Rodzina postanawia zwiedzić świat, zanim dzieci stracą wzrok

Każdy rodzic marzy o świetlanej przyszłości dla swoich pociech, ale czasami pewne wydarzenia rzucają na nią cień. Trójka dzieci z Kanady cierpi na chorobę genetyczną, która sprawia, że powoli tracą wzrok. Z tego powodu ich rodzice postanowili pokazać im piękne widoki z całego świata, póki są jeszcze w stanie je podziwiać. Ekipa Jasnej Strony skontaktowała się z tą wyjątkową rodziną, aby dowiedzieć się więcej o ich podróży, a oni wspaniałomyślnie podzielili się z nami swoją historią.

Edith Lemay i Sebastien Pelletier po raz pierwszy zauważyli objawy choroby u swojej najstarszej córki Mii.

Kiedy Mia miała 3 lata, rodzice zaobserwowali u niej problemy z widzeniem w nocy i w ciemności. „Wstawała i zaczynała obijać się o ściany i meble, a w słabym świetle nie potrafiła dostrzec pewnych rzeczy” — opowiedziała Edith. Dziewczynka została zabrana do specjalisty i po przejściu testów genetycznych zdiagnozowano u niej retinopatię barwnikową — degeneracyjne zaburzenie siatkówki.

Ich drugie dziecko imieniem Leo uchroniło się przed tym schorzeniem, ale Colin i Laurent (trzeci i najmłodszy syn) podzielają los swojej siostry. „Choroba polega na tym, że komórki w oczach powoli umierają, więc pole widzenia z czasem się kurczy”. Edith wyjaśnia, że dokładnie nie wiadomo, kiedy dzieci całkowicie stracą wzrok, ale przewiduje się, że w średnim wieku będą już niewidome.

Istnieje kilka obiecujących terapii genowych, ale nie dotyczą one konkretnego genu, z którym mają problem dzieci Lemay-Pelletier. „Owszem, mamy nadzieję, ale nie chcemy żyć, wciąż czekając na lekarstwo. Pragniemy czerpać z życia to, co najlepsze i upewnić się, że jesteśmy gotowi na przyszłość z tą chorobą. A jeśli rzeczywiście pojawi się lek, to oczywiście będziemy bardzo szczęśliwi”.

Rodzina wyruszyła na misję, by wypełnić pamięć swoich dzieci pięknymi widokami.

Pomysł zrodził się, gdy Edith i Sebastien kazali Mii uczyć się alfabetu Braille’a — systemu pisma używanego przez osoby niewidome. Rodzice chcieli jak najwcześniej wyposażyć córkę w umiejętności, których będzie potrzebowała. Specjalista powiedział im jednak, że wzrok Mii jest jeszcze zbyt dobry, by mogła nauczyć się brajla prawidłowo.

Rodzicom poradzono, aby zamiast tego wzbogacali jej pamięć wzrokową, pokazując jej na przykład zdjęcia słoni lub żyraf, dzięki czemu w przyszłości będzie wiedziała, jak wyglądają. „To był dla mnie moment olśnienia. Pokażemy jej słonie i żyrafy, ale na żywo! W ten sposób naprawdę wszystko zapamięta”. Kanadyjczycy zaoszczędzili więc środki na wycieczkę i w marcu rozpoczęli swoją roczną podróż.

Nie mają ustalonego planu podróży, ale dzieci zrobiły listę rzeczy, które chciałyby zobaczyć.

„Mia chciała pojeździć konno, Leo chciał zobaczyć Pokémony, Colin zapragnął podróżować pociągiem, a Laurent chciał pić sok podczas jazdy na wielbłądzie”. Podróż rozpoczęli w Namibii i przemierzyli Afrykę aż do wschodniego wybrzeża. Jak dotąd ich podróż zaprowadziła ich również do Turcji, Mongolii i Indonezji.

„Wszystkie miejsca są niesamowite i każdy członek rodziny ma inny ulubiony punkt podróży” — twierdzi Edith. „Mia wzruszyła się do łez po doświadczeniu jazdy na koniu, Colinowi podobała się 24-godzinna przejażdżka pociągiem, którą odbyliśmy przez Tanzanię, a ulubiony moment Leo to chyba wędrówka u stóp góry Kilimandżaro”.

Jednym z wyjątkowych momentów, które wspólnie przeżyła rodzina w podróży, był lot balonem na gorące powietrze w tureckiej Kapadocji. Ta chwila szczególnie zapadła w pamięć Leo. „Setki balonów w powietrzu na tle różowego nieba... To było po prostu niesamowite!” Chłopiec powiedział nawet: „Mamo, to wygląda jak sen”.

Podróżowanie z dziećmi wiąże się z wieloma wyzwaniami, ale wzmocniło też więzi między rodzeństwem.

Podczas podróży dzieci uczą się w ramach edukacji domowej. Edith wyznała w rozmowie z Jasną Stroną: „Największe wyzwanie dla rodziców polega na tym, że bez przerwy jesteśmy wszyscy razem i czasami bywamy zmęczeni. Jeden rodzic daje więc czas drugiemu, aby się zrelaksował lub po prostu złapał trochę oddechu”.

„Nie jest jednak tak źle. Jak dotąd wszystko idzie nam całkiem dobrze” — dodała Kanadyjka. Rodzice zauważyli również silniejszą więź między rodzeństwem, która, jak mają nadzieję, utrzyma się także w dorosłości.

Wyjazd dostarczył kilku cennych życiowych lekcji zarówno dzieciom, jak i ich rodzicom.

„Dzieci zachowują się po dziecięcemu, czyli żyją chwilą. Zabieramy je do wspaniałej świątyni, ale one zauważają tam uroczego bezpańskiego kota i to spotkanie staje się najpiękniejszą częścią ich dnia. I nie ma w tym nic złego, ponieważ wtedy to one uczą nas dostrzegać piękno w inny sposób”.

Edith i Sebastien mają również nadzieję, że ich przygody na całym świecie nauczą dzieci odporności. „Nie zatrzymujemy się w 5-gwiazdkowych hotelach ani nie latamy pierwszą klasą w samolotach. Warunki w podróży bywają naprawdę niekomfortowe. Pojawia się frustracja, czasem jest za gorąco, bywamy głodni i zmęczeni. Dzieci muszą więc cały czas się dostosowywać”.

„Podróżowaliśmy do miejsc, w których ludzie nie mają prądu ani bieżącej wody, a dzieci nie mogą chodzić do szkoły. Chcę, aby nasze potomstwo zdawało sobie sprawę, jak cenny jest dostęp do dobrej, świeżej wody z kranu” — dodała Edith. Kanadyjscy rodzice najbardziej pragną jednak, aby ich dzieci nauczyły się, że mają dobrą i kochającą rodzinę, która będzie je wspierać bez względu na wszystko.

Dokumentowali i zamieszczali swoje przygody w mediach społecznościowych z nadzieją, że zainspirują innych ludzi.

Pewna nauczycielka ze szkoły dla osób niedowidzących w Quebecu regularnie odwiedza stronę podróżującej rodziny na Facebooku, aby później opisywać ich zdjęcia uczniom. „W jakimś sensie są oni częścią tej podróży. Możliwość dzielenia się naszymi doświadczeniami z innymi ludźmi jest naprawdę miłym dodatkiem, za który jestem bardzo wdzięczna” — wyznała Edith w jednym z artykułów.

Mama czwórki dzieci powiedziała również Jasnej Stronie, że swoją historią chciałaby przede wszystkim dać przykład innym ludziom i pokazać, jak można radzić sobie z dużymi wyzwaniami w życiu. „Nie ma niczego złego w byciu smutnym i złym oraz w przeżywaniu tych wszystkich emocji. Jednak po pewnym czasie trzeba w końcu zaakceptować swoją sytuację i spojrzeć w przyszłość. Skupcie się na tym, co macie w swoim życiu. Wspaniałe jest to, że zawsze znajdzie się w nim coś pięknego. Musicie tylko dokonać wyboru i zechcieć to dostrzec”.

Czy historia tej rodziny była dla was inspirująca? Jaki jest wasz wymarzony cel podróży lub które z odwiedzonych już miejsc zapewniło wam najpiękniejsze wspomnienia?

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia pleinleursyeux / Instagram

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły