16 osób, które wykazały się refleksem w trudnej sytuacji

Ludzie
dzień temu
16 osób, które wykazały się refleksem w trudnej sytuacji

Kto powiedział, że na chamstwo trzeba odpowiadać grubiaństwem? Zdecydowanie ciekawiej jest obserwować, jak ktoś, zachowując lodowaty spokój i nienaganne maniery, jednym celnym słowem sprowadza bezczelnego człowieka na właściwe miejsce. A czasami wydaje się, że sam los interweniuje i przywraca równowagę.

  • W hotelu, para w sąsiednim pokoju urządzała głośne kłótnie o 3 nad ranem. Codziennie. Nie mogliśmy spać, ściany były cienkie, a potem cały dzień byliśmy rozbici. Więc każdego ranka budziłem ich na śniadanie o 7 rano. Potem po śniadaniu przychodziliśmy i znowu ich budziliśmy. I tak co 20 minut. Mówiłem, że się martwię, że przegapią śniadanie. © / Pikabu
  • Umówiłam się na randkę z chłopakiem. On oznajmił mi, że może spotykać się tylko z taką, która nie miała wcześniej chłopaka, bo dziewczyna powinna być nieskażona i należeć tylko do niego, ma prawo do najlepszej czystej dziewczyny. Spytał, czy przed nim miałam chłopaków. Skłamałam, że nie, a potem spytałam, czy on miał dziewczyny. On wytrzeszczył oczy i powiedział, że oczywiście miał. I wtedy ja wytrzeszczyłam oczy i stwierdziłam, że nie zamierzam żyć z bawidamkiem, który za dziewczynami biegał, bo ja mam prawo do najlepszego czystego chłopaka. Był oburzony, ale nie potrafił mi odpowiedzieć, w czym jest różnica. © / Ideer
  • Odpoczywaliśmy z chłopakiem w Turcji, poznaliśmy jeszcze jedną parę — typowa piękność i jej umięśniony chłopak. Zaczęłam zauważać, że mój chłopak i tamta dziewczyna wyraźnie się sobą zainteresowali. Na kolejną wycieczkę oboje odmówili wyjazdu: on się rzekomo źle poczuł, a ona miała zły humor. Ja pojechałam, a w naszym pokoju ukryłam włączoną kamerę. Jak się spodziewałam, bawili się tam na całego. W ostatni dzień odpoczynku zaproponowałam wszystkim wspólne obejrzenie wideo z naszego urlopu na laptopie. Dostało im się od jej chłopaka, i to solidnie. © / Ideer
  • Była u nas w szkole wiecznie niezadowolona i ciągle krzycząca nauczycielka. Na każdej lekcji mówiła nam, że nasze wiadomości nie wystarczą nawet, by dostać się do technikum. Kolejny raz nie spodobała jej się odpowiedź ucznia, więc spojrzała na niego z wściekłością i powiedziała: „To przecież o tobie się mówi: wysoki jak brzoza, a głupi jak koza”, a on jej: „Pani jest wyższa”. Jej mina w tym momencie — bezcenna. © / Ideer
  • Siedziałam w domu i gotowałam obiad. Dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a za drzwiami stał facet z administracji. I od progu stwierdził: „Mmm, ale ładnie pachnie! A ja nie jadłem dziś obiadu”. Udałam, że go nie słyszałam. A on dalej: „Może mnie pani poczęstuje?”. Wkurzona, wyjęłam z kieszeni pieniądze i dałam mu, mówiąc: „Proszę, na chińską zupkę!”. I zamknęłam mu drzwi przed nosem. Co za tupet. © / Ideer
  • Kilka lat temu na podwórku zbudowałem plac zabaw: huśtawki, piaskownica i te sprawy. Do oświetlenia powiesiłem 2 reflektory diodowe, podłączyłem przez fotorecepcję do klatki schodowej. I się zaczęło... Babcie zaczęły narzekać, że niby mają teraz płacić? Wyjaśniałem, że to grosze, złotówka od mieszkania maksymalnie. A one: „Dlaczego mamy płacić za twoje lampy?”. Krótko mówiąc, przełączyłem oświetlenie na mieszkanie. Teraz mój syn spaceruje z oświetleniem, reszta w ciemnościach. A babcie dalej urządzają posiadówkę na placu, na ławeczkach, które zbudowałem. I mówią: „Włącz światło, ciemno przecież”. Przypominam im: „A kto za światło będzie płacił?” Robią kwaśne miny i milczą. ©/ Pikabu
  • Miałem rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko projektanta. To oni zadzwonili, proponując wykonanie zadania testowego. Odmówiłem — powiedziałem, żeby spojrzeli na moje portfolio, tam widać wszystkie moje umiejętności. Dobrze, poprosili, żeby przyjechać. Nie zdążyłem wejść do biura, a już posadzili mnie przy komputerze i dali zadanie testowe na opracowanie banera i ulotki dla ich firmy na wystawę. Przypomniałem, że nie jestem gotowy na takie zadanie, chyba że zostanie odpowiednio wynagrodzone zgodnie z ceną rynkową, albo, jeśli już przyjechałem, mogę wykonać zadanie niezwiązane z działalnością firmy, aby moje darmowe prace nie były potem wykorzystane. Z ich twarzy zrozumiałem, że plan się nie powiódł, pożegnałem się i wyszedłem. © Alvion / Pikabu
  • Mój znajomy znalazł się w sytuacji, w której chciano skorzystać z jego pracy za darmo. Zrobił im wymyślny layout, zapytał, czy wszystkim się podoba. A kiedy oni, radośnie zacierając ręce, zapewnili, że wszystko jest super, po prostu zamknął layout bez zapisywania. Mówił, że wyraz ich twarzy i późniejszy potok przekleństw były bezcenne. © SteelPanda / Pikabu
  • Mamy w domu 2 spore koty. Co kilka miesięcy robimy duże zamówienie na puszki z jedzeniem i worki ze żwirkiem. Zazwyczaj płacimy dodatkowo za wniesienie, ale kurierzy i tak często są niezadowoleni i nie chcą nam dostarczyć paczek. Ostatnio kolejny z nich powiedział: „Proszę zejść na dół po paczkę, mam zapalenie wyrostka robaczkowego”. Od razu wiedziałam, że kłamie. Zadzwoniłam więc do działu reklamacji i powiedziałam: „Chcę złożyć skargę. Okrutnie potraktowaliście kuriera! Zamówienie numer taki a taki, waga 54 kg. Zapłaciłam dodatkowo za usługę wniesienia paczki do mieszkania, a wy wysłaliście do tego zamówienia kuriera z zapaleniem wyrostka robaczkowego!”. Jakieś 7 minut później dzwoni dzwonek do drzwi. Otwieram, a tam stoi kurier — wściekły i czerwony jak burak, a obok niego leżą moje paczki. Po tym incydencie nie mieliśmy już nigdy problemów z kurierami. © Velelada / Pikabu
  • Mój dziadek przyszedł do banku działającego w naszej okolicy, a pracownice spokojnie zajmowały się swoimi sprawami i zupełnie go ignorowały. Na jego pytanie jedna z nich spojrzała na niego, skrzywiła się i powiedziała wyniosłym tonem: „Co, dziadku, chcesz, żeby ci wypłacili emeryturę? Poczekaj!”. I dziadka to tak dotknęło, że zabrał stamtąd wszystkie swoje środki. A mój dziadek był dyrektorem przedsiębiorstwa, które stanowiło podstawę gospodarki miasta. Zaczęły się bieganie i telefony, ale było już za późno. © / Pikabu
  • W sklepie spotkałem mojego wykładowcę — stałem za kasą. Uśmiechnął się z pogardą i stwierdził, że nigdy się po mnie wiele nie spodziewał: zawsze było oczywiste, że jestem beztalenciem. To bolesne, ale los mi sprzyja — już niedługo spotkamy się na zebraniu w organizacji, której zamierza złożyć jakieś wątpliwe propozycje biznesowe. A firma ta należy do mnie: jestem jej właścicielem i dyrektorem. Natomiast jako kasjer pracowałem, bo przegrałem zakład z przyjaciółmi. Umowa jest cenniejsza od pieniędzy i szacunku. © / VK
  • Poprosiłam o podwyżkę. Szefowa z złośliwym uśmieszkiem wyjaśniła, dlaczego nie zasługuję na podwyżkę. No dobrze, zostawiłam to. Minęły dwa dni. Przybiegła szefowa i zaczęła się żalić. Okazało się, że jej przełożona dostała podwyżkę, a ona — nie. Na pytanie „dlaczego?”, została niemiło odesłana i teraz, obrażona, skarży się nam. Bumerang szybko zadziałał. To było bardzo śmieszne. © Pikabu
  • Pewien mężczyzna zamówił wywóz starej kanapy. Gdy tylko wyniosłem wszystko do wejścia, zamawiający wcisnął mi pieniądze i trzasnął drzwiami. A tam tylko połowa! Krzyczałem, a on nic sobie z tego nie robił. Postanowiłem przynajmniej usunąć kanapę z przejścia, aby ludzie się nie potykali. I nagle z kanapy wypadła książka. Mechanicznie ją otworzyłem, a na pierwszych stronach leżał banknot dwustuzłotowy! Uśmiechnąłem się. No, za takie pieniądze można dostarczyć kanapę aż na wysypisko. © / Pikabu
  • Miałem 16 lat, wracałem ze szkoły. Zobaczyłem, jak jeep ślizga się w śniegu. Kierowca poprosił o pomoc. Popchałem, a on gwałtownie wcisnął gaz i odjechał. Nawet bez „dziękuję”. Leżałem w kałuży, zły i przemoczony. I wtedy upadła przede mną skórzana torba, którą facet zapomniał na dachu. Na owe czasy było tam dużo pieniędzy, naprawdę dużo, kilka pensji moich rodziców. Połowę oddałem matce, drugą połowę wydałem na przyjemności. Tak prawie straciłem wiarę w ludzi, ale otrzymałem prezent od losu. © Niatriks / Pikabu
  • Przyszłyśmy z przyjaciółką do kawiarni. Usiadłyśmy przy stoliku, złożyłyśmy zamówienie. Zauważyłam, że niedaleko siedzi mój były i zerka na nas. I nagle wstał, podszedł do nas i zaczął zalecać się do mojej przyjaciółki! A ona nie straciła zimnej krwi i stwierdziła: „Przepraszam, młody człowieku, ale pociągają mnie mężczyźni, a pan do tego opisu mało pasuje”. Gdybym wtedy mogła sfotografować jego twarz, to oprawiłabym ją w ramkę i codziennie na nią patrzyła. © / VK
  • Zajmuję się zamkami. Zadzwonili jacyś ludzie, poprosili o wymianę zamka w sejfie. Czas gonił, mieli wyprowadzać się za dwa tygodnie. Jeśli nie naprawią — dostaną dużą karę od wynajmującego. Sejf był włoski, zamek drogi i bardzo rzadki. Koszt samego zamka to pięćset złotych, a prace wymiany, spawania i malowania to co najmniej trzysta. Termin 10 dni. Zgodziłem się. Odłożyłem słuchawkę, zadzwoniłem do dostawców, poprosiłem o wysyłkę.
    Po 20 minutach zadzwonił kolega i poprosił o zdobycie właśnie takiego zamka. Ojej. Numer się zgadzał. Wyjaśniwszy sytuację, poprosiłem kolegę o zachowanie milczenia.
    Zadzwoniłem do tych ludzi:
    — Szanowny panie, a czemu pan tak robi? Przecież już się dogadaliśmy!
    — Młody człowieku, jesteś pierwszy dzień w biznesie? W takim razie wyjaśnię, że to się nazywa „równoległa analiza ofert rynkowych”!
    — Jaka cena by pana zadowoliła, żeby pan dalej nie szukał?
    — No, trzysta złotych za wszystko.
    — Och, no nawet nie wiem... 5 minut, dajcie pomyśleć.
    Po 5 minutach:
    — Dobrze, zrobię za trzysta.
    Radosny pomruk po drugiej stronie. Aż zobaczyłem jego szczęśliwą minę, że mnie tak nacisnął. Kilka razy nakarmiłem go opowieściami, że transport ma opóźnienie. Dwunastego dnia dzwoni:
    — Dzień dobry! No co, przyjechał nasz zamek?
    — Tak, przyjechał!
    — Kiedy przyjedzie go pan zamontować?
    — A, no taka sprawa... Nie przyjadę, niestety. Został tylko jeden na magazynie. Zaproponowali mi za niego więcej, niż pan oferował, więc go sprzedałem.
    — Przecież się dogadaliśmy!
    — Młody człowieku, jesteś pierwszy dzień w biznesie? W takim razie wyjaśnię, że to się nazywa „równoległa analiza zapytań rynkowych”! © / Pikabu

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły