16 opowieści o intelektualistach i o ludziach, którzy tylko się za nich uważają

Ludzie
3 miesiące temu

Są wśród nas ludzie, którzy wyróżniają się inteligencją, wykształceniem i obyciem. Zazwyczaj przebywanie w ich towarzystwie jest prawdziwą przyjemnością, a wręcz ucztą dla ducha. Gorzej, jeśli komuś tylko wydaje się, że jest mądrzejszy i lepszy niż jego otoczenie. Takie osoby bywają prawdziwym utrapieniem, zwłaszcza dla najbliższych.

W bonusie dowiesz się, że nawet w najbardziej nieoczekiwanym miejscu możesz poczuć się jak intelektualista.

  • Znam pewnego faceta. Ma około 50 lat, jest bardzo inteligentny, wykłada coś mądrego na uniwersytecie. Jest poważnie wyglądającym mężczyzną w okularach, ma żonę, która mu dorównuje inteligencją, i dziecko, które jest geniuszem. Nawet ich pies prawie nosi smoking. Ale czy wiecie, co ten szanowany człowiek czasami robi wieczorem? Zakłada białe prześcieradło z otworami na oczy i straszy studentów w pobliżu swojego uniwersytetu, a następnie ucieka. Taka rozrywka. Albo sposób na radzenie sobie ze stresem, nie wiem.
  • Wychodziłam z klatki i podsłuchałam rozmowę dwóch starszych pań. Obie inteligentne, ubrane perfekcyjnie, idealna postawa. Nie rozumiałam nawet, jak znalazły się w rzędzie ławkowych babć, które też tam były. Oto dialog tych pań:
    – Tereso, czy widziałaś dziewczynę, która właśnie skręciła do piekarni?
    – Tak, Janino.
    – Mogę zapytać, co to za malunek miała na nodze?
    – To tatuaż, Tereso. Młodzi ludzie uwielbiają taki rodzaj sztuki na ciele.
    – Jak to dobrze, że dzisiejsza młodzież w zasadzie lubi sztukę!
    Pozostałe kobiety siedziały z oczami jak pięć złotych.
  • Mam przyjaciela, ma kupę kasy. Poszedł kiedyś na imprezę, a tam ktoś mu poradził, żeby sobie kupił Rolexa. Bo teraz widać, że ma tani zegarek, a z Rolexem będzie wyglądał na bogatego. Wiecie, co powiedział mój przyjaciel?
    – Ale ja jestem bogaty.
    Jeździ ładnym, ale nie bardzo drogim samochodem, dużo przekazuje na cele charytatywne. Na jednej z dorocznych imprez przekazał milion dolarów pewnej organizacji. Cały swój majątek zapisuje innym. Powiedziałbym, że jest człowiekiem z wyższej klasy społecznej. © Robert Brown / Quora
  • Był późny jesienny wieczór. Spieszyłem się do domu. W półmroku alejki dwie postacie szły powoli przede mną. Płonące latarnie i reflektory rzadko przejeżdżających samochodów odbijały się na mokrym asfalcie. Postacie przytulały się do siebie, a z każdym krokiem widziałem je coraz lepiej. Oboje byli po sześćdziesiątce. On ubrany w ciemnobrązowy płaszcz do podłogi, spodnie w paski. Cienki beżowy szalik, niedbale owinięty wokół szyi i z luźnym końcem w stylu francuskich pisarzy. Filcowy kapelusz pasujący do płaszcza. W ręku trzymał rękawiczki. Na nogach miał lśniące buty.
    Ona była ubrana tak samo jak jej ukochany: piaskowy płaszcz, beret, rękawiczki, półbuty. Postacie szły w milczeniu. Ich niespieszny ruch był spokojny, chciałem się zatrzymać i popatrzeć. W alejce nie było nikogo oprócz nas. Poruszali się prawie bezszelestnie po mokrych opadłych liściach. Gdy się mijaliśmy, nagle on zatrzymał się, puścił jej rękę, odwrócił się w bok i... wydmuchał nos na ziemię. Po prostu strzelił smarkami w trawę. Usłyszałem to i nie mogłem uwierzyć. Dźwięki były za mną, myślałem, że mi się to przywidziało. Ale odwróciłem się i zdałem sobie sprawę, że nie. Dokonawszy tego czynu, wziął kobietę pod ramię, jakby nic się nie stało, i poszli dalej przez ciemniejące miasto. © Ktotodrugoy / Pikabu
  • Przystanek. Podjechał autobus. Inteligentnie wyglądający mężczyzna wpuszczał najpierw wszystkie panie, a potem chciał wsiąść jako ostatni. Drzwi przycisnęły mu szyję. Autobus ruszył. Mężczyzna zaczął wykrzykiwać słowa, od których pękały uszy. Kierowca zwolnił, otworzył drzwi. Mężczyzna wszedł do środka, poprawił krawat i zwrócił się do wszystkich: „Bardzo państwa przepraszam. Przestraszyłem się”. © DartMursik / Pikabu
  • Mój chłopak pochodzi z rodziny intelektualistów. Są byłymi szlachcicami, potomkami jakiejś słynnej rodziny. Są z tego bardzo dumni, przechowują rodzinne pamiątki. Poważnie podeszli do szukania partnerki dla swojego syna: dziewczyna również powinna pochodzić ze szlachetnej i inteligentnej rodziny. Sprowadzali do domu kolejne kandydatki, ale chłopakowi nikt się nie podobał. I wtedy pojawiłam się ja. Oni, oczywiście, nie lubili mnie, bo moja matka, choć lekarz, ale „tylko” zwykły pediatra, a mój ojciec to po prostu magazynier. I oboje pochodzą z rodzin robotniczych. I nie obchodziło ich, że to ja będę mieszkać z ich synem, a nie moi rodzice. Że mam wyższe wykształcenie i zamierzam zdobyć drugie. Że mam silną, kochającą rodzinę. Że moi rodzice to zupełnie normalni, mili, dobrze wychowani ludzie. Uważają, że jestem niższego stanu!
    Chłopak poprosił mnie o rękę, a ja się zgodziłam. Ale jego rodzice byli zszokowani: nie chcą tego zaakceptować, robią awantury. Nawiasem mówiąc, ci szlachcice mieszkają w zabałaganionym mieszkaniu, w którym panuje półmrok i stęchlizna. Noszą pomięte ubrania, są słabo przystosowani do codziennego życia, nie wiedzą, jak robić podstawowe rzeczy i wchodzić w interakcje z ludźmi. Trudno im zadzwonić do firmy zarządzającej, do elektryka, pójść do marketu. Mogą nie zmywać naczyń tygodniami, ich wanna jest pokryta żółtym nalotem, ale w środku mają niebieską krew. © Podsushano / Ideer
  • Zaczęłam spotykać się z facetem. Uważałam, że do niego nie pasuję, mógł znaleźć kogoś bardziej błyskotliwego. Poza tym on jest ze stolicy, a ja ze wsi. On pochodzi z rodziny intelektualistów, jest osobą kreatywną, pracuje w branży muzycznej. Ja pochodzę z bardzo prostej rodziny, dorastałam słuchając przyśpiewek weselnych. Nie mogłam uwierzyć w jego miłość, dopóki nie oświadczył mi się przy piosence Jarzębina czerwona, chociaż słucha tylko jazzu. To chyba prawda, co mówią: przeciwieństwa się przyciągają. © Overheard / Ideer
  • Niedawno byłam na wsi. Wybrałam się na spacer z przystojnym mężczyzną. Jest intelektualistą, maluje pejzaże. Mówi, że jakoś się tu nie przyzwyczaił, ale nie może wyjechać. I wtedy usłyszeliśmy krzyk. Zastygliśmy w bezruchu. Mężczyzna w szortach i T-shircie biegł, krzycząc dziko. Za nim pojawiła się cudowna maszyna: tylne koło roweru zostało usunięte, a zamiast niego był wózek! Na wózku siedziały dwie kobiety, a trzecia kobieta pedałowała. Facet popatrzył na to i stwierdził: „W sumie po co mam skąd wyjeżdżać? Przynajmniej jest wesoło”. © Overheard / Ideer
  • Pewnego sobotniego poranka stałam na przystanku autobusowym, chciałam iść do sklepu. Podszedł jakiś mężczyzna, powiedział kilka słów, a ja... stałam z otwartymi ustami! Taki facet: intelektualista, arystokrata, dostojny. Widać, że ma to we krwi, a nie tylko się popisuje. Kiedy wsiadaliśmy do minibusa, zapłacił za dwie osoby, mała rzecz, ale miła. Kto by to zrobił w dzisiejszych czasach? Odebrał telefon i nawet mówił jak arystokrata. A potem po prostu wlokłam się do sklepu, myśląc, że obok takich ludzi świat się zmienia. © Overheard / Ideer
  • Jestem szanowaną damą, intelektualistką w czwartym pokoleniu. Ale kiedy wszystko wokół mnie denerwuje, siedzę w kuchni i łuskam słonecznik, a łupiny wypluwam na podłogę. Najlepszy relaks. © Overheard / Ideer
  • W siódmej klasie koleżanka zaprosiła mnie i moją przyjaciółkę na urodziny. Jej rodzina to intelektualiści, takie ą i ę. Weszłyśmy bardzo spięte. Drzwi otworzyła babcia, która wyglądała jak arystokratka. Przedstawiłyśmy się. Zignorowała moje imię, ale dopytała przyjaciółkę: „Jak? Ina? Isia?”. Odwróciła się do nas plecami i cicho, jak jej się wydawało, mruknęła: „Isia.... Isia... mała pisia”. Odpadłyśmy. © Overheard / Ideer
  • Dwie odstawione panny przymierzały bluzki w panterkę, robiły sobie selfie w lustrze przymierzalni i chichotały. Obok nich przechodziła dziewczyna w typie kujonki. Jedna z tych lasek zapytała agresywnie: „Na co się gapisz, sierotko?”. Dziewczyna odpowiedziała tak, że odebrało mi mowę z wrażenia: „Podziwiam twoje stroje. Bardzo ci pasują, zazdroszczę ci. Rzeczy dla chamskich kobiet niestety nie pasują do mojego fenotypu”. Dziewczyny się kompletnie zawiesiły, a dziewczyna jak gdyby nigdy nic poszła do przymierzalni. Piękne!
  • Najinteligentniejszy facet, jakiego znam, zawsze tłumaczy rzeczy z góry na dół. Podam ci przykład. Weźmy szachy. Jak mój przyjaciel wyjaśniłby zasadę tej gry? Jeśli król gracza nie może wykonać ani jednego ruchu i jest pod kontrolą, nazywa się to szach mat, gra jest skończona, drugi gracz wygrał. Ale jeśli król, który nie może wykonać ani jednego ruchu, nie jest pod kontrolą, jest to pat, gra kończy się remisem. Jak ja i wielu innych wyjaśniłoby to? Oto pionek, porusza się w ten sposób, ale nie może tego zrobić. Jest wieża, robi to i tak dalej. A ten koleś rozkłada to wszystko w ten sposób, od góry do dołu. © Chad_Hooper / Reddit
  • To wydarzyło się w autobusie. Babcia z wnuczką wsiadły do środka. Babcia — całą sobą taka stara stołeczna inteligencja. Plecy wyprostowane, kapelusz w tonacji rękawiczek, królewski wygląd. Wnuczka — studentka w dżinsach i sportowej kurtce, na plecach plecak, w rękach torba z laptopem. Babcia płynie przez autobus wytwornym krokiem i siada przy oknie. Wnuczka nurkuje w kącie dwa rzędy dalej. Dalszy dialog:
    — Marysiu, dlaczego tam usiadłaś? Obok mnie jest świetne miejsce.
    — Jest mi tam niewygodnie, nie mam gdzie postawić laptopa.
    — Marysiu, wszyscy normalni ludzie w autobusie jeżdżą razem. Co to za kaprys?
    — Mówię ci, nie jest mi tam wygodnie.
    — Marysiu, nie spodziewałem się tego po tobie.
    — Powiedziałam, że będę siedzieć tutaj.
    — Skoro tak, to goń się, kochana!
    I obrażona babcia z zaciśniętymi ustami odwraca się do okna. © Never Better / Pikabu
  • Czasami myślę, że inteligentni faceci nie mają żadnych filtrów. I czasami jest to naprawdę zabawne. Pamiętam, jak mój inteligentny przyjaciel powiedział kiedyś jakiejś kobiecie, że jej dziecko jest bardzo słodkie i wygląda jak małpka. Kobieta się obraziła, więc mój przyjaciel, aby rozładować sytuację, zaczął wyjaśniać, jak wygląda małpka. © Nieznany autor / Reddit
  • Moi rodzice są naukowcami, a mój ukochany pochodzi z prostej rodziny. Od samego początku naszego związku czytał Kanta, rozmawiał na inteligentne tematy, interesował się wyrafinowanym kinem, posługiwał się sztućcami jak arystokrata i znał się na haute cuisine. Czułam, że nadajemy na tych samych falach, a moja mama i tata byli bardzo szczęśliwi, że znalazłam takiego faceta. Dzień przed ślubem postanowiłam pójść do niego. Miałam klucze do jego mieszkania. Pomyślałam, że wejdę i zobaczę, co robi, jak się przygotowuje. Otwieram drzwi i stoję jak wryta: na podłodze porozrzucane paczki chipsów i słodyczy, na komputerze włączony na full głośno Deadpool. Mój ukochany leży na kanapie w samych majtkach i pierdzi. Nasze spojrzenia się spotkały. Prawie zakrztusił się spaghetti, które też tam miał. Nastąpiła chwila ciszy. Potem powiedział żałosnym i zdesperowanym tonem: „Cóż, nie jestem intelektualistą, kochanie, nie jestem intelektualistą! Wybacz mi! Nie jestem tym, czego chcą twoi rodzice. Nie rozumiem połowy z tego, o czym rozmawiamy! Taki już jestem!”. Okazało się, że zamierzał nadal udawać błyskotliwego, ale postanowił uciec przed ślubem. Pobraliśmy się, ale poprosiłam go, żeby więcej nie udawał przede mną. Widziałam, jaki był, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. A moi rodzice nie muszą się mieszać w nasz związek. Kocham mojego głupca.

Bonus: nieoczekiwany sposób, by poczuć się jak intelektualista

  • Niedawno wprowadziłem się do nowego mieszkania. Sąsiedzi są cisi, izolacja akustyczna jest dobra. Siedzę w toalecie i nagle słyszę, że ktoś gra na pianinie. I słychać to tylko w toalecie. Każdego ranka procesowi towarzyszy muzyka klasyczna. Czuję się jak intelektualista. © Overheard / Ideer

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły