14 zabawnych historii o letnich przygodach

Ludzie
4 godziny temu

Lato to doskonały pretekst, by wyrwać się z miasta: do lasu, pod namiot, na piknik lub po prostu na grilla z przyjaciółmi. Ale nawet najzwyklejsza wycieczka na wieś może okazać się nieoczekiwaną przygodą.

Artykuł wykorzystuje obrazy stworzone przez sztuczną inteligencję.

  • Latem zebraliśmy się dużą grupą krewnych nad brzegiem rzeki. Wszystko było jak należy: ognisko, śpiewy przy gitarze i kebaby. Jedyną rzeczą, która psuła nam wypoczynek, była duża liczba komarów. Mieliśmy już kończyć dzień, ale wtedy znikąd pojawiły się tysiące ważek i zaczęły polować na komary. Nie było ani jednego aż do rana! © Overheard / VK
  • Przyjechaliśmy z synem do mamy na wieś. Wysłałam syna, aby zaniósł sąsiadce prezent w markowej torbie. Na drodze rzucił się na niego gąsior Nikifor. Syn spokojnie położył przed nim markową torbę i powiedział: „Nie widzisz, co ja tu niosę?! To jest bohema, to jest prestiż, a ty tu ze swoimi kulawymi pomarańczowymi łapami? To zeszłoroczny odcień!”. Po tak rozsądnej reprymendzie gęś zamarła w miejscu, a syn przeszedł za bramę, zza której dobiegał śmiech sąsiadki. Choć może się to wydawać dziwne, teraz, jeśli powiesz do gęsi opanowanym głosem: „Stój” — naprawdę się zatrzyma. © Izba nr 6 / VK
  • Pierwszy raz pojechałem z dziećmi do lasu, przekonany, że nic strasznego się nie stanie. Siedzieliśmy w namiocie, nagle za namiotem rozległ się hałas. Myślałem, że to wiatr, ale nagle coś runęło z góry. Krzyknąłem, a to był nasz kot. Moja żona wypuściła go na zewnątrz, a on rzucił się w stronę lasu. Był młody, nigdy wcześniej nie widział namiotu i wskoczył na niego tuż nad nami. To było kilka lat temu, a moje dzieci wciąż pamiętają, jakie to było straszne i jak tata krzyczał. © joeltheconner / Reddit
  • Moi przyjaciele i ja grillowaliśmy na wsi. Mój chłopak rozdawał wszystkim szaszłyki, nadeszła moja kolej...zobaczyłam smażone kiełbaski, ale najwyraźniej coś było nie tak. Wpatrywałam się w nie przez kilka sekund i z okrzykiem: „Tak!!” rzuciłam się chłopakowi na szyję. Myślicie, że jestem jakąś idiotką, prawda? Nie jestem. Po prostu jedna z kiełbasek miała na sobie obrączkę. A ja jestem teraz panną młodą. © Ward 6 | Stories Anonymous / Telegram
  • Wynająłem pokój od babci po siedemdziesiątce. Myślałem, że będzie typowo: kapcie, barszcz, telewizor na full. Ale nie. W pierwszy weekend wpadła do mojego pokoju z krzykiem: „Szykuj się, jedziemy na wieś, przestań siedzieć z nosem w telefonie”. Byłem w szoku, ale pojechałem. Przyjeżdżamy, a tam jeszcze trzech takich samych emerytów, tylko jeden z gitarą, drugi z głośnikiem, trzeci smaży mięso. A moja gospodyni włącza muzykę i krzyczy: „Tańczyliśmy do tego w piwnicy, jak twoja mama jeszcze nie sięgała do stołu”. Zaczęli rozmawiać o tym, jak w młodości ścigali się na rowerach, szyli dżinsy z zasłon i imprezowali. Od tamtej pory w każdy weekend jestem z nimi jak rodzina. Ci starzy faceci są fajniejsi niż jakakolwiek impreza. © Nie każdy to zrozumie / VK
  • Rozmawiałem z kolegą o szklarniach z poliwęglanu, byłem w temacie, w zeszłym roku sam kupiłem i zamontowałem. Od słowa do słowa, przeszliśmy na temat działki, a potem kolega zadzwonił do mnie, żebym przyjechał do niego na działkę w sobotę rano, pogrillować. Grill jak grill. Wiadomo, że skoro to sobota rano, to będę musiał w czymś pomóc, pewnie w tej samej szklarni. Żaden problem. Przyjechałem w znoszonych ciuchach, a tam już jedzenie rozstawione, łaźnia nagrzana i siedzi kilku innych facetów. Generalnie do niedzieli siedzieliśmy w łaźni i jedliśmy grilla. W zasięgu wzroku nie było żadnej szklarni. Wróciłem do domu z dziwnym uczuciem: jakbym został oszukany, ale w dobry sposób. © Plusec / Pikabu

„Zdecydowałem się rozbić namiot, ale jak dotąd tylko na naszym podwórku”.

  • Byłem na kempingu w 2003 roku i film Blair Witch Project był wciąż świeży w mojej pamięci. Miałem wtedy około 20 lat. Około 2-3 nad ranem obudził nas dźwięk przypominający płacz małego dziecka, biegającego wokół naszego namiotu i próbującego dostać się do środka. Byłem bardzo przestraszony. W końcu zdecydowałem się otworzyć namiot, a tam było dziecko, które miało nie więcej niż 3 lata, zapłakane i ubrane tylko w pieluchę.
    Przez głowę przebiegło mi wiele myśli, ale głównie to, jak do cholery sobie z tym poradzę. Nie mogę chodzić od kempingu do kempingu, biuro leśniczego jest zamknięte, a ja stoję tam w środku nocy, trzymając czyjeś dziecko. Postanowiliśmy zadzwonić na policję, uznając, że tak będzie najbezpieczniej, a wtedy zobaczyliśmy kobietę, która podeszła i zapytała malucha: „Jak się wydostałeś?”. Dziecko odpowiedziało: „Mamusiu, mamusiu...”. I skierowało się prosto do niej. Ona nonszalancko podziękowała i odeszła. © khoelzeman / Reddit
  • Jesienią wraz z przyjaciółmi postanowiliśmy grillować przy chatce w lesie, ale złapał nas huragan i cały dzień spędziliśmy na zaklejaniu pęknięć, przynoszeniu gliny wiadrami znad jeziora i naprawianiu kuchenki. Chatka okazała się ciepła i przytulna, wszystko wyschło, a za oknem nie było słychać nawet wiatru. Całą noc rozmawialiśmy i opowiadaliśmy historie. Na wiosnę planujemy posadzić kwiaty przy chatce. Będzie jak w bajce! © Podsushano / VK
  • Wybraliśmy się z żoną na rafting. Od dawna o tym marzyliśmy. Trzy dni na wodzie. Cóż, ogólnie było fajnie. Płynęliśmy zygzakiem od brzegu do brzegu. Na długim zakręcie, na brzegu, wokół którego rzeka robi ten właśnie zakręt, stały dwa samochody i grill z kebabem. Grała muzyka, jakiś facet przewracał mięso. Przepływając obok, krzyknęliśmy wesoło, żeby nas poczęstował. Facet wziął mięso na szczypce i ruszył w naszym kierunku.
    Nasz żeglarz, nie zastanawiając się długo, wyskoczył z łodzi i popłynął za smakołykiem (było płytko, woda do pasa). Pozostali wiosłowali pod prąd. Facet z mięsem w jednej ręce ruszył w naszą stronę i wpadł do wody, ale przekazał naszemu chłopakowi poczęstunek. Ten próbował płynąć z jedną ręką nad wodą, ratując jeszcze gorący kawałek mięsa. Podpłynął do łodzi. Po oddaniu gorącego kawałka mięsa na pokład, bezpiecznie sam wsiadł, a my powiosłowaliśmy dalej w stronę zachodzącego słońca, miło wspominając ten manewr. Było zabawnie, a co najważniejsze, spontanicznie. © LokkiX / Pikabu
  • Przyjechaliśmy dziś do daczy na grilla. Postawiliśmy kociołek na miejscu wcześniej oczyszczonym z suchej trawy, przygotowaliśmy łopatę i pojemnik z wodą. Rozpaliliśmy ogień, nabiliśmy mięso na szpadki i czekaliśmy, aż drewno się wypali i będzie można ułożyć kebab na węglach. Sielankę przerwało pukanie do bramy. Przyszła sąsiadka:
    — Grillujecie kebaby? Nie moglibyście upiec naszego kebaba u siebie, bo my nie mamy grilla?
    — Nie ma sprawy! Wróć za godzinę.
    Sąsiadka przyszła po 3 godzinach, kiedy my już napełniliśmy ruszt i ułożyliśmy szaszłyki. W rękach miała garnek z mięsem i tuzin surowych cebul:
    — Przyniosłam! Możesz je położyć, ale połóż je ciasno i nie rozgotuj ich zbyt mocno, cebulę usmażysz później, kiedy zdejmiesz mięso. Przynieś, kiedy będzie gotowe. Mamy dzwonek na furtce, więc dzwoń dłużej, siedzimy przy stole w domu i możemy nie słyszeć, bo gra muzyka!
    — Może upiekę ci też pitę?
    — Oh! Robisz też chleb pita? Chcielibyśmy siedem kawałków, jeśli to nie jest zbyt duży kłopot!
    Wyszłam za bramę i długo szukałam napisu „Frajerka” na moim płocie. © poechali / Pikabu
  • Miałem jakieś 8 lat, nie chciałem spać w namiocie z siostrą, więc spałem w śpiworze pod gwiazdami. Obudziłem się, gdy niedźwiedź mnie obwąchiwał. Byłem praktycznie sparaliżowany ze strachu, ale niedźwiedź zostawił mnie i poszedł węszyć po okolicy w poszukiwaniu jedzenia. Narobił tyle hałasu, że obudził moich rodziców, którzy go odstraszyli. Zaraz potem przeniosłem swój śpiwór do namiotu siostry. © ___okaythen___ / Reddit
  • Razem z żoną grillowaliśmy kebaby. Mieliśmy wtedy gości. Został jeszcze cały garnek mięsa. Moja żona zaproponowała, żebyśmy zostawili je na noc na werandzie, a żeby pies, który pilnuje terenu, go nie zjadł, przykryjemy garnek pokrywką i postawimy pod krzesłem. Kiedy rano wyszedłem na zewnątrz, zobaczyłem idealnie szczęśliwego psa i pusty garnek. 50 kilogramów szczęścia nawet nie drgnęło, tylko leżało na śniegu łapami do góry i uśmiechało się najbardziej wrednym psim uśmiechem. © Migellle / Pikabu
  • Znajomy ma ciekawego teścia. Opowiadał o ostatniej historii z nim związanej:
    — Słuchaj, dawno się nie spotykaliśmy. Zwłaszcza w większym gronie. Spotkajmy się u ciebie w sobotę. Usiądziemy, zrobimy grilla. Masz duży dom i altanę na kebab.
    — Zróbmy to.
    Za trzy dni:
    — Słuchaj, oboje pracujecie w sobotę.
    — Tak, do piątej po południu.
    — Trochę późno, ale spoko. Spotkamy się, posiedzimy, zjemy tam kebaba.
    Po kolejnych trzech dniach:
    — Słuchaj, może dasz nam klucze do domu, a my przyjedziemy wcześniej i wszystko przygotujemy?
    — Zapraszamy.
    W sobotę rano:
    — Słuchaj, może zostaniemy bez ciebie i zostawimy ci kebaba?
    — Może powinienem jeszcze pozmywać po was naczynia?
    — Nie przesadzaj, poczekamy na was, a potem zaczniemy. © Graff2052 / Pikabu

Dla tych, którzy również lubią wakacje na świeżym powietrzu, przydatny będzie artykuł z dwoma pewnymi sposobami na usunięcie kleszcza za pomocą improwizowanych środków.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły

tptp