10 historii, które pokazują, że warto wybrać życzliwość, nawet jeśli życie nas nie rozpieszcza

Ciekawostki
godzina temu
10 historii, które pokazują, że warto wybrać życzliwość, nawet jeśli życie nas nie rozpieszcza

Niektóre dni wydają się trudniejsze od innych. Godziny się dłużą, serce boli, wydaje się, że nadzieja znika. Ale życzliwość ma siłę. Dociera do nas, kiedy jej najbardziej potrzebujemy. Poniższe historie przypominają nam, że łagodne słowa i drobne gesty mogą wiele zmienić.

  • Do naszej małej kwiaciarni pewnego deszczowego popołudnia przyszła dziewczyna. Trzęsła się z zimna, a jej głos był zaledwie szeptem: „Nie mam pieniędzy”, powiedziała, „ale czy mogłabym poprosić o jeden kwiat na grób mamy?”. Bez wahania zrobiłam jej bukiet z białych lilii. Uśmiechnęła się, sięgnęła do torebki i podarowała mi długopis, mówiąc: „Nie mogę dać nic więcej”, powiedziała cicho. „Napisał wiele ważnych rzeczy... Pewnego dnia napisze coś dobrego”.

    Szef wszystko widział i nakrzyczał na mnie, że „nie prowadzimy działalności charytatywnej”, po czym mnie zwolnił na miejscu. Wyszłam stamtąd w milczeniu, niosąc długopis w kieszeni. Jego ciężar był dziwnie krzepiący, ale nie wiedziałam, co to znaczy.

    Dwa miesiące później ktoś zapukał do moich drzwi. Ze zdumieniem zobaczyłam tę samą dziewczynę. Znalazła mój adres przez kolegę, który nadal pracuje w kwiaciarni. Tym razem wyglądała zupełnie inaczej: elegancka, pewna siebie, spokojna. Uśmiechnęła się i zapytała: „Nadal masz ten długopis, który ci dałam?” Skinęłam i go jej pokazałam. Wręczyła mi białą kopertę i powiedziała: „Podpisz tym długopisem to, co jest w środku”.

    W środku była umowa — oferta zarządzania nowym butikiem kwiatowym z jej imieniem. Potem powiedziała prawdę: jej matka była właścicielką sieci kwiaciarni działającej w całym kraju. Po jej śmierci córka chciała znaleźć kogoś, kto wciąż wierzył w bezinteresowność, piękno i życzliwość. Poszukiwała ludzi, prosząc o jeden kwiat. Nikt jej nie pomógł... poza mną.

    Dziś prowadzę jedną z najlepszych kwiaciarni w mieście. Ten sam czarny długopis leży na moim biurku. Już dawno jej wypisany, ale zostawiłam go sobie na pamiątkę. Będzie mi już zawsze przypominał, że dobroć też może odmienić przyszłość: jednym gestem, jedną decyzją, jednym sercem.
  • Pracuję w kawiarni, gdzie codziennie przychodzi mężczyzna. Zawsze jest milczący i samotny. Pewnego ranka zauważyłem, że wygląda na szczególnie zmęczonego, więc narysowałem uśmiechniętą buźkę na jego kubku i dopisałem: „Życzę dobrego dnia”. Nie powiedział nic, tylko się uśmiechnął i wyszedł.

    Tydzień później wrócił i powiedział: „Ta wiadomość pomogła mi przetrwać tamten dzień. Moja żona niedawno odeszła”. Wtedy zrozumiałem, że życzliwość nie musi być ostentacyjna. Czasami to tylko rysuneczek na kubku, który podniesie na duchu.
  • Na studiach zobaczyłem, jak koleżanka z roku płacze na korytarzu przed egzaminem. Powiedziała, że kalkulator jej się zepsuł, a stać jej na nowy. Zawahałem się. Też potrzebowałem kalkulatora, ale oddałem jej swój i robiłem obliczenia w słupkach. Nie dostałem wysokiej oceny, ale ona zdała i później powiedziała mi, że zdobyła stypendium, na które liczyła.

    Po latach, wysłała mi wiadomość z podziękowaniami, pisząc, „Zmieniłeś tego dnia bieg mojego życia”. Może dostałem gorszą ocenę, ale czułem się znacznie lepiej.
  • Kiedy wprowadziłem się do nowego mieszkania, pies sąsiadki ciągle szczekał. Doprowadzało mnie to do szaleństwa, aż pewnego dnia zapukałem do jej drzwi, by się poskarżyć, ale zastałem ją zapłakaną. Straciła niedawno męża. Pies szczekał, bo tez za nim tęsknił. Zaoferowałem, że czasami wyprowadzę go na spacer. Na początku było niezręcznie, ale powoli oboje zaczęliśmy się przyzwyczajać. Zaczęło się od irytacji, ale zaczęliśmy się przyjaźnić. Czasami życzliwość nie polega na naprawianiu innych; chodzi o odnalezienie wspólnego rozwiązania.
  • Codziennie rano widziałem staruszka siedzącego przed kawiarnią, karmiącego gołębie okruszkami. Miał znoszone ubrania i drżące ręce. Pewnego deszczowego dnia zatrzymałem się, żeby dać mu swój parasol i zaproponować kawę. Uśmiechnął się, a jego oczy błysnęły: „To bardzo miłe”, powiedział. „Ale nie wydawaj pieniędzy. Nie potrzebuję tego”. Mimo to zostawiłem kawę na ławce. Następnego ranka już jej nie było. Więc przynosiłem je codziennie przez tydzień.

    Pewnego dnia już go tam nie było. Na miejscu, gdzie zwykle przesiadywał, leżała papierowa torba. W środku był liścik: „Dziękuję. Przypomniałeś mi, że ludziom wciąż zależy. Odwiedzę swoją córkę. Nie rozmawialiśmy od lat”.

    Tydzień później zobaczyłem ich razem, śmiali się, siedząc w kawiarni. Pomachał do mnie z daleka. Córka obejmowała go ramieniem. Wtedy pomyślałem, że życzliwość nie zawsze naprawia świat. Czasami po prostu daje komuś wystarczająco siły, by spróbować coś naprawić. I może to wystarczy.
  • Jechałem metrem. Jakiś nastolatek upuścił telefon i rozbił ekran. Wyglądał na przerażonego. Mamrotał, że jego rodzice będą wściekli. Podałem mu mój telefon i pomogłem zadzwonić do domu, żeby to wyjaśnił. Wciąż mi dziękował, jakbym zrobił coś wielkiego, ale naprawdę to była drobnostka.

    Później, gdy wysiadałem, podbiegł do mnie i powiedział: „Nikt już nie pomaga innym”. To zdanie zostało ze mną przez cały dzień. Życzliwość może być prosta, ale jest rzadka, a to czyni ją cenną.
  • Czekałem przy kasie w sklepie spożywczym, kiedy kobieta przede mną zorientowała się, że zabraknie jej pieniędzy. Wyglądała na zawstydzoną i zaczęła odkładać rzeczy, mleko, chleb, nawet jedzenie dla dziecka. Sam nie zarabiam dużo, ale bez wahania podałem kasjerowi kilka banknotów i powiedziałem: „Proszę kupić te rzeczy”.

    Kobieta odwróciła się do mnie z oczami pełnymi łez i wyszeptała: „Nigdy tego nie zapomnę”. Po prostu się uśmiechnąłem i powiedziałem: „Proszę kiedyś oddać przysługę dalej”. To nie było nic wielkiego, ale pokazuje, że czasami okazja do życzliwego gestu znajduje się sama.
  • Sąsiadka z dołu zapytała, czy mogę ją zawieźć do przychodni. Powiedziała, że jej matka jest chora i nie ma nikogo innego. Byłem zmęczony, spóźniony do pracy i sam ledwo sobie radziłem. Mimo to zgodziłem się. Obiecała, że odda mi pieniądze za benzynę. Minęło parę dni, potem tygodni. Nic.

    Każdego ranka widziałem, jak wychodzi z mieszkania ładnie ubrana, umalowana, z telefonem w ręku. Poczułem się wykorzystany. Wczoraj zobaczyłem jej samochód zaparkowany przed kawiarnią. Widziałem przez okno, że siedzi z jakimś mężczyzną i się śmieje. Byłem wściekły. Zapukałem w szybę, żeby dać jej o sobie znać.

    Ale kiedy się odwróciła, odsłoniła twarz mężczyzny. Miał rurkę tlenową biegnącą podłączoną do nosa i bardzo bladą skórę. „Matka”, którą wiozłem do szpitala to tak naprawdę był jej mąż... A to spotkanie nie było randką. To było jego pierwsze wyjście na miasto od zaczęcia chemioterapii.

    Wybiegła, przepraszając, że jeszcze mi nie zapłaciła. Powiedziała, że każdego dolara przeznacza na leczenie. Chciała tylko zafundować mężowi normalny dzień. Poczułem jak mój gniew znika. Objąłem ją i zapewniłem, że nie chcę pieniędzy na benzynę. W tej chwili zrozumiałem, że łatwo pomylić czyjąś bezradność z oszustwem. Życzliwość nie powinna wymagać dowodu; po prostu trzeba ją szerzyć bez względu na wszystko.
  • Kilka miesięcy temu, ja i moja najlepsza przyjaciółka okropnie się pokłóciłyśmy. Byłam zła, gotowa udowodnić swoją rację, ale kiedy zobaczyłam, że wygląda na zmęczoną, zamilkłam. Przeprosiłam ją, choć wydawało mi się, że niesłusznie.

    Ona wybuchła płaczem i powiedziała, że jej tata choruje i nikomu o tym nie powiedziała. Spędziłyśmy godziny rozmawiając i płacząc razem. Tego dnia nauczyłam się czegoś ważnego: życzliwość to wybieranie miłości ponad dumę.
  • Stałem w długiej kolejce na lotnisku, wyczerpany i zirytowany po tym, jak mój lot został odwołany. Przede mną stała matka z dwójką płaczących dzieci i stosem bagażu. Większość ludzi odwracała wzrok, niektórzy głośno wzdychali. Prawie zrobiłem to samo, ale zamiast tego pomogłem jej przesuwać torby w kolejce. Spojrzała zaskoczona, po czym powiedziała: „Nie ma pan pojęcia, jak bardzo pan pomaga”. Rozmawialiśmy, czekając, a pod koniec oboje się śmialiśmy.

    Lot był opóźniony, ale mój nastrój całkowicie się zmienił. Czasami najszybszym sposobem na poprawienie własnego samopoczucia jest zaproponowanie pomocy komuś innemu.

Kiedy świat wydaje się nieprzyjazny, a nadzieja zaczyna gasnąć, jeden gest życzliwości może przywrócić nam radość. Kliknij, aby przeczytać artykuł „12 osób, których dobroć przetrwała wbrew wszystkiemu”.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły