150 dolarów napiwku? Nie mogłam się na to zgodzić, ale teraz cała rodzina ma do mnie pretensje

Rodzina i dzieci
5 godziny temu

Nigdy nie podejrzewałam, że niezgoda na uiszczenie napiwku może przerodzić się w rodzinną bitwę na całego. Prawdę mówiąc, byłam pewna, że postępuję słusznie, a przynajmniej że nie robię nic złego. Ale teraz wszyscy są na mnie wściekli, a ja zastanawiam się, czy zachowałam się nierozsądnie, czy to oni po prostu przesadzają.

Cześć, drodzy czytelnicy!

Proszę, powiedzcie mi, czy jestem w błędzie, bo zwyczajnie nie widzę w tej sytuacji swojej winy. Oto co się stało.

Moja synowa niedawno skończyła 30 lat i aby to uczcić, zaprosiła mnie i mojego męża do eleganckiej restauracji, którą wprost „uwielbia”. Sprawdziłam to miejsce i było piękne, oczywiście, ale dało się też wyczuć, że to jedna z tych modnych lokalizacji, gdzie ludzie przychodzą się lansować.

Ale nieważne. To były jej urodziny i wyglądała na podekscytowaną, więc cieszyłam się, ubrałam i zamierzałam się dobrze bawić.

AI-generated image

Miałam przeczucie, że rachunek będzie ekstremalnie wysoki, ale pomyślałam, że każdy z nas zapłaci za siebie lub jakoś się podzielimy. Ale nie: kiedy przyszło co do czego, sama zapłaciła 800 dolarów za wszystkich.

Szczerze? Zaskoczyło mnie to, ale pomyślałam, że może oszczędzała na ten cel lub po prostu chciała wszystkich ugościć po królewsku. Wszyscy jej podziękowaliśmy, a ja uznałam, że to by było na tyle.

Synowa odwróciła sytuację.

Gdy szykowaliśmy się do wyjścia, już po torcie i zdjęciach, synowa odwróciła się do mnie i powiedziała: „Zajmiesz się napiwkiem? To będzie 150 dolarów”.

Zaraz, że co? Właśnie wydała 800 dolarów na kolację, a teraz chciała, żebym zapłaciła absurdalne 150 dolarów napiwku, jakby to nie było nic wielkiego? A przede wszystkim... z jakiego powodu miałabym płacić napiwek za kolację, na którą zostałam zaproszony? Odparłam więc spokojnie: „Przykro mi, ale nie sądzę, by usługa była warta aż tyle. Nie czuję się komfortowo z pokryciem tak wysokiego napiwku”.

A potem wyszłam. Nie robiłam afery. Nie czyniłam pasywno-agresywnych komentarzy. Grzeczna odmowa i ciche wyjście. Pomyślałam, że może będzie trochę zirytowana, ale uznałam, że zrozumie. Cóż, myliłam się.

Syn zrobił aferę.

Później tej nocy dostałam koszmarnego SMS-a od mojego syna: „Zapomnij na jakiś czas o odwiedzinach. Zawstydziłaś ją. Płakała przez całą drogę do domu. Powinnaś była zachować się lepiej”.

Byłam oszołomiona. Z powodu napiwku? Mój telefon zamilkł. Synowa nie odpisuje, a syn jest wściekły. Najwyraźniej uważa, że pokrycie napiwku było moim obowiązkiem, ponieważ nie dałam jej prezentu. Dla mnie to dziwne myślenie.

Przecież nie pracuję na etacie. Gdzie niby napisano, że mam dawać napiwki? Po prostu kazała mi zapłacić. To nie była uprzejma prośba; czułam się tak, jakby to było wymuszanie.

A prezent miałam jej oczywiście dać, tylko zapomniałam. Kiedy miłość stała się tak transakcyjna? Co powinnam teraz zrobić?

Niedawno inna z naszych czytelniczek opowiedziała nam o wydatkach jej mamy i nieoczekiwanym zwrocie wydarzeń, który sprawił, że zaczęła kwestionować wszystko, w co do tej pory wierzyła.

Mama wydała moje pieniądze, a potem błagała mnie o pomoc

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły