14 historii o dzieciach, które doprowadziły swoich rodziców do rozstroju nerwowego

Rodzicielstwo to niełatwe wyzwanie, niezależnie od wieku dziecka. Maluchy są nieposłuszne i psotne. Nastolatki przeżywają bunty i dramaty. Nawet te całkiem dorosłe dzieci bywają prawdziwym utrapieniem. Oczywiście niezależnie od wszystkiego, rodzice kochają swoje pociechy, chociaż mogą czasem z rozpaczy rwać sobie włosy z głowy.

  • Proszę moją nastoletnią córkę, by dzwoniła do mnie przynajmniej raz, gdy gdzieś wychodzi. Córka jest z tego powodu niezadowolona, ale zazwyczaj to robi. Pewnego dnia zadzwoniła i powiedziała, że po szkole idzie z koleżanką na godzinę na spacer. Zgodziłam się. Minęły trzy godziny, a córki nadal nie było. Nie odbierała telefonu. Cała się trzęsłam ze stresu. W końcu wróciła. Prawie płacząc z nerwów, spytałam, gdzie była tak długo. Okazało się, że kiedy już miały się pożegnać po spacerze, siadły na chwilę na krawężniku przed domem (mieszkają obok siebie) i jakoś się zagadały. A telefonu nie odbierała, bo wyciszyła go na czas spaceru.
  • Położyłam trzylatka spać. Zaczęła się typowa seria pytań:
    — Dlaczego muszę spać?
    — Bo jutro musisz wcześnie wstać.
    — Dlaczego?
    — Musisz iść do przedszkola.
    — Dlaczego?
    — Mama idzie do pracy.
    — Dlaczego?
    — Żeby zarabiać pieniądze.
    — Dlaczego?
    — Żeby zapłacić czynsz! Żeby nas nie wyrzucili na ulicę!
    — Dlaczego?
    — Bo na zewnątrz jest zimno!
    — Dlaczego?
    — Kochanie, nie wiem już, co ci powiedzieć.
    — Bo mówisz nie to, co trzeba, mamo! Muszę spać, bo na dworze jest noc!
    Odwrócił się i zasnął.
  • Moja córka ma prawie 16 lat. Ostatnio przyszła do mnie cała rozhisteryzowana i powiedziała, że jej nie kocham, bo, uwaga, za mało ją kontroluję i pozwalam na zbyt wiele! Okazuje się, że wszystkie jej koleżanki po szkole muszą iść prosto do domu. Ale ja swojej pozwalam robić, co chce, i nie zawracam jej głowy telefonami, że już czas wracać. Grunt, żeby pamiętała o odrobieniu lekcji i była o 22:00 w swoim pokoju. Koleżanki mogą się zapisać tylko na takie kółka zainteresowań, które zaakceptują rodzice. A ja pozwoliłam córce chodzić na piłkę nożną, bo chciała. Mama koleżanki powiedziała: „Piłka nożna nie jest dla dziewczyn, zapisz się na lekcje pianina”. Nie sprawdzam też jej telefonu i nie śledzę jej mediów społecznościowych. Inni rodzice to robią i znają hasła swoich dzieci. Ja daję córce wybór i nie kontroluję jej. Dlatego jestem złą mamą i jej nie kocham.
  • Wygłosiłem mojemu synowi (12 lat) kolejną, setną uwagę na temat bałaganu w jego pokoju. Nie był tym zbyt przejęty. Wsparłem się przykładem: „Jest taka teoria rozbitych okien. Opisuje ona zwiększenie bałaganu w miejscach, w których już jest naśmiecone”. Opowiedziałem mu o eksperymencie ze sklepem, w pobliżu którego wszyscy wyrzucali śmieci, i o płynących z tego wnioskach. Po kilku sekundach syna olśniło: „Tato, w takim razie, kto pierwszy zaczął śmiecić? Kto jest inicjatorem bałaganu?”. Odpowiedziałem: „W naszej rodzinie, kolego, tym inicjatorem jesteś ty...”. Syn zamyślił się.
  • Moja córka zaczęła dokarmiać wszystkie bezpańskie koty, które spotykamy podczas spacerów. Nie mam nic przeciwko temu, z wyjątkiem tego, że teraz zawsze musimy nosić przy sobie wystarczającą ilość karmy. Najgorzej, gdy spotykamy kota, a skończyło nam się jedzenie. Wtedy pędzimy do sklepu. Zdarza się jednak, że gdy wychodzimy z zakupami, kota już ma. Moja córka pyta: „Mamo, gdzie on poszedł? Przecież jest głodny!”. Wtedy odpowiadam, że skoro na nas nie czekał, to widocznie nie jest aż tak głodny, więc nie powinna się martwić.
  • Mój trzyletni siostrzeniec przykleił sobie tubkę superglue do nozdrza, bo chciał sprawdzić, jak pachnie. A jego sześcioletnia siostra przyniosła mu szklankę wody, aby zmyć klej. © Xeno_Prism_Power / Reddit
  • Mój młodszy brat w wieku 10 lat zdecydował, że fajnie byłoby naśladować snowboardzistę. Aby to zrobić, wziął plastikową pokrywkę z pudełka z zabawkami naszej młodszej siostry i zjechał nią po drewnianej drabinie prowadzącej do niedokończonej piwnicy. © Phrenergy / Reddit
  • Złamałam nogę. Przez cały miesiąc, kiedy siedziałam w domu, mój syn nie odwiedził mnie ani razu. Nawet nie zadzwonił, by zapytać, jak sobie radzę. Ma 22 lata, mieszka sam. Jest atrakcyjnym, inteligentnym, niesamowicie zmotywowanym facetem. Pracuje i chodzi do szkoły. Zawsze był bardzo bystry i ogarnięty. Nie miałam z nim żadnych problemów w szkole. Był zaangażowany w muzykę i sport. Wiele osób mówiło mi: „Ale masz szczęście”. Starałam się być wspierająca i zawsze go chwaliłam. Ale mój syn ma trudny charakter, jest bardzo emocjonalny. Pod koniec szkoły zaczął się gwałtownie ode mnie oddalać. W pewnym momencie powiedział mi otwarcie, że mnie nie kocha i nie uważa za konieczne, aby się ze mną kontaktować. To było bolesne, ale uznałam to za rodzaj nastoletniego buntu. Teraz widzę, że naprawdę mu na mnie nie zależy. Największa porażka i ból w moim życiu.
  • Kiedy mój młodszy brat miał 5 lat, wylał sobie mydło na głowę. Wyjaśnił, że chce popłynąć, jak w kreskówce o SpongeBobie. Nie popłynął, ale musiał wejść pod prysznic, żeby spłukać mydliny. © Papasimmons / Reddit
  • Moja córka jest uczulona na czekoladę. Niestety uwielbia ją i zawsze się o nią upomina. Pewnego dnia kupiliśmy trochę czekolady na święta. Położyliśmy ją na najwyższej półce w kuchni, aby córka jej nie dostała. Wyśledziła jednak, gdzie ukryliśmy smakołyki, a kiedy nikt nie widział, przysunęła stołek do szafki i ukradła pudełko. Złapaliśmy ją, gdy wsuwała do ust kolejny kawałek. Teraz muszę wymyślić nową skrytkę na słodycze.
  • Kiedyś kupowałam sobie różnego rodzaju magazyny o modzie. Moja córka przeglądała je od czasu do czasu, przebierała się w moje ubrania i paradowała jak na wybiegu. Ale na ciuchach się nie kończyło. Młoda eksperymentatorka postanowiła zrobić sobie nową fryzurę. Zobaczyła na okładce modelkę z grzywką i potajemnie obcięła kilka kosmyków. Włosy sterczały w każdym kierunku i zamiast grzywki był bałagan. Musiałam spiąć jej te marne resztki, aż odrosną, potem schowałam wszystkie nożyczki w domu.
  • Nastoletnia córka nie pomagała mi w domu. Warczała na mnie i kategorycznie odmawiała, kiedy prosiłam ją o posprzątanie. Któregoś dnia oznajmiła: „Zdecydowałaś się na rodzinę, więc zajmuj się domem. Moje plany życiowe nie obejmują sprzątania”. Cóż, dałam jej taką nauczkę, że teraz bez proszenia biegnie po miotłę. Odpowiedziałam:
    — Skoro jesteś taka niezależna, to od dzisiaj płać za wszystko, co dostajesz od nas. Na przykład za czas, kiedy pomagam ci w lekcjach, zamiast odpoczywać. Mimo że wiele rzeczy możesz zrobić sama, po prostu wkładając w to wysiłek. Albo za obiady, o które nie prosisz, ale zawsze jesz bez podziękowania. Niezależny dorosły nie wymaga ciągłej opieki jak dziecko. Więc potraktuj moją pomoc jako oficjalną pracę i zapłać mi.
    — Skąd mam wziąć pieniądze? Wysyłasz mnie do pracy? Mam tylko 14 lat!
    — Nie było mowy o pracy czy pieniądzach. Proszę tylko o uczciwą zapłatę za moją pracę. Wystarczy, że podzielimy się obowiązkami domowymi. Jeśli nie dostanę zapłaty, rezygnuję z moich zadań.
    Córka dąsała się przez chwilę, ale w końcu uległa.
  • Dzieci ciągle rzucały buty na podłogę w przedpokoju. Nie pomagały żadne kary i uwagi. W pewnym momencie nie wytrzymałem i postanowiłem zwołać nadzwyczajną radę rodzinną. Zaproponowałem wprowadzenie ustawy, zgodnie z którą każdy, kto rzuci buty na podłogę zamiast odłożyć je na półkę, idzie odbyć karę w kącie na okres 5 minut. Bez prawa do odwołania. Ostatecznie, 2 głosy za, 3 wstrzymujące się, ustawa przeszła jednogłośnie. Co ciekawe, to naprawdę zadziałało. Od tygodnia pierwszą rzeczą, jaką robią dzieci po wejściu do domu, jest odłożenie butów do szafki. Żadne z nich jeszcze nie stanęło w kącie. Ale co najlepsze: wiecie, kto już kilka razy musiał odbyć karę? Zgadza się, autor ustawy. A kiedy ja tam stoję, oni starannie odkładają buty na miejsce. Tak, cena jest wysoka, ale dopóki działa, ustawa nie zostanie uchylona.
  • Moja córka ma 34 lata i wprowadziła się do mojego małego, dwupokojowego mieszkania. Wiecznie ją błagałam, żeby przetarła podłogę albo odkurzyła. Nie chciała też dokładać się do zakupów spożywczych, bo oszczędza pieniądze na podróże z kolejnymi facetami. Miałam też dość mojego nastoletniego wnuka, który obrażał mnie i źle traktował. Nie mogłam tego dłużej znieść i wyrzuciłam ich z domu. Teraz jestem wstrętną matką i babcią, która zesłała córkę i wnuka do wynajętego mieszkania.

Oczywiście istnieje też odwrotna strona medalu. Czasem uprzedzenia i zwyczaje rodziców mogą negatywnie wpływać na rozwój dziecka, a nawet na jego funkcjonowanie w dorosłym życiu.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły