od trzeciego roku życia uwielbiałam muzea. A to dlatego, że odwiedzaliśmy miejsca, które naprawdę mnie interesowały: wystawy z hologramami, sale historii naturalnej z dinozaurami, kolekcje zabawek i lalek. Pamiętam, że w muzeum transportu mogłam wsiadać do tramwajów i wozów z kucykami. To jedne z moich najszczęśliwszych wspomnień. © Angela Shingler / Quora
  • Niedawno zdaliśmy sobie z mężem sprawę, że nie byliśmy w teatrze od około 5 lat, chociaż przed urodzeniem dzieci chodziliśmy tam raz w miesiącu. Zostawiliśmy dzieci z moją mamą i poszliśmy. Ja założyłam sukienkę, mój mąż garnitur. Szczęśliwi usiedliśmy na swoich miejscach i przygotowaliśmy się, aby cieszyć się sztuką. A potem zostaliśmy obudzeni przez obsługę, ponieważ mój mąż chrapał i przeszkadzał aktorom w występie. Najwyraźniej dopóki najmłodszemu nie wyjdą zęby, możemy zapomnieć o teatrze. © Mamdarinka / VK
  • Niedawno byłam w teatrze. Całą moją uwagę przykuł bardzo uroczy kot! Posłusznie siedział na ramieniu właścicielki i bacznie obserwował, co dzieje się na scenie. Sąsiad tej kobiety spojrzał na kota ze zdziwieniem i powiedział, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział. W odpowiedzi właścicielka kota wyjaśniła, że nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ kot przeczytał sztukę, a teraz był ciekawy, co zrobił z nią reżyser. Ostatecznie sąsiad nie zrozumiał żartu i przeniósł się na puste miejsce z dala od nich.© Komnata nr 6 / VK
  • Kiedy byłem dzieckiem, często chodziłem z dziadkami do teatru. Żyliśmy skromnie. Ale w przerwie, kiedy patrzyliśmy na te wszystkie drogie kanapki w barku, burczało nam w brzuchu. Babcia, dobra dusza, zabierała ze sobą kurczaka, jajko i ogórka. Dopadła nas obsługa z pretensjami, dlaczego przynosimy ze sobą jedzenie? A babcia powiedziała: „Macie za wysokie ceny. Chętnie panią poczęstuję”. Pani z obsługi uśmiechnęła się i poszła.
  • Myślałam, że lepiej nie chodzić z dziećmi do teatru, bo na pewno będą rozrabiać. Ale mój mąż powiedział, że wychowujemy je po to, żebyśmy mogli pójść z nimi także w takie miejsca. Byłam bardzo niespokojna! Ubrałam je ładnie i poprosiłam, żeby zachowywały się jak należy. Przyszliśmy, obejrzeliśmy sztukę. W przerwie zjedliśmy przekąskę w barku teatralnym. Dzieci zachowywały się dobrze, byłam już zrelaksowana i wtedy usłyszałam: „Ma-a-a-ama!”. Odwróciłam się i zobaczyłam, że moja córka leży na podłodze, a syn ciągnie ją za spódnicę i wlecze po panelach jak sanki.© Mamdarinka / VK
  • Mój chłopak na początku związku zabrał mnie do teatru. W przerwie bardzo mnie zainteresowało, jak muzycy stroją instrumenty. Podeszliśmy bliżej. Oparłam się o krawędź, zaczęłam uważnie przyglądać się procesowi.... i wleciałam do kanału dla orkiestry. Nie było zbyt wysoko i nie zrobiłam sobie krzywdy. Ale od tamtej pory mój chłopak nazywa mnie spadającą gwiazdą. © Overheard / Ideer
  • Niedawno byłam w teatrze. Przedstawienie się zaczęło i usłyszałam za sobą czyjś krzyk. Odwróciłam się i zobaczyłam, że to jakiś chłopak. Ale było ciemno, niewiele widziałam. Potem krzyczał znowu i znowu... Na przerwie wszyscy wyszli. Zaczęłam narzekać na krzyki dziecka. A jego mama powiedziała, że to dziecko specjalnej troski i że krzyczało z radości. Cała się zarumieniłam. Zawstydziłam się i poprosiłam, żeby mi wybaczyła.© Overheard / Ideer
  • Namówiłam męża, żebyśmy poszli do teatru. Mój mąż był zmęczony, ale oglądał z zainteresowaniem. Cicho zapytał: „Czy to jej mąż? A to kochanek?”. Ucieszyłam się, że trafiłam na klasykę. Za nami siedziała starsza pani. Zacisnęła usta, a potem wysyczała: „Co za banda małp”. Mój mąż parsknął śmiechem, odwrócił się i powiedział: „Ma pani rację, niby sztuka jest o arystokratach, a bohaterowie zachowują się jak zwierzęta”.
  • Byłam w Turcji na wycieczce do muzeum granatu. Tam geniusze marketingu sprzedawali wszystkim leczniczy syrop z granatów bez cukru i konserwantów. Skład był napisany po turecku, ale ja jestem chemikiem, więc rozpoznaję glukozę nawet w innym języku. Co więcej, w składzie było mnóstwo konserwantów. Postanowiłam wyśmiać sprzedawcę i poprosiłam go o przetłumaczenie składu. Zaczął mi więc ściemniać, że glukoza w składzie to tylko dodatek usunięty z syropu, konserwanty to witamina E, a liczby za nimi to tylko gramy. © Overheard / Ideer
  • Byłam w muzeum. Przed wyjściem postanowiłam umyć ręce. Poszłam do toalety, a tam kilometrowa kolejka. Ruszyłam dalej, nie zatrzymując się. W pobliżu drzwi kobieta złapała mnie za ramię i krzyknęła, że jest kolejka. Powiedziałam jej, że muszę tylko umyć ręce. Więc poszła za mną. Dopiero gdy umyłam ręce, kobieta wróciła na koniec kolejki. © Overheard / Ideer
  • Jednym z moich najbardziej żywych doświadczeń z dzieciństwa była wizyta w muzeum. Zobaczyłem tam rzeźbę gigantycznego ludzkiego serca. Można było nawet przez nie przejść. Wewnątrz znajdowały się wbudowane głośniki, które odtwarzały dźwięk bicia serca. To była jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałem. © EMPulseKC / Reddit
  • Pewnego razu byłam na przedstawieniu. Obok mnie siedział niegrzeczny, bezczelny i bardzo gadatliwy widz. Komentował głośno i rozmawiał przez telefon. Tak się złożyło, że miałam w torbie szeroką taśmę klejącą. Pokazałam mu ją i szepnęłam, że to dla niego. Powiedziałam, że zakleję mu nią usta. Nie uwierzycie, ale przestał gadać. © darminagalina / Dzen
  • Poszliśmy z mężem do lokalnego małego teatru. Postanowiliśmy, że tak powiem, dołączyć do kultury. O dziwo, przedstawienie było naprawdę dobre, a aktorzy znakomici. Kiedy przedstawienie się skończyło, aktorzy wyszli się ukłonić. Podeszło do nich kilka osób z kwiatami i babcia z torbą. Podczas gdy wszyscy przyjmowali kwiaty, jeden młody chłopak przyjmował liczne pojemniki i talerzyki z ciastem i ciastkami. Natychmiast zorientowaliśmy się, że to jego babcia, która przyszła zobaczyć swojego utalentowanego wnuka. © Mamdarinka / VK
  • Przyjechaliśmy do muzeum na wycieczkę. Czekamy na wejście. Przysiadła się jakaś starsza pani, najwyraźniej chcąca pogadać. Wydawała się być wykształconą osobą, nauczycielką. Ale nie mogę zrozumieć, gdzie jest delikatność starego pokolenia? Przecież widać było, że nie chcę z nią rozmawiać i czuję się niekomfortowo z pytaniami. Rozmówczyni w końcu to zrozumiała i zaczęła mnie pouczać. Powiedziała, że powinnam być otwarta na innych. © Overheard / Ideer
  • Miałam osiemnaście lat, kiedy pojechaliśmy autobusem z małego miasteczka do muzeum. Nigdy wcześniej nie byłam w prawdziwym muzeum. Patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że był to punkt zwrotny w moim życiu. Stałam przed greckimi i rzymskimi posągami w ogrodach, wędrowałam po korytarzach i oglądałam obrazy. Jedno dzieło sztuki zapamiętałam szczególnie. Był to obraz Vincenta Van Gogha. Byłam pod wielkim wrażeniem. Dziś sama zajmuję się sztuką. © Joy / Quora
  • W naszym regionalnym Teatrze Dramatycznym szatniarze uważają się za najważniejszych. Po przedstawieniu tworzą się ogromne kolejki, które przesuwają się bardzo powoli. I trzeba zgadnąć, który ogon kolejki prowadzi do tej części szatni, w której wisi płaszcz. W przeciwnym razie dostojna dama za ladą odmówi wydania ci ubrania, ponieważ obsługuje tylko te konkretne numery. Teraz przyjeżdżam samochodem, parkuję go bliżej wejścia i zostawiam w nim płaszcz. © NoName / ADME
  • Byłam ostatnio w teatrze. Dawno się tak nie śmiałam. Na początku wszystko było normalnie. Ale potem na scenę wszedł facet w kostiumie żyrafy. Wszystko byłoby w porządku, ale kiedy żyrafa złapała się za głowę, a potem w niej utknęła, nie sposób było powstrzymać śmiechu. Cała publiczność zgotowała facetowi owację na stojąco, podczas gdy pozostali aktorzy wyciągali swojego kolegę z pułapki. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Na 50. urodziny przyjaciółka podarowała mi bilet. Pierwszy rząd. Aktorzy z Włoch. W szatni młody człowiek, biorąc płaszcz, półszeptem coś nam proponuje. Prawdopodobnie lornetkę. Po co nam lornetka? Pierwszy rząd. I tak siedzimy jak królowe. Kurtyna się podnosi. Na scenie piękny Apollo z gołą klatą. Zaczyna przemowę. Wtedy zdałyśmy sobie sprawę, że przedstawienie jest po włosku, a młody człowiek w szatni oferował nam tłumacza audio. Skończyło się na tym, że cały wieczór śmiałyśmy się z tego, jakie byłyśmy głupie.

A oto kolejne dowody na to, że wyjście do teatru może dostarczyć niezapomnianych wrażeń.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły