Dla wielu osób sąsiedzi stają się niemal drugą rodziną. Inni utrzymują z nimi poprawne stosunki. Ale niestety, zdarzają się tacy sąsiedzi, że chciałoby się od nich uciec na drugi koniec świata, nie zostawiając adresu.
„Czy to wy wylewacie tłuszcz w naszej kuchni?”
- Starszy sąsiad z dołu zapukał do moich drzwi, twierdząc, że wylewam mu tłuszcz w kuchni. Jego żona weszła minutę później. Szukali wszędzie przez pięć minut, a potem powiedzieli: „Więc to twój sąsiad z góry leje na nas tłuszczem. Przecieka przez twoje mieszkanie”. Poszli do niego. Życzyłem mu szczęścia. Przez resztę dnia uśmiech nie schodził mi z twarzy. © Vesennevich / Pikabu
„Przygotuj się na wydatki! Zaciągaj pożyczki!”
- Sąsiad oskarżył mnie, że go zalałem. Poszliśmy do jego łazienki. Zobaczyłem, że sufit podwieszany wisi prawie do podłogi. Sąsiad krzyczał, że mam mu zapłacić za remont, że mam się przygotować na duże wydatki, a najlepiej wziąć kredyt. Okazało się, że zmienił rury na plastikowe i na styku rury plastikowej i metalowej nieprawidłowo wykonał połączenie gwintowane. Następnie zamocowali sufit, a woda zaczęła wyciekać bezpośrednio ze złącza między prawdziwym sufitem a podwieszanym.
Sąsiad nawet nie przeprosił. Po prostu udał, że mi wybacza. Skąd wiedziałem? Rozmawiałem z jednym z wynajętych przez niego majstrów, który akurat wychodził. © VSDebugger / Pikabu
Teraz rozumiem, dlaczego Olek ciągle myli piętra.
Upór sąsiadów jest nie do pokonania.
- Wnosiliśmy meble do mieszkania. Otworzyłem drzwi wejściowe, położyłem cegłę, żeby były otwarte. Wziąłem sofę z kolegą i wnieśliśmy ją do środka. Mieliśmy 5 metrów do wejścia, kiedy babcia, która wychodziła, popatrzyła na nas, na sofę i bez zastanowienia odsunęła cegłę, zamykając drzwi... Jakby nie słyszała, jak krzyczę, żeby poczekała. Skończyło się na tym, że zamykali nam drzwi jeszcze osiem razy. Postawiłem przy drzwiach dużą, starą umywalkę. Odsunęli ją i zamknęli. Napisałem na kartce A4: „Proszę nie zamykać drzwi, przenoszę meble”. Kartka oderwana, drzwi zamknięte. To było tak, jakbyśmy walczyli z niewidzialnym wrogiem: nie było nas przy wejściu nigdy dłużej niż minutę. © Providers / Pikabu
W bloku mieszkalnym życie nawet rośliny domowej może być pełne przygód.
- Kilka lat temu posadziłam fikusa benjamina na parapecie na moim piętrze. Miał się dobrze. W ostatni weekend kwiat zniknął. Wkurzyłam się. Napisałam na czacie. Bez skutku. Napisałam ogłoszenie przy wejściu: „Drodzy sąsiedzi, zwróćcie kwiatek, nie bądźcie draniami, Szczęśliwego Nowego Roku!”. Kwiatek wrócił na swoje miejsce. Przywróciło mi to wiarę w ludzi. © The_Sunshine_k / Pikabu
„Zainstalowaliśmy atrapę kamery przy wejściu. Chodzą tam różni ludzie...”
Kiedy masz dobre relacje z sąsiadami, weekend może nie pójść tak, jak zaplanowałeś...
- Pewnego dnia stałem przed klatką. Popijałem kawę i patrzyłem na spadające płatki śniegu. Pięknie. Moja sąsiadka, z którą mam bardzo dobre relacje, przebiegała obok:
— Och! Masz dzisiaj wolne?!
Zobaczyłem, że jest rozczochrana i wyraźnie się spieszy. Pomyślałem, że może mnie podrywa. Odpowiedziałem, że tak. A ona na to:
— Świetnie! Moja przyjaciółka rodzi! Musimy zabrać ją do szpitala.
Zgodziłem się, chociaż w mojej głowie pojawiły się różne myśli, od: „A miałem mieć wolny dzień!” do tego, gdzie właściwie jest mąż koleżanki. Wsadziłem je do samochodu, zapytałem tę przyjaciółkę o męża, a ona powiedziała:
— Rozwodzimy się! Teraz to już nie jego sprawa.
Próbowałem zmienić temat i zażartowałem:
— No, jak teraz zawiozę cię do porodu, to, jeśli będzie syn, musisz nazwać go na moją cześć!
A sąsiadka i jej przyjaciółka niemal jednogłośnie krzyknęły, że nie. Trochę się obraziłem, ale milczałem. Mam na imię Piotr, to przecież ładne imię?! Później, kiedy wracaliśmy ze szpitala, sąsiadka powiedziała do mnie:
— Nie obrażaj się. Jej mąż ma tak samo na imię, jak ty. © Spartleg / Pikabu
Kiedy babcia wie, że odniosła sukces.
- Wcześnie rano wychodziłam z bloku. Na półpiętrze czujnik ruchu włączył światło. Kiedy grzebałam w skrzynce pocztowej, obok przechodziła sąsiadka z baniakami na wodę. Demonstracyjnie wyłączyła światło na półpiętrze, nie przejmując się tym, że nic nie widzę w skrzynce. Wiadomo, przecież światło pali się na darmo, mimo że wyłącza się samo po 2 minutach. Musimy oszczędzać! Potem, zadowolona, ruszyła do drzwi wejściowych, dotykiem przesuwając się dalej w ciemności, i nagle potknęła się na schodach i upadła. Wstała energicznie, po czym znów uklękła i czołgała się po schodach w ciemności w poszukiwaniu rozrzuconych na schodach baniaków. Zebrała je, grzechotając nimi w pobliżu drzwi, i opuściła klatkę z głośnym, triumfalnym hałasem. Westchnęłam i ponownie zapaliłam światło. © demonword / Pikabu
Ciekawostki z blokowego czatu
Kiedy cała okolica zna cię z widzenia.
- Kamera przy wejściu sfilmowała panią, która kilka razy w tygodniu głupio zostawia worek ze śmieciami przy wejściu, mimo że śmietnik jest kilkadziesiąt metrów dalej. Jeden z mieszkańców wydrukował zdjęcie z nagrania, podpisał je i przykleił na drzwiach. Jak na razie to działa: nie widać już żadnych worków. © Just a Bird / ADME
Sąsiedzi nie zawsze kierują się logiką.
- Mam dziecko. A sąsiad obwinia go o każdy bałagan na klatce. Mam dość tłumaczenia, że to nie on zostawia napisy na ścianach, że odciski butów w rozmiarze 45 na wysokości nosa dorosłego też nie są jego, podobnie jak głośna muzyka. Choćby dlatego, że dziecko ma 2 lata, niecały metr wzrostu i jeszcze nie umie pisać! © Overheard / Ideer
W bloku bywa jak w telenoweli.
- Sąsiad przyszedł do nas ze skargą, że zalewamy mu łazienkę. Mój mąż zapytał, czy cieknie ze ściany, czy z sufitu. Sąsiad odpowiedział: „Nie, nie, ściany i sufit są suche, ale na podłodze jest kałuża”. Mój mąż żartobliwie odpowiedział: „To sąsiedzi na dole cię zalewają”. Sąsiad i jego żona udali się więc na niższe piętro, aby dowiedzieć się, co się dzieje. © klykvo4ka86 / Pikabu
BONUS: Wynajmowanie mieszkania także wiąże się z przygodami.
- Wiosną wynajęliśmy z mężem na tydzień mieszkanie z widokiem na park. Dwa tygodnie po naszym wyjeździe właściciel mieszkania napisał: „Przepraszam, nowy najemca chce zapytać o coś ważnego. Czy mogę przekazać mu kontakt do was?”. Potem przyszedł SMS z nieznanego numeru: „Proszę wybaczyć, ale pani bielizna niszczy mój związek”.
Okazało się, że narzeczona nowego najemcy chce go porzucić. Mieszka w innym mieście i czasami go odwiedza. A kiedy znalazła kobiecą bieliznę w szufladzie komody, wpadła w furię. Ślub został odwołany. Facet wpadł w panikę, ona oskarża go o posiadanie kochanki. Prawie jak w Kopciuszku: jeśli nie znajdzie do północy właścicielki bielizny, wesele zamieni się w dynię.
Majtki nie były moje. Nie zgadzał się kolor. Ani kształt. Ani rozmiar. Mogłam pomóc facetowi i powiedzieć, że są moje. Ale postanowiłam się nie wtrącać. Może taki był plan wszechświata? © tobealina / Pikabu
Zobaczcie kolejne historie o sąsiadach, którzy sprawiają, że każdy dzień jest wyjątkowy.