14 opowieści o dzieciach, które otworzyły serca dla przyszywanych rodziców

Rodzina i dzieci
5 godziny temu

Stworzenie patchworkowej rodziny nie zawsze jest proste. Dla wielu dzieci zaakceptowanie macochy lub ojczyma może przypominać wpuszczenie obcej osoby do swojego świata. Przejście od bycia nieznajomymi do rodziny wymaga czasu, cierpliwości, zrozumienia i otwartości. A jednak te nietypowe, ciepłe historie pokazują, że zbudowanie relacji pełnej miłości, nawet bez więzów krwi, naprawdę jest możliwe.

  • Kiedy mój tata ożenił się ponownie, macocha kazała mi jeść przy malutkim stoliku w kącie, podczas gdy jej córki siedziały z nimi. Czułam się niewidzialna, jakbym nie pasowała do tej rodziny. Pewnego wieczoru tata wrócił wcześniej do domu i zobaczył mnie samą. Nic nie powiedział, tylko usiadł obok mnie w ciszy. Od tamtej pory wszystko zaczęło się zmieniać. Zaczęli mnie zapraszać do wspólnego stołu. Po latach poznałam prawdziwy powód — macocha bała się, że jej dzieci poczują się odsunięte i próbowała chronić więź z nimi. To nie ja ją przerażałam, tylko ona bała się, że straci własną rodzinę.
  • Moja mama rozstała się z tatą i związała ze swoją miłością z czasów liceum, gdy miałam 4 lata. Dobrze pamiętam ten okres. Po kilku miesiącach wspólnego życia nagle zwróciłam się do mojego ojczyma: „Tato, podasz mi to?”. Nie mogłam czegoś dosięgnąć. Później wyznał, że się popłakał — nikt nie prosił mnie, bym nazywała go tatą. Sama o tym zdecydowałam. Od tamtej pory jest moim prawdziwym ojcem. Jeździł ze mną na szkolne występy, pokazywał mi nowe miejsca, uczył życia, trzymał mnie w ryzach. Teraz uczy mnie prowadzić auto. Do dziś płaczę, gdy pomyślę, że miał wtedy 25 lat, imprezował, a nagle pojawiła się moja mama z dzieckiem. Zmienił całe swoje życie: znalazł stałą pracę, kupił dom, założył firmę. Wielu facetów nigdy nie rzuciłoby dotychczasowego stylu życia dla kobiety z dzieckiem. © OhSoInfinitesimal / Reddit
  • Kiedy tata znów się ożenił, ja i macocha w ogóle się nie dogadywałyśmy — miałyśmy zupełnie inne charaktery. Raz spróbowała zostać moją przyjaciółką, a ja otworzyłam się przed nią i opowiedziałam o trudnych sprawach. Później okazało się, że rozpowiedziała wszystko innym członkom rodziny, zanim poczułam się na to gotowa. Bardzo mnie to zabolało i przestałam jej ufać. Z biegiem lat mimo chłodnej relacji, wciąż próbowała się do mnie zbliżyć — szczególnie gdy straciłam pracę. Pomagała mi, jak mogła. W końcu pomyślałam: każdy zasługuje na drugą szansę. Wybaczyłam jej i postanowiłam spróbować jeszcze raz, wierząc, że tym razem mogę jej zaufać.
  • Pamiętam dokładnie ten moment, kiedy pokochałam moją macochę. To był drugi tydzień naszego wspólnego mieszkania — nalewała herbaty i poprosiła, bym przyniosła ciasto. Jako łasuch, pobiegłam z nim zbyt szybko i upuściłam je — poleciało lukrem do dołu, prosto na podłogę. Macocha wyszła, spojrzała, i bez słowa wróciła do kuchni. Zamarłam. A ona wróciła z dwiema herbatami. Usiadłyśmy razem na podłodze i zjadłyśmy to ciasto. Moja biologiczna mama zawsze mnie karciła za najmniejszy błąd. Żona taty wychowywała mnie z troską, ciepłem i miłością.
  • Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam 4 lata. Tata ożenił się z inną kobietą, ale nie dorastałam z traumą. Spędzał ze mną dużo czasu, a macocha była super — wymyślała zabawy tylko dla nas we trójkę. Kocham moje przyrodnie rodzeństwo z tamtej strony. Dorastałam w atmosferze ciepła i miłości — a to najważniejsze.
  • Nie lubiłam swojej macochy. Miałam 13 lat, gdy poznała mojego tatę. Odepchnęłam ją. Na moje dwudzieste urodziny zorganizowała wystawę moich obrazów w swojej galerii. Zaprosiła wszystkich. Wtedy moje serce zmiękło.
  • Kiedy byłam nastolatką, mama ciągle mnie strofowała i wyzywała. Przyzwyczaiłam się do tego. Moi rodzice nie mieszkali razem, każde miało już swoją nową rodzinę. W tamtym czasie mój tata też zaczął krytykować mnie za oceny, ale wtedy moja macocha stanęła w mojej obronie i powiedziała: „Przestańcie! Jak komuś się powtarza, że jest świnią, to w końcu usiądzie i zacznie kwiczeć. A ona jest mądra i zdolna”. Popłakałam się. Od tamtej pory minęło wiele lat, ale nadal mam bliską więź z moją macochą, a z biologicznymi rodzicami relacje wciąż są trudne.
  • Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam 10 lat. Mama wyjechała za granicę do pracy i zostawiła mnie z tatą. Niedługo potem tata ożenił się ponownie. Jego nowa żona była od niego młodsza o 14 lat i uznałam, że to naciągaczka. Nie lubiłam jej i źle ją traktowałam. Aż pewnego dnia uratowała mnie z pożaru, mimo że sama doznała poważnych obrażeń. Po tamtym wydarzeniu stała się dla mnie najlepszą mamą na świecie. Moja biologiczna matka mnie oceniała, choć widywałam ją raz czy dwa razy w roku. Moja macocha natomiast stała się prawdziwą mamą. Ta historia nauczyła mnie, by nie oceniać ludzi po pozorach.
  • Mój tata był bardzo wpływowym człowiekiem. Surowy nie tylko w pracy, ale też wobec rodziny. Gdy miałam trzy lata, mama postanowiła odejść. Ojciec powiedział wtedy, że nigdy mnie jej nie odda. Mama to zaakceptowała i odeszła. Dzwoniła raz w tygodniu, wysyłała prezenty, ale zobaczyłam ją dopiero gdy miałam osiemnaście lat — przyjechała, by mnie „poznać”. Wtedy poznałam całą historię. Mama liczyła, że będzie mi jej żal, ale nie potrafiłam tak się poczuć. Bo ja już miałam mamę. A właściwie — macochę. Ona też po kilku latach małżeństwa chciała odejść od ojca. I on, jak to miał w zwyczaju, zabronił jej się do mnie zbliżać, jeśli odejdzie. Nie miała do mnie żadnych praw, a jednak została — ze względu na mnie. Macocha była najczulszą, najserdeczniejszą i najbardziej troskliwą mamą na świecie. Dużo się bawiłyśmy, wychodziłyśmy razem, chroniła mnie i brała nieraz winę na siebie. Wiedziałam jednak, że ona i mój ojciec spali w oddzielnych pokojach.
    Kiedy skończyłam 18 lat, rozwiodła się z tatą i razem zamieszkałyśmy w jej kawalerce. Teraz jesteśmy szczęśliwe. Dlatego nie potrafię współczuć biologicznej matce, która wybrała siebie, a nie mnie.
  • W drugiej klasie liceum mój tata ożenił się z kobietą, z którą zdradził moją mamę kilka lat wcześniej. Jako zbuntowana nastolatka byłam oczywiście niezadowolona z ich małżeństwa i byłam dla niej chłodna, ilekroć się widywałyśmy. Rok później tata odwoził mnie na lotnisko — wyjeżdżałam na studia. Moja macocha wzięła wolne w pracy, żeby pożegnać się ze mną i wręczyć mi paczkę z drobiazgami na wyjazd. Przytuliła mnie i powiedziała, że jest ze mnie dumna. Gdy się odsunęła, zobaczyłam, że ma łzy w oczach. To był moment, w którym zrozumiałam, że ona wcale nie jest złą osobą — nawet jeśli kiedyś popełniła błędy. Od tego momentu nasza relacja bardzo się poprawiła, a dziś jest dla mnie jak druga mama. © OldSaintNickCage / Reddit
  • Jestem macochą. Moja pasierbica zwierza się tylko mnie ze wszystkich swoich osobistych spraw. To smutne. Uczę jej ojca, jak z nią rozmawiać. Z drugiej strony rozumiem — mnie jest łatwiej. Patrzę z boku, mam mniej obowiązków, więc łatwiej jest znaleźć wspólny język, kiedy nie odpowiadasz za dziecko 24/7. Mimo wszystko to smutne.
  • Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam 14 lat, ale rozstali się po przyjacielsku, bez dramatu. Byłam wystarczająco duża, żeby wszystko zrozumieć i wspólnie ustaliliśmy, z kim zostanę. Mama po jakimś czasie zamieszkała z innym mężczyzną. Ja zostałam z tatą, a teraz mieszkamy z jego nową żoną. I bardzo to sobie chwalę — jest świetną kobietą. Z mamą też mam dobry kontakt, często przyjeżdża, pomaga mi finansowo, kupuje ubrania. Jej partner też jest w porządku.
    Strasznie mnie wkurza, gdy ludzie mówią: „Jak ona mogła zostawić własne dziecko?”. A ja mam przecież cudowne życie i dobre relacje z rodzicami. Ale inni, oczywiście, wiedzą lepiej.
  • Moja rodzina nie jest jak inne. Mam dwie mamy i dwóch ojców. Rodzice rozwiedli się, gdy miałam 13 lat. Rozstali się spokojnie, po prostu uświadomili sobie, że już się nie kochają i nie chcą się wzajemnie unieszczęśliwiać. Po rozwodzie oboje poznali nowe osoby. Drugie małżeństwa okazały się udane. Macocha i ojczym traktują mnie z miłością i troską, tak samo jak moi biologiczni rodzice. I wiem, że z każdym z „rodziców” mogę porozmawiać o swoich problemach. Dziś sama jestem mamą i jestem ogromnie wdzięczna, że mimo trudności udało im się stworzyć dla mnie ciepłą, rodzinną atmosferę.
  • Kiedy mama ponownie wyszła za mąż, znienawidziłam mojego ojczyma Marka. Był surowy, zamknięty w sobie, nigdy się nie uśmiechał. Myślałam, że mnie nie chce. Pewnego dnia porządkowałam rodzinne pudła i natknęłam się na stare listy. Ku mojemu zdumieniu odkryłam, że Mark od lat potajemnie opłacał moje lekcje, zajęcia sportowe, a nawet niektóre rachunki za leczenie — jeszcze zanim ożenił się z moją mamą. Zapytałam go, dlaczego to robił. Odpowiedział po prostu: „Kochałem cię jak własne dziecko, zanim w ogóle stałem się częścią waszej rodziny”.
    W tamtym momencie wszystko zrozumiałam.

Te historie pokazują, że więzi z osobą niespokrewnioną mogą czasem przerosnąć te z biologicznym rodzicem — wystarczy odrobina serca, czasu i zrozumienia. Jednak nie każda relacja z macochą czy ojczymem kończy się szczęśliwie. Czasem, mimo starań, granice zostają przekroczone. W następnej historii przeczytacie, co się wydarzyło, gdy pewna dziewczyna publicznie upokorzyła swoją macochę — po tym, jak ta obraziła jej zmarłą mamę.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp