14 gadżetów, które kiedyś były przedmiotem pożądania, a dzisiaj budzą nostalgię

Ciekawostki
5 godziny temu

Dawno, dawno temu technologia nie aspirowała do bycia „inteligentną”, a urządzenia domowe nie kontaktowały się z tobą przez Wi-Fi. Były jednak sercem domu. Stara pralka w rogu łazienki, hałaśliwy odkurzacz, oprawa oświetleniowa z kolorowymi światełkami — wszystko to miało duszę. Z dumą eksponowaliśmy ręczną wyciskarkę czy suszarkę do włosów z rurką i wydawało się, że to prawdziwy przełom. Dziś takie rzeczy wywołują uśmiech i lekkie zdziwienie, ale nie u tych, którzy z nimi dorastali. Bo dla nas to nie tylko urządzenia, ale cała epoka.

Syfon

Ten syfon wyglądał jak prawdziwy cud inżynierii. Metalowy korpus, nabój z dwutlenkiem węgla i — klik! — domowy napój gazowany gotowy. Nie trzeba było biec do sklepu, wystarczyło przekręcić butlę, nalać do szklanki i pić przy syczeniu bąbelków.

  • Mieliśmy zielony syfon. Puste butle wymienialiśmy w sklepie z narzędziami na nowe. Syrop do kubka i woda z syfonu, plusk. Pyszne! © / Dzen
  • Mieliśmy taki. Miałem 17 lat, odwiedziła mnie i mojego kolegę ładna dziewczyna. Kolega najwyraźniej się w niej zakochał i dlatego z dwóch metrów strzelił jej wodą z syfonu prosto we włosy. Wszyscy się śmiali, a ja musiałem oddać jej mój sweter, żeby mogła wrócić do domu. © / Pikabu
  • Lato. Jest gorąco. Dużo biegania po podwórku, kurz na twarzy i strupki na kolanach. Krzyczysz, że idziemy do ciebie, a za tobą biegnie cała delegacja. Przecież wszyscy wiedzą, że masz w domu coś fajnego — metalowy syfon do napojów gazowanych. Jeden wkłada nabój, drugi trzyma szklankę, trzeci po prostu głośno oddycha z ekscytacji. Klik — i jest, woda sodowa: lodowata, z szalonymi bąbelkami, które sprawiają, że szczypie w nos. A jeśli dodasz jeszcze syrop...

Gofrownica elektryczna

Elektryczna gofrownica w metalowej obudowie była marzeniem każdej gospodyni domowej, która lubiła częstować swoją rodzinę chrupiącymi goframi. Nie nagrzewała się natychmiast, ale dobrze robiła gofry. Najważniejsze było, aby nie zapomnieć o nich, w przeciwnym razie mogły się spalić na węgiel. Do urządzenia dołączona była miarka, a przepis często zapisywano bezpośrednio na pokrywce flamastrem. Proste, ale klimatyczne urządzenie, które wciąż można znaleźć w domkach letniskowych czy spiżarniach.

  • Moja teściowa znalazła na strychu takie cudo. Nierozpakowany, z instrukcją, w idealnym stanie. Teraz regularnie wspominamy dzieciństwo. Super gadżet, można nawet przekazać w spadku. © / Pikabu

Pralka

Ta pralka, oczywiście, jest daleka od nowoczesnej pralki automatycznej, ale była o wiele lepsza niż pranie wielu rzeczy ręcznie. Posiadanie takiej pralki było prawdziwym szczęściem, zwłaszcza jeśli miała ręczną wyżymaczkę, która była zainstalowana na górze. Model ze zdjęciem to radziecka maszyna o nazwie Riga.

Dysk zdrowia

Dysk zdrowia leżał gdzieś pod szafką lub w rogu balkonu, niezauważony, dopóki ktoś nie przypomniał sobie o nim. Wstajesz, zaczynasz się kręcić, i po kilku sekundach śmiejesz się, jakby to była atrakcja w parku. Dorośli mówili, że to na odchudzanie, ale dzieci wiedziały na pewno: to do zabawy w astronautów. Na takich dyskach czasami stawiano telewizory, żeby można je było łatwo obrócić na różne strony.

Wyżymaczka w pralce

W czasach, gdy nie było automatycznego wirowania w pralkach, można było do nich przykręcić takie urządzenie. Z wyglądu przypomina zestaw wałków do ciasta, ale przeznaczone było do odciskania wypranych ubrań.

  • Mój tata na wsi ciągle używa starej pralki i taka wyżymaczka na niej stoi. Wałki są już jednak bardzo zużyte. © / Zen

Maszyna do szycia dla dzieci

Dziecięca maszyna do szycia była radością dla tych, którzy marzyli o szyciu w dorosły sposób. Nie kurzyła się na półce, bo naprawdę można było na niej zszywać tkaniny. Nawet jeśli ścieg był kapryśny, a igła nie trzymała dobrze, uczucie dumy z uszytej spódniczki dla lalki było prawdziwe.

  • Dziewczynka w sąsiednim mieszkaniu miała taką, więc wiele jej koleżanek się tam zbierało, to było takie ekscytujące. Kiedy byliśmy trochę starsi, uszyła spodnie z bluzką dla mojego ulubionego pluszowego misia. Ta dziewczyna teraz nadal wszystko mi naprawia, bo jesteśmy małżeństwem od wielu lat. © / Dzen

Odkurzacz

Patrząc na to urządzenie, nie od razu zorientujesz się, czy jest to czajnik, czy multicooker. Ani jedno, ani drugie, ale kiedyś było w każdym domu. W rzeczywistości jest to odkurzacz. Prawdopodobnie niektórzy ludzie nadal mają takie urządzenia w piwnicy lub nawet w domu. Ten konkretny model był bardzo hałaśliwy. Działał w taki sposób, że sąsiedzi wokół świetnie wiedzieli, kto akurat sprząta.

Obrotowy stojak na choinkę

Osoba, która zobaczy ten gadżet po raz pierwszy, prawie na pewno nie zrozumie, do czego służy. W rzeczywistości jest to stojak na choinkę, który po podłączeniu do prądu obraca ozdobione świąteczne drzewko. Można również włączyć girlandy i podziwiać choinkę ze światełkami i zabawkami ze wszystkich stron.

Projektor

To jest, można powiedzieć, przodek odtwarzacza DVD czy okularów VR. Aby oglądać kreskówki na tym małym projektorze, trzeba było włożyć do niego specjalną kasetę, przekręcić pokrętło i spojrzeć przez wizjer.

Suszarka do włosów

To suszarka do włosów z nakładką, którą zakładało się na głowę, by wysuszyć np. kręcone włosy. Zwykle miała pasek, dzięki któremu można było chodzić po mieszkaniu i robić z nią różne rzeczy, zamiast siedzieć i czekać, aż włosy wyschną.

  • Mieliśmy taką suszarkę. Nazywała się Smile i była dostarczana z karbowaną rurką i nasadką. Czapka była czerwona i mój ojciec zawsze nabijał się z mojej mamy, gdy suszyła włosy, nazywając ją Czerwonym Kapturkiem. Czapka i rura w końcu nas opuściły, ale suszarka wciąż żyje. Gdy rurka jeszcze się nie rozpadła, była używana do suszenia butów. A teraz leży na emeryturze w ogrodzie, czasami używana do ogrzewania szopy. © / Zen

Lokówka

Urządzenie to pozwalało kobietom tworzyć piękne loki. Działało szybciej niż zwykła lokówka czy prostownica. Szczypce były wkładane do urządzenia grzewczego, a główną wygodą było to, że nie miały przeszkadzających przewodów i można było regulować stopień nagrzania.

Odkurzacz ze szczotką elektryczną

Urządzenie to można śmiało nazwać przodkiem odkurzacza samochodowego, choć obecnie powszechne są wersje bezprzewodowe, a ta musiała być podłączona do gniazdka. Ale z pewnością było to łatwiejsze niż noszenie ciężkiego odkurzacza. Urządzenie to wymyślono po to, by czyścić nim ubrania i meble.

  • Przez kilka lat leżało w przedpokoju w widocznym miejscu. Sprawiało to wrażenie zaawansowanej technologii. Kiedy przyjaciele mojej babci przychodzili w odwiedziny, nigdy nie przegapiła okazji, aby znaleźć wadę w ich ubraniach i powiedzieć: „Och, spójrz tylko! Masz pobrudzony płaszcz, musiałaś się oprzeć ramieniem w ścianę! Pomogę ci, wyczyszczę to!”. Szczotka cicho brzęczała, naturalne włosie ślizgało się po tkaninie. Babcia była zadowolona. Wizerunek nowoczesnej kobiety był dla niej ważny. © / Zen

Wielokolorowa lampa

Dzięki takiej lampie można było stworzyć w domu prawdziwą imprezę świetlną. Miała ona w środku specjalną wielokolorową żarówkę, która po podgrzaniu powietrza rozkręcała się i kolorowe światełka zaczynały tańczyć po pokoju.

  • Dostaliśmy ją na święta. Bardzo o nią dbaliśmy. Wrażenia pozostały do dziś. Magia! A kilka lat temu przyjechałam w odwiedziny do mojego przyszłego męża i zobaczyłam taką lampę na jego szafie, nadal działającą. © / Zen

Aparat fotograficzny

To nie jest cyfrowy aparat z autofokusem i milionem ustawień, ale co za charakter! Zenit był ciężki, wytrzymały i niemal wieczny. Trzeba było wiedzieć, jak go używać: ustawiać czas otwarcia migawki, celować ręcznie, łapać światło. Posiadanie takiego aparatu było prestiżowe, zwłaszcza jeśli towarzyszył mu porządny obiektyw. Model ze zdjęcia jest jednym z przedstawicieli linii, która była produkowana przez dziesięciolecia i wciąż można znaleźć działające egzemplarze.

Czy macie jeszcze w domu takie gadżety sprzed lat? A może nadal z nich korzystacie?

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia Elena / Avito

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły