13 piekielnych współpracowników, których HR powinien mieć na oku

Ciekawostki
19 godziny temu

Chyba wszyscy mieliśmy takiego współpracownika, który uprzykrza nam życie. Od pokątnych złodziei lunchów po pasywno-agresywnych miłośników e-maili — te biurowe koszmary są jak test cierpliwości. Aż zaczynamy się zastanawiać, co tak naprawdę oznacza „profesjonalizm”. I chyba należałoby w tych sytuacjach powiadomić dział kadr. Jesteście gotowi nieco irytacji i wściekłości? Zaczynamy!

1

AI-generated Image

Po stracie członka rodziny wzięłam dwa tygodnie wolnego. Mój zespół zdawał się mnie wspierać — jeden z koleżanek przysłała nawet kwiaty z odręcznym dopiskiem: „Nie martw się o pracę. Wspieram cię”. Płakałam, czytając te słowa.

Kiedy byłam na pogrzebie, zalogowała się do udostępnionych dysków, zdobyła listę moich klientów i zaczęła się z nimi bezpośrednio kontaktować. Powiedziała szefowi, że potrzebuję „dłuższego urlopu, aby wszystko załatwić”, i zgłosiła się na ochotnika do przejęcia moich obowiązków — na stałe.

Po powrocie okazało się, że połowa moich kont zniknęła, a ona przeniosła się na moje biurko. Przełożony powiedział, że zmiana „już trwa” i zasugerował, abym „rozważyła zmianę stanowiska”. Byłam oszołomiona.

Potem dowiedziałam się, dlaczego tak się stało — jej chłopak pracował w dziale HR.

Podczas mojego urlopu oznaczył mój profil wydajności jako „brak reakcji” i „potencjalna niestabilność pod presją”. Planowali po cichu mnie usunąć.

Postanowiłam, że też zrobię coś po cichu.

Zebrałam wszystkie e-maile, znaczniki czasu i zrzuty ekranu. Mam kuzynkę prawniczkę.

Dwa miesiące później już jej nie było. Jej chłopaka też.

Nie odzyskałam swojej pracy — odzyskałem jej pracę.

2

W chwili słabości powiedziałem koleżance z pracy, że spotykam się z terapeutą. Tydzień później ktoś inny zapytał mnie, czy „czuję się już lepiej”. Moja prywatna sprawa stała się plotką, a dział kadr przekazał mi, że powinienem „bardziej uważać na to, kogo obdarzam zaufaniem”.

3

Przyłapałam znajomą z pracy na kopiowaniu moich cotygodniowych raportów i wysyłaniu ich do naszego szefa jako „ofert współpracy”. Kiedy o tym wspomniałam, powiedziała, że „powinno mi to schlebiać”. Dział kadr powiedział, że powinniśmy „nauczyć się dzielić zasługami”.

4

AI-generated Image

Współpracowniczka, którą średnio lubię i z którą ledwo się dogadywałam, zaskoczyła mnie małym pudełkiem — w środku był wspaniały, minimalistyczny złoty naszyjnik. „Pomyślałam, że do ciebie pasuje” — powiedziała. Wzruszyłam się. Były między nami tarcia, ale może złożyła w ten sposób ofertę pokoju.

Nosiłam go prawie codziennie. Stał się moim talizmanem — na rozmowy o awans, wielkie prezentacje, a nawet randki. Potem, miesiące później, zdjęłam go pod jasnym światłem i zobaczyłam coś wyrytego drobnym pismem z tyłu amuletu.

Dwa słowa: „Żart biurowy”.

Aż mnie zmroziło. Rozejrzałam się. Okazało się, że powiedziała ludziom, że to było wyzwanie. Dała mi „żartobliwy prezent”, aby udowodnić, że będę nosić cokolwiek, jeśli będzie wyglądało na drogie. Miała nawet zdjęcie grawerunku jako puentę tej historii.

Wyrzuciłam naszyjnik, ale zachowałam paragon. Dział HR miał własne pytania.

5

Po urlopie macierzyńskim wróciłam do pracy i zastałam biurko udekorowane pieluchami i smoczkami. Napis głosił: „Oczekujemy kwartalnych zdjęć dziecka”. Roześmiałam się — dopóki nie zdałam sobie sprawy, że połowa moich klientów trafiła pod skrzydła kogoś innego, gdy mnie nie było.

6

Po tym, jak dostałam awans, współpracowniczka rozpuściła plotkę, że spałam z naszym kierownikiem. Zgłosiłam to. Dział HR stwierdził, że to „konflikt osobisty” i zaproponował mediację. Odmówiłam, po czym dowiedziałam się, że robiła to już wcześniej.

7

AI-generated Image

Powiedziała naszemu zespołowi, że udawałam poronienie, by dostać wolne. Po powrocie spotkałam się z zimnymi spojrzeniami i szeptami. Musiałam pokazać zaświadczenie lekarskie szefowi, żeby mi uwierzył. Dział HR powiedział, że „porozmawiają z nią prywatnie”. I tak dostała awans. Nadal spotykam się z dziwnymi spojrzeniami we wspólnym pomieszczeniu.

8

Współpracownica twierdziła, że jej dziecko miało nagły wypadek w szpitalu i błagała mnie, żebym objęła jej zmianę. Zgodziłam się. Później zobaczyłam jej zdjęcie w spa na Instagramie. Kiedy jej to wytknęłam, odparła: „Musiałam o siebie zadbać bardziej, niż ty potrzebowałaś przerwy”.

9

AI-generated Image

Podczas rozmowy przez Zoom wygłosiłem sarkastyczny komentarz. A kolega to nagrał, przyciął kadr i wysłał mailem do naszego menedżera — zupełnie bez kontekstu.

10

Połączyła nas nienawiść do polityki biurowej, a przynajmniej tak mi się wydawało. Zwierzyłam się jej, zaufałam jej. Potem skopiowała moją prezentację, wyłączyła mnie z projektu i przedstawiła go jako swój własny. Jej wyjaśnienie? „To był pomysł zespołu”. Nie doczekałam się nawet podziękowania. A ona dostała premię.

11

AI-generated Image

Miałam ciężki tydzień — napięte terminy, spotkania, ledwo spałam. Podczas lunchu zwierzyłam się współpracowniczce, którą uważałam za przyjaciela. Kiwnęła głową ze współczuciem i powiedziała: „Powinnaś z kimś porozmawiać — musi być ci tutaj ciężko”. Myślałam, że na tym koniec.

Ale następnego ranka mój przełożony wezwał mnie na „kontrolę samopoczucia”. Powiedział, że słyszał, że jestem „wyczerpana psychicznie” i że może nadszedł czas na „zmniejszenie zakresu obowiązków”. Byłam zdezorientowana, aż dowiedziałam się, że moja „przyjaciółka” poszła prosto do niego, twierdząc, że jestem „na krawędzi” i „ryzykuję wypaleniem”.

Zostałam odsunięta od dużego projektu. A ona dwa tygodnie później została awansowana — dokładnie na stanowisko, na którym mi zależało. Ponoć może „zapewnić stabilność” zespołowi.

Okazało się, że mój stres kompletnie jej nie obchodził — wykorzystała mnie.

12

Pracuję na pół etatu. Mój szef co tydzień „przypadkowo” dodaje mi zmiany — a potem mówi, że zgodziłem się ustnie. Nie zgodziłem się. Kiedy się z nim skonfrontowałem, powiedział: „Jesteś młody. masz czas”. Teraz robię zrzuty ekranu każdego harmonogramu. On nazywa to „paranoją”. Ja nazywam to „ochroną siebie”.

13

AI-generated Image

Mój zespół dał mi pożegnalny kubek z napisem „W końcu odchodzę, wystarczająco długo się to ciągnęło”. Roześmiałem się. Ale potem zobaczyłem napis na dole: „Nieproduktywny od 2025 roku”. To nie był żart. Współpracownik opublikował zdjęcie na Slacku. Wszyscy zareagowali śmiejącymi się emotikonami. Nawet mój przełożony nie wkroczył do akcji.

Następnym razem, gdy pomyślicie, że w waszym miejscu pracy panuje chaos, pamiętajcie, że gdzie indzie biurowe życie przypomina prawdziwy sitcom: 17 osób, których biuro mogłoby zamienić się w sitcom.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły