15 nauczycieli, którzy pozostawili po sobie niezatarte wspomnienia

Ludzie
4 godziny temu
15 nauczycieli, którzy pozostawili po sobie niezatarte wspomnienia

Szkoła to nie tylko podręczniki i zadania domowe. To miejsce, gdzie spotykamy ludzi, którzy pozostają w naszej pamięci na całe życie: nauczyciele, którzy oceniają nas za odszyfrowanie czyjegoś charakteru pisma, częstują nas piankami lub ratują bezdomne koty. Zebraliśmy 15 zabawnych i wzruszających historii o nauczycielach, którzy przekazali swoim uczniom najcenniejsze lekcje życiowe, jakich nie znajdziecie w żadnym programie nauczania.

  • Nauczycielka zawsze przychodziła na lekcje z tajemniczym termosem. Ciągle powtarzała: „Teraz łyknę, to się uspokoję”. Wszyscy łamali sobie głowy: co tam jest? Droga kawa? Herbata ziołowa? Pewnego razu wyszła z klasy, a my od razu podbiegliśmy do jej biurka, żeby zobaczyć. Kolega ostrożnie otworzył termos i wtedy uderzył nas gwałtowny zapach, ale cholernie znajomy! Kolega aż się cofnął i krzyknął na całą klasę: „Boże, przecież to kapuśniak!”.
  • Ostatnio nasza nauczycielka matematyki miała dość naszego krzyku. W\yjęła z szafki pianki i każdemu z nas wrzuciła do ust. Teraz nasze ulubione pytanie podczas jej lekcji brzmi: „Czy będą dziś pianki?”. © / VK
  • Szedłem do szkoły i nagle usłyszałem miauczenie. Znalazłem pod samochodem maleńkiego kociaka, brudnego, trzęsącego się. Pomyślałem, że zabiorę go do domu. Ale wtedy przypomniałem sobie, że mam sprawdziany z dwóch przedmiotów, jeśli się na nie spóźnię, koniec ze mną. Wziąłem kociaka w kurtkę i pobiegłem do szkoły. Przy wejściu jest ochroniarz, wyjaśniłem sytuację, prosząc, aby potrzymał kota, a on powiedział: „Czy to mi potrzebne?”. Już chciałem się odwrócić i odejść, ale akurat przechodziła nasza matematyczka. Wszyscy się jej boją, mówią, że to żelazna kobieta, bez emocji. A ona nagle stwierdziła: „Dawaj go tutaj, zaniosę go na chwilę do pokoju nauczycielskiego”. Byłem zdumiony. Po lekcjach wchodzę: kot siedzi zadowolony. Chciałem mu przynieść kotleta ze stołówki, ale nauczycielka powiedziała, że już go nakarmiła. Zabrałem go do domu i nazwałem Szansą. I teraz, gdy ktoś mówi, że ta nauczycielka jest zła, przypominam sobie, jak uratowała kota. Potem jeszcze pytała, jak się ma. © / VK
  • Siedzimy na lekcji. Piszemy sprawdzian. Nagle do klasy wbiega nasz wicedyrektor i mówi: „Olga Romanowna, to pilne! Potrzebny mi jest raport na dziś!”. Wtedy nauczycielka zdecydowanym ruchem odpycha się od stołu, jedzie na drugą stronę klasy, bierze raport i tym samym ruchem zasuwa do wicedyrektora, oddając mu dokumenty. To trzeba było zobaczyć! © / VK
  • Jedynym przedmiotem, który sprawiał mi trudność w szkole, była chemia. Ale za to dobrze rozumiał ją mój kolega z klasy (nazwijmy go Paszą), z którym siedzieliśmy w jednej ławce, więc wszystkie testy przepisywałem od niego. Prawda, mieliśmy różne wersje, ale zawsze brałem jego wersję, myśląc, że nauczyciel tego nie zauważy. Ponadto Pasza miał po prostu okropny charakter pisma, wszystkie litery były jak jedna fala. Ale z czasem w jakiś sposób nauczyłem się czytać jego szyfr. I ze wszystkich testów dostawałem piątki, co mnie jednocześnie zaskakiwało i cieszyło.
    Po ostatnim dzwonku w 11. klasie podszedłem do nauczyciela i zapytałem, czy naprawdę ani razu przez te 2 lata nie zauważył, że mamy z Paszą taką samą wersję. Odpowiedź nauczyciela pamiętam niemal dosłownie do dziś: „Po pierwsze, miałeś dobre oceny ze wszystkich przedmiotów i nie chciałem psuć ci świadectwa. Po drugie, skoro byłeś w stanie zrozumieć, co napisał Pasza, to znaczy, że wiesz i rozumiesz o wiele więcej, niż sądzisz. Po trzecie, dzięki tobie nie musiałem poświęcać godziny na rozszyfrowywanie testu Paszy. Więc uważam, że przez te 2 lata po prostu pomagaliśmy sobie nawzajem”. © / Pikabu
  • W szkole podstawowej moim ulubionym przedmiotem była muzyka. Ponieważ, tak jak prowadził ją nasz nauczyciel, Erik Bilalowicz Achmedow, nikt inny tego nie robił. W jego klasie nie było ławek. Zamiast tego, przy ścianach stały rzędy teatralnych foteli. Pod sufitem znajdowała się duża lustrzana kula, którą zrobił razem z uczniami starszych klas. Zestaw perkusyjny, gitara, pianino i inne instrumenty muzyczne. Wszystkiego można było dotknąć i na wszystkim można było spróbować zagrać.
    Uczył nas śpiewać w chórze i a cappella, pokazywał, jak dyrygować. Jego piosenki śpiewaliśmy nawet na podwórku. Z radości, z nadmiaru uczuć, po prostu dlatego, że okazało się, że śpiewanie jest świetne. Zawsze był dla nas pełen szacunku i dobry. A jakie fascynujące historie opowiadał o wielkich muzykach przeszłości! Po takich opowieściach, z zapartym tchem słuchaliśmy klasyki. © Rijuh / Pikabu
  • Najlepsze szkolne wspomnienie — moja nauczycielka fizyki. Była to duża, bardzo otyła kobieta. Biegała po klasie i krzyczała: „Jestem cząsteczką! Teraz tu, a teraz tam. A oto dyfuzja!” — i w tym momencie chwytała za rękę kolegę z klasy i zaczynała się z nim kręcić w kółko. © / Ideer
  • W piątej klasie miałem najlepszego nauczyciela historii! Był archeologiem, ale dopóki nie organizowano żadnych wypraw, podjął pracę w naszej szkole. Z książek braliśmy tylko tytuły tematów, resztę opowiadał nam sam, a na koniec lekcji pokazywał zdjęcia: gdzie był i co znalazł. Miał wadę wymowy, ale i tak nawet dwójkowicze słuchali go z zainteresowaniem! Dzięki niemu zaczęłam kochać historię. © Starlight / ADME
  • Nasz nauczyciel biologii był surowy, zimny, uwielbiał krzyczeć i nigdy się nie uśmiechał. Bali się go absolutnie wszyscy! Według mnie bali się go nawet pozostali nauczyciele: za bardzo przypominał kinowego złoczyńcę. A kiedyś, podczas klasówki, postanowiłam narysować smoka. Samą klasówkę już skończyłam! No więc siedzę, rysuję smokowi ogon i nagle słyszę chrząknięcie. Nauczyciel spojrzał na mnie, spojrzał na smoka, znowu na mnie, potem na resztę uczniów i powiedział: „Smok potrzebuje przyjaciela!”. Wziął jeszcze jedną kartkę, narysował drugiego smoka i serduszka wokół. I co więcej, narysował to naprawdę świetnie, lepiej niż ja. Po tym już nikt się go nie bał. © Tulen / ADME
  • Najcenniejszą lekcję życia podarowała mi nasza nauczycielka. W 8. klasie dziewczyna przy tablicy popełniła błąd, a ja się zachichotałam. Nauczycielka odwróciła się i zimnym głosem zapytała: „Na jakiej podstawie uważasz, że masz prawo śmiać się z ludzi?”. Miałam nadzieję, że ziemia się rozstąpi i zniknę, tak bardzo było mi wstyd. Nigdy więcej nie śmiałam się z błędów innych ludzi. © koteikaboreika
  • 4 klasa. Miałam wtedy napięte relacje z ojczymem i nauczycielka, najwyraźniej, zrozumiała, że coś jest nie tak. Pewnego dnia zawołała mnie do siebie i wręczyła pluszowego pieska husky. Zabawka „chodziła” ze mną do szkoły, spała na mojej poduszce i pozostawała moim wiernym przyjacielem przez długi czas. © Nieznany autor / Reddit
  • Córka miała maturę. Strasznie się bała! Do utraty tchu i łez. „Nie pójdę, i tyle!”. Wychowawczyni klasy w jakiś cudowny sposób jednak wysłała córkę na egzamin. Na moje pytanie: „Jak?!”, odpowiedziała: „Dałam jej zaczarowany długopis! W ubiegłym roku wszyscy nim piszący dostali piątki”. Córka ma 18 lat! Jaki zaczarowany długopis? A wychowawczyni kontynuuje: „Nie martwcie się! Myślicie, że to jedna taka? Rano miałam całe opakowanie, teraz nie mam ani jednego”. © Tatiana Lanska
  • Przypomniałam sobie miłą historię z dzieciństwa. Pewnego razu zimą wysłano mnie do sanatorium, a ja zostawiłam rękawiczki w domu. Było mi zimno, opiekunka zobaczyła, że marznę, i zrobiła mi rękawiczki z pięknym czerwonym wzorem. Do tej pory przechowuję ten prezent i wspominam tę wspaniałą kobietę z wdzięcznością.
  • Przypomniałam sobie moją nauczycielkę z początkowych klas: rozdawała figurki z papieru za starania, a kiedy pisaliśmy ćwiczenia kaligraficzne, najlepszym uczniom pod okładkę zeszytu wkładała małe honorowe dyplomy. Uczyło się z nami kilkoro dzieci z trudnych rodzin, więc nauczycielka pozwalała im drzemać na lekcjach. Niezwykła nauczycielka, więcej takich nie spotkałam. © / ADME
  • Kiedyś postanowiłam zadać mojej nauczycielce biologii pytanie, które mnie długo dręczyło: „Dlaczego jajka kur są w różnych kolorach, czasem białe, czasem pomarańczowe?”. A ona mi cicho szeptem mówi: „Ciii, to tajemnica, tego nikt nie wie”. Przez cały dzień śmiałam się z tego. © / VK

Cóż, wydaje się, że najlepsza lekcja to lekcja dobroci! Która z tych historii zrobiła na tobie największe wrażenie? Masz może w zanadrzu własną historię o najbardziej niezwykłym nauczycielu, którego zapamiętałeś lepiej niż samą naukę? Podziel się w komentarzach!

A oto kolejne wspomnienia ze szkolnej ławy, które trudno wymazać z pamięci nawet po latach.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły