Życie byłoby nieco mniej ekscytujące, gdyby nie bezczelni i nietaktowni ludzie, których spotykamy na swojej drodze. Interakcje z nimi bywają tak szokujące, że pamiętamy je całymi latami. Przeszukaliśmy sieć i znaleźliśmy najciekawsze, najbardziej oburzające i najśmieszniejsze historie związane ze spotkaniem bezczelnych ludzi.
A w bonusie poczytajcie o naprawdę bezczelnych zwierzakach. Oczywiście w ich przypadku możemy co najwyżej pośmiać się i wyrozumiale pokiwać głową: nie możemy przecież złościć się na kota łakomczucha albo na sprytnego ptaka złodziejaszka.
- Kupowałam sukienkę. Zapytałam sprzedawczynię, czy jest rozmiar S. Popatrzyła na mnie i protekcjonalnie powiedziała: „Nie ma sensu szukać, widać, że to nie pani rozmiar. Ja noszę S, pani może zmieści się w M”. Zamarłam na chwilę z powodu tej bezczelności, ale potem zebrałam się w sobie i i poprosiłam ją o przyniesienie mi książki skarg i zażaleń.
- Stałam na stacji metra. Miałam ze sobą 2 duże torby, które celowo ustawiłam pod ścianą, żeby nikomu nie przeszkadzały. Podbiegła jakaś kobieta, najpierw mnie popchnęła, poszła dalej, potem wróciła, kopnęła moją torbę i odeszła. Krzyknęłam i spytałam, o co jej chodzi, a ona tylko rzuciła mi wrogie spojrzenie. Jestem w szoku.
- Przyszłam do dentysty na zdjęcie szwów z dziąsła po usunięciu 2 korzeni. Usiadłam w kolejce, a po kilku minutach zwróciła na mnie uwagę jakaś babcia na drugim końcu korytarza. Gapiła się na mnie bezczelnie. Po około 10 minutach zmęczyło mnie, że tak się we mnie wpatruje, i sama zaczęłam gapić się na nią bez mrugnięcia okiem, nie odrywając od niej wzroku. Po 5 minutach nie wytrzymała i wyszła, krzycząc: „Co za bezczelna dziewucha”. Cała kolejka była zszokowana, nawet nie zdawali sobie sprawy, na kogo krzyczała. Ale nie powinna się tak bezceremonialnie gapić!
- Wpadłam na koleżankę z klasy w parku rozrywki. Minęło już 10 lat od ukończenia przez nas liceum. Byłam tam z kilkoma przyjaciółkami, a ona z mężem i dwójką dzieci. Jej dzieci wyglądały na około 8-10 lat. Koleżanka zapytała mnie, czy mam dzieci. Odpowiedziałam, że nie i że jestem singielką. Spojrzała mi prosto w oczy i zapytała: „Co jest z tobą nie tak?”. Byłam tak zszokowana tym, jak niegrzeczne było jej pytanie, że odpowiedziałam tylko: „Jestem wybredna”. Lepiej byłoby, gdybym zapytała ją, czy są jakieś wyznaczone limity czasowe na ślub i posiadanie dzieci, bo nikt mi tego nie powiedział. © Leah Stranathan / Quora
- Zamówiłam pizzę. Kuriera wciąż nie było, więc chodziłam nerwowo przy oknie i co jakiś czas wyglądałam przez nie. I oto nadeszła chwila prawdy. Podjechał mój rycerz na motorowerze. Zsiadł, otworzył pudełko i zaczął zdejmować kiełbaski z pizzy. Następnie zamknął pokrywkę, wytarł ręce w branie i ruszył w kierunku wejścia. Kiedy podchodził, na dobre straciłam apetyt, więc postanowiłam nie otwierać mu drzwi. Uznałam, że najlepszą karą będzie, jeśli będzie musiał zapłacić za tę pizzę. Ostatecznie zaczął ją jeść, więc teraz będzie mógł dokończyć. Dzwonek do drzwi zadzwonił, ale go zignorowałam. Czy istnieje nazwa na fobię związaną z dostawą jedzenia? Myślę, że od teraz już ją mam.
- Moja mama jest lekarzem i byłam wysyłana do szkoły nawet z gorączką czy zapaleniem ucha środkowego. Mój tata jest tynkarzem, a remont naszego domu trwa od lat. Mój dziadek jest trenerem szachów i nigdy nawet nie powiedział mi, jak poruszają się figury. Babcia całe życie gotowała, a ja nauczyłam się gotować kaszę gryczaną z internetu. A kiedy dostałam dobrą pracę, wszyscy zaczęli mówić: „O, dobrze zarabiasz. Masz pieniądze”. Mam, moi drodzy, ale nie dla was. Według mnie w dzieciństwie nie miałam normalnych warunków, żadnego leczenia, żadnej edukacji.
- Spotykałam się kiedyś z ciekawym mężczyzną. Był inteligentny, całkiem przystojny i zwracał na mnie uwagę. Wszystko wskazywało na to, że przyjaźń przerodzi się w poważny związek. Ale on w ostatniej chwili się wycofał. I nawet zdążył powiedzieć mi wcześniej kilka przykrych rzeczy: że, powiedzmy, narzucałam się, a on nie był mną zainteresowany. Moja przyjaciółka, kiedy się o tym dowiedziała, zadzwoniła do tego kolesia i stanęła w mojej obronie. Usadziła go tak skutecznie, że nie był w stanie nic odpowiedzieć.
- Skradziono mi pudełko z chomikiem. Z chomikiem! Prosto z tramwaju! Poszłam skasować bilet, a chomika w pudełku zostawiłam go na siedzeniu. Wróciłam i nie było ani chomika, ani pudełka. Jestem w szoku! I musiałam to jakoś dziecku wytłumaczyć.
- Szłam z dwójką dzieci. Przed nami szedł mężczyzna, który nagle się zatrzymał. Mój syn nie był na to przygotowany, więc oczywiście zderzył się z nim. Mężczyzna zaczął krzyczeć na mojego biednego 8-letniego syna. Spojrzałam na faceta i powiedziałam: „Życzę panu wesołych świąt”. Mężczyzna zamknął się i odszedł. © Sally Hopping Riley / Quora
- Mój kolega poprosił mnie kiedyś o pożyczenie samochodu. W następnym tygodniu zwrócił samochód i powiedział: „Napełniłem bak”. Rzeczywiście go napełnił — wodą. To był ostatni raz, kiedy pozwoliłem komukolwiek zabrać mój samochód. Nawiasem mówiąc, facet później dostał za swoje. Ożenił się z kobietą, którą znał zaledwie tydzień. Rok później rozwiodła się z nim i zabrała wszystko, co miał. © Arnold Ricktor / Quora
- Kupowałam bilet na metro w automacie (pierwszy raz od lat, zawsze miałam miesięczny). Gdy bilet się drukował, facet za mną popychał mnie i narzekał: „No dalej, szybciej, co tak pani stoi i myśli!”. Poprosiłam go o cierpliwość, i o to, żeby mnie nie popychał, ale zignorował mnie. Po około pięciu minutach karma go dogoniła. Szedł po peronie i ktoś go popchnął. Mężczyzna potknął się i wylał na siebie kawę.
BONUS: Zwierzęta też potrafią być bezczelne, ale to nawet zabawne.
- Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że nie jestem złą gospodynią, ale muszę być bardziej czujna. To były urodziny mojego chłopaka, więc postanowiłam przygotować dużo pysznych rzeczy, gdy on był w pracy. Od rana stałam w kuchni, gotowałam różne potrawy, dużo sałatek, w piekarniku mięso, ziemniaki i kurczak. Krótko mówiąc, wszystko, co powinno być na urodzinowym stole. Zanim chłopak przyszedł, ułożyłam wszystko pięknie na stole i położyłam się na chwilę, bo byłam strasznie zmęczona. Zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć i przywitałam mojego ukochanego. Wziął prysznic, przebrał się, a ja zawołałam go do stołu. Ale było już za późno. Mój bezczelny kot zdążył posmakować każdego dania, dosłownie wszystko było nieco nadjedzone. Tylko jedno zostało nietknięte: kotlety ze sklepu pod domem, które kupiłam, bo nie miałam czasu sama ich zrobić. Szkoda, ale cieszę się, że kot docenił moje starania.
- Dzisiaj kierowca busa podzielił się ze mną swoją kanapką. To dlatego, że na własne oczy widział, jak wzięłam łyk gorącej kawy i otworzyłam pysznego dużego rogalika. Wtedy podleciał do mnie bezczelny ptak i w mgnieniu oka porwał cały smakołyk. Byłam równie rozbawiona, co zaszokowana. Dokończyłam kawę i oszołomiona wsiadłam do busa. Dzięki uprzejmemu kierowcy nie byłam przynajmniej głodna.
- Nasz pies znalazł schronienie w szafie w przedpokoju. Zawsze przychodzi tam ze swoją poduszką i na dobre rozgościł się wśród naszych rzeczy. Wejście tam po ubrania stało się problemem: pies zazdrośnie strzeże swojego domu i zaczyna warczeć. Przynajmniej tylko tam śpi.
Zwierzęta są urocze i zabawne. Dzięki nim mamy więcej okazji do śmiechu i choćby dlatego warto mieć czworonożnego przyjaciela.