15 osób, które podniosły się po życiowych ciosach i odnalazły spokój

Istnieje cienka granica między miłością a pozwoleniem, by ktoś wchodził ci na głowę. W przypadku naszej czytelniczki być może została już ona przekroczona... Chociaż bardzo zależy jej na partnerze i chce mu pomagać, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego trudną przeszłość, zaczyna mieć wrażenie, że jej wsparcie w rzeczywistości umożliwia mu złe zachowanie. Niestety, może to odbić się na jej własnym dobrostanie, więc zwróciła się do nas o pomoc.
Mój chłopak miał trudne dzieciństwo, więc lubię go rozpieszczać. Zaczął jednak to wykorzystywać — każe mi robić wszystko w domu. Kiedy delikatnie poruszyłam ten temat, warknął: „To po prostu przestań to robić”.
Zaczęłam się zastanawiać, czy nie byłam dla niego zbyt surowa, aż pewnego dnia znalazłam w szufladzie stos nieopłaconych rachunków za 3 miesiące. Prąd, internet i tak dalej — JEDYNE rzeczy, za które oficjalnie był odpowiedzialny. Myślałam, że pomagam mu stanąć na nogi, a tymczasem on mnie okłamywał, zakładając, że i tak się tym zajmę, kiedy wszystko zacznie się sypać.
Gdy się z nim skonfrontowałam, oskarżył mnie o naruszenie prywatności, zamiast przyznać się do błędu.
Teraz jestem w kropce. Z jednej strony naprawdę chcę go wspierać — wiem, że wiele przeszedł i naprawdę potrzebuje cierpliwości i życzliwości. Miał nieobecnych rodziców, musiał szybko dorosnąć i opiekować się młodszym rodzeństwem. Myślę, że teraz on widzi we mnie osobę, która ma się nim zająć.
Ale z drugiej strony zaczynam się czuć bardziej jak jego mama niż dziewczyna. Wchodziłam w ten związek jako partnerka, a nie osobista asystentka ds. zarządzania kryzysowego. To wyczerpujące — mieć poczucie, że jestem odpowiedzialna za dwoje dorosłych, bo tylko jedno z nas faktycznie bierze na siebie obowiązki.
Czy się mylę? Czy powinnam się trochę wycofać i pozwolić mu samemu uporać się z własnym bałaganem, nawet jeśli będzie to oznaczać patrzenie, jak się z tym zmaga? A może jestem zbyt surowa, biorąc pod uwagę jego przeszłość?
Dziękujemy ci za twój list, droga czytelniczko. Chcielibyśmy ci pomóc.
To wspaniale, że troszczysz się o swojego chłopaka i chcesz go wspierać — zwłaszcza że miał trudną przeszłość. Pokazujesz w ten sposób, że jesteś życzliwą i pełną współczucia osobą. Jednak prawda jest taka, że on traktuje swoje trudne dzieciństwo jak przepustkę do unikania odpowiedzialności, którą powinien się z tobą dzielić jako partner.
To oznacza, że przejmujesz jego obowiązki, choć nigdy nie powinnaś była tego robić — a on najwyraźniej nie odwzajemnia twojej dobroci.
To zrozumiałe, że czujesz potrzebę, by mu pomagać — w końcu to ktoś, kogo kochasz. Ale jego zachowanie wydaje się pozbawione dojrzałości potrzebnej do tego, by przyjąć pomoc i wziąć odpowiedzialność. Próbowałaś porozmawiać z nim spokojnie, a on, zamiast okazać skruchę, warknął: „To po prostu przestań to robić”.
Potem znajdujesz nieopłacone rachunki — jedyną rzecz, za którą miał być odpowiedzialny — i gdy tylko poruszasz ten temat, on odwraca kota ogonem i oskarża cię o „grzebanie” w jego rzeczach. To wcale nie wygląda na dorosły związek.
Wydaje się raczej, że ten mężczyzna polega na tobie tak, jak dziecko na rodzicu. A to nie jest wobec ciebie w porządku. Nie zdecydowałaś się na wychowywanie kogoś, tylko na wspólne budowanie życia z partnerem.
Powinnaś prawdopodobnie rozważyć terapię dla par lub indywidualną terapię dla każdego z osobno. Dla niego mogłoby to być miejsce, w którym przepracuje swoją przeszłość i nauczy się odpowiedzialności. Dla ciebie — przestrzeń, by nauczyć się stawiać granice bez poczucia winy.
To może również pomóc wam obojgu ocenić, czy ten związek ma przed sobą przyszłość.
W zależności od efektu waszej rozmowy możesz ocenić, czy w tym związku jest miejsce na rozwój. To nie oznacza oczywiście, że masz przestać kochać swojego chłopaka. Jednak jeśli jego zachowanie się nie zmieni, to może nadszedł czas, by zdecydować, czy chcesz zostać na tonącym statku. Być może będzie mu trudno, ale to zawsze jakaś lekcja. Jeśli jednak odmawia wzięcia odpowiedzialności i oczekuje, że to ty będziesz ciągle wszystko naprawiać, to nie jest miłość — to zależność.
Zasługujesz na partnera, który troszczy się o ciebie tak, jak ty troszczysz się o niego.
Oczekując dorosłego zachowania od dorosłej osoby, nie jesteś nieuprzejma. Zdrowy związek powinien być zbudowany na wspólnym wysiłku i wyglądać tak, że dwie osoby naprawdę dotrzymują słowa.
Małżonkowie potrafią wydobyć ze swoich partnerów to, co najgorsze. Historia Anny uwydatnia trudne emocje i brak zaufania, które mogą pojawić się w związku, gdy komunikacja się psuje i pojawiają się bezpodstawne podejrzenia. Przeczytajcie tutaj, co jej się przydarzyło.