13 zaskakujących prezentów, które na długo utkwiły w pamięci obdarowanych

Ludzie
4 godziny temu

Wybór prezentu bywa sporym wyzwaniem, dlatego tak często wolimy zastąpić go bonem lub kartą podarunkową. Są oczywiście osoby, które mają do tego talent. Zdają się czytać w myślach tych, których chcą obdarować, bo zawsze znajdują coś potrzebnego i niebanalnego. Jednak niektórzy ludzie nie mają tego daru i nie wiemy, czym się kierują, dając swoim bliskim coś, co wywołuje wyłącznie poczucie głębokiego oszołomienia.

  • Mój mąż i ja mamy ten sam rozmiar stopy – oboje nosimy 41. Tak, nie jest to zbyt fajne, ale z drugiej strony mogę sama kupować mu buty, co bardzo ułatwia nam życie, bo on nienawidzi zakupów. Ostatnio na urodziny dostałam od niego niesamowity prezent – buty, które chciałam mieć od dawna. To było naprawdę miłe, bo pamiętał, poszedł do sklepu i je kupił. Pasowały idealnie, a ja zaczęłam się dziwić, że tak dobrze wybrał je na oko. Spojrzał na mnie sceptycznie i powiedział, że nie byłby w stanie tego zrobić. Okazało się, że mój ukochany przymierzył buty w sklepie, na oczach wszystkich, aby upewnić się, że będą pasować. Powiedział, że dziwnie na niego patrzyli, ale nie obchodziło go to, dopóki mi się podobały. © Caramel / VK
  • W naszej szkole był chuligan i uporczywy wagarowicz. Były moje urodziny. Ten wagarowicz przyniósł mi piękny komplet biżuterii: kolczyki, pierścionek i wisiorek. I wszystko byłoby w porządku, ale następnego dnia nagle oświadczył, że muszę go zwrócić, bo to był komplet jego mamy! Następnego dnia jego mama przyszła do szkoły, ponieważ została wezwana do gabinetu dyrektora, a ja wręczyłam jej pudełko z biżuterią. Spojrzała na mnie ciepło i powiedziała, żebym zatrzymała ten prezent. Chłopak nigdy więcej się do mnie nie odezwał. © Caramel / VK
  • Mój mąż został nauczony przez swoją mamę, że te wszystkie częste prezenty i bibeloty dla kobiet to niepotrzebna strata pieniędzy i w ogóle: „Tylko mama jest warta miłości”. Na szczęście mój mąż jej nie posłuchał i zawsze mnie czymś rozpieszcza. Nagle coś wpadło mu do głowy i przyniósł mi bukiet stokrotek. Jestem prostym człowiekiem, wychowałam się na wsi. Gdy bukiet zaczął więdnąć, wybrałam jeszcze żywe kwiaty, zaparzyłam je, umyłam nimi głowę. Teraz mam miękkie włosy i chodzę szczęśliwa. A mój mąż wie, że wykorzystam wszystko, co mi da. © Caramel / VK
  • Pamiętam, jak w zeszłym roku moja córka dowiedziała się w przedszkolu, że jest Dzień Ojca. Zrobiła dla niego kartkę, dała mu ją tego samego dnia i powiedziała, że to prezent dla niego, ale on musi pomóc jej przygotować prezent dla mamy, czyli dla mnie. Mój mąż, co zrozumiałe, zapytał, dlaczego chce zrobić prezent dla matki, skoro to jego święto, ale moja córka milczała i powiedziała tylko, że musi przygotować kawę i naleśniki. Kiedy dostałam mój prezent, zapytałam, z jakiej to okazji, i usłyszałam: „Mamo, tata bez ciebie byłby zagubiony, więc to prezent dla ciebie za to, że nic mu nie jest”. Cóż, mimo wszystko jest w tym trochę prawdy. © Mamdarinka / VK
  • Mój mąż nigdy nie był dobry w dawaniu odpowiednich prezentów. Daje mi czapkę na urodziny, które są w środku lata, potem 8 marca daje mi certyfikat dla „najlepszej żony na świecie” i zabiera mnie na spacer do parku. A w naszą rocznicę wybrał się wcześnie rano na ryby i przyniósł mi wiadro karmazynów. Jestem do tego przyzwyczajona, bo ważna jest uwaga, a nie same prezenty. Jednak ostatnio mąż zaczął też dziwnie mnie komplementować. Siedzieliśmy w domu przyjaciela, a w samym środku rozmowy mąż wyskakuje z tekstem: „Och, moja żona jest jak oliwka w sylwestra: tkwi w lodówce od dawna, ale nadal chcę ją zjeść!”. © Mamdarinka / VK
  • Z domu zniknęły pieniądze. Nie mógł ich wziąć nikt poza moim synem. Siadłam, popatrzyłam na niego, spytałam, czy zabrał pieniądze. On milczał. Potem przyznał, z oczami pełnymi łez, że tak. Wkurzyłam się, ale zapytałam, dlaczego. A on wyjął z szafki pudełko: w środku był prosty wisiorek i kartka, na której krzywo napisano: „Wszystkiego najlepszego, mamo”. Zdałam sobie sprawę, że zabrał pieniądze po to, żeby zrobić dla mnie coś miłego. I wtedy wszystko rozpadło się w środku. Moje dziecko stało tam, drżące, przestraszone. Objęłam go ramieniem, usiadłam obok i powiedziałam: „Synu, nie obchodzi mnie prezent. Ważne jest dla mnie, abyś wiedział, że możesz mnie po prostu przytulić i to już będzie dla mnie najlepszy dzień w życiu”. On na to: „Chciałem tylko, żebyś miała coś miłego, bo sama sobie nic nie kupujesz”. I wtedy się rozpłakałam. © Mamdarinka / VK
  • Kiedy miałem 16 lat, spotykałem się z dziewczyną. Pochodziła z zamożnej rodziny, ja byłem zwykłym dzieciakiem, zawsze brakowało mi pieniędzy. Chciałem dać jej prezent urodzinowy, normalny, żebym się nie wstydził. Zacząłem pracować po szkole na pół etatu, rozwoziłem jedzenie, gdzieś pomagałem. Oszczędzałem. Oczywiście widywaliśmy się rzadziej, nie miałem wystarczająco dużo czasu. Obraziła się, ale pomyślałem, że dam jej pierścionek i zrozumie. Kupiłem go, ładnie zapakowałem, wręczyłem jej. Ale ona mnie rzuciła. Powiedziała, że ją ignoruję, że potrzebuje uwagi. Więc powiedziałem jej prawdę. A ona na to: „Nie znasz mnie zbyt dobrze, jeśli myślisz, że zależy mi na prezentach”. Bardzo mnie to zabolało. Wziąłem więc pierścionek i dałem go mamie. Przynajmniej ona była szczęśliwa. Powiedziała: „To najpiękniejszy pierścionek w moim życiu”. © Nie każdy to zrozumie / VK
  • Jestem nauczycielką w szkole podstawowej. Podczas pewnej uroczystości dostałam w prezencie ogromnego kaktusa z kolcami. Tkwił w brązowej, miejscami zardzewiałej doniczce o niespotykanych rozmiarach, a mama ucznia z trudem dźwigała tę bestię. Na moją próbę odmowy przyjęcia prezentu, kobieta chwyciła mnie mocno za ramię i z szerokim, fałszywym uśmiechem powiedziała: „Jak to? Mówiła pani, że kocha kaktusy. Nasz Staś kazał nam to przywieźć od babci, która mieszka 800 kilometrów stąd. Więc musi pani to wziąć!”. Sądząc po pokłutych dłoniach, mamie nie było łatwo, więc musiałam przyjąć prezent. A teraz muszę zwrócić uwagę na to, żeby lepiej nie mówić zbyt wiele przy Stasiu, bo równie dobrze mogłabym powiedzieć, że kocham niedźwiedzie. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Była nasza rocznica. Musiałem wyjechać. Zamówiłem prezent dla dziewczyny. Minęło kilka godzin, brak odpowiedzi. Napisałem z pytaniem, czy jest w domu. Odpowiedziała, że tak. Wszedłem do aplikacji, żeby sprawdzić status dostawy, i zobaczyłem, że wysłałem wszystko do mojej byłej. Wyjaśniłem to mojej byłej, a ona najpierw krzyczała, potem się śmiała, a potem znowu krzyczała. Chciałem jak najlepiej, wyszło jak zawsze. © Nie każdy zrozumie / VK
  • Mój były chłopak dał mi pluszowego misia, który miał bukiet w jednej łapce i pudełeczko w drugiej. Wiedział, że nie znoszę pluszaków. Powiedziałam, że wolałabym dostać pierogi niż te śmieci. Zerwaliśmy, minęły 3 lata. Mój siostrzeniec bawi się tym misiem i nagle pyta: „Dlaczego tu jest pierścionek?”. W pudełku był pierścionek! Ale ze mnie idiotka. © Caramel / VK
  • Pamiętam, że byłam mała, jeszcze w przedszkolu, kiedy w bardzo oryginalny sposób złożyłam mamie życzenia na dzień matki. W przedszkolu zorganizowano przedstawienie. Dzieci powiedziały wiersze. A ja, oczywiście, zapomniałam swojego. Stałam, milczałam. Nauczycielka wyszeptała, żebym coś powiedziała. I wtedy zaczęłam śpiewać na całą salę: „Biełyje rozy...”. Z miną, jakbym była na koncercie. Mamy były w szoku, moja śmiała się jak szalona. Powiedziała, że to najbardziej oryginalny prezent, jaki kiedykolwiek dostała.. © Caramel / VK
  • Kiedy zerwałam z chłopakiem, zażądał zwrotu wszystkich prezentów. Chyba powinnam czuć się urażona, ale strata srebrnego pierścionka, brzydkiego misia i pięciu dych za marny bukiet mnie nie zabolała. Ale kiedy w odpowiedzi zażądałam zwrotu pożyczonych 2 tysięcy (miałam na to kwitek, swoją drogą), które powinien oddać 3 miesiące temu (wybaczyłam, bo to mój chłopak), wtedy zaczął narzekać, jaka ze mnie interesowna, zła kobieta, która ostatni grosz wyciągnie z zemsty, i wiele innych rzeczy. Cóż, przynajmniej odzyskałam swoje pieniądze. © Caramel / VK
  • Kiedyś na moim balkonie obgadywałyśmy z przyjaciółką naszych mężów. Następnego dnia wróciłam do domu, a na mojej wycieraczce stało pudełko. Ostrożnie je otworzyłam. W środku był słoik ogórków i karteczka: „Wczoraj krzyczałaś na balkonie, że pilnie potrzebujesz normalnych ogórków”. Siedziałam z tym słoikiem, przypominając sobie, jak wczoraj moja przyjaciółka powiedziała: „Jeśli jeszcze raz mój mąż przyniesie sklepowe ogórki w folii, przestanę z nim rozmawiać”. Wygląda na to, że ktoś nas słyszał. I, co najważniejsze, nie obraził się, ale przyniósł. I z miłością, sądząc po tym, że ogórki domowej roboty. Teraz myślę o tym, gdzie zamówić tabliczkę na drzwi: „Dziękujemy za ogórki”.

Wszyscy lubimy dostawać przemyślane i kreatywne prezenty, które świadczą o tym, że darczyńca naprawdę zaangażował się w to, by sprawić nam przyjemność.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp