14 katastrof w miejscu pracy, które przybrały niespodziewany obrót

Ciekawostki
3 godziny temu
14 katastrof w miejscu pracy, które przybrały niespodziewany obrót

Codzienność w pracy powinna być w miarę przewidywalna, tak by każdy znał swoją rolę, zachowywał profesjonalizm i wychodził o ustalonej godzinie. Czasami jednak dzieje się coś niespodziewanego. Oto historie, które dowodzą, że biuro to nie tylko miejsce wykonywania zadań, ale także arena chaosu, niespodzianek i dziwnych sytuacji.

  • Moi szefowie nigdy nie wspomnieli, że ona naszym kolejnym ogólnofirmowym spotkaniu otrzymam nagrodę. Szczerze mówiąc, próbowałem się wymigać, ponieważ miałem mnóstwo pracy, ale oni nalegali, żebym przyszedł. Więc pojawiłem się — w koszulce z napisem „Źle opłacany”.
    Nie wiedziałem, że ta nagroda jest aż tak ważna. Osobiście wręczyli ją prezes i wiceprezes, po czym odbyła się sesja zdjęciowa z zespołem wykonawczym. Na szczęście dla mnie uznali tę sytuację za zabawną. A ja niestety później zgubiłem to zdjęcie. © Ayane_Redfield / Reddit
  • W latach 90. moja żona pracowała w dziale, gdzie był tylko jeden laptop dla osoby, która akurat musiała pracować z domu. Połowa zespołu była ulokowana w Karolinie Północnej, a druga połowa w Kalifornii. A więc gdy potrzebował laptopa, musiał wysłać go paczką przez cały kraj, zwykle z cztero- lub pięciodniowym wyprzedzeniem, by na pewno dotarł na czas. © RoboNinjaPirate / Reddit
  • Pierwszego dnia w pracy recepcjonistka upiekła ciasteczka truskawkowe i z wielką ekscytacją chciała mnie poczęstować. Problem polegał na tym, że... nie lubię truskawek i nie miałem ochoty na słodkości. Była jednak tak miła, że nie chciałem jej urazić, więc spanikowałem i powiedziałem, że jestem uczulony na truskawki.
    Ona natychmiast wyrzuciła całą tacę i poinformowała wszystkich w biurze, że truskawki są zakazane z powodu mojej „alergii”. W rezultacie od 3 lat udaję, że jestem uczulony na truskawki. © Nieznany Autor / Reddit
  • Jeden z moich współpracowników przez cały rok pracował z Chin. A dowiedzieliśmy się o tym tylko dlatego, że ciągle składał raporty kosztowe, jakby to była normalna podróż służbowa. Nikt go tam nawet nie wysłał.
    Dosłownie kupił bilet w jedną stronę do Chin, posługując się firmową kartą, codziennie wykonywał swoją pracę zdalnie i po prostu... nie wrócił. Zajęło im cały rok, aby zdać sobie sprawę, co zrobił. © liquorlanche / Reddit
  • Przypadkowo strąciłam jeden mrożony obiad z zamrażarki w pokoju nauczycielskim. Kiedy go podniosłem, zorientowałem się, że należy do mojej przyjaciółki. Niestety opakowanie w jednym rogu się otworzyło. Pomyślałem, że byłoby zabawne włożyć do środka małą karteczkę z napisem „zjedz mnie!”, a spodziewałem się być tam podczas pory obiadowej. Coś jednak wypadło i zupełnie o tym zapomniałem.
    Kilka dni później usłyszałem, jak opowiada ludziom, że zadzwoniła do firmy produkującej mrożonki, by poskarżyć się na przerażającą notatkę, którą znalazła w swoim posiłku. Nigdy nie chciałem jej przestraszyć, ale zdecydowanie tak się stało. Później śmialiśmy się z tego, gdy przyznałem, że to byłem ja. © sassafrass14 / Reddit
  • Mieliśmy jedną panią z działu kadr, która była okropna. Miała tylko dwa obowiązki: uprzykrzać nam życie i przynosić ciasta na urodziny w biurze. Jednego dnia około południa jeden z moich kolegów zapytał, kiedy przyniesie ciasto na moje urodziny. Zupełnie zapomniała wpisać mnie na swoją listę.
    Jako że uważała się za bezbłędną, natychmiast oskarżyła wszystkich o wymyślenie całej sprawy. Kłócili się z nią o nieistniejące ciasto. W końcu podeszła do mojego biurka i sarkastycznie zapytała, czy to naprawdę są moje urodziny. Potwierdziłem.
    Zamarła na chwilę, a potem zażądała wglądu w mój dowód osobisty. Data została potwierdzona. Padało, więc odmówiła wyjścia, rzuciła kilka dolarów ludziom z biura i kazała im kupić ciasto w markecie na rogu.
    Kwota nie starczyła na zakup czegoś odpowiednio dużego dla wszystkich z biura. A moi współpracownicy nie zarabiali kokosów, więc kupili tylko to małe ciasto. Tak oto skończyłem z biurowym tortem urodzinowym, na którym było napisane: „Gratulacje z okazji syna urodzin!”. © TheDreadedLorax / Reddit
  • Kiedyś mieliśmy jedną fikcyjną pracownicę. Ona nie istniała, ale odpowiadała na pytania klientów, dzięki czemu zawsze był ktoś, do kogo można się zwrócić. Kilka osób w moim dziale na zmianę udawało, że są nią. Niedawno „zmarła”.
    Postanowiliśmy ją „unicestwić”, ponieważ zmieniło się kierownictwo wyższego szczebla i w końcu przyznaliśmy, że cały pomysł był absurdalny. Jej „śmierć” została oficjalnie ogłoszona podczas zebrania działu. Połowa z nas śmiała się do rozpuku, ponieważ znała tę historię. Nowi pracownicy siedzieli zdezorientowani, próbując zrozumieć, dlaczego śmiejemy się z czyjegoś przejścia na tamten świat. © HockeyBasics / Reddit
  • W dziale HR przypadkowo wydrukowali arkusz Excela z pensjami i premią wszystkich pracowników. Ktoś to znalazł, skopiował, rozdał i nawet wywiesił na kilku tablicach ogłoszeń.
    To było pod koniec lat 90., a nasza firma wymagała wtedy od pracowników podpisania dokumentów stwierdzających, że rozmawianie na temat wynagrodzenia skutkuje zwolnieniem. Większość z nas nie zdawała sobie jednak sprawy, że było to tak poważne wykroczenie. Po tym wydarzeniu było dużo zamieszania. © dramboxf / Reddit
  • Rozmawiałem kiedyś z moim współpracownikiem o problemie z komputerem. W pewnym momencie podszedł do nas inny kolega i powiedział coś w stylu: „To pewnie dlatego, że planety nie są w jednej linii. Nie działa z tego powodu”. Nie wiedziałem, co na to odpowiedzieć, więc po prostu przez chwilę patrzyłem na niego zdezorientowany i wróciłem do swojego biurka. © MrEpicDwarf / Reddit
  • Pracowałam w okienku wynajmu samochodów na małym lotnisku. Pewnego dnia pomogłam starszemu klientowi, który od samego początku zachowywał się niegrzecznie. Szybko załatwiłam formalności, ale on wciąż był niezadowolony. Kolega z pracy później powiedział mi, że na zewnątrz głośno mnie obrażał i używał wyzwisk.
    Poszłam z tym prosto do szefa i się poskarżyłam: „On mnie obrażał. Nie będę go już obsługiwać”. Mój szef, który miał blisko 2 metry wzrostu i ważył około 135 kilogramów, tylko pokręcił głową, wyszedł na zewnątrz i skonfrontował się z tym facetem. Bardzo spokojnie wyjaśnił mu, że ma dwie opcje.
    Może odjechać wynajętym pojazdem i nigdy więcej nie korzystać z naszych usług. Albo może oddać klucze i umowę, anulujemy transakcję, a on musiałby znaleźć inną firmę. Zaznaczył też, że nikt z naszego zespołu już mu nie pomoże, więc jeśli coś pójdzie nie tak, zostanie z tym sam.
    Mężczyzna odszedł, nie mówiąc ani słowa. A szef wrócił i powiedział: „Nie pomagaj mu ponownie. Jeśli auto się zepsuje, a on się tutaj pojawi, będzie musiał czekać na zastępstwo z innego oddziału, nawet jeśli będzie to trwało godzinami”. © ChanelPourHomme / Reddit
  • To był mój pierwszy dzień w pizzerii, w której ciągle roiło się od klientów. To tam nauczyłam się, jak być dobrą kelnerką. Wcześniej pracowałam tylko w restauracjach, które nie narzekały na brak personelu i nigdy nie były oblegane. Sprawy toczyły się szybko, ale radziłam sobie zaskakująco dobrze. Miałam około 10 stolików, co było dla mnie zupełną nowością, ponieważ przyzwyczaiłam się do maksymalnie trzech lub czterech.
    Nigdy nie zapomnę pary, która usiadła przy stoliku numer 24. Byli starsi, oboje siwowłosi i ubrani nazbyt elegancko jak na zwykłą pizzerię. Chociaż byłam nowa i trochę przytłoczona obowiązkami, zapewniłam im doskonałą obsługę. Byłam z siebie dumna i zaczynałam nabierać pewności siebie.
    Ale potem popełniłam błąd. Mężczyzna przy stoliku numer 24 podał mi swoją kartę, aby zapłacić. Byłam tak zajęta, że nie miałam nawet chwili na złapanie oddechu. Przesunęłam jego kartę i przez przypadek zapomniałam wydrukować szczegółowy paragon. Rozumiem, że to może być frustrujące, a on miał pełne prawo o to poprosić.
    Zamiast tego postanowił głośno mnie zwyzywać w pełnej klientów sali. Jego głos był głęboki i ostry. Mówił, jak fatalnie wykonuję swoją pracę i dlatego nie zaszłam w życiu dalej niż serwowanie pizzy. Chciałam to jakoś zignorować, ale on kontynuował i był coraz bardziej nieprzyjemny. Teraz wszyscy w restauracji go słyszeli i widzieli moją zupełną bezradność. Miałam opóźnienie ze wszystkimi innymi stolikami i się trzęsłam.
    W pewnym momencie wszedł właściciel i zobaczył krzyczącego mężczyznę. Podszedł prosto do stołu i powiedział spokojnie: „Przepraszam, proszę pana, jestem właścicielem tej restauracji. Nie wiem, o co chodzi, i szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Ważne jest to, że rozmawia pan z moją pracownicą w niegrzeczny sposób. Prosiłbym więc pana i pańską żonę o opuszczenie lokalu i niewracanie tutaj”.
    Mężczyzna odpowiedział: „Dobrze. Właśnie zaszkodziliście swojemu interesowi”. Właściciel spojrzał na niego i odparł: „Naprawdę mnie to nie obchodzi, i nie chcę tutaj takich ludzi jak wy”. Potem stał w milczeniu i czekał, aż wezmą swoje rzeczy i wyjdą.
    Gdy wreszcie się ulotnili, podszedł do mnie i powiedział: „Zapomnij o tych ludziach. Wykonujesz świetną pracę. Nie zatrudniłbym cię, gdybyś nie miała potencjału. A jeśli ktokolwiek inny będzie zwracał się do ciebie w ten sposób, wskaż im drzwi. Nie potrzebujemy ich pieniędzy”. © aaanon5402 / Reddit
  • Moja kierowniczka jednego razu postanowiła, że chce zrobić jogurt, używając pieca suszarniczego. Wszyscy mówili, że to się nie uda i nie powinna tego robić, bo to niehigieniczne i niebezpieczne.
    Nie przyjmowała naszych rad do wiadomości i robiła swoje. Oczywiście nic z tego nie wyszło i była bardzo zdenerwowana.
    Ta sama osoba spędziła dwa pełne dni na pieczeniu ciast w naszym małym piekarniku do podgrzewaniu kanapek w pracy.
    Pewnego dnia podeszła do mnie z kawałkiem czekolady i powiedziała, że chce mi go dać, bo wie, że lubię czekoladę. Następnie błyskawicznie dodała, że ona nie je czekolady, bo nie chce przytyć. Dla kontekstu: mam przeciętną budowę ciała i bez wątpienia jestem w lepszej formie niż ona. © scarletnightingale / Reddit
  • Moja menedżerka zasugerowała kiedyś, że nasza agencja reklamowa powinna napisać i wykonać własną piosenkę, aby przyciągnąć młode talenty. Była tak podekscytowana tym pomysłem, że faktycznie go zrealizowała. Na kolejnym zebraniu stanęła przed wszystkimi i wykonała utwór.
    To był rap. Każda pojedyncza linia kończyła się całostką „cja”. Brzmiało to mniej więcej tak: „To jest kreatywna prezentacja. Sama prawda, a nie jakaś egzaltacja. Tu interesuje nas perfekcja. Sprzedajemy pomysły, kamera — akcja”.
    W pokoju zapanowała bolesna cisza. To był jeden z najbardziej żenujących momentów mojego zawodowego życia. © ImmortanJoe / Reddit
  • Prezes mojej firmy zorganizował kiedyś godzinną naradę firmową, by powiedzieć nam, że spotkania zajmują zbyt wiele czasu. Wyjaśnił 160 pracownikom, że od teraz żadne spotkanie nie może trwać dłużej niż 25 minut bez zgody menedżera. Oczywiście nikt nie przestrzegał tej zasady.
    Miesiąc później, podczas następnego firmowego spotkania, prezes zapytał, czy ktoś ma coś do dodania i jeden pracownik podniósł rękę. Był to biurowy lizus. Wyciągnął wydrukowaną listę każdej osoby, która zaplanowała spotkanie trwające dłużej niż 25 minut. Całe pomieszczenie zamilkło. © Unknown Author / Reddit

Praca biurowa może wydawać się spokojną rutyną od 9 do 17, ale historie przedstawione w tym artykule dowodzą, że jest inaczej.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia aanon5402 / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły