Dla większości ludzi Bali jest wyspą marzeń i idealnym celem wakacyjnych wyjazdów. Ale mieszkańcy mają zupełnie inną perspektywę. Specyficzne lokalne zwyczaje i tradycje decydują o tym, co dana osoba zrobi po rozwodzie i jak należy wychowywać dzieci.
- Kiedy balijska kobieta wychodzi za mąż, specjalna ceremonia odcina ją od ochrony duchów domowych i przodków. Kolejna ceremonia wprowadza ją pod opiekę nowej rodziny. Jeśli Balijka się rozwiedzie, nie może już nigdy wrócić do domu swoich rodziców.
- Balijska kobieta nie posiada żadnej własności. Kiedy wychodzi za mąż, nie może zabrać z rodzinnego domu nawet ulubionego kubka. A kiedy się rozwodzi, musi zostawić swojemu mężowi absolutnie wszystko, włącznie z bielizną, którą jej kupił.
- Karaluchy atakują domy hordami i mogą dostać się do każdej szczeliny. Pewna rodzina mieszkająca na Bali powiedziała, że wyłapuje stada owadów w swoim mieszkaniu mniej więcej raz w tygodniu.
- Okna i drzwi domu muszą być zamknięte, zwłaszcza gdy mieszkańcy wychodzą. W przeciwnym razie do środka mogą dostać się nieproszeni goście, od owadów po wielkie jaszczurki. Jednak nawet przy zamkniętych oknach do domu mogą dostać się małe gekony, które należy złapać i wypuścić.
Turyści wrócili ze spaceru i zobaczyli to. Tak, to wszystko owady.
- Jest też dużo mrówek. One również są częstymi gośćmi w mieszkaniach. Żeby się ich pozbyć, trzeba pomalować wszystkie ściany kredą.
- Praktycznie nie ma tu chodników, tylko jezdnie. Zasady są przestrzegane tylko o tyle, że trzeba przepuszczać jakiekolwiek pojazdy większe od twojego. I wszyscy trąbią, co nie jest uważane za niegrzeczne, a wręcz przeciwnie.
- Piasek jest wszędzie. Codziennie trzeba go sprzątać: z mebli, prześcieradeł i poduszek.
- W sklepach nie ma produktów, do których jesteśmy przyzwyczajeni: twarogu, kefiru, kwaśnej śmietany. Jest mleko, ale dla przyjezdnych dość niesmaczne. Nie ma tu też kiełbasy. Jest coś takiego jak kiełbaski, które są sprzedawane w postaci mrożonki i też nie smakują zbyt dobrze. Również chleb jest drogi na wyspie i czasami wygląda dziwnie.
- Po ulicach włóczą się bezpańskie psy. Wiele osób trafia do szpitala z pogryzieniami.
- Oprócz psów, jest wiele małp, które nauczyły się kraść wszystko od ludzi. Mogą zabrać wszystko, nawet okulary z głowy.
- Wiele plaż, zwłaszcza w obszarach nieturystycznych, jest dzikich, a pływanie w oceanie nie jest możliwe. Dlatego też mieszkańcy zazwyczaj wolą pływać w basenach.
- Z Bali sprowadza się najdroższą kawę na świecie. Jest ona „produkowana” przez łaskuny palmowe. Zjadają one owoce drzew kawy, trawią je i wypróżniają się. Ludzie zbierają odchody łaskunów, myją wyjęte z nich ziarna i suszą je na słońcu. Filiżanka kawy z takich ziaren może kosztować od 35 do 80 dolarów.
- Przy wynajmowaniu mieszkania na dłuższy okres, wskazane jest przetestowanie go przez kilka dni. Może się na przykład okazać, że sąsiedzi mają koguty, które zaczynają piać o 3:30 nad ranem.
- Czasami w balijskich toaletach nie ma papieru toaletowego. Ale nawet jeśli jest, trzeba go używać w inny sposób, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Najpierw należy się umyć dostępną przy toalecie bidetką, a następnie osuszyć się papierem.
- Wilgotność wynosi 80% i więcej przez cały rok. Dlatego pleśń pojawia się wszędzie: na meblach, na żywności, a nawet na ubraniach.
- Na Bali można kupić podpaski w ogromnym wyborze. Ale tampony są praktycznie towarem luksusowym. Często nie są dostępne w sklepach. A jeśli uda się już je znaleźć, można się zdziwić ich wygórowaną ceną.
- Przed ślubem kobiety na Bali mają dużo swobody. Wolno im wszystko, a stosunki pozamałżeńskie są tolerowane. Zachęca się je do edukacji. Ludzie zaczynają tu pracować wcześnie, od 14 roku życia, a od trzeciego roku studiów młodzi sami płacą za naukę.
- Przepisy i tradycje nie dają matkom praw do dzieci. Niemowlętami zajmuje się głównie mąż, a kiedy dziecko dorasta, ojciec spędza z nim cały swój czas. Matka nie może podjąć żadnej decyzji bez ojca, a dziecko nie ma żadnych praw.
Jeśli dziewczęta przed ślubem mogą robić niemal wszystko, co chcą, a istnieje tak wiele ograniczeń dla zamężnych kobiet, to miejscowe kobiety prawdopodobnie nie spieszą się z zamążpójściem. Co sądzicie o takich tradycjach? Czy chcielibyście mieszkać na Bali?