„Planujesz dziecko, mając 40 lat? Zwariowałaś?”; „Masz już 35 lat i nadal nie masz własnego kąta?”; „Czym niby jesteś tak zmęczony? Przecież nie rozładowujesz wagonów!”. Wiele osób usłyszało pod swoim adresem podobne zwroty i z pewnością nie było to dla nich przyjemne. Niektórzy niestety zapominają, że każdy sam decyduje, jak chce żyć i co chce robić. I nikt nie ma obowiązku komukolwiek się z tego tłumaczyć.
Porównywanie priorytetów lub osiągnięć nie jest dobrym pomysłem. Każdy ma własne.
Kobieta sama decyduje, kiedy chce urodzić, i nikomu nie musi się z tego tłumaczyć, nawet lekarzom (którzy czasami mogliby być bardziej taktowni).
Niektóre kobiety czują się idealnie w rozmiarze XL, a inne w XS. I żadna z nich nie powinna być z tego powodu oceniana.
Każdy ma własne referencje kulinarne. Dlaczego więc mielibyśmy krytykować zawartość czyjegoś talerza?
Rodzice mają prawo być zmęczeni swoim dzieckiem i nie muszą reagować na każde piśnięcie malucha. A inni powinni powstrzymać się od komentarzy.
Ludzie mają do dyspozycji różny budżet. Niektórzy mogą zapłacić tylko za siebie, podczas gdy inni nie mają problemu z zapłaceniem nawet za grupę 10 osób.
Sposób, w jaki dziecko przychodzi na świat, nie określa wartości kobiety jako matki. Jej praca jest nieoceniona w każdym przypadku.
Nieumiejętność zrobienia czegoś lub strach przed czymś są normalne. Znacznie gorsze jest ocenianie kogoś z tego powodu.
Dlaczego dorośli muszą się tłumaczyć z tego, że zlecają komuś pracę, której sami nie chcą wykonywać?
Praca umysłowa również męczy, a tych, którzy lubią porównywać ją do pracy na budowie i rozładowywania wagonów, powinno się zapytać, co sami robią.
Jeśli lekarze mówią, że wszystko jest w normie, po co martwić się tempem rozwoju dziecka i wyszukiwać problemy?
Oczywiście nie da się całkowicie uniknąć niewygodnych pytań i dyskusji. Zwłaszcza jeśli nasz punkt widzenia nie pokrywa się z opinią większości. Ktoś na pewno wtrąci swoje pięć groszy, doradzi lub potępi. Jedyne, co pozostaje, to znosić takie uwagi ze spokojem.