16 historii o ludziach, którzy uważają, że są pępkiem świata

Ludzie
6 godziny temu

Niektórzy ludzie zdają się wierzyć, że planeta kręci się wyłącznie wokół nich. Uważają, że zasługują na wszystko, co najlepsze, nawet jeśli nie zrobili nic szczególnego, i bezczelnie pędzą w kierunku swojego celu. Prawdopodobnie masz też takie osoby wśród znajomych.

  • Wynajmowałam z koleżanką dwupokojowe mieszkanie od starszej pani. Było lato, gorąco, a ja spałam w swoim pokoju, prawie naga. Drzwi się otworzyły i starsza pani przeszła przez pokój, prosto na balkon. Na mój krzyk i pytanie, dlaczego nie uprzedziła mnie o swojej wizycie, babcia nonszalancko odpowiedziała: „Muszę zabrać puszki z balkonu. A w ogóle, to jest moje mieszkanie, więc mogę przyjść, kiedy chcę!”. Powiedziałam: „Nie przeszkadza pani, że siedzę prawie naga i mam na sobie szlafrok?”. A kobieta odpowiedziała: „Nie powinnaś być naga w czyimś domu!”. To wszystko. © Meduzzaa*** / Pikabu
  • Przyjechaliśmy z mężem do hipermarketu. Mieliśmy dobry humor, żartowaliśmy, śmialiśmy się. Podeszliśmy do półek z pieczywem, a gdy szukałam chleba, usłyszałam zza pleców: „Hej, możecie się śmiać gdzie indziej?”. Odwróciłam się i zobaczyłam pulchnego, agresywnego faceta z żoną i dzieckiem. Od razu było widać, że w tej rodzinie szczęście nie unosi się w powietrzu. Zwykle w takich sytuacjach nie wiem, co odpowiedzieć, ale tutaj od razu się odezwałam, nie tracąc radości w głosie: „Czy przeszkadzamy panu cierpieć?”. Ku mojemu zaskoczeniu mężczyzna umilkł i pospiesznie wycofał się z rodziną. Zapomniał nawet o chlebie. © Stories / VK
  • Wyjechałam na tydzień do pracy do innego miasta. Konsjerż powiedział, że podczas mojej nieobecności odwiedził mnie mój były chłopak, który miał klucze, i jakaś dziewczyna. Weszłam do mieszkania i odkryłam, że były zabrał tu swoją nową pannę i spędzali czas w moim mieszkaniu, kiedy pracowałam! Nie spodziewałam się takiej bezczelności! Będę musiała zmienić zamki w drzwiach... © Caramel / VK
  • Mama uprawia truskawki na sprzedaż. Kobieta zamówiła 9 kilogramów. Zawiozłam je do niej. Wieczorem kobieta napisała ze skargą, że truskawki są małe i kwaśne. Odpisałam, że w takim razie wezmę je z powrotem. A ona mi na to: „Właściwie to już wymieszałam je z cukrem i zamroziłam. Zwróć mi koszt cukru! Dałam 2 kg cukru na 1 kg truskawek”. Oczywiście nic jej nie zwróciłam. © unknown unknown / Dzen
  • Pracuję jako korepetytorka, uczę języka angielskiego. Mam nowego ucznia, bardzo bystrego 12-letniego chłopca. Pierwsza lekcja poszła dobrze, a mama i ja zgodziłyśmy się, że będziemy kontynuować. Kilka godzin później dostałam od niej wiadomość: „W środy i piątki Sasza ma o 16:00 matematykę. Proszę się upewnić, że przyjdzie na lekcję na czas. Powinna też pani sprawdzić jego pracę domową z historii i literatury. Dziennik elektroniczny jest teraz również pani obowiązkiem. Dwa razy w tygodniu proszę informować mnie o postępach”.
    Zszokowana odpowiedziałam, że za usługi guwernantki płaci się osobno. I wtedy mama zaczęła się pluć: „Została nam pani polecona jako kompetentna nauczycielka!”. Tak, tylko ja uczę angielskiego. Wszystkie inne życzenia: nie ma problemu, ale za osobną opłatą. W każdym razie nie mieliśmy więcej lekcji. © Gzhel-punk / ADME
  • Mamy dom na wsi, którego używamy jako domku letniskowego. Któregoś dnia sąsiadka zapytała mnie, kiedy wracamy do miasta. Odpowiedziałem: „Wieczorem, a dlaczego pytasz?”. A ona na to: „Wyjeżdżaj szybko! Moje owce boją się twojego samochodu i nie chcą wracać do domu!”. Generalnie najpierw się zawiesiłem z zaskoczenia, a potem odpowiedziałem, że owce powinny się przyzwyczajać, bo latem będziemy mieszkać w domku na stałe.
    Żeby było jasne, samochód stoi na działce przy moim płocie, półtora metra od drogi i wcale nie przeszkadza owcom w powrocie do domu. Brama sąsiadki znajduje się 40 metrów od samochodu. 2 inne samochody sąsiadów są zaparkowane obok mojego. © BigNumen / Pikabu
  • Wyszłam za mąż i zamieszkaliśmy z rodzicami mojego męża. Moja teściowa pochodziła ze wsi, gdzie nadal miała krewnych, którzy przyjeżdżali do stolicy w interesach. Pewnego dnia teściowa zadzwoniła do mnie z pracy i powiedziała, że przyjedzie do nas jej krewny, w dodatku z przyjacielem, i że mam ich ugościć. W porządku. Przyjechało dwóch dorosłych facetów, nie przywieźli ze sobą nawet bochenka chleba. Szybko położyłam na stole to, co miałam: sałatkę, kiełbasę, ciastka do herbaty. Potem poszli na spacer, a wieczorem gościli ich rodzice mojego męża. Rano wszyscy znowu poszli do pracy, a ja zostałam sama z dzieckiem. Poszłam do kuchni, a tam siedzieli ci faceci i na coś czekali. Powiedziałam: „Gotuję kaszkę dla dziecka. Chcecie kaszkę?”. Nie chcieli kaszki, za to zapytali, gdzie kotlety, kiełbasa i ciastka z wczoraj. Powiedziałam: „Zjedliście wczoraj kotlety, a kiełbasa i wszystko inne jest w sklepie za rogiem”. Obrazili się i wyszli. Wieczorem wrócili z niczym. Czekali, aż teściowa wróci z pracy, ale przyszła późno, bo miała jakieś spotkanie. Przyszła i powiedziała: „Chłopaki, przepraszam, jestem bardzo zmęczona”. I poszła do swojego pokoju. Usiedli przy pustym stole w kuchni i następnego dnia wyjechali. Potem skarżyli się rodzinie, że jesteśmy niemiłe, że nie nakarmiłyśmy biednych ludzi. Nigdy więcej nie przyjechali. © Olga Savina / Dzen
  • Niedawno zaczęłam nową pracę. Jak się okazało, ktoś tutaj zawsze bierze cudze jedzenie z lodówki bez pytania (na początku o tym nie wiedziałam, wszyscy cierpią w milczeniu). Wczoraj przyniosłam ze sobą na lunch wyjątkowo pikantne danie (uwielbiam je). Przyszłam coś przekąsić, a tam zamieszanie: dużo ludzi, a w środku pracownik działu kadr, który mierzył ciśnienie szanowanemu starszemu pracownikowi. Podeszłam zapytać, co się stało, a mężczyzna natychmiast zaczął krzyczeć: „To ty! Próbowałaś mnie otruć!”. I zaczął opowiadać wszystkim z oburzeniem w głosie, że postanowił spróbować mojego lunchu, a ja, podła kobieta, celowo dodałam do niego niejadalną ilość przypraw. Musiałam wyjaśnić, że naprawdę lubię pikantne rzeczy i nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że ktoś zjadłby moje jedzenie bez pytania! Teraz wszyscy wiedzą, kto kradnie jedzenie, ale facet nie wydaje się być tym zażenowany. © Ilex-RuralMagic / Reddit
  • Lata temu przyjaźniłam się z bardzo toksyczną dziewczyną. Była typem przyjaciółki, która zawsze robiła sobie niewybredne żarty i nie widziała w tym nic złego. Mówiła: „Masz szczęście, że w ogóle się z tobą spotykam!”. A potem miała chłopaka i było jeszcze gorzej. Przechwalała się, że może zostawić mnie z nim samą i nic się nie stanie, bo nie jestem w jego typie. To było bolesne, jakbym była jakąś marionetką. Pewnego wieczoru wszyscy poszliśmy na imprezę. Dziewczyna gdzieś poszła, a ja gawędziłam z jej chłopakiem. Był naprawdę miły i rozmawiał ze mną jak z normalną osobą. Potem zaczęliśmy częściej rozmawiać i w końcu potajemnie spotykać. Kiedy przyjaciółka się o tym dowiedziała, wybuchł skandal! Chłopak rzucił ją i zostawił dla mnie. Jesteśmy małżeństwem i jesteśmy szczęśliwi! © GlitterFaes / Reddit
  • Dziewczyny w akademiku mnie nie lubią. Wszystko przez sytuację, która wydarzyła się w zeszłym roku: skończył mi się szampon, ale nie spieszyłam się z kupnem nowego, bo dzięki pracy w hotelu miałam mały zapas jednorazowych szamponów w saszetkach. Używałam ich przez półtora tygodnia, aż moje sąsiadki zapytały, kiedy wreszcie kupię szampon. Powiedziały, że nie mają czym myć włosów i muszą to robić żelem pod prysznic albo mydłem, a to szkodzi włosom. Byłam wręcz oszołomiona taką bezczelnością: same niczym się nie dzieliły, a szamponu, jak widać, używały cudzego, a nawet wyrażały o to pretensje. Powiedziałam im, żeby się wypchały i kupiły własny szampon. Potem zamknęłam wszystkie swoje rzeczy w szafce nocnej. Jak bezczelni potrafią być ludzie! © Caramel / VK
  • Spotykałam się z facetem przez siedem lat. Zaraz po naszym poznaniu przedstawił mnie swojej kuzynce: chodziliśmy na jej przyjęcia urodzinowe, rozmawialiśmy, czasami u niej nocował. Potem on i ja zaczęliśmy mieszkać razem, oszczędzaliśmy na nasz ślub. Nagle dowiedziałam się, że ta siostra była jego koleżanką ze szkoły i że nie byli w żaden sposób spokrewnieni. Zapytałam go wprost, a on skłamał, patrząc mi prosto w oczy. Kilka godzin później przyznał się, że mnie oszukał: „Po prostu wszystkim tak mówimy. A zresztą, o co tyle hałasu? Znam ją dłużej niż ciebie!”. Byłam oszołomiona jego bezczelnością. Następnego dnia wyszłam wcześniej z pracy i wyprowadziłam się w czasie jego nieobecności. Nie rozumiem, jak ludzie mogą okłamywać swoich bliskich. Jak można wierzyć komuś po czymś takim? © Overheard / VK
  • Moja kuzynka mieszka w innym mieście. Rzadko ze sobą rozmawiałyśmy, głównie przez telefon, czasem tylko raz w roku. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie i poprosiła o pożyczenie jej 10 000 zł. Przekazałam jej pieniądze, bo wiedziałam, że ma trudną sytuację, jest sama, bez męża. Powiedziałam jej, że nie musi zwracać tych pieniędzy, że to moja pomoc. Przez pół roku nawet o mnie nie pamiętała, a potem znów do mnie zadzwoniła i ze łzami w oczach poprosiła o kolejne 5 tysięcy, powiedziała, że musi pilnie za coś zapłacić. Przekazałam ponownie tę kwotę. A potem dowiedziałam się od mamy, że kuzynka sprzedała swoją daczę i wyprawiła synowi ślub w ciągu tych sześciu miesięcy. Nawet mi nic nie powiedziała. I znowu nie dzwoniła ani nie pisała. Minęło kilka miesięcy i znowu zadzwoniła do mnie w sprawie pieniędzy. Tym razem odmówiłam, bo remontuję mieszkanie. A kuzynka na to: „A po co ci remont? Przecież i tak sobie radzisz!”. I się obraziła. Prawdopodobnie na zawsze. © A Arro / Dzen
  • Znałam kobietę, która miała dużo odwagi. Na przykład przyszła do mojego biura, a pracuję w banku, więc wszędzie kamery, i powiedziała:
    — Widziałam tablet w twojej pracy...
    — I co?
    — Cóż, nie używasz go, prawda?
    — Służy do spotkań poza siedzibą. A czemu pytasz?
    — Cóż, po prostu moja córka Vika prosi mnie, żebym kupiła jej tablet... Może dasz jej swój tablet z pracy? Nie chcę kupować, bo to drogie.
    Mówiła to całkowicie poważnie, w ogóle nie wstydząc się tego pomysłu! © Svetlana Khizhnyak / Dzen
  • Przed świętami hipermarket był pełen kupujących, a kolejki do kas zaczynały się aż za alejkami z żywnością. Ustaliliśmy z mężem, że on od razu ustawi się w kolejce do kasy, a ja będę powoli napełniać koszyk. Podeszłam do męża, przed nami były tylko 2 osoby. Wtedy podbiegł mężczyzna z deską do prasowania, prosząc, żebyśmy go przepuścili, bo ma jedną rzecz. Wzruszyliśmy ramionami: jedna deska, ok, minuta więcej. A on krzyknął: „Gala, chodź tu, tu nas wpuszczają!”. A Gala już toczyła do niego wózek pełen towarów. Wyrzuciliśmy ich z kolejki. Co im przyszło do głowy? Że to przejdzie? © Elena / Dzen
  • Licealiści i ich rodzice bywają niezadowoleni z wyników egzaminów. Na przykład dzisiaj zadzwonił do mnie rodzic mojego ucznia (jestem wychowawcą klasy) i zaczął się oburzać:
    — Dlaczego mój syn ma oblane wszystkie przedmioty? (nie zdał czterech).
    — Dlaczego nie dostał kopii?
    — Dlaczego nie dostał odpowiedzi?
    — Co mamy teraz zrobić?
    Co miałem powiedzieć? Powstrzymałem się i powiedziałem:
    — Przygotujcie się na powtórkę we wrześniu.
    Rodzice przez rok ignorowali moje ostrzeżenia, że ich syn nie chodzi do szkoły, opuszcza lekcje, nie odrabia zadań domowych, nie pracuje w klasie. Prośby o przyjście do szkoły i rozmowę z nauczycielami również pozostały bez odzewu. Ale winni są oczywiście nauczyciele, bo nie pozwolili mu ściągać. © user5846298 / Pikabu
  • Kilka lat temu moja żona zaprosiła swoją przyjaciółkę na działkę, na urodziny naszego syna. Mieliśmy grilla i plażę nad rzeką. Przyjaciółka przyjechała z mężem i synem (chociaż mogłaby się bez nich obejść), dołączyła też siostra jej męża. Przywieźli drinki dla siebie i chęć relaksu.
    Dwa dni karmiliśmy ich, piliśmy i zabawialiśmy. Potem cały wieczór sprzątaliśmy bałagan w pokoju, w którym przebywali. Nawet nie pościelili swoich łóżek! Mięso i sałatki im nie smakowały. Nie podobała im się plaża nad rzeką, bo lepsza w Dubaju. Jeśli chodzi o prezent dla solenizanta, powiedzieli:
    — Och, musieliśmy wynająć samochód na dwa dni, aby się do was dostać, nie jesteśmy przyzwyczajeni do podróżowania pociągiem. Na prezent zabrakło.
    Jak powinienem zareagować na takich gości? Nigdy więcej się nie spotkaliśmy. © user10421175 / Pikabu

Matka męża może być wspaniałą osobą i najlepszą przyjaciółką. Mogą to potwierdzić kobiety, które pokochały swoje teściowe jak własne matki. Ale niestety, są też takie teściowe, od których chciałoby się uciec na drugi koniec świata i nie zostawić adresu.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły