10 historii, które pokazują, jak wiele jest życzliwości na świecie

Ludzie
3 godziny temu

Świat gna do przodu i często czujemy, że zostajemy daleko w tyle, ale wystarczy odrobina ludzkiej życzliwości, żebyśmy przypomnieli sobie, co naprawdę się liczy. Nie potrzeba wiele — wystarczy odrobina szczerej sympatii i gest płynący z serca, by okazać troskę i czułość. Poniższe historie opowiadają właśnie o takich pozornie drobnych gestach i nieznaczących sytuacjach, które jednak pokazują nam, że ludzie wciąż kierują się życzliwością.

AI-generated image
  • Moja wnuczka kończyła studia. Zrobiłam jej prezent szydełkiem; to wszystko, na co było mnie stać. Druga babcia podarowała jej nowiutki samochód. Wnuczka nawet nie spojrzała na prezent ode mnie. Zrobiło mi się bardzo przykro, więc wyszłam wcześniej do domu.
    Następnego dnia obudził mnie telefon — to mój syn, który powiedział, żebym sprawdziła wiadomości. Byłam w szoku! Okazało się, że moja wnuczka zamieściła w internecie długi wpis ze zdjęciem prezentu, który dla niej zrobiłam. Jej słowa doprowadziły mnie do łez.
    Napisała, że własnoręcznie wykonany prezent to najcenniejszy skarb, który zawsze będzie nosić przy sobie i jak dumna jest z tego, że ma taką babcię jak ja. Post stał się bardzo popularny i przyciągnął tysiące ludzi, którzy zostawili miłe komentarze. Płakałam z radości — poczułam się kochana i doceniona.
    Później tego samego dnia wnuczka mnie odwiedziła. Przytuliła mnie mocno i podziękowała za prezent. Powiedziała, że samochód, który dostała, był wspaniałą niespodzianką, ale czas, miłość i wysiłek, które włożyłam w jej podarunek, znaczyły dla niej najwięcej.
    Jestem dumna, że mam tak miłą, troskliwą i kochającą wnuczkę.
  • Złożyłem CV w 93 miejscach przez dwa miesiące poszukiwania pracy. Została mi ostatnia puszka fasoli. Ktoś oddzwonił w sprawie pracy, o której już kompletnie zapomniałem.
    To duże, ale dziwnie ciche biuro. Pracownicy działu kadr rozmawiali z sobą tak, jakbym już tam pracował — nie zadawali pytań, nie mieli ani cienia wątpliwości.
    Po wszystkim zapytałem recepcjonistkę: „Czy to prawdziwa firma?”. Roześmiała się i powiedziała: „Oczywiście. Pracuje tu ktoś, komu pan bardzo pomógł w przeszłości”.
    Nie dowiedziałem się, o kogo chodzi, ale dostałem drugą szansę.
  • W czasie 13-godzinnego lotu siedziałem obok starszej pani z Japonii. Była zdenerwowana, więc pomogłem jej wypełnić formularz celny, korzystając z Tłumacza Google. „Rozmawialiśmy” w ten sposób przez wiele godzin. Okazało się, że leci po raz pierwszy spotkać się ze swoim wnukiem.
    Tydzień później dostałem od niej pocztówkę ze zdjęciem i podziękowaniami. Chyba spisała mój adres z przywieszki na walizce. Wciąż mam tę kartkę na lodówce.
    Mimo barier językowych nawiązaliśmy kontakt. Życzliwość przekracza granice... dosłownie.
  • Kiedy chodziłem jeszcze do liceum, zapomniałem któregoś dnia spakować drugiego śniadania. Próbowałem skorzystać z automatu, ale zjadł mi ostatniego dolara. Z boku była przyklejona karteczka z napisem „Jeśli musisz coś zjeść, użyj załączonych monet :)”.
    Sprawdziłem — były tam trzy ćwierćdolarówki. Kupiłem sobie batonik i zrobiło mi się bardzo miło.
    Następnego dnia włożyłem tam dolara. Notatka wisiała przez cały semestr. Ktoś po prostu postanowił być miły. A inni się do tego przyłączyli.
  • Ukryłam się w chłodni w pracy i płakałam. Nawet nie wiedziałam, że zauważyła mnie dziewczyna z innego działu. Później podszedł do mnie kierownik i powiedział: „Ktoś cię dziś zastąpi. Możesz iść do domu”.
    Okazało się, że wzięła moją zmianę, o nic nie pytając.
    Później dowiedziałam się, że miała plany na ten dzień, ale nigdy o tym nawet nie powiedziała. Chciałam się jej odwdzięczyć. Powiedziała: „Mam nadzieję, że ktoś zrobi to samo dla mnie”. Teraz zawsze zwracam większą uwagę na innych.
  • Wjechałam w samochód jakiegoś faceta na parkingu. Myślałam, że na mnie nakrzyczy i zrobi mi scenę. Zamiast tego najpierw spytał, czy nic mi nie jest.
    Powiedział: „To tylko zderzak”. Nawet nie spisał moich danych — po prostu odjechał.
    Dawno nie okazano mi takiej uprzejmości. Wróciłam do domu i w końcu zadzwoniłam do taty po 6 latach przerwy.
  • Wychodziłam z sądu po sfinalizowaniu sprawy rozwodowej. Trzymałam się aż do drzwi wejściowych. Wtedy zamarłam. Wchodzący mężczyzna po prostu... przytrzymał drzwi. Nie poganiał mnie, nic nie mówił. Stał tam w milczeniu.
    Dało mi to chwilę na oddech. To nie było dramatyczne, ale przeżyłam bardzo ciężką chwilę. Czasem największą uprzejmością jest podarowanie komuś chwili, żeby opanowali emocje.
  • Zamówiłem Ubera, żeby wrócić do domu z pogotowia. Byłem zabandażowany. Kierowca podjechał, spojrzał na mnie i zapytał: „Dobrze się pan czuje?”. Przytaknąłem.
    On na to: „Poczekamy 10 minut. Potem pojedziemy”. I tak siedział. Nie ruszył.
    Tak naprawdę nie czułem się najlepiej. Ale po odczekaniu paru minut w ciszy znacznie mi się poprawiło.
    Potem ruszył.
  • Wracałem do domu w deszczu, bez parasola, w przemoczonej bluzie z kapturem. Mijałem wiatę przystankową, gdzie siedział staruszek czytający książkę.
    Pomachał do mnie. Zdjął swoje plastikowe poncho i mi je podał. Zaprotestowałem. Powiedział: „Ja już jestem w domu. To moja ławka”.
    Uśmiechnął się i wrócił do czytania.
  • Mój pies uciekł z podwórka. Byłem zdruzgotany.
    Wieczorem ktoś zapukał, podał mi smycz i powiedział: „Ale szybka psina”. Podziękowałem mu ze sto razy. Uśmiechnął się i powiedział: „Nie ma za co”.
    Potem zauważyłem, że to nie moja smycz. Kupił zupełnie nową i przyczepił do niej liścik: „Na wypadek, gdyby pieskowi znów zachciało się przygód”.

Oto więcej historii, które pokazują, że na świecie wciąż istnieje dobro i czasami możemy spotkać kogoś, kto staje się naszym aniołem stróżem.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły