16 osób, które zupełnie nie spodziewały się takiego obrotu zdarzeń

Ludzie
7 godziny temu

Każdemu z nas zdarzają się sytuacje tak zwariowane, że trudno w nie uwierzyć. Okazuje się jednak, że życie pisze czasem najdziwniejsze scenariusze. A na dowód tego internauci podzielili się najbardziej zaskakującymi wydarzeniami, których byli świadkami bądź uczestnikami.

  • Oto konsekwencje jednego żartu. Był koniec dnia pracy, wciąż siedziałem przy komputerze. Księgowa podeszła do mnie i zapytała: „Potrzebujesz mnie jeszcze?”. Zażartowałem: „Tak, zawsze cię potrzebuję”. A ja po prostu majstrowałem przy oprogramowaniu. Potem zobaczyłem, że ona tam siedzi i czeka. Musiałem zabrać ją na spacer i odprowadzić do domu. 5 lat razem. © / Pikabu
  • Było lato, upał. Kupiłam sobie mały soczek. Siedziałam na ławce i piłam przez rurkę. Obok przechodziła babcia z wnuczką w wieku około 4 lat. Wnuczka:
    — Dlaczego tak bezczelnie pijesz sok dla dzieci? Ten mały soczek jest tylko dla dzieci! Przez ciebie dzieci nie będą miały wystarczająco dużo soku!
    Babcia uśmiechnęła się:
    — Ona rośnie taka mądra, rozwija się ponad swoje lata! Myśli jak dorosła! © / Dzen
  • Poszłam do ginekologa. Lekarka zobaczyła mnie i powiedziała: „Skądś panią kojarzę”. Już usiadłam na fotelu, a ona do mnie: „Pamiętam! Pływałyśmy razem motorówką po Złotym Pierścieniu!”. Odpowiedziałam, że nigdy tam nie byłam. Powiedziała: „Szkoda, bo zostałaby pani obsłużona na najwyższym poziomie”. Powiedziałam, że nie mam nic przeciwko. Śmiałyśmy się, wizyta była OK. Ale lekarka za każdym razem powtarzała, że skądś mnie zna. W ten sposób z wizyty u ginekologa dowiedziałam się, że mój sobowtór mieszka gdzieś w regionie Samary. © / Dzen
  • Często korzystam z dostawy, zawsze płacę online, żeby od razu odebrać zamówienie i pożegnać się z kurierem. Czekałam na przesyłkę. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja rozmawiałam przez telefon. Przez wizjer zobaczyłam faceta z paczką, otworzyłam, wzięłam paczkę i zamknęłam drzwi. Zadzwonił ponownie, widać, że wkurzony. Powiedziałam, że paczka jest opłacona. A on wściekły wrzasnął: „Oddaj mi rybę, sprzedaję ją!”. Opowiedziałam to mojemu koledze, śmiał się przez długi czas. © / Ideer
  • Chłopak mojej siostry powiedział, że jedzie na Haiti, by pomóc w odbudowie domów po trzęsieniu ziemi. Postanowiła na niego poczekać. Miał tam bardzo słaby zasięg, więc komunikowali się głównie przez e-mail. Wysyłał jej długie, ubarwione zdjęciami opowieści o tym, co tam robili. Trwało to kilka miesięcy. Potem koleżanka siostry podsunęła jej pomysł, żeby to sprawdzić, i po tygodniu śledztwa okazało się, że wcale nie był na Haiti. Przeprowadził się do Seattle, by dołączyć do swojej narzeczonej, z którą spotykał się od dziewięciu lat. © Hou**** / Reddit
  • Poszłam do ginekologa, młodego faceta. Wybierał instrument do badania, a ja siedziałam na fotelu. Nagle lekarz krzyknął, przeprosił i wybiegł z pokoju. Nic nie rozumiałam. A jakieś 20 minut później wrócił i powiedział, że kropla płynu do dezynfekcji wpadła mu do oka. W tamtych czasach nie było jednorazowych narzędzi. Nie muszę dodawać, że cała kolejka jednogłośnie uznała, że dźgnęłam go obcasem. © / Dzen
  • Jechałam autobusem międzymiastowym. Autobus był pełny. Nagle stanęliśmy w lesie. Kierowca zatrzymał się, otworzył drzwi. Nikt nie wychodził. Kierowca krzyknął na cały autobus: „Wysiadać!”. Wszyscy byli oszołomieni, a jeden mężczyzna zapytał: „To znaczy, wszyscy?”. Okazało się, że ktoś prosił o zatrzymanie się na tym przystanku, ale wysiadł wcześniej. © Lily / Dzen
  • Byliśmy młodzi. Urodziło nam się dziecko. A potem przyjaciółka mojej żony i jej mąż zaczęli nam dokuczać i wbijać do głowy, że syn nie jest nasz. W sensie, nie mój i nie mojej żony, że go podmienili w szpitalu położniczym. Pobiegliśmy z żoną na badania. I wtedy okazało się, że nasz syn jest w 99,9% nasz. Zapytałem męża koleżanki, czy sprawdził pod tym kątem swoje własne dzieci, a mają ich trójkę. Mąż poszedł i zrobił test, nie mówiąc o tym żonie. Okazało się, że żadne dziecko nie jest jego. Sam sobie wykopał dołek. / Dzen
  • Kiedyś zaprowadziłam córkę do przedszkola, wróciłam i nagle zadzwonił telefon: „Gdzie jest
    pani dziecko?”. Ja, jeszcze spokojnie: „U państwa”. Oni: „U nas nie ma, a w ogóle będzie
    chodzić?”. Ja spanikowana: „Przyprowadziłam ją do was rano, nauczycielka ją zabrała”. Podałam
    nazwisko nauczycielki, a oni powiedzieli, że nikt taki u nich nie pracuje. Cała się trzęsłam. Ale potem spytałam, jak to możliwe, że nie pracuje, skoro jest wychowawczynią córki od dwóch lat. I wtedy dopiero okazało się, że dzwonili z przedszkola państwowego, gdzie zapisaliśmy dziecko dawno temu, ale nie było miejsc, więc córka zaczęła chodzić do prywatnego. Teraz dopiero dowiedziałam się, że miejsce zwolniło się już dawno temu, a my nie zostaliśmy o tym poinformowani. Administracja zastanawiała się, dlaczego nasze dziecko nie chodzi do przedszkola. Skończyło się na śmiechu, ale w trakcie rozmowy prawie osiwiałam. © / ADME
  • Poszliśmy do urzędu stanu cywilnego. Myśleliśmy, że weźmiemy ślub, a impreza odbędzie się poza urzędem. Ale kazali nam wejść do sali i powiedzieć „tak”. Zadali mi to samo pytanie, odwróciłam głowę, spojrzałam na mojego przyszłego męża, powiedziałam „tak” i nagle zdałam sobie sprawę, że teraz pozostanę w tej samej pozycji. Nie mogłam odwrócić głowy. Więc zamiast do restauracji, pojechaliśmy na pogotowie. © / VK
  • Poszłam do banku, a maszyna wydająca karteczki z numerami nie działała. Była kolejka, bardzo dużo ludzi. Spytałam dziewczynę, która stała jako ostatnia: „Kto jest ostatni do tego okienka?”. A ona na to: „Nie widzi pani, że jest kolejka?!”, po czym dalej wpatrywała się w swój telefon komórkowy. Nie mogłam nic powiedzieć, bo zawsze myślałam, że pytanie o ostatnią osobę zadaje się właśnie wtedy, gdy jest kolejka. © / ADME
  • Siedziałem z dziećmi w salonie i nagle zadzwoniła moja żona. Zdziwiłem się, ponieważ była w kuchni. Podniosłem słuchawkę, a ona cicho powiedziała do mnie: „Ostrożnie wyjdź i idź do sypialni, nie przyciągaj uwagi i powiedz im, że szybko wrócisz. Dokładnie o 17.36 spotkajmy się w wyznaczonym miejscu”. Wszedłem do sypialni z wielkim zainteresowaniem, a tam moja ukochana stała ze snickersem. Szybko go otworzyła, dała mi połowę, zjedliśmy. Wtedy zapytałem, skąd ta tajemnica. Uśmiechnęła się i odpowiedziała: „Cóż, jesteśmy rodzicami trójki dzieci, a one już zjadły dzisiaj swoją porcję słodyczy!”. © / VK
  • Zamówiłam taksówkę. Zobaczyłam, że samochód jest jeszcze daleko, ale ma już włączony tryb oczekiwania. A pieniądze lecą. Napisałam do centrali, anulowali. Przyjechał inny taksówkarz. Zapytałam go, dlaczego tak robią. Na co on z powagą: „No i co takiego się stanie, jak zapłaci pani parę złotych więcej za czas oczekiwania?”. © / Dzen
  • Zasypiałam. Moja ręka zwisała z sofy. Kot dotknął ją łapą i zaczął lizać szorstkim językiem. Czasem mu się to zdarza. Przewróciłam się na drugi bok i zobaczyłam, że moja kicia spokojnie śpi u moich stóp. Z przerażeniem zajrzałam pod łóżko, a tam siedział kolejny kot. Najwyraźniej wspiął się do mnie przez balkon na pierwszym piętrze. Mój dziecięcy strach przed potworem pod łóżkiem wreszcie się spełnił. © P**Bear / Pikabu
  • Wyciągam kartę rabatową z portfela, a tampon, który miałam schowany na wszelki wypadek, wypada mi z kieszeni. Podnosi go nieznajomy facet i gdy stoję tam w szoku, mówi do mnie: „Czy chciałabyś pracować dla nas w banku?”. © / X
  • Przypadkowo znalazłam pierścionek w zimowych butach mojego chłopaka. Czas mijał, żadnej propozycji. Rok później oświadczył mi się, ale pierścionek był inny! Nie mogłam przestać o tym myśleć, więc powiedziałam o tym przyjaciółce. Wtedy okazało się, że mój chłopak przyszedł do niej, aby pokazać jej pierścionek, który zamierzał mi dać. Pierścionki to moja ulubiona biżuteria. Ale przyjaciółka namówiła go, żeby go zwrócił i kupił coś innego, co bardziej mi się spodoba. © / VK

Życie bywa tak nieprzewidywalne, że nawet zwykła wycieczka do sklepu może zamienić się w ekscytującą przygodę.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły