12 przyrodnich rodziców, którzy zdobyli serca pasierbów

Rodzina i dzieci
godzina temu
12 przyrodnich rodziców, którzy zdobyli serca pasierbów

Przybrani rodzice nie od razu zdobywają serce przybranych dzieci, ale czasem udaje im się zrobić coś tak szalonego, że nie ma innego wyjścia, tylko ich pokochać. Oto inspirujących historii, które pokazują, jak cierpliwość, miłość i zrozumienie pomogły przybranym rodzicom zbudować silne, trwałe więzi i udowodnić, że rodzina to kwestia serca, a nie tylko okoliczności.

AI-generated image
  • Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałem dwa lata, a moja mama jest z moim ojczymem, odkąd sięgam pamięcią. Nadal mam kontakt z tatą i go kocham, ale ojczym też wciąż świetnym rodzicem.
    Jest jak drugi tata. Był przy mnie zawsze, na meczach futbolowych, zawodach zapaśniczych, nawet na przedstawieniach w szkole podstawowej. Mam szczęście, że dorastałem z trzema wspaniałymi rodzicami i nie zamieniłbym żadnego z nich na nic w świecie.
    Jednym z moich najlepszych wspomnień było to, jak wyjeżdżałem na obóz wojskowy, a mój ojczym powiedział, jak bardzo jest ze mnie dumny. Nie mam problemów z kontrolowaniem emocji, ale wtedy po raz pierwszy od nie wiem jak dawna rozpłakałem się. © Mattxy8 / Reddit
  • Mój ojczym był niesamowity. Kochał nas jak własne dzieci. Wielu ludzi twierdzi, że kobiety obserwują swoich ojców, a potem szukają podobnych cech u swoich partnerów. Ja obserwowałam ojczyma. Był kochający, uprzejmy i wyrozumiały, ale wiedział też, że przy dzieciach potrzebna jest konsekwencja. © systemj*** / Reddit
  • Ojczym pojawił się w moim życiu, kiedy miałem sześć lat. Na początku go nie znosiłem. Mój tata dużo podróżował ze względu na pracę, a ja myślałem, że ojczym chce go zastąpić.
    Pewnej nocy obudziłem się chory. Ojczym zaniósł mnie na kanapę, zrobił zupę i czuwał przy mnie całą noc. Wiele lat później uświadomiłem sobie, że robił tak za każdym razem, kiedy chorowałem, bo chciał dopilnować, że wszystko ze mną w porządku, a ja myślałem, że wcale mu na mnie nie zależy.
  • Moja macocha nigdy nie chciała, żebym był na zdjęciach rodzinnych. Zapytałem ojca, czemu na to pozwala. On tylko się uśmiechnął i powiedział: :Pewnego dnia zrozumiesz."
    5 lat później macocha zmarła na zawał serca. Na jej pogrzebie zamarłem, kiedy znalazłem zakurzone pudełko z moim imieniem. W środku były wszystkie moje zdjęcia. Okazało się, że nie chciała, żebym pojawiał się na publikowanych zdjęciach, żeby mnie chronić przed prawnikiem mojej mamy, który wciąż walczył o opiekę prawną.
  • Kiedy moja mama wyszła ponownie za mąż, uważałem, że mój ojczym wyraźnie faworyzuje moją młodszą siostrę. Byłem wręcz pewien, że mnie nie lubi. Kupował jej prezenty, pomagał w pracy domowej, a ze mną rzadko rozmawiał.
    Pewnego Bożego Narodzenia siostra dostała nowy rower, a ja tylko kartkę. Miałem dość, więc zapytałem go o to wprost. A on tylko spokojnie powiedział: „Nie chcesz roweru. Już z tego wyrosłeś. Przeczytaj kartkę”.
    W środku był liścik i kwit: ojczym założył fundusz na studia na moje nazwisko. „Zasługujesz na coś, co trwa”, powiedział. Myślałem, że nie pójdę na studia, bo nas na to nie stać, ale on od lat odkładał na to pieniądze.
  • Straciłem mamę, kiedy miałem dwa lata. Jak miałem cztery lata, tata ponownie się ożenił. Często podróżował służbowo. Zauważyłem, że macocha przygotowywała mi drugie śniadanie tylko wtedy, kiedy tata był w domu. Pod jego nieobecność dawała mi pieniądze na szkolny obiad. Powiedziałem więc: „Chcesz dobrze wyglądać przed tatą!”. Uśmiechnęła się smutno.
    Lata później, po śmierci taty, w końcu powiedziała mi, że tata kontrolował budżet na jedzenie i ganił ją, jeśli wydawała więcej na mnie. Bała się, że znudzą mi się domowe posiłki i chciała, żebym jadł obiad w szkole z przyjaciółmi. Dlatego dawała mi pieniądze. Nie dlatego, że nie chciało jej się szykować jedzenia, tylko z miłości, której nie mogła okazywać swobodnie.

  • Mój ojczym nigdy tak naprawdę nie zwracał na mnie uwagi, a ja go za to nie znosiłem. Pewnego lata przyjechałem do domu i zauważyłem, że mój rower zniknął. Wpadłem w panikę, bo myślałem, że mój młodszy brat go zabrał, ale ojczym wyprowadził mnie na zewnątrz, żeby pokazać, jak go wyremontował: wymienił łańcuch, hamulce, a nawet odmalował. Zdziwiłem się, bo nigdy o tym nie wspominał.
  • Mój ojczym zawsze trzymał wszystkich na dystans aż do dnia, kiedy mój pies uciekł, jak miałem 12 lat. Przez wiele godzin płakałem na podwórku, a on czuwał przy mnie. Szukaliśmy razem aż do 2 w nocy, a on ani razu nie wyraził niezadowolenia. Kilka tygodni później dowiedziałem się, że bez mojej wiedzy wypisywał SMS-y do sąsiadów (żeby upewnić się, czy ktoś widział psa). Nie mogłem uwierzyć, że tak bardzo się troszczył, choć tego nie okazywał.
  • Moja macocha nienawidziła gotować, a tata często był nieobecny. Kiedy miałem 14 lat, wróciłem do domu po treningu piłki nożnej głodny i zobaczyłem, że przygotowywała moją ulubioną kolację (spaghetti i pieczywo czosnkowe) o 23, chociaż planowała się spotkać z przyjaciółmi. Zapytałem czemu, a ona powiedziała: „Nie obchodzą mnie spotkania. Wolę, żebyś zjadł coś na ciepło, a nie jakieś odgrzewane świństwo ze sklepu”. W końcu zrozumiałem, że naprawdę mnie kochała.

  • Moja macocha zawsze była perfekcjonistką, a ja myślałem, że jest nadopiekuńcza. Pewnego wieczoru przez pomyłkę zniszczyłem swój projekt naukowy tuż przed dużą prezentacją w szkole. Spodziewałem się, że mnie ochrzani, ale ona zakasała rękawy i pomogła mi go odbudować. Wtedy zdałem sobie sprawę, że naprawdę się o mnie troszczy.
  • Mój ojczym nigdy mnie do niczego nie zmuszał, co irytowało mnie w okresie dorastania. Pewnej soboty zastałem go w kuchni, jak robi naleśniki z posypką, tylko dlatego, że pamiętał, że lubiłem je jako dziecko.
    Wtedy nic nie powiedziałem, ale lata później przyznałem, że to znaczyło więcej, niż mu się wydawało. Uśmiechnął się i powiedział: „Po prostu pamiętałem, co lubisz. To wszystko”.
  • Kiedy miałam 12 lat, mój tata ożenił się drugi raz, a macocha zamieszkała u nas. Nie polubiłam jej. Lata później wyszłam za mąż, a moja teściowa wydawała się wiecznie niezadowolona (krytykowała, komentowała, groziła).
    Pewnego razu w weekend obie były w mojej kuchni. Macocha cicho radziła mi, jak sobie radzić z komentarzami teściowej, w czasie kiedy owa teściowa narzekała na moje potrawy. Na koniec obie śmiały się razem z drobnej katastrofy, którą spowodowałam. Zdałam sobie sprawę, że obie cały czas na swój sposób się mną opiekowały.

Przeczytaj historię kobiety, która odmówiła sprzedaży swojego domu z powodu bezrobotnego zięcia. To opowieść o rodzinnej presji, trudnych decyzjach i trwaniu przy swoim. Co byście zrobili na jej miejscu?

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły