13 podróży, które przyniosły historie, a nie tylko pamiątki

Ciekawostki
5 godziny temu

Czasem po jednym wyjeździe mamy co opowiadać do końca życia. Niektóre podróże to nie tylko niezapomniane wrażenia, ale i historie warte publikacji. Bywają zabawne, dziwaczne lub absurdalne. Poniżej zgromadziliśmy różne historie z podróży, które wydarzyły się niespodziewanie i pozostaną w pamięci autorów wpisów przez całe życie.

  • Byłem kiedyś w Japonii i kupiłem tam specjalne okulary z kamerą. Poszedłem do muzeum, gdzie był napis, że nagrywanie jest zabronione. Na szczęście miałem te okulary! Chodziłem jak szpieg, a wieczorem wróciłem do hotelu, podłączyłem okulary do komputera, żeby zobaczyć co nagrałem, a tam tylko wciąż sufity i żyrandole, sufity i żyrandole. Ani jednej rzeźby!
    Okazało się, że z przyzwyczajenia założyłem okulary nad głowę i o tym zapomniałem. © Overheard / Ideer
  • Byłem kiedyś na wakacjach. Moja łódź zatrzymała się na środku morza — była noc, nic nie było widać dookoła, tylko ciemność i fale. Było nas 4: ja, moja dziewczyna i 2 chłopaków. Łódka była malutka, a woda przelewała się przez burtę, moja dziewczyna płakała, ja byłem przerażony. Godzinę później uratowała nas straż przybrzeżna.
    Okazało się, że szukali nas od 5 godzin, bo chłopaki wynajęli łódź na godzinę, a zniknęliśmy na pół dnia. Przewodnik wycieczki był oburzony, a rano przy śniadaniu wszyscy na nas patrzyli. Od tamtej pory minęło 10 lat, a ja nie zbliżam się do małych łódek. © Overheard / Ideer
  • Kilka lat temu pojechałam z mężem na wakacje i kupiłam 2 pasty do zębów innej marki niż zwykle, żeby je wypróbować. W hotelu otworzyłam jedną z nich, spróbowałam — i, szczerze mówiąc, pożałowałam: miała smak mydła i kokosu. Coś okropnego, ale musiałam jej używać. Drugiej tubki nawet nie otwierałam.
    Niedawno przypadkiem znalazłam ją w domu i postanowiłam umyć nią zęby. Gdy tylko otworzyłam tubkę, wspomnienia wróciły. Ten zapach, poranek w hotelu, słońce świecące przez okno, ocean tuż za drzwiami.
    Miałam ochotę wybiec z łazienki w kostiumie kąpielowym prosto do wody. Kto by pomyślał, że zwykła pasta do zębów może przywołać szczęśliwe wspomnienia? © Overheard / Ideer
  • Pojechałam na pierwsze wakacje z chłopakiem. Zameldowaliśmy się w hotelu i zaczęliśmy rozpakowywać walizki. Kiedy to robiliśmy, dopytywałam go, co zabrał. On na to: „Walizkę pakowała moja mama. Nie wiem, co wybrała”.
    Facet miał 28 lat! Przed wyjazdem poprosił mnie, żebym pomogła mu się spakować, bo nie umiał. Bardzo się cieszę, że od dawna nie jesteśmy razem. © Overheard / Ideer
  • W zeszłym roku, kiedy byłam na wakacjach z mężem, poszliśmy na lokalny targ, żeby zobaczyć, co tam jest. On od razu zauważył pamiątkę: wskaźnik laserowy, ale nie zwyczajny, tylko super-mocny. Był wniebowzięty! Oczywiście kupiliśmy go i poszliśmy na plażę, żeby go przetestować.
    Świeciliśmy na piasek, palmy, świetnie się bawiliśmy. I wtedy mąż wpadł na „genialny” pomysł — żeby poświecić do wody. Tu zaczęło się dziać coś dziwnego: coś migotało, ale kiedy skierowaliśmy na to wiązkę lasera, to znikało.
    Przez około 10 minut polowaliśmy na „coś”, co wydawało nam się wężami morskimi albo podwodnymi kosmitami. Potem to „coś” nagle wyłoniło się całkowicie z wody. Okazało się, że to nurek, który postanowił popływać w nocy i zaczął uciekać przed naszym laserowym wskaźnikiem. © Chamber 6 / VK
  • Byliśmy na rodzinnych wakacjach w Moab i zdecydowaliśmy się na spływ tratwą po rzece Kolorado. Byłem tam ja z żoną, nasze dwie córki i moi rodzice — oboje po siedemdziesiątce. Naszym kapitanem był jakiś narwany dzieciak, który zaczął opowiadać nam o swoich szalonych przygodach.
    Dotarliśmy do najbardziej niebezpiecznego odcinka. Wszystkie inne tratwy spłynęły z trasy, żeby go ominąć, a my wpłynęliśmy prosto do dziury. Najpierw za burtę wypadła moja żona, potem ja, córki, a na końcu moi rodzice.
    Moja mama utknęła na chwilę pod tratwą, tacie spadł kapok, kiedy próbowaliśmy go wciągnąć na pokład, żona i córka odpłynęły i zostały wyciągnięte przez załogę jakiejś łodzi. Ja i moja druga córka wdrapaliśmy się na czyjąś łódź i staraliśmy się uratować moich rodziców.
    Smarkacz miał ubaw, a moi rodzice nadal są wściekli, kiedy sobie to przypomną, chociaż minęło już 5 lat. Nikt z mojej rodziny nie zdecydował się od tamtej pory spływać tratwą. © ParticleHustler2 / Reddit
  • Pierwszego ranka w Peru poszedłem na śniadanie do restauracji. Zamówiłem kawę i jedzenie, a parę minut później kelner wrócił z czarną kawą, torebeczkami z cukrem i dużą białą butelką.
    Pomyślałem, że to jakaś dietetyczna śmietanka lub że Peruwiańczycy piją kawę ze skondensowanym lub słodzonym mlekiem. Wcisnąłem trochę białej substancji do kubka i zacząłem mieszać, ale zamiast się rozpuścić, płyn zaczął się rozpadać na tłuste grudy, które pływały po powierzchni.
    To był majonez. W wielu krajach Ameryki Południowej podaje się go przy każdym posiłku jak ketchup w USA. Okazuje się, że w peruwiańskich restauracjach do kawy nie jest podawane mleko, chyba że klient wyraźnie o nie poprosi albo zamówi kawę latte. © bmadisonthrowaway / Reddit
  • Pojechaliśmy Eurostarem z Londynu do Paryża na jednodniową wycieczkę. Zaczęło padać, więc postanowiliśmy spędzić popołudnie relaksując się i obserwując ludzi w kawiarni w pobliżu wieży Eiffla.
    Daliśmy sobie godzinę na wezwanie taksówki (byliśmy tylko 5 kilometrów od dworca kolejowego), ale nie wzięliśmy pod uwagę korków w godzinach szczytu i po tym, jak wreszcie znaleźliśmy transport, kierowca utknął po drodze na pół godziny. Kiedy się z nim skontaktowaliśmy, powiedział nam, że jeśli będziemy na niego czekać, to nie ma szans, żebyśmy zdążyli na pociąg.
    Postanowiliśmy wypożyczyć rowery elektryczne i pojechać na stację. Ruch w Paryżu był szalony, a my nie znaliśmy dobrze przepisów drogowych. Jechaliśmy za innymi rowerzystami, zmieniając pasy ruchu i przeciskając się między autobusami. Życie ciągle przelatywało nam przed oczami.
    Jedna z koleżanek miała na sobie sukienkę mini, więc ciągle na nią gwizdano, kiedy jechała na rowerze, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Dojechaliśmy na stację parę minut przed odjazdem pociągu. © Alternative-Art3588 / Reddit
  • Kilkadziesiąt lat temu mój mąż i ja byliśmy w Cancun z moimi rodzicami. Mama chciała, żebyśmy jej tłumaczyli, bo oboje mówimy po hiszpańsku, a jej się wydawało, że miejscowi ją obgadują.
    Przez cały wyjazd robiła nam problemy, bo jest z natury niecierpliwa, a poza tym źle się czuje w nowych sytuacjach. Denerwowała się na tatę i go beształa w przebieralni, a my mogliśmy tylko patrzeć na tę scenę. Obok nas była dziewczyna, która wydawała monety za szafki.
    Mąż chciał zażartować, więc powiedział jej (po hiszpańsku): „Wspaniale podróżuje się z teściową”. Kobieta rzuciła okiem na moją matkę, potem na mnie, a następnie powiedziała: „Pan się ożenił z jej córką?”. Obróciła żart przeciwko niemu.
    Na szczęście nie jestem podobna do matki tylko bardziej do taty. Ale mama miała jednak rację — miejscowi ją obgadywali. Nie muszę chyba dodawać, że była to jedyna wycieczka, na jaką wyjechaliśmy razem z rodzicami. I całe szczęście. © Hawkgrrl22 / Reddit
  • Park Krugera w Republice Południowej Afryki. Mieszkaliśmy w różnych domkach na terenie parku. Zabrałam lampkę i książkę, żeby usiąść na ławce przy ogrodzeniu i poczytać. Miałam nadzieję, że uda mi się zobaczyć jakieś zwierzęta. Kiedy dotarłam do ławki, usłyszałam, jak ktoś krzyczy: „Proszę pani! Hej! Proszę pani!”.
    Pomyślałam, że łamię jakąś zasadę, żeby nie oddalać się po zmroku. Zrobiło mi się okropnie głupio. Ale to wrażenie szybko się rozpłynęło, kiedy ten sam człowiek dodał: „Za panią idzie hiena!”. Faktycznie tak było.
    Odetchnęłam i zaczęłam iść (a nie biec) w stronę domków, tymczasem hiena była bardzo zła, bo błyskaliśmy na nią latarkami, a ona przyszła grzebać w naszych śmietnikach. Musiałam przeczekać w cudzym domku, aż będę mogła bezpiecznie wrócić do swojego. © Luminaria19 / Reddit
  • Moja przyjaciółka wygrała „romantyczną wycieczkę do Paryża” w konkursie jakiegoś czasopisma. Wystarczyło opłacić wizę i bilety. Ona i jej chłopak, studenci bez grosza przy duszy, przyjechali szczęśliwi, spodziewając się romantycznego, luksusowego zakwaterowania w Paryżu... Ale niestety dostali nieogrzewany pokój na poddaszu, bez toalety — to wszystko, co zafundowało czasopismo. © Anxiety Cake / ADME
  • Chcieliśmy z synem spędzić tydzień w stolicy, ale po operacji zaczęłam znacznie gorzej znosić upały, więc nie mogłam wychodzić na zewnątrz, a w pokoju nie było klimatyzacji, tylko kiepski wiatrak. Postanowiliśmy wcześniej wrócić do domu.
    Nic nie powiedziałam mężowi. Postanowiłam, że zrobimy mu niespodziankę. Zajechaliśmy do domu, a tam... czysto, naczynia umyte, jedzenie przygotowane, kot nakarmiony, a mąż siedział przy komputerze i pracował. Nie, nie spodziewał się nas. Po prostu tak żyje. © Miranda Bush v2.0 / ADME
  • Wracałam z Armenii, gdzie kupiłam ceramiczny gwizdek w kształcie ptaszka — śliczny, ręcznie malowany. Podczas kontroli na lotnisku funkcjonariusz wziął go do ręki, zaczął go obracać na wszystkie strony, przyglądać się, nawet raz w niego dmuchnął. Potem spojrzał na mnie surowym wzrokiem i spytał: „Gdzie go pani kupiła? Chcę taki sam dla mojej córki”.

Te historie z podróży pokazują, że na wakacjach wszystko może pójść nie tak.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia Overheard / Ideer

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły