15 przybranych rodziców, którzy w nieoczekiwany sposób zdobyli miłość swoich pasierbów

Rodzina i dzieci
godzina temu
15 przybranych rodziców, którzy w nieoczekiwany sposób zdobyli miłość swoich pasierbów

Przybrani rodzice często wchodzą do rodzin, które niosą w sobie połamane kawałki, stare rany i lata historii, w których oni sami nie mieli udziału. Nie zawsze są witani z otwartymi ramionami. Nie zawsze obdarza się ich zaufaniem. Ale niektórzy i tak się pojawiają, cicho dowodząc, że miłość to coś, co wyraża się poprzez działania, a nie DNA. Te 15 sytuacji pokazuje, jak potężna może być decyzja, by kogoś kochać, nawet gdy nie ma się takiego obowiązku.

  • Dorastałam w Minnesocie, a mój ojczym pojawił się w moim życiu, gdy miałam 8 lat. Pewnego dnia, kiedy miałam 12 lat, mój biologiczny tata powiedział, że spotka się ze mną na obiedzie o 13. Padał gęsty śnieg. Mój ojczym zaoferował, że zaczeka, ale chciałam uchodzić za dorosłą i powiedziałam, żeby wracał do domu.
    Po dwóch godzinach marznięcia, bólu i walki ze łzami, w końcu zadzwoniłam z budki telefonicznej. Moja mama odebrała spanikowana. Potem powiedziała: „Idź na parking za barem”.
    Mój ojczym tam był, siedział w samochodzie z włączonym ogrzewaniem. Uśmiechnął się, jakby nie było żadnego problemu i rzekł: „Pomyślałem, że możesz mnie potrzebować”. — Tamara C / Bright Side
  • Miałem 18 lat, gdy usłyszałem, jak mój ojczym mówi o mnie i moim bracie „moi chłopcy”, rozmawiając przez telefon ze swoim współpracownikiem. Był w moim życiu, odkąd miałem 6 miesięcy, ale nigdy wcześniej nie użył tego słowa. Powiedział to tak naturalnie, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
    Stałem i wpatrywałem się w niego, myśląc o każdej kanapce, którą mi przygotował, o każdej podwózce, każdej dwunastogodzinnej zmianie, którą przepracował, żebyśmy mieli lepsze życie. Czasem najmniejsze zdanie uderza najmocniej.
  • Moja macocha pojawiła się w moim życiu, gdy miałam 10 lat. Powiedziałam jej wprost, że nie chcę, żeby zastąpiła mi mamę. Pokiwała głową i odparła: „Nie zastąpię. Ale i tak tu będę”.
    Od tamtej pory co roku piecze mi domowy tort urodzinowy. Nie kupny, nie z torebki. Spędza godziny, dekorując go na podstawie tego, co akurat mnie interesuje. Gdy miałam 11 lat, były to dinozaury, przy piętnastce — gitary, a na 22. urodziny — malutkie boisko do siatkówki.
    W tym roku, gdy skończyłam 28 lat, zrobiła ciasto w kształcie mojego psa, bo powiedziałam jej, że to teraz „moje dziecko”. Nigdy nie prosiłam o tę tradycję, ale to jedyna rzecz, na którą czekam każdego roku.
  • Kiedy miałam 13 lat, nie przepadałam za moim ojczymem Gregiem. Był cichy i dziwny.
    Pewnej nocy bardzo się rozchorowałam. Gorączka, dreszcze, cały pakiet. Moja mama pracowała na nocnej zmianie. Greg czuwał nade mną, siedząc na podłodze obok mojego łóżka, co kilka minut przykładając mi zimny okład na czoło.
    W pewnym momencie przeprosiłam, że go obudziłam. Odpowiedział: „Nie obudziłaś mnie. Zostałem, bo nikt nie powinien być sam, kiedy się boi”. Nigdy nie powiedział mamie, jak źle się czułam. Ta chwila należała tylko do nas.
  • Gdy miałam 14 lat, moja macocha, Anne, zauważyła, że zawsze chowam się w szafie, żeby poczytać. Jestem introwertyczką, a w domu zawsze panował hałas.
    W pewien weekend, gdy byłam u koleżanki, zrobiła mi niespodziankę i zamieniła szafę w mini bibliotekę. Zamontowała półki, zawiesiła lampki na baterie i włożyła dwie pluszowe poduchy. Dodała nawet małą tabliczkę z napisem: „Cichy kącik Hanny”.
    Nadal z niego korzystam, gdy przyjeżdżam do domu, a mam 22 lata. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś tak przemyślanego.
  • Moja biologiczna mama nie angażowała się, gdy składałem podanie na studia. Mój ojczym mało co wiedział o rekrutacjach, ale siedział ze mną przy kuchennym stole do trzeciej nad ranem, wyszukując w Google każdy wymóg, pomagając przepisywać eseje i przekupując mnie brownie, gdy wpadałem w panikę.
    Nie wygłosił wielkiej mowy, gdy zostałem przyjęty. Po prostu mnie przytulił i powiedział: „Wiedziałem, że dasz radę”. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że wziął wolne w pracy, bo tak długo ze mną siedział. — Raj / Bright Side
  • Pewnego lata, gdy miałem 16 lat, mój ojczym zobaczył, jak próbuję zmienić koło i omal nie upuszczam lewarka na nogę. Zamiast się śmiać, przyniósł skrzynkę z narzędziami i rzekł: „Nauczmy się tego razem”.
    Klęczał obok mnie w upale przez prawie godzinę, prowadząc mnie krok po kroku. Gdy skończyliśmy, przybił mi piątkę i powiedział: „Teraz już nigdy nie utkniesz na drodze”. Do dziś myślę o tym za każdym razem, gdy dokręcam nakrętki.
  • Moja macocha pojawiła się, gdy miałam 15 lat. Grałam na trąbce w szkolnej orkiestrze. Byłam okropna. Serio, beznadziejna.
    Mimo to macocha przychodziła na każdy koncert. Klaskała najgłośniej ze wszystkich. Na moim ostatnim szkolnym występie spojrzałam na publiczność i zobaczyłam, jak nagrywa mnie z dumą, jakbym grała w Carnegie Hall.
    Lata później znalazłam wszystkie te nagrania posegregowane w folderze o nazwie „Muzyka mojej córeczki”. Nie miałam pojęcia, że je zachowała. Rozpłakałam się jak dziecko.
  • Kiedy wprowadzałam się do swojego pierwszego mieszkania w wieku 20 lat, tylko jedna osoba przyszła mi pomóc: mój ojczym, Ron. Mój tata powiedział, że jest zajęty. Przyjaciele odwołali. Ron nie zawahał się ani chwili.
    Przenosił pudła, złożył ramę łóżka i naprawił cieknący kran. Zostawił 40 dolarów w szufladzie na sztućce z karteczką: „Na nagły wypadek albo pizzę”. Te 40 dolarów leżało tam nietknięte przez lata. Znaczyło dla mnie więcej niż sama pomoc.
  • Pochodzę z Meksyku, a gdy przeprowadziłam się do Kalifornii w wieku 11 lat, moja macocha ledwo mówiła po hiszpańsku, a ja ledwo po angielsku. Przez miesiące mogłyśmy się tylko niezdarnie do siebie uśmiechać. Wtedy ona zapisała się na cotygodniowe lekcje hiszpańskiego w ośrodku kultury, żebyśmy mogły porozmawiać. Ćwiczyła ze mną każdego wieczoru, śmiejąc się z własnych błędów.
    Teraz gdy mam 23 lata, płynnie przełączamy się między hiszpańskim a angielskim. Nie próbowała zastąpić mojej mamy. Po prostu starała się mnie poznać, i to było takie... miłe z jej strony.
  • W ósmej klasie mój projekt na biologię rozpadł się na kawałki wieczorem przed terminem oddania. Byłam załamana. Mój ojczym usłyszał, jak płaczę, i przyszedł sprawdzić, co się dzieje.
    Siedział ze mną do drugiej w nocy, pomagając mi to odbudować. Nie zrobił tego za mnie, ale mnie prowadził, podawał narzędzia i mówił, że zaczynanie od nowa jest w porządku. Dostaliśmy ocenę dobrą. Ale szczerze mówiąc, czułam się, jakby to była szóstka.
  • Kiedy miałam 12 lat, moja macocha wyczuła, że bardzo przeżywam rozwód rodziców. W każdą niedzielę robiła to samo danie, które jadałam w domu babci: kurczaka z ryżem i pieczoną marchewką. Nie znała przepisu, więc potajemnie zadzwoniła do mojej babci i kazała sobie go dyktować, żeby dać mi choć odrobinę czegoś znajomego, za czym tęskniłam.
AI-generated image
  • Podczas naszych pierwszych rodzinnych wakacji, mój nastoletni bunt sięgał zenitu. Kłóciłam się z ojczymem o wszystko. W pewnym momencie pobiegłam na plażę i nadepnęłam na rozbitą muszlę, która rozcięła mi stopę.
    To on pierwszy do mnie dotarł. Zaniósł mnie z powrotem do samochodu, oczyścił ranę i kupił mi loda, chociaż przez cały wyjazd nie powiedziałam mu ani jednego miłego słowa. Przeprosiłam go następnego ranka. Odpowiedział tylko: „Wszyscy miewamy gorsze dni”.
  • W wieku 24 lat musiałam wrócić do domu rodzinnego po utracie pracy i mieszkania. Mój ojczym mnie nie oceniał. Zrobił mi miejsce w garażu, żebym mogła odnawiać stare meble i je sprzedawać. Woził mnie na pchle targi i pomagał ładować ciężkie przedmioty.
    Ten mały garażowy projekt ostatecznie przekształcił się w moją pracę na pełny etat. Z dumą mówi wszystkim: „Ona wykonała całą robotę. Ja tylko trzymałem latarkę”.
  • Moja mama zmarła na raka, gdy miałam 17 lat. Było to druzgocące i w tym całym bólu mój tata i ja jakoś się od siebie oddaliliśmy. Prawie nie rozmawialiśmy.
    Trzy lata później mój tata ożenił się z kobietą w moim wieku. Byłam zdegustowana dziwną różnicą wieku między nimi i zerwałam z nimi wszelki kontakt. Przeprowadziłam się do innego miasta, zaczęłam własne życie.
    Aż w zeszłym tygodniu, po całym tym czasie, moja „macocha” pojawiła się bez zaproszenia pod moimi drzwiami, płacząc, i powiedziała: „Musisz poznać prawdę”. Nie miałam wyboru, musiałam ją wpuścić. Zamarłam, gdy opowiedziała mi, że poznała moją mamę w szpitalu w jej ostatnich miesiącach.
    Mama zwierzyła się jej i powiedziała, że martwi się, że mój tata i ja oddalimy się od siebie i poprosiła ją, już wtedy swoją przyjaciółkę, by „zaopiekowała się nimi, jeśli życie kiedykolwiek ją do nich zbliży”. Moja macocha powiedziała, że nie zrozumiała, co to znaczy, aż kilka tygodni później przypadkiem znów spotkała mojego tatę i zaczęli rozmawiać.
    Wręczyła mi małą, złożoną karteczkę od mojej mamy, w której dziękowała jej za bycie miłą, gdy najbardziej tego potrzebowała, i za to, że mogła przy niej być słaba. Moja macocha powiedziała, że nigdy nie chciała zastąpić mojej mamy — chciała tylko dotrzymać jej obietnicy. Pomogła mojemu tacie, a on pomógł jej i tak oto zaczęło im na sobie zależeć.
    Nie wiedziałam, co powiedzieć. Cały gniew, który w sobie nosiłam, nagle wydał mi się bezcelowy i ciężki. Następnego ranka zadzwoniłam do taty. Jeszcze nie naprawiliśmy magicznie naszej więzi, ale próbuję od nowa.
    A jedynym powodem, dla którego w ogóle otworzyłam te drzwi, było to, że kobieta, którą uważałam za „problem”, okazała się jedyną osobą, która nigdy nie przestała dbać o nas oboje, nawet gdy dawałam jej ku temu wszelkie powody, żeby przestała. Szczerze mówiąc, w tej chwili jestem bliżej niej niż własnego taty. Jest naprawdę bardzo miłą kobietą.

Życzliwość może dziś brzmieć jak coś niezwykle błahego, ale ma moc, która potrafi zmienić życie na zawsze. Czytajcie dalej: 12 historii, w których życzliwość okazała się największą siłą.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły