12 historii o tym, że życzliwość ma wielką moc

Ciekawostki
godzina temu

Niektórzy superbohaterzy nie noszą kostiumu i nie latają po niebie. Często ich nie zauważamy, bo działają w ukryciu, ale po cichu odmieniają życie innych ludzi. Poniższe historie dowodzą, że nawet drobne gesty mogą mieć wielką siłę, jednoczą ludzi i sprawiają, że świat staje się lepszy.

  • Przy naszej ulicy mieszkała kobieta, której nigdy do końca nie rozumiałem. Nie wiadomo, skąd pochodziła. Błąkała się cicho, żebrząc o jedzenie i stare ubrania. Ludzie przeważnie ją ignorowali.

    Jednak jedna sąsiadka, matka czworga dzieci, ledwie wiążąca koniec z końcem, zawsze coś dla niej znajdowała. Porcja obiadu, ciepły szalik — cokolwiek, co mogła oddać. Często zastanawiałem się, jak to robi, skoro sama ma tak niewiele.

    Pewnego dnia kobieta znikła. Kilka tygodni później jej zdjęcie pojawiło się w wieczornych wiadomościach. Wcale nie była żebraczką. To samotna bogata kobieta, która sprawdzała dobroć obcych ludzi. Większość majątku przekazała na cele charytatywne, a resztę tej mamie czwórki dzieci.
  • Rzadko rozmawiałem z sąsiadem — czasem było to tylko skinienie głowy na „dzień dobry”. Kiedy zmarł mój tata, sąsiad przyszedł do mnie z zakurzoną starą skrzynką z narzędziami. Powiedział: „Twój tata zawsze naprawiał moje rzeczy, jeśli ja nie potrafiłem. To dla ciebie”. Okazało się, że mój tata pomagał mu od lat i nigdy się nie chwalił. Jego skrzynka z narzędziami to moja ulubiona pamiątka.
  • Uciekł mi autobus, którym miałam wrócić z pracy w dniu, kiedy była ulewa. Kiedy stałam tak przemoczona na przystanku, zobaczyłam elegancką kobietę w luksusowym samochodzie. Zatrzymała się i zapytała, czy potrzebuję podwózki. Po drodze opowiadała, że kiedyś sypiała na dworcach autobusowych, bo nie miała pieniędzy, ale starała się zbudować życie w mieście. Zanim wysiadłam, oddała mi swój parasol i powiedziała: „Pewnego dnia przekażesz go dalej”. Nadal mam ten parasol.
  • Urodziłam dziecko z zespołem Downa. Gdy tylko mój mąż usłyszał tę wiadomość, zbladł, zdenerwował się i powiedział: „To dziecko nie jest moje. Żądam testu na ojcostwo”. Pomyślałam: „Co za tchórz!”, ale zgodziłam się na test. Kiedy lekarka przyszła do gabinetu, wzięła mnie za rękę i powiedziała: „Pani mąż coś przed panią ukrywa. Podsłuchałam, jak rozmawia ze swoją mamą przez telefon o jakimś spadku, które ma dostać pani dziecko.

    Z tego, co zrozumiałam, suma jest ogromna, ale pani dziecko otrzyma ją tylko, jeśli potwierdzą państwo ojcostwo. Pani mąż troszczy się o dziecko, a nie złości za to, że ma zespół Downa. Po prostu zależy mu na tym, żeby zabezpieczyć przyszłość dziecka, bo będzie potrzebowało dużo pieniędzy na leczenie”.

    To był na mnie szok. Słowa lekarki brzmiały jak bajka. Ale postanowiłam nie palić mostów i porozmawiać z mężem. Okazało się, że lekarka miała rację. Po potwierdzeniu ojcostwa dziecko otrzymało spadek po zmarłej babci mojego męża. Teraz nie musimy się martwić o pieniądze na leczenie i przyszłość naszego dziecka. Choć jest noworodkiem, moja córeczka już jest zamożna.
  • Właściciel mieszkania, w którym mieszkam, to zrzędliwy starszy facet, który nigdy się nie uśmiecha i nie mówi zbyt wiele poza „proszę zapłacić czynsz”. Kiedy straciłem pracę, powiedziałem mu, że być może będę musiał się wyprowadzić, bo nie mam jak zapłacić. Spojrzał na mnie i powiedział: „Zapłacisz, jak będziesz mógł, młody”. Tydzień później zacząłem znajdować torby z zakupami pod drzwiami. Nigdy nie przyznał, że to on, ale tylko on wiedział. Myślałem, że wcale się mną nie przejmuje, ale bardzo mnie zaskoczył.
  • Stałam w kolejce w sklepie spożywczym, przeliczając pieniądze na mleko dla dziecka i powstrzymując łzy. Za mną stał duży facet, pokryty tatuażami. Podał kasjerowi kartę. Kiedy zaproponowałam, że oddam mu pieniądze, wzruszył ramionami i powiedział: „Nie chcę, żeby pani dziecko nie miało co jeść”. I już. Żadnej historii na Instagramie, żadnego przechwalania się, po prostu czysta życzliwość od kogoś, po kim bym się tego nie spodziewała.
  • Zgubiłem portfel w kiepskiej dzielnicy i myślałem, że straciłem go na zawsze. Dwa dni później, jakiś bezdomny mężczyzna pojawił się w restauracji, w której pracuję, trzymając mój portfel. Każda karta, każdy banknot był w środku. Zapytałem, czemu zadał sobie trud, a on po prostu powiedział: „Pan wyglądał, jakby miał pan wszystkiego dość”. Myślę o tym chyba częściej, niż powinienem. Mógł go zatrzymać, ale tego nie zrobił.
  • Przy naszej ulicy mieszka nastolatek, który zawsze głośno puszcza muzykę i zachowuje się bardzo nonszalancko. Po nawałnicy, która przewróciła część płotu mojej babci, przyszedł i go naprawił. Nie powiedział ani słowa, o nic nie prosił, po prostu cicho pracował przez godzinę w milczeniu. Kiedy mu podziękowaliśmy, powiedział: „Przypomina mi kogoś”. Wychowała go babcia, która rok wcześniej zmarła. Zobaczyłam go w nowym świetle.
  • Mój szef jest bardzo poważny, całkowicie skupiony na pracy. Nie żartuje nawet na świątecznych imprezach. Nie jadałem w pracy lunchu, żeby zaoszczędzić pieniądze. Pewnego dnia wszedł i położył kanapkę na moim biurku. Powiedział: „Nie będę udawał, ze tego nie widzę”. Zaczął codziennie zostawiać obiady na moim biurku. Nigdy tak naprawdę o tym nie rozmawialiśmy, ale znaczyło to dla mnie więcej, niż potrafię wyrazić.
  • Praktycznie nie rozmawiałam z ojczymem przez 10 lat — nigdy go nie akceptowałam, odkąd poślubił moją mamę. Kiedy miałam wypadek i trafiłam do szpitala, był pierwszą osobą, która się zjawiła. Zostawał każdej nocy, żebym nie była sama. Teraz rozmawiamy codziennie.
  • Kiedy byłam dzieckiem, mama często zabierała mnie do pewnego człowieka. Miał zabałaganiony dom, zawsze był nie do końca ubrany, przepocony i nie nosił koszulek. Mimo to mama mnie tam zabierała. Kiedy miałam 14 lat, mama zmarła na raka, a mną zaopiekowała się babcia. Pewnego wieczoru wracałam z lekcji muzyki. Nagle zauważyłam, że idzie za mną ktoś obcy. Zatrzymałem się niedaleko mojego domu, żeby znaleźć klucz. Wtedy poczułam, że ten mężczyzna jest tuż za mną — stoi za moimi plecami i dyszy.

    Nagle odwróciłam się odruchowo i go zaatakowałam. Upadł na ziemię, po czym podniósł się i uciekł. Opowiedziałam o tym babci. Okazało się, że ten dziwny człowiek, do którego zaprowadzała mnie mama, to instruktor od technik samoobrony. Słabo pamiętam nasze lekcje, ale dobrze zapamiętałam tego mężczyznę. Mama o mnie dbała, a to, czego się nauczyłam, pozostawało w moim umyśle i po jej śmierci byłam w stanie się obronić.
  • Mój nastoletni syn odkładał każdy grosz, który zarobił, pracując na pół etatu. Myślałam, że chce kupić komputer do gier czy coś podobnego. Okazało się, że potajemnie spłacał koszty leczenia, które mnie okropnie stresowały. Dawno tak nie płakałam.

Niektóre historie są tak rozczulające, że wydaje się, że to scenariusze z Hollywood — ale tak nie jest. To prawdziwe dobre uczynki spełniane przez nieznajomych, przyjaciół i rodzinę, którzy wykazali się współczuciem. W świecie, który często wydaje się zimny i chaotyczny, opowieści przypomną ci, że dobroć to nie słabość, tylko siła, która drzemie w wielu otaczających nas ludziach. Uwaga: może się rozpłaczesz z wzruszenia.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia freepik / Freepik

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły