Współpracownicy często stają się naszymi dobrymi znajomymi. Zdarza się jednak, że trafiamy na tak nieprawdopodobne osobowości, że mamy ochotę opowiedzieć o nich całemu światu. Tak właśnie było w przypadku tych historii.
„Mój kolega postanowił, że będzie pracować na stojąco”.
„Mój kolega z pracy zmienił tło pulpitu naszemu praktykantowi na tzw. niebieski ekran śmierci, kiedy ten zapomniał zablokować komputer przed wyjściem do łazienki. Zanim odkrył, gdzie leży problem, zdążył kilka razy zrestartować komputer”.
„Kolega ciągle podbierał mi dziurkacz... No to już nie będzie”.
- Pracuję w małym biurze i rano jestem bardzo cicha, bo nie należę do rannych ptaszków. Przez pierwsze kilka minut mam spokój, bo jestem sama w naszym pokoju. Potem przychodzi współpracownik i natychmiast zaczyna mnie irytować. Siada, otwiera wielką paczkę chipsów, która niemiłosiernie szeleści i zaczyna je pałaszować. Słyszę każdy gryz i każde chrupnięcie. © hvrri-cxne / Reddit
„Mój kolega zawsze tak siada w mojej służbowej ciężarówce”.
„Mój kolega z pracy postanowił zrobić nam psikusa, więc się odegraliśmy”.
„Moja koleżanka z pracy traktuje biuro jak swój dom. Ciągle muszę po niej sprzątać”.
„Kubek do herbaty mojego współpracownika. Czy to jest normalne? Nie pozwala go myć...”.
- Moje koleżanki wyrzuciły moje artykuły higieniczne, które trzymałam w biurze na wszelki wypadek, bo „wszystkie jesteśmy już po menopauzie”. Ja mam 21 lat i znienacka dostałam okres w pracy. © kdtheclowngirl / Reddit
„Ktoś ciągle wypijał moje mleko z biurowej lodówki, więc założyłem kłódkę”.
„Kolega mojego znajomego lubi ucinać sobie drzemki w pracy”.
Dobre uczynki nie zawsze wracają.
- Dostałam pracę 6 miesięcy temu i akurat wtedy inna koleżanka wróciła z urlopu macierzyńskiego. Dziecko nie ma nawet 3 lat, więc z miejsca zaczęło chorować. Przez te 6 miesięcy była 9 razy na zwolnieniu. Starałam się ją zrozumieć. Sama mam dzieci, więc nic nie mówiłam. Przyszła pora na urlop. Ona poszła pierwsza, a potem była kolej na mnie, ale... nie wyszło. Zachorowała na urlopie i chciała go przedłużyć. Szefowie zaproponowali, żebym ja przełożyła swój, ale odmówiłam, więc poproszono ją, żeby wróciła do pracy. Od tamtej pory jestem dla niej wrogiem numer 1. © Overheard / Ideer
„W naszym biurze nie wolno samodzielnie regulować temperatury, ale koleżanka znalazła obejście, gdy marznie”.
„Tak moi współpracownicy przechowują wieszaki”.
Służbowy telefon służy do pracy.
„Tak moi współpracownicy kroją ciasto”.
- Zawsze intrygowała mnie ta jedna koleżanka, która była cicha, zwyczajna, jakby jej w ogóle nie było. Śmialiśmy się, że całe jej życie to tylko kot i telewizor. Aż przyszedł jej ostatni dzień pracy. Pożegnaliśmy się, a dyrektor zapytał z powagą: „Czy wy w ogóle wiecie, kim ona jest?”. I wtedy zapadła kurtyna. Okazało się, że razem z mężem od lat po cichu skupowali garaże i lokale, wynajmowali je i oszczędzali każdą złotówkę. Teraz przechodzi na emeryturę... nad jeziorem Como! Willa, łódka, cyprysy w ogrodzie, włoskie słońce. Zatkało nas. Od tamtej pory — przysięgam — zanim ocenię kogoś po bluzce czy pudełku na lunch, gryzę się porządnie w język. © rasskazi.ot.luki
Jak widzicie, współpracownicy potrafią naprawdę zaskoczyć, rozbawić, a czasem zirytować. A co jeśli ktoś regularnie podjada cudze lunche z lodówki? Lisa dobrze zna ten problem i znalazła wyjątkowo pomysłowy sposób, by się odegrać. Przeczytajcie jej historię i przekonajcie się sami, co takiego wymyśliła.