16 osób, które do dziś wspominają swoich niezwykłych nauczycieli

Ludzie
3 tygodnie temu
16 osób, które do dziś wspominają swoich niezwykłych nauczycieli

Różnie wspominamy naszych nauczycieli: niektórzy byli surowi i wymagający, inni — łagodni i sympatyczni, ale rzadkością byli tacy, którzy dzięki swojemu podejściu na długo zapadli w pamięć. Przeczytajcie historie o nauczycielach, o których byli uczniowie chętnie opowiadają nawet dekady po ukończeniu szkoły.

  • Nasza nauczycielka fizyki kiedyś na lekcji pokazywała eksperyment, jak porusza się magnes po miedzianym drucie. Ale magnes był zbyt mocny, w niesamowity sposób wyślizgnął się z jej rąk i poleciał prosto na ucznia, który spał w drugiej ławce. Ten obudził się z szokiem na twarzy i powiedział: „To fizyka mnie obudziła?”. Po tej lekcji żaden z moich kolegów z klasy już nie zasypiał na lekcjach fizyki, bo w naszej szkole to były najciekawsze zajęcia. © / VK
  • Na początku liceum nasz nauczyciel matematyki w dosłownym tego słowa znaczeniu wpadł do klasy z kopa i powiedział: „No cóż, rozprawmy się z tym nonsensem!”. Wszyscy byliśmy zszokowani, ale od tego czasu jego lekcje były jednymi z najfajniejszych. Chociaż... egzamin u niego i tak oblałem. © BundyWA / Reddit
  • Nasze lekcje fizyki zawsze były, delikatnie mówiąc, niezwykłe. W starszych klasach nauczycielka często opowiadała na lekcjach o relacjach między mężczyznami a kobietami, o swojej rodzinie, a nawet o tym, jak rodziła. I to bardzo szczegółowo opisywała wszystkie detale. Na początku sama zaczynała takie rozmowy, ale wkrótce my, uczniowie, zrozumieliśmy, jakie pytania zadawać, by zamienić lekcję fizyki w prawdziwe talk-show. © / VK
  • W naszej szkole była wesoła starsza nauczycielka. Nosiła błyszczące spodnie i różowy sweter z kotkiem. Zastępowała różnych nauczycieli, a my uwielbialiśmy, kiedy trafialiśmy do niej, ponieważ w ogóle nie pilnowała dyscypliny. Chciałeś wyjść i pospacerować po korytarzu przez dwadzieścia minut? — „Popieram twoje dążenie do wolności”. Chciałeś po prostu drzemać na ławce? — „Super, odpoczywaj”. I tak dalej. A poza tym rozdawała nam cukierki.
    Programu, który zostawiał nauczyciel, nigdy nie realizowała. Zazwyczaj po prostu zaczynaliśmy z nią rozmawiać, dopóki nie było za późno na rozpoczęcie lekcji, a wtedy po prostu grała z nami w jakieś gry. Nigdy nie zrozumiałam, jak w ogóle trzymali ją w pracy, ale uczyła mnie trzy-cztery razy przez wszystkie lata w szkole. © Nieznany autor / Reddit
  • Oddaliśmy syna do prywatnej nowoczesnej szkoły. Tam mają specjalne podejście do dzieci, wszyscy pedagodzy mają również wykształcenie psychologiczne. Kilka dni temu zadzwoniła wychowawczyni syna i powiedziała, że coś zrobił, więc muszę przyjść do szkoły. Pędziłam tam z kiepskimi myślami. Co narozrabiał? A może go wyrzucą? Nie jest łatwo dostać się do tej szkoły, staraliśmy się o to przez kilka miesięcy.
    Przyszłam. Okazało się, że syn porysował nowe ściany klasy markerami. Zawstydziłam się. A nauczycielka mnie zaskoczyła, mówiąc: „To cudowny przejaw kreatywności! Jakie kreski, jak subtelnie dobrana paleta kolorów. Państwa syn wyraźnie ma talent, możemy wspólnie wybrać mu dodatkowe lekcje rysunku, niech rozwija swoje zdolności”. Zatkało mnie. Co za podejście! Nawet nie musieliśmy płacić za szkody, rysunek postanowiono zachować jako twórczy przejaw dziecka, a nie psoty. © Mamdarinka / VK
  • Moja nauczycielka od techniki pozwalała nam słuchać muzyki podczas lekcji, a kiedy skończyliśmy zadania – grać w gry. Mogliśmy siedzieć gdziekolwiek, jak nam wygodnie. A w starszych klasach, kiedy spędzałem u niej więcej czasu, nawet pozwalała mi opuszczać jeden z wybranych przedmiotów i ukrywać się u niej w klasie, żeby przebywać z przyjaciółmi. © / Reddit
  • Pamiętam, siedzę na egzaminie z fizyki. Wszystko, co mogłam, już napisałam, ale w przedmiocie jestem beznadziejna. Już przewiduję jedynkę. Siedzę i nagle widzę, jak nauczyciel fizyki podlatuje do mnie, pochyla się pod ławką i wyrywa mi książkę z kolan, krzycząc: „Aha, ściągasz!”. A tam powieść historyczna. No cóż, zadań więcej nie rozwiążę, chociaż czas zajmę. Spojrzał, przejrzał, mruknął pod nosem i oddał mi książkę. Powiedział, żebym oddała test i czytała normalnie.
  • Kiedy byłem w szkole, nauczycielka biologii postanowiła z nas zażartować. I w testach na każde pytanie dawała odpowiedź na tę samą literę. Wystarczyło zobaczyć oczy biednych dzieciaków, które nie rozumiały, gdzie tkwi haczyk i dlaczego ta sama litera cały czas się pojawia. A po tym wszystkim nauczycielka powiedziała, że dzisiaj jest Prima Aprilis, i wręczyła nam normalne zadania. © / VK
  • Zarabialiśmy punkty za dobre oceny na testach, całą klasą. Kiedy uzbieraliśmy wystarczająco, nauczyciel częstował nas lodami i pozwalał przez całą lekcję grać w gry wideo na szkolnych komputerach.
    Był w ogóle bardzo wesołym nauczycielem. Jeden z projektów polegał na zbudowaniu samochodziku z pułapki na myszy. Nagrody były przyznawane za największą przejechaną odległość i za najbardziej kreatywny system napędu.
    A jeszcze przyniósł kiedyś cały pojemnik z ciekłym azotem i przez całą lekcję mroził w nim różne rzeczy, po prostu żeby pokazać, jak to działa. © Mef989 / Reddit
  • Pewnego razu, kiedy zaspałam na egzaminy końcowe, moja nauczycielka matematyki przyjechała do mnie do domu, obudziła mnie i zawiozła do szkoły. Gdyby nie ona, musiałabym powtarzać klasę. Najlepsza nauczycielka na świecie. © Kawaki / Reddit
  • Młodsza siostra opowiedziała, że kiedyś do ich szkoły przyszedł kot, który wdarł się do klasy podczas lekcji. Wszyscy jej koledzy z klasy byli bardzo zadowoleni, zaczęli go głaskać, karmić jedzeniem ze stołówki. Kot czuł się bardzo komfortowo, więc nauczycielka biologii postanowiła wykorzystać moment i włączyć kota do zajęć. Użyła go jako przykładu w swojej lekcji o zwierzętach. I to jest bardzo fajne, bo kiedy ja tam się uczyłam, nie wolno było nam nawet napić się wody podczas lekcji. © / VK
  • Najbardziej zapadającą w pamięć lekcją w szkole była chemia. Nauczycielka szybko zrozumiała, że przedmiot nikogo szczególnie nie interesuje, więc podczas przerwy zaczęła na naszych oczach przygotowywać sałatkę „cezar”, która wyglądała po prostu wspaniale. Kiedy zaczęła się lekcja, powiedziała, że teraz będziemy pisać test. Kto napisze najlepiej, dostanie sałatkę, a temu, kto napisze najgorzej, sałatkę poleje nie wspaniałym sosem, lecz dziwną substancją, która została po eksperymentach na lekcji starszej klasy.
    Oczywiście wszyscy starali się niesamowicie, ale byli zarówno zwycięzcy, jak i przegrani. Nauczycielka wyjęła kolbę, wylała na sałatkę coś dziwnego i podała ją dwójkarzom. Kręcili nosem, ale jednak zjedli. Po zajęciach przychodzili rodzice, aby się poskarżyć, ale po rozmowie z nauczycielką jedynie ją wspierali. Dopiero w zeszłym roku dowiedziałam się sekretu, że to nie były żadne odpady z eksperymentów, ale zwykła śmietana, po prostu zabarwiona różnymi ziołami, pieprzem i kurkumą. Ale po tym incydencie wszyscy starali się pilnie uczyć, aby następnym razem nie dostać obiecanego nam „chemicznego” smoothie... © / Telegram
  • Jestem nauczycielką wczesnoszkolną i moja klasa jest bardzo aktywna. Czasem wydaje mi się, że specjalnie dla mnie zebrali wszystkie nadaktywne dzieci i muszę jakoś je uspokoić. To bardzo trudne, ale jednak możliwe. Największym problemem jest u nas czytanie. Nie można ich posadzić do czytania, ale cóż zrobić, skoro to obowiązkowa część procesu nauczania. W zeszłym tygodniu, niemalże w desperacji, zapytałam dzieci, co mam zrobić, żeby jednak czytały, jak należy, i ku mojemu zdziwieniu, usłyszałam odpowiedź. Dzieci chciały, żebym włączyła im na telewizorze dźwięk ogniska lub kominka, żeby trzaskały drewna, żeby było przytulnie. Od razu to zrobiłam. I o cudzie! Uspokoili się i po prostu czytali. Nigdy bym nie pomyślała, że spośród wszystkich możliwych metod trzeba będzie użyć właśnie tej. Ach, ci mali romantycy. © / VK
  • Egzamin z historii. Z historią nie było mi po drodze, ale miałam szczęście — trafiło mi się pytanie, które powtarzałam tuż przed wejściem do sali. Komisja siedzi, przyjaźnie mnie słucha, a nagle moja nauczycielka robi groźne oczy. Najpierw się przestraszyłam, zgubiłam wątek, a potem... zaczęłam mówić jeszcze raz i zrozumiałam, że pomyliłam datę. A moja nauczycielka historii mnie uratowała! Dostałam piątkę.
  • Pracuję jako nauczycielka klas początkowych i prowadzę TikTok o tym. Na stronie często zamieszczam jakieś ciekawe momenty z lekcji albo coś związanego z pracą, ale nic takiego, co zakazuje prawo, wszystko jest w granicach normy. A jednak moja działalność i tak się nie podoba kierownictwu. Już kilka razy chcieli mnie zwolnić, ale od września wszystko się zmieniło. Rzecz w tym, że prawie każdego roku mieliśmy niedobór dzieci, a w tym roku jest ich więcej, niż wszyscy się spodziewali, a większość rodziców dowiedziała się o szkole ode mnie. Oczywiście jestem z tego dumna, miło widzieć, że twoja praca się podoba i powierzają ci swoje dzieci. I jaka jestem szczęśliwa, że teraz dyrektor nie będzie mi szargał nerwów, opowiadając, że zajmuję się czymś niezrozumiałym. © / VK
  • Ze wszystkich nauczycieli w szkole najbardziej uwielbialiśmy naszą nauczycielkę matematyki. Kobieta byli mądra i surowa, wymagała pełnego zaangażowania, ale jednocześnie była towarzyska i z poczuciem humoru. Postanowiliśmy z niej zażartować i przenieśliśmy jej biurko na drugi koniec klasy. Gdy zadzwonił dzwonek, staliśmy przy swoich miejscach plecami do wejścia i mogliśmy tylko słyszeć, co się dalej wydarzyło. Ledwo powstrzymując śmiech, usłyszeliśmy stukot obcasów, ale potem stukot zwolnił, a następnie całkiem się zatrzymał. Jak gdyby nic się nie stało, Elżbieta Iwanowna weszła i zaczęła lekcję. Dopiero po pół godzinie skarżyła się: „Dzieci, zaczyna mi się kręcić w głowie. Przenieście mnie z powrotem!”.

Bonus: jakim może być dyrektor szkoły

  • Doskonale pamiętam moją pierwszą wizytę w gabinecie dyrektora. Wezwano mnie, bo byłam niegrzeczna wobec nauczycielki angielskiego. Siedzę, wchodzi dyrektor, taki łysy i surowy facet. Spytał o sytuację, opowiedziałam, po czym on spytał: „A ona cię wypytywała, dlaczego jesteś taka głupia?”. Odpowiedziałam, że nie, nie wypytywała. Westchnął ciężko i powiedział: „A mnie często wypytuje. Też mnie to drażni, też wybucham. Dobra, idź. Z moją żoną ciężko się dogadać, ma taki charakter, ale następnym razem po prostu z nią nie dyskutuj, przemilcz to!”. © / VK

A oto kolejne wspomnienia ze szkolnej ławy, które trudno wymazać z pamięci nawet po latach.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły