15 historii o irytujących byłych

Związki
2 godziny temu
15 historii o irytujących byłych

Czasami plany na wspólną szczęśliwą przyszłość kończą się na marzeniach, ale niekiedy to i lepiej. W tym artykule zebraliśmy historie o ludziach, którzy planowali z kimś przyszłość, ale teraz wspominają ten okres życia z lekką zgrozą.

  • Zima, mróz −15, w kożuchu, sukience i grubych rajstopach jadę na randkę po pracy. Pracuję za miastem, więc ubieram się ciepło. I oto spotyka mnie chłopak, obejmuje w talii i rozczarowany mówi: „A ty nie w pończochach?”. I zaraz obraził się na mnie... naprawdę! Uznał, że przy −15 będę go zachwycać pończochami, bo przecież my, baby, wszelkimi sposobami chcemy się za kogoś wyjść za mąż i mamy tylko jeden cel — zdobyć! © / Pikabu
  • Kiedy rozstałam się z byłym, zabrałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, wyprowadziłam się i poprosiłam, żeby spakował moje rzeczy. Potem znajomy przywiózł moje torby, w których było wszystko, od kosmetyków po patyczki do uszu. Najzabawniejsze, że były przekazał mi całą torbę z moimi włosami, które zebrał z całego mieszkania: z dywanu, z klawiatury, z grzebienia, a nawet z odpływu wanny... © Karamel / VK
  • Zostałam hospitalizowana z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego. Mój chłopak wtedy obraził się na mnie, twierdząc, że szukam jakiejkolwiek wymówki, by do niego nie przyjechać! Nigdy bym nie uwierzyła, że takie gamonie istnieją, gdybym sama się z takim nie spotkała. Oczywiście, to były chłopak. © Brainssss / Pikabu
  • Mieszkaliśmy razem przez 2 lata. Tydzień przed ślubem przyjechaliśmy w odwiedziny do jego siostry, i ona zaczęła chwalić się, że kupiła mop, który nie wymaga wyżymania ręcznie. I wtedy narzeczony palnął coś takiego, że odwołałam ślub i się rozstaliśmy. Powiedział: „Niech myje ręcznie, robiąc szpagat, przynajmniej będzie w formie!”. Tak właśnie powiedział. Byłam w szoku, nigdy wcześniej nie słyszałam od niego takiej nieuprzejmości. To postawiło kropkę na naszych dalszych relacjach. Myślał, że już jestem zaklepana, i pokazał swoją prawdziwą twarz. © / Pikabu
  • Jeszcze zimą zauważyłam, że mąż jakoś dziwnie się zachowuje, do domu go nie można było zaciągnąć. A teraz postanowił sam pojechać na działkę, podlewać grządki. Pomyślałam: „Boże, jaki cudowny mąż! Stara się dla mnie”. Ale serce przeczuwało, że coś jest nie tak. Pojechałam na daczę, a mąż tam z kochanką. Młoda, piękna. Nie zrobiłam awantury, tylko powiedziałam: „Nie udało ci się podlać grządek? No to podlej, ja jadę do domu”. Wróciłam do domu, tego samego wieczoru złożyłam pozew o rozwód. Mężowi spakowałam rzeczy, niech wynosi się z mojego mieszkania. Tak, jest dziecko, ale nie chcę, aby córka dorastała w takiej atmosferze i widziała, jak matka cierpi z powodu faceta. Mąż zawiózł kochankę i wrócił do domu. Prosi o wybaczenie. Ale gdzie tam! © / VK
  • Mąż znajomej długo nie pracował, ona pracowała sama, odkładała pieniądze. Potem powiedział, że znalazł pracę i pojechał w delegację, zabierając jej oszczędności. Wrócił po 2 tygodniach bez pieniędzy. Oszczędności wydał, a z wypłatą niby go oszukali. Po pewnym czasie okazało się, że nie pojechał w delegację, tylko z przyjacielem nad morze na 2 tygodnie. A ona w tym czasie z dzieckiem jadła suchy makaron. Bo przecież on mężczyzna, zmęczył się, potrzebował odpoczynku. © / Pikabu
  • Wyszłam za mąż i mieszkaliśmy u jego rodziców. W tym czasie studiowałam zaocznie, na płatnych studiach. Mieliśmy metalową puszkę, do której odkładaliśmy pieniądze: z wypłat i z moich dodatkowych prac. Musiałam zapłacić czesne, sięgam do skarbonki i widzę coś szokującego: na wierzchu leży banknot stuzłotowy, a potem kilka dych. Czyli mąż zamienił setki na dziesiątki i włożył je do puszki! A wiecie, dlaczego? On po prostu w pewnym momencie zdecydował, że nie chce pracować. Uznał, że moja pensja i dodatkowe prace w zupełności wystarczą, aby nas oboje utrzymać. Dlatego po prostu wstawał wcześniej ode mnie i wychodził z domu jakby do pracy. Kręcił się gdzieś parę godzin i wracał z powrotem do domu. I tak przez ostatnie 3 miesiące. Wypłatę, którą podobno dostawał, brał z pieniędzy, które odkładałam na naukę.
    Szczerze mówiąc, słabo pamiętam, jak wtedy spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam do rodziców. Ale najbardziej zaskoczyło mnie, że przyszedł do nich do domu i zapytał, co w tym takiego dziwnego, że przez 3 miesiące nie pracuje. Ojciec był wtedy w jeszcze większym szoku niż ja. Co tak naprawdę się stało, opowiedziałam rodzicom dopiero po 5 latach. © / Pikabu
  • Po roku małżeństwa okazało się, że mąż jest maminsynkiem. Po ślubie mąż zaczął narzekać, że nie jem śniadań (piję kawę z ciasteczkami i to mi wystarcza) i nie przygotowuję niczego dla niego. Powiedziałam mu, że nie jest przecież niepełnosprawny, może sam sobie przyrządzić, a ja zrobię kolację. Ale mąż zaczął krzyczeć, że po co się w ogóle ożenił i tym podobne rzeczy. Wieczorem usmażyłam ziemniaki i wtedy zaczął się czepiać, że pokroiłam je krzywo i nie dodałam tam mięsa. Zaczął podawać za przykład swoją mamę i babcię, jak one potrafią dobrze kroić. Powiedział, że zaprosi je do nas na weekend, żeby pokazały mi, jak to się robi. Odmówiłam. Po pierwsze, chcę odpoczywać w weekendy, po drugie, to moje mieszkanie i nie chcę mieć innych gospodyń w kuchni. Mąż się obraził. Przez tydzień chodził do mamy i babci, gdzie go karmiono i rozpieszczano. Nie chcę stać ciągle przy garnkach, a mąż chce codziennie świeżego jedzenia. W końcu się pokłóciliśmy i gotował sam, a potem narzekał, że musi umyć naczynia. Później jego krewne zaczęły mi suszyć głowę, że on jest mężczyzną i w ogóle nie powinien podchodzić do kuchenki, że ich zmarli mężowie nawet nie robili sobie herbaty. Ostatnia kłótnia była o to, że nie zrobiłam kolacji, bo strasznie bolał mnie brzuch. W lodówce były makarony, w zamrażarce pierogi z kotletami. Ale mąż nie chciał gotować, wpadł w szał i poszedł do mamy, a ta zaczęła do mnie dzwonić z pretensjami. W końcu złożyłam pozew o rozwód, a on teraz mieszka z mamą i babcią. A ja mam frajdę, że nie muszę nikomu już się przypodobać. © KMP / VK
  • Będąc na urlopie macierzyńskim, byłam bardzo niewyspana, ale starałam się ze wszystkich sił nie tylko opiekować się dzieckiem, ale też utrzymywać czystość i smacznie gotować. Pewnego wieczoru upiekłam w piekarniku całego kurczaka i był po prostu wspaniały! Z warzywami, w sosie, z rumianą skórką. Cała blacha jedzenia! I jeszcze się cieszyłam, że przygotowałam coś z wieczora, przynajmniej o jutrzejszy obiad nie będę musiała się martwić. Całą noc spałam źle, zasnęłam dopiero nad ranem, obudziłam się, kiedy mąż już poszedł do pracy. Weszłam do kuchni i osłupiałam: zjadł absolutnie wszystko! Kurczak był obgryziony do kości: oba skrzydła, obie nóżki, obie piersi. I wiecie co? Mąż nie wyrzucił kości, a troskliwie zostawił mi kurzy kręgosłup i skórę.
    Jakże mi się zrobiło gorzko i obrzydliwie! Chodziło nawet nie o kurczaka, a o ten sam gest: oto resztki dla ciebie. Ale to nie wszystko. Jako mądra żona, nie zrobiłam z tego sceny i postanowiłam napisać do niego wiadomość, że mógłby zostawić mi choć kawałek. A w odpowiedzi dostałam: „Och, nie udawaj ofiary, to tylko jedzenie! I w ogóle, nie musiałaś tak smacznie gotować. Spróbowałem kawałek i nie mogłem się oprzeć, to było zbyt smaczne!”. Wtedy po raz pierwszy zastanowiłam się, czy wyszłam za właściwego człowieka za mąż. A potem rzeczywiście się rozwiedliśmy. © / Pikabu
  • Kiedy przyjaciółka była w siódmym miesiącu ciąży, jej mąż sprzedał jej samochód i swoje auto, i kupił wypasionego terenowego SUV-a. Argumentował, że to takie fajne: inni mają zwykłe samochody, a ją, gdy wyjdzie zza kierownicy takiego auta, wszyscy wokół będą podziwiać. W rezultacie po dwóch tygodniach facet uderzył w słup: samochód zniszczony, a on miał parę zadrapań. Podczas jej urlopu macierzyńskiego wyjechał do pracy nad morze (jest kucharzem), na 8 marca zamówił jej zdalnie bukiet za 400 złotych z dostawą. Dlatego nie mieli w domu mięsa przez tydzień. Na zarzuty, że powinien był kupić dziecku pieluchy, zrobił awanturę, że żona nie docenia jego i jego gestów. Rozwiedli się. © / Pikabu
  • A ja odeszłam od męża z powodu ziemniaków. Sprawa wyglądała tak: harowałam jak wół: 25 arów ogrodu, inwentarz, praca w piekarni, a mąż siedział i czekał, aż znajoma załatwi mu świetną pracę. Pieniądze do rodziny przynosił sporadycznie i zwykle była to część emerytury jego starych rodziców. Wracałam do domu po nocnej, 14-godzinnej zmianie w piekarni (gdzie we dwoje ręcznie zrobiliśmy, upiekliśmy i załadowaliśmy do samochodu 2 tysiące chlebów). Ledwo żywa weszłam na podwórko, marząc o ogarnięciu inwentarza i zdrzemnięciu się przez parę godzin. Wszystkich nakarmiłam, porządek zrobiłam i do domu. Ale gdzie tam: na drodze stał mąż z łopatą, drapiąc się po brzuchu. I powiedział, że jego mama uznała, że trzeba dziś sadzić ziemniaki, bo to odpowiedni dzień. Ziemniaki posadziłam, spakowałam rzeczy i odeszłam. Po prostu, na oślep. Mąż do dziś nie rozumie, dlaczego złożyłam pozew o rozwód. © Zlan4ik / Pikabu
  • Przyjaźniłam się z chłopakiem, ale nie mieliśmy bliskich relacji. Rozstaliśmy się, wyjechałam na północ, wyszłam za mąż po 4 latach, urodziłam syna. Wróciłam do rodzinnego miasta, przypadkowo spotkałam się z byłym na ulicy. I nagle on zaczął twierdzić, że mój syn to jego dziecko! Stwierdziłam: „A propos, syn potrzebuje sporą sumę pieniędzy na opłatę nauki...”. Więcej już byłego nie widziałam. © / Dzen
  • Mam 45 lat, jestem zamężna, mam dzieci. Zadzwonił były, z którym rozstałam się 20 lat temu, i powiedział: „Nie mogę cię zapomnieć, bardzo tęsknię!”. Jasne, tak tęskni, że troje dzieci już mu się urodziło. Zaproponował spotkanie, odmówiłam. I wtedy on powiedział: „Jeśli nie chcesz się spotkać, to znajdź mi kogoś podobnego do siebie, mam poważne zamiary!”. Odpowiedziałam mu, że jest już dużym chłopcem i czas samemu znajdować sobie przyjaciółki.
    To jakaś masakra! Gdzie on znalazł mój numer telefonu? Gdybym sama nie uczestniczyła w tym przedstawieniu, nigdy bym nie uwierzyła, że coś takiego się zdarza. © / Dzen
  • Pracowałam na zmianach po 14 godzin, kończyłam studia wyższe oraz kursy dokształcające. Wydatki dzieliliśmy na pół. Uważałam się za strasznie postępową i myślałam, że to jest uczciwe. Wracałam do domu, ręcznie prałam jego ubrania (nie było pralki), gotowałam i sprzątałam, bo to przecież były kobiece obowiązki. Pewnego dnia w swój wolny dzień przygotowałam jedzenie i następnego dnia poszłam na zmianę. Wróciłam około północy, a w domu nie było nic do jedzenia. Zupełnie. Mój facet po prostu wszystko zjadł i pojechał na weekend do znajomych się zabawić. Była północ, sklepy nie działały, nie było wtedy żadnych dostaw, a i pieniędzy na nie też nie było. Prawie płakałam przez telefon, gdy do niego dzwoniłam. A on się wściekł, że jestem taka niesamodzielna i mogłam sama rozwiązać ten problem z kolacją. © / Pikabu
  • Moja przyjaciółka niedawno wyrzuciła swojego faceta. Przez pół roku go utrzymywała, a ukochany nawet w domu nic nie robił. Powiedziałam jej: „Daję słowo, że kiedy jesteś w pracy, on cię zdradza”. Zapytała go o to wprost, a on uczciwie przyznał, że to prawda. Teraz ten dziwak wydzwania do niej i mówi: „Niemożliwe, że za mną nie tęsknisz!”. © / Pikabu

Te sytuacje sprawiły, że ludzie zakończyli swoje związki. Ale innym powodem rozstań bywa zdrada — oto historie na ten temat. Kliknijcie tutaj, jeśli macie ochotę na więcej.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły