14 osób, które przekonały się, że praca w biurze bywa ciekawsza niż film sensacyjny

Ludzie
2 tygodnie temu

Biuro można porównać do sceny teatralnej, na której każdy odgrywa określoną rolę. Jednak niektórzy współpracownicy i klienci czasami przesadzają z zaangażowaniem i robią rzeczy, które przyprawiłyby o zawrót głowy każdego reżysera. Jednak dzięki nim w miejscu pracy jest zawsze zabawnie.

  • Pracuję w tej samej firmie od ponad 3 lat. Jestem zadowolona z zespołu i mojego zawodu, ale przyszła do nas kobieta, która regularnie zbiera pieniądze. Musimy dawać jej zrzutkę na herbatę lub czyjeś przyjęcie urodzinowe. Mamy niezłe pensje, ale co miesiąc coś musimy jej wpłacać. Znalazłabym lepsze zastosowanie dla tych pieniędzy. Nie chcę się izolować, bo nazwą mnie chciwą lub skąpą, ale dlaczego biuro nie kupi herbaty i ciastek na wspólny stół? Łatwiej jest mi samej przynieść, bo wiem dokładnie, ile i co piję i jem, a na te wspólne zrzucam się czasem 2 razy w miesiącu i zaraz ich nie ma. Czas na kolejną zbiórkę pieniędzy! Rozumiałabym, gdyby dotyczyło to tylko naszego działu, ale po co robić wspólną kuchnię dla wszystkich działów? To duża firma! Mam dalej dawać pieniądze, czy po prostu dać sobie spokój z taką amatorszczyzną? Jestem pewna, że nie wszyscy dają pieniądze na urodziny, ponieważ kwota nigdy nie jest szczególnie duża. © v##########@yandex.kz / y-story
  • Mam bardzo napięty grafik pracy. Wszyscy moi krewni zawsze byli oburzeni, mówiąc, że nie mam życia prywatnego. Ale to mi odpowiadało. Z jednej strony chciałam mieć rodzinę, a z drugiej karierę. I jak to zwykle bywa, los ma wobec nas swoje plany. Całkiem przypadkiem spotkałam chłopaka na konferencji w innym mieście. Zaczęliśmy rozmawiać i znaleźliśmy wiele wspólnych tematów! Jest pracoholikiem tak jak ja. Przyjechaliśmy na konferencję z tego samego miasta. Zaczęliśmy się spotykać, a potem zamieszkaliśmy razem. Tak, oboje znikamy w pracy, ale jesteśmy z tego zadowoleni. I wtedy zdałam sobie sprawę, że wystarczy spotkać mężczyznę o tych samych celach, ambicjach i spojrzeniu na życie, a wtedy ani praca, ani inne czynniki nie przeszkodzą w rozwoju relacji. © Work Stories / VK
  • Siedzę w pracy, piję kawę i czekam na kandydata. Drzwi się otwierają. Wchodzi kobieta po czterdziestce. Nie mówi nawet: „Dzień dobry”. Siada na krześle naprzeciwko. Lekko poprawia spódniczkę mini, podciąga pończochy i mówi do mnie: „Czemu się gapisz? Biegnij po dyrektora. Jestem umówiona”. Zabieram kubek z resztą kawy. Idę do kuchni, wkładam go do zlewu i wracam. „Dzień dobry! Jestem dyrektorem”. Kobieta: „Eeee...”. I wybiega z biura, jakby została oparzona wrzątkiem. Co za rozmowa. © Pickle Rick / y-story
  • Dziewczyna z naszego biura pracowała dla trzech osób, za bardzo niskie wynagrodzenie. Po 3 latach nagle odeszła i znalazła lepiej płatną pracę. Zadzwoniliśmy do niej, a ona powiedziała nam, dlaczego odeszła: nasz szef wygadał się kiedyś na imprezie, że ma w swoim zespole naiwną dziewczynę, która pracuje jako sekretarka dla trzech osób i otrzymuje minimalne wynagrodzenie. Jeden z uczestników imprezy znalazł tę dziewczynę i zaoferował jej dwukrotnie wyższą pensję i normalny harmonogram pracy. © t###########@yandex.ru / y-story
  • Wchodziłem do dużej, przeszklonej sali konferencyjnej z filiżanką kawy w ręce. I uderzyłem prosto w szklane drzwi. Nie rozbiły się, ale rozlałem kawę na siebie na oczach wszystkich. © misanthrope2327/ Reddit
  • Na co dzień pracuję na etacie, ale 3 lata temu zaczęłam pracować na pół etatu, udzielając korepetycji. Łatwo znajduję wspólny język z dziećmi, ale z rodzicami czasami jest trudno. Szczególnie irytują mnie rodzice, którzy w marcu-kwietniu postanawiają przeczytać dzienniczek swojego dziecka i z przerażeniem dowiadują się, że jest fatalnie. A to już koniec roku, potrzebna piątka, albo przynajmniej szóstka! Co robić? Zamawiają korepetytora. Spędzam miesiąc z dzieckiem, wyjaśniam, uczę, zadaję pracę domową, aby dziecko powtórzyło opanowany materiał, ale nie przeciążam, a potem się zaczyna: „Och, a Waldek nie miał czasu na odrabianie lekcji, poszliśmy odwiedzić rodzinę. Och, a Alusia jest tak zmęczona, że postanowiłam nie obciążać jej zadaniami. Wie pani, dzisiaj było 32 stopnie, poszliśmy na basen odpocząć, nie było czasu na zadania”. Ale kiedy na koniec roku dziecko dostaje tróję albo dwóję, obwiniają o to mnie. To po prostu wstyd. Wydaje się, że ciężko pracujesz, inwestujesz, nie ma z tego zwrotu, a potem cię jeszcze besztają. © Work Stories / VK
  • Jestem taka wkurzona! Przeniosłam się na stanowisko kierownicze, pracowałam długie godziny z jednym dniem wolnym w tygodniu. Teraz jest już łatwiej, czasami mogę wziąć jeden dzień wolnego w tygodniu, ale nadal budzę się zlana zimnym potem o 6 rano w weekend i nie wiem, jaki jest dzień tygodnia. Chcę spać! Mam dość! Marzyłam o stanowisku kierowniczym, ale nie sądziłam, że tak będzie... © Historie z pracy / VK
  • Mój mąż jest prawdziwym pracoholikiem. Czasami mam wrażenie, że żyje tylko dla pracy. Wraca do domu i w myślach wciąż tam jest. A ja zawsze zastanawiałam się, co by było, gdyby coś mi się stało, jak to wszystko się potoczy? Czy ja, chora, będę priorytetem, czy znowu będzie to praca? Wszechświat odpowiedział na moje pytanie. Na początku tego miesiąca trafiłam do szpitala. Mój mąż przychodził do mnie co wieczór, ale najwyżej na 10-15 minut. Przynosił jedzenie, opowiadał o pracy i uciekał. I tyle. Potem byłam operowana, przyszedł wieczorem, zapytał, jak się czuję, powiedział, że nie ma czasu, i wyszedł. Miał spotkanie firmowe. Nie mógł się spóźnić ani minuty. Przez cały czas zadawałam sobie to samo pytanie: czy to normalne, czy powinnam uciekać? Bardziej skłaniam się ku temu drugiemu. © Work Stories / VK
  • Studiowałam, aby zostać biologiem, który jeździ na wyprawy badawcze. 4 lata liceum i 5 lat na uniwersytecie poświęcone nauce. Jedna trzecia mojego życia. Do trzydziestki zebrałam combo alergii na cały sezon (zboża, brzoza, piołun), atopowe zapalenie skóry, z powodu którego bardzo źle mi się pracuje w rękawiczkach, więc praca w laboratorium też jest potencjalnie niemożliwa: w jakichkolwiek rękawiczkach ręce wściekle mi się pocą, a rękawiczki zsuwają się tak, że parę razy wyślizgnęły mi się przyrządy. Mój wzrok to minus 4 i borykam się też z kręgosłupem. Uwielbiam gotować, ale ziemniaki uczulają mi dłonie (a w rękawiczkach ręce od razu mi się pocą i nóż się ześlizguje). Cieszę się, że 3 lata temu przekwalifikowałam się na analityka danych, porzuciłam swój pierwotny zawód i znalazłam nowy, ulubiony. © Anna Zaroutskaїa / VK
  • Marzyłam o byciu projektantką, chodziłam do liceum artystycznego. Ale wątpiłam w swoje umiejętności i nawet nie próbowałam się dostać na studia z tym związane, poszłam na politechnikę na wydział radiowy, chociaż jestem humanistką. Potem dostałam pracę w fabryce, ale nie podobało mi się to. Nienawidziłam technologii, rysowałam w domu i w końcu poszłam na urlop macierzyński. Na drugim urlopie macierzyńskim zdobyłam dyplom grafika. Najpierw dostałam pracę w drukarni, pracowałam tam przez rok i zaczęłam pracować dla siebie. Muszę powiedzieć, że nikt mnie nie zmuszał, sama nie wiedziałam, co chcę robić. Z wiekiem człowiek bardziej zdaje sobie sprawę z tego, co lubi, a na zmianę zawodu nigdy nie jest za późno! Jest trudniej, owszem, ale jeśli ma się chęci, wszystko jest możliwe. © Ksenia Maksimova / VK
  • Pracuję w szkole. Gdy dzieci rozmawiają, mówię głośno: „Hau, miau, chrum”. Dzieci się śmieją, rozmowy się kończą, lekcja trwa. © Katerina Lisichkina / ADME
  • Jestem główną księgową od ponad 25 lat. Ludzie czasem marzą przed snem, że dostali dużo pieniędzy i nie muszą już pracować. A ja, zamiast marzyć, jak je wydam, zaczynam liczyć, jaki podatek odprowadzę, jak to właściwie sformalizować, gdzie zainwestować, żeby nie przepuścić takiego bogactwa. Krótko mówiąc, w moich marzeniach nigdy ich nie wydałam! © Overheard / Ideer
  • Pracuję jako kelnerka w znanym czterogwiazdkowym hotelu. Wszyscy moi znajomi są pewni, że przyjeżdżają tam fajni ludzie ze złotymi łańcuchami grubymi jak mój kciuk. Myślą, że przynoszę pieniądze do domu w workach. A ja ze wstydem przyznaję, że w bistro dostają więcej pieniędzy i mają mniej stresującą pracę. Zatrudnienie w znanym miejscu nie jest wyznacznikiem dużych zarobków. © Overheard / Ideer
  • Z wykształcenia jestem projektantką. Szukałam pracy w mojej specjalizacji przez niecały miesiąc. Udało mi się ją znaleźć. W zeszły piątek szef wezwał mnie do siebie i powiedział, że musi zredukować personel, a ponieważ pracuję krócej niż inni, zacznie zwolnienia ode mnie. A potem zaczął mnie pocieszać, jak mi się wtedy wydawało, różnymi bzdurami: „Nie martw się, na pewno cię komuś polecę...”. Nie wytrzymałam, zalałam się łzami i wyszłam spakować swoje rzeczy. W piątek wróciłam po dokumenty do kadrowej. Nagle zadzwonił do mnie dyrektor innej firmy reklamowej. Zaprosił mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Pobiegłam z dokumentami pod adres zapisany na dłoni. Tego samego dnia pomyślnie przeszłam rozmowę kwalifikacyjną i zaczęłam pracę! Wynagrodzenie jest normalne, zespół przyjazny... Praca jest super! Nie wierzyłam, że mój były szef naprawdę mnie komuś poleci... Jeszcze raz dziękuję mu za ludzkie podejście i uczciwość. © t#########@gmail.com / y-story

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp