13 historii, które pokazują, jak wiele cierpliwości potrzeba, by pracować w obsłudze klienta

Ciekawostki
rok temu

Praca z ludźmi bywa dość wymagająca i tylko doświadczenie uczy, jak ją poprawnie wykonywać. Możesz mieć szczęście i spotykać wyłącznie miłych ludzi, którym nietrudno pomóc, jednak od czasu do czasu trzeba też umieć sobie poradzić z ogromną nieuprzejmością. Nawet jeśli pracownicy obsługi klienta muszą stawiać czoła nieprzyjemnym sytuacjom, najczęściej czerpią z tego wszystkiego niezapomniane historie, które wynagradzają im trudności związane z pracą.

  • Pracowałam na bazarku. Pewnego dnia przyszła pani z plastikową torbą pełną monet. Pokazałam jej kilka portmonetek, w których mogłaby je trzymać. Wybrała jedną, policzyła pieniądze na jej zakup i zostawiła wszystkie swoje monety w sklepie. Innymi słowy wyszła z pustym portfelem. Maria De Lurdes Fernandes/Facebook
  • Klientka zadzwoniła do restauracji, w której pracuję, aby dowiedzieć się, czy można kupić bulion. Powiedziałam jej, że tak i podałam ceny za 350 ml, 500 ml i litr. Ona na to: „Ale ja nawet nie wiem, ile to jest litr”. Całkowita cisza w słuchawce. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Rose Leao/Facebook
  • Kiedyś obsługiwałam jakąś starszą panią w zieleniaku. Towarzyszył jej 10-letni wnuk i zapytała mnie, czy są może jakieś pokrojone owoce na wynos. Odpowiedziałam, że tak i wskazałam na małą tackę z pokrojonym melonem i arbuzem. Odparła, że jej wnuk nie lubi tych owoców i zapytała, czy mam jakąś inną opcję. Powiedziałam, że nie.
    — Czy nie może mi pani sprzedać obranego jabłka?
    — Tak, ale bardzo szybko zrobiłoby się brązowe. Jeśli pani chce, mogę je umyć.
    — Nie, on je tylko obrane... Co jeszcze może mi pan zaoferować?
    — Winogrona. Jeśli pani chce, mogę je umyć.
    — Czy mogłaby pani je obrać i wyjąć pestki?
    Koniec końców nic nie kupiła, a ja teraz ciągle myślę o tym biednym chłopcu. Mony Sousa/Facebook
  • Myślę, że jedną z moich najlepszych historii związanych z obsługą klienta był dzień, w którym pewien dżentelmen zwrócił się do mnie i zapytał (w bardzo niegrzeczny sposób), gdzie znajduje się dział ze sterydami.
    Odpowiedziałam: „Jaki dział, proszę pana?”.
    On na to: „Ta rzecz, którą kładzie się na twarz i wychodzi z niej dym”.
    Zrozumiałam, o co mu chodziło, ale dla potwierdzenia dodałam: „Ach... Nebulizator?”
    On, cały zakłopotany: „Właśnie tak!” Léia Dias/Facebook
  • Na dziale mięsnym w supermarkecie, w którym pracuję, jakaś pani powiedziała do rzeźnika, który miał na sobie rękawiczki: „Czy może mi pan podać mięso, nie dotykając go rękoma?” Całkowita cisza. Usiadłam na podłodze na dziale mrożonek (za który jestem odpowiedzialna) i krzyknęłam: „MORDO, PODAJ JEJ MIĘSO STOPĄ!” Nie mogłam przestać się śmiać. Adriana Fagundes/Facebook
  • Kiedyś pracowałem na nocnej zmianie w dużym supermarkecie. Pewnego razu klient potraktował mnie bardzo niemiło, bo odmówił zapłacenia za parking, mimo że był obowiązkowy. Ponadto spędził w sklepie wiele godzin i nic nie kupił. Wcześniej pracowałem w ochronie w klubie nocnym, więc wiedziałem, jak sobie radzić w tego typu sytuacjach.
    Tego dnia zachowałem się zupełnie normalnie, a kierownik zauważył moją reakcję i tydzień później mnie awansował. Niedługo potem klient wrócił, przeprosił i kupił mi pudełko czekoladek. Jesteśmy przyjaciółmi do dziś, mimo że już tam nie pracuję. Mauricio Neto/Facebook
  • Kiedyś, gdy pracowałem na kasie w supermarkecie, poczułem się źle. Jakaś pani zauważyła, że wyglądam dziwnie i zapytała mnie, co się stało. Powiedziałem jej, że boli mnie brzuch. Poszła i wróciła po jakichś 15 minutach z kubkiem gorącej herbaty i powiedziała, że ma nadzieję, że po niej poczuję się lepiej. Leandro Allison/Facebook
  • Dział obuwia w domu towarowym. Klient podchodzi do mnie z butem w ręku i pyta: „Czy ma pani ten model w moim rozmiarze?” Stałam w miejscu, czekając, aż powie, jaki to rozmiar. Najwyraźniej nie zamierzał, więc odpowiedziałam: „Jasne, poszukam”. Keli Wolf/Facebook
  • Pracuję w hurtowni i codziennie przychodzą do nas klienci (pracownicy pizzerii, piekarze, restauratorzy). Kiedy widzę, że biorą duże ilości produktu, który następnego dnia będzie na wyprzedaży, zawsze daję im znać. Uwielbiam to robić! Rose Rodrigues/Facebook
  • Kiedy miałam 19 lat, zaczęłam pracę w pracowni diagnostyki obrazowej. Wielu naszych klientów z bardzo różnych powodów przychodziło zaniepokojonych i zestresowanych. Pewnego pięknego dnia przyszła bardzo „cicha” pacjentka — śmiała się i głośno rozmawiała... Trochę nie pasowała do atmosfery, do której byliśmy przyzwyczajeni. Poprosiła o skorzystanie z naszego telefonu, aby „pilnie zadzwonić” do kogoś z rodziny.
    Cóż... użyczyliśmy jej go (sytuacja miała miejsce, zanim wszyscy posiadali telefony komórkowe), a ona zaczęła rozmawiać. Użyła naszego telefonu, aby umówić się z kimś na randkę. Wymyśliliśmy historię, że musimy skorzystać z telefonu, aby zadzwonić do lekarza, a ona bardzo niechętnie skończyła flirtować i odłożyła słuchawkę. Do dziś mam wrażenie, że ta kobieta była na nas bardzo zła. Nie do wiary!!!

Czy byliście kiedyś w podobnej sytuacji? Jak sobie poradziliście? Staraliście się być wyrozumiali czy nie kryliście swojego oburzenia? Napiszcie w komentarzach!

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia Leonardo Alcantara/Facebook

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły