16 osób, które uwierzyły w szczęśliwy zbieg okoliczności

Ludzie
2 godziny temu
16 osób, które uwierzyły w szczęśliwy zbieg okoliczności

Czasami życie wydaje się przewidywalne, ale czasem wystarczy jedno dziwne wydarzenie, aby całkowicie zmienić nasz dzień, a nawet całe życie. To historie o ludziach, którzy po tym, co ich spotkało, uwierzyli w siłę przeznaczenia.

  • Jakieś rok temu wracałem z pracy. Podszedłem do swojego bloku i zobaczyłem ogłoszenie napisane przez małą dziewczynkę: „Zgubiłam mojego misia. Jest mały, brązowy, dobry i mądry! Boję się bez niego spać. Pomóżcie mi go znaleźć!”. Tak mnie to poruszyło, że kupiłem pluszowego misia i zadzwoniłem do ich drzwi. Otworzyła mama tej dziewczynki, spojrzała na misia i powiedziała z uśmiechem: „Bardzo panu dziękuję! To już czternasty miś dzisiaj, teraz na pewno nie będzie się bała spać z taką armią obrońców!”. © / VK
  • Chcieliśmy z dziewczyną zaadoptować psa. Przeszukiwałem strony internetowe schronisk dla zwierząt i przemyślałem wszystkie szczegóły. Wtedy znajomy poprosił mnie o pomoc w wyniesieniu gruzu budowlanego z piętra. Wieczorem wracałem od niego i nie zwróciłem uwagi, że wsiadłem do autobusu numer 101 zamiast 21. Pomyślałem: „W porządku, po prostu z powodu nieuwagi będę musiał przejść kawałek do domu”.
    Autobus był prawie pusty, bez problemu usiadłem z tyłu, włączyłem muzykę w słuchawkach. Kiedy do końca trasy pozostało około 10 minut, przysiadł się do mnie starszy pan z psem na rękach. Początkowo nie zwróciłem na niego uwagi, ale potem zauważyłem pieska. Ostatecznie zaczęliśmy rozmawiać, pan opowiedział, że znalazł głodnego i wystraszonego szczeniaka koło przychodni. Poinformował, że wiezie go do domu, ale za kilka dni wyjeżdża i nie wie, gdzie go ulokować. Zaproponował mi wzięcie pieska. Początkowo odmówiłem, mówiąc, że to zły pomysł i impulsywne działanie. Ale kiedy autobus prawie dojeżdżał na mój przystanek i drzwi już się otwierały, zgodziłem się i pan oddał mi tego malucha. Jesteśmy razem już prawie trzy lata. Przez cały ten czas ani razu nie żałowałem swojej decyzji podjętej w autobusie. © / Pikabu
  • Jechałam kiedyś autobusem i na przystanku wsiadła moja mama. Zaniemówiłam, ponieważ mama mieszka w innym mieście i po prostu nie mogło jej tutaj być. Ale kiedy kobieta usiadła naprzeciwko mnie, zdałam sobie sprawę, że jest po prostu bardzo do niej podobna, łącznie ze stylem ubrania. Co dziwne, kobieta ciągle się na mnie gapiła. Pomyślałam, że to moja wina, bo wcześniej się w nią wpatrywałam. A potem nagle ona powiedziała: „Przepraszam, że tak na ciebie patrzę. Na początku myślałam, że jesteś moją córką. Chciałam cię nawet skarcić za to, że przyjechałaś i nie dałaś mi znać, ale kiedy usiadłam, zdałam sobie sprawę, że to nie ona. Jesteś niesamowicie do niej podobna”. © / ADME
  • Około 10 lat temu moja babcia (miała wtedy 55 lat) zadzwoniła po taksówkę. Pomyliła się o jedną cyfrę w numerze i odpowiedział jej mężczyzna. Szybko się zorientowała, że to błędne połączenie. Ale babcia postanowiła poznać rozmówcę. Okazało się, że mężczyzna był z sąsiedniej miejscowości, nieżonaty, w wieku 58 lat. Zatelefonowali do siebie jeszcze kilka razy, potem odwiedził ją, a po roku wzięli ślub. Mieszkają razem do dziś, zimą często chodzą na ryby, a latem zajmują się ogrodem. © / Pikabu
  • Stałem ostatnio w ogromnym korku. Ruchu nie było w ogóle, przed nami jakiś duży wypadek, wszyscy stoją, zajmując się swoimi sprawami. Widzę, że niektórzy grają na telefonach w gry, niektórzy oglądają film, inni dyskutują przez telefon. A obok mnie mężczyzna, który coś je. Otworzył okno i smacznie żuje jakiś kotlet. Patrzę na niego, on na mnie. Mówię mu: „Smacznego!”. On się uśmiecha, odpowiada: „Dziękuję. Przepraszam, ale nie ma pan przypadkiem czegoś, czym mógłbym to wszystko popić? Mogę kupić albo wymienić na domowe pierożki!”. Akurat miałem dwie butelki soku, wymieniłem się z mężczyzną. Siedzieliśmy, jedliśmy, rozmawialiśmy. Fajnie sobie pogadaliśmy, umówiliśmy się, że spotkamy się w normalnych warunkach i obejrzymy piłkę nożną. © / VK
  • Przyszło mi do głowy na pierwszej randce iść na jazdę konną. A jeszcze założyłam obcisłe dżinsy. I w najbardziej epickim momencie, kiedy mój ukochany pomagał mi wejść na konia, moje dżinsy pękły! I świetnie było widać majtki ze SpongeBobem... A ten głupek z krzykiem pokazał mi swoje dokładnie takie same gacie! W każdym razie, od 5 lat jesteśmy razem i najwyraźniej to przeznaczenie. © / Ideer
  • Kiedy byłam w ciąży, koleżanka z pracy cały czas podziwiała mój zaokrąglony brzuch. Codziennie chodziła wokół mnie i mówiła: „Tak chcę pogłaskać, kopnięcie poczuć, ale nie mogę, bo na pewno zajdę w ciążę”. Powiedziałam jej, że to bzdura, nie zajdzie od tego w ciążę, no to pogłaskała. Po dwóch tygodniach przyszła do pracy i ze słowami „A nie mówiłam?” pokazała mi test. © / Pikabu
  • Niedawno byliśmy z rodziną w zoo. Przy wyjściu sprzedawano pluszowe zabawki. Synkowi bardzo spodobał się pluszowy rudawy szczeniaczek z zielonymi oczami, więc go kupiliśmy. A kiedy wracaliśmy do domu, spotkaliśmy dokładnie takiego samego szczeniaka przy wejściu do bloku, tylko prawdziwego. Zdecydowaliśmy, że to przeznaczenie, i teraz mamy nowego członka rodziny oraz naszego puszystego przyjaciela! © / VK
  • Przed świętami „zapomniano” nam wypłacić pensję. Do autobusu wszedł facet z dwiema dużymi torbami. Spytał, czy dojedzie nim do hotelu, potwierdziłem. Kiedy wysiedliśmy, nagle podał mi swoje torby, a w nich było mnóstwo jedzenia: owoce, delikatesy, cukierki i inne smakołyki warte dwie moje pensje! Na pożegnanie powiedział: „Dobrze, że chociaż jeden życzliwy człowiek się trafił! Jestem w delegacji, na firmowej imprezie dostałem prezenty, a mam samolot za trzy godziny. Weźcie na świąteczny stół!”. Podziękowałem mu i rozeszliśmy się. To był bardzo hojny prezent! © / Pikabu
  • Pracuję jako kelner w prestiżowym lokalu. Z trudem tam się dostałem. Starałem się być uważny, dawałem z siebie wszystko. I wczoraj wszedłem do kuchni z pełną tacą naczyń. Podłoga okazała się śliska, poślizgnąłem się przy progu i upadłem na podłogę. Taca poleciała razem ze mną, naczynia i kieliszki rozpadły się na kawałki. Na dźwięk przybiegł kierownik restauracji. Byłem przygotowany na najgorsze, nawet na zwolnienie, tego na pewno nie wybaczą. A on spojrzał, potrząsnął głową i powiedział: „Nic nie szkodzi, to na szczęście, znaczy kasa dziś będzie dobra.” Nawet z pensji nie potrącił szkody. © Sala nr 6 / VK
  • Przyjaciółka opowiedziała mi, jak kiedyś, w zimie, szła oblodzonym chodnikiem i przewróciła się. Podarła sobie legginsy. Zaczęła płakać. Próbowała wstać, ale nie mogła. A potem nagle przestała płakać, bo pod lodem zobaczyła plik banknotów. Zaczęła więc rozbijać lód, leżąc na chodniku. Znalazła sporą sumę. Ale przechodnie byli oszołomieni widokiem dziewczyny leżącej na lodzie. © ADME
  • Jestem studentką drugiego roku, mieszkam w akademiku. Kiedyś zgubiłam w metrze moje ostatnie pieniądze. Tego samego dnia szłam ulicą i zobaczyłam banknot, 200 złotych, wypadający z kieszeni jakiegoś mężczyzny. Nie wahałam się długo, tylko podniosłam go i krzyknęłam do faceta, że zgubił pieniądze. A on jakoś beztrosko krzyknął: „Weź je sobie, bardziej ci się przydadzą!”. Nie wiem, w jaki sposób zdał sobie sprawę, że naprawdę bardzo ich potrzebowałam. Nie widział mnie, byłam za jego plecami. Ale podziękowałam mu i poszłam do domu w dobrym nastroju. © Ideer
  • Miałam około 12 lat, skaleczyłam się w twarz. Musieliśmy jechać do szpitala. Mama powiedziała, że jest świetny chirurg, nazywa się Borys Anatolijewicz. W końcu spotkałam tego lekarza, fajny facet, zoperował mnie i odesłał do domu. Minęło 8 lat, pracowałam w sklepie na drugim końcu miasta od tego szpitala, i nasz stażysta powiedział, że jego mama się rozchorowała, coś z piętą. Wtedy przypomniałam sobie o Borysie Anatolijewiczu. Powiedziałam, że jak wrócę do domu, poproszę mamę o jego numer. I wtedy wszedł klient. Podniosłam wzrok i okazało się, że przyszedł do nas ten sam lekarz.
    Wciąż wspominam tę historię i nie mogę w to uwierzyć. Byłoby w porządku, gdyby po prostu przyszedł, ale my właśnie o nim rozmawialiśmy, a on jak gdyby nigdy nic się pojawił. A co najważniejsze, wyleczył mamę stażysty. © / Pikabu
  • Kiedyś, gdy jeszcze nikt nie słyszał o aplikacjach taksówkowych, łapałam stopa. Padał ulewny deszcz. Zatrzymał się jakiś samochód. Zobaczyłam, że w środku siedzi trzech napakowanych, groźnie wyglądających facetów. Powiedzieli mi, że nie jadą tam, gdzie chcę, tylko w zupełnie innym kierunku. Szczerze mówiąc, odetchnęłam z ulgą. Stałam dalej. Nagle zobaczyłam, że samochód się cofa. Faceci powiedzieli: „Wsiadaj, nie możesz tak stać na deszczu, zawieziemy cię do domu”. Odwieźli mnie pod sam dom i nie chcieli za to żadnych pieniędzy. © nerner / Pikabu
  • Dziewczyna w wieku 19 lat dostała u nas pracę i od razu zaczęła zostawać do późna. Pewnego dnia podeszłam do niej i powiedziałam, żeby wracała do domu. Rozpłakała się i powiedziała, że nie ma w domu komputera i internetu, więc to dla niej jedyna okazja, żeby przygotować się do egzaminów i dostać się na uniwersytet. Następnego dnia poprosiłam kolegów, żeby przynieśli jakiś używany laptop, jeśli mają w domu. I dzień później ja płakałam. Na dziewczynę czekały na biurku 4 stare, ale działające laptopy. Koledzy odmówili zabrania pozostałych trzech i powiedzieli, że może wybrać dowolny z nich i sprzedać te niepotrzebne. Pół roku później dostała się na uniwersytet i zrezygnowała z pracy, ale od prawie 2 lat wysyła nam zdjęcia z doskonałymi ocenami. © / Ideer
  • Po wyczerpującej nauce do egzaminów próbowałyśmy z koleżanką zapłacić za jedzenie w barze. Karta nie działała, a my nie miałyśmy gotówki. W końcu jakiś facet stojący za nami zapłacił za nasz posiłek. Obie dosłownie zaczęłyśmy płakać z powodu braku snu, z głodu i tego, jak miły okazał się ten mężczyzna. © Nieznany autor / Reddit

Życzliwość naprawdę czyni cuda. A co najważniejsze, uszczęśliwia nie tylko tych, którym pomagasz, ale także ciebie samego.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły