17 osób, które nie przewidziały, czym może skończyć się zamówienie sprzątania

Ludzie
3 godziny temu

Można nauczyć się niemal wszystkiego, niezależnie od tego, czy chodzi o to, jak odetkać odpływ w łazience, czy jak idealnie posprzątać dom. Jeśli jednak pojawia się szansa na oddelegowanie tych nieprzyjemnych prac specjalistom, grzechem wydaje się z niej nie skorzystać. Bohaterowie naszego artykułu postanowili zrzucić część domowych obowiązków na czyjeś barki. Nie wszyscy byli jednak usatysfakcjonowani rezultatem.

  • Zdecydowałam, że po pracy nie będę sprzątać i biegać chomik jak w kółku, tylko zamówię sprzątanie. Ale mąż mnie nie zrozumiał. Miałam nadzieję, że syn mnie poprze. Przyprowadziłam go z przedszkola, opowiadałam mu, co to jest i dlaczego to jest świetne. Mój 5-letni syn spokojnie wysłuchał, po czym powiedział: „Dobrze, że przyjechali. Teraz będziemy wiedzieć, jak naprawdę czyste może być nasze mieszkanie”. Ach, ci mężczyźni. © / VK
  • W naszej kuchni są duże okna do podłogi, umycie ich to nierealne zadanie, plus mieszkamy na wysokim piętrze, a boję się wysokości. Kiedy nie mieliśmy dzieci, wzywałam sprzątanie dwa razy w roku do mycia okien i generalnego sprzątania. Gdy urodziło się pierwsze dziecko, również zamawiałam mycie okien, ale już bez sprzątania. Kiedy urodziło się drugie, znalazłam dziewczynę, która wynajmuje robota do mycia okien. To jest prawie trzykrotnie tańsze niż zamówienie do tego ekipy. Drugiemu dziecku minął rok i sześć miesięcy, wypłaty się skończyły. I dziś mąż wziął do ręki mopa... próbował dosięgnąć do dalekiego kąta zamkniętego okna. © / VK
  • Zaproponowałam mężowi zamówienie sprzątania dla teściowej. Bardzo się ucieszyła. Tylko poprosiła, żeby ktoś z nas przyjechał na ten czas do niej. Stałam więc pod jej drzwiami, dzwoniłam, pukałam, a nikt mi nie otwierał. Już się przestraszyłam i wtem drzwi się otworzyły. Zobaczyłam teściową: w jednej ręce odkurzacz, w drugiej mop. Tak, zaczęła sprzątać przed przybyciem sprzątaczki, a wiecie, dlaczego? Bo przyjdą obcy ludzie i będą plotkować, jaki bałagan u niej jest! Kurtyna. © / VK
  • Wielokrotnie mówiłam mężowi, że jest mi ciężko. Cały dzień z dwójką dzieci, jeszcze trzeba sprzątać i gotować. Dawałam do zrozumienia, że potrzebujemy pomocy. Kilka dni temu mąż powiedział, że teraz będziemy mieli dwóch pomocników. Czyżby zatrudnił zarówno opiekunkę, jak i pomoc domową? Ale nie: zawołał mnie do przedpokoju i uroczyście wręczył mi multicooker i robota sprzątającego. Cóż, też nieźle. © / VK
  • Zwykle zamawiam wodę, wychodzi gdzieś 15–20 litrów. Ale czasem zdarza się brać i 30. Kilka razy w takiej sytuacji dzwonili do mnie mężczyźni-kurierzy i mówili, żebym wyszła pomóc przy wniesieniu (nie wychodziłam). A krucha dziewczyna-kurier spokojnie przyniosła te głupie 6 butelek bez żadnych telefonów. Nie nawołuję do niczego, ale lepiej będzie, jeśli dziewczyny będą odmawiać takich zamówień. © / Pikabu
  • Przyzwyczaiłam moich krewnych do dostaw. Na początku marudzili, potem się pogodzili, a teściowa nawet się ucieszyła, kiedy 30 grudnia w ciągu pół godziny przyjechali kurierzy z kilku sklepów, a ja musiałam tylko wnieść torby. © / Pikabu
  • Przyjaciółka kiedyś zamówiła sprzątanie i zapomniała przypomnieć mężowi. Dzwoniła, ale nie odbierał. Wpadła w panikę. Dodzwoniła się do jednego z dzieci i powiedziała: „Znajdź szybko tatę i powiedz mu, że zaraz będzie sprzątaczka”. Na co dziecko jej odpowiedziało: „Tata o tym wie. Nie odpowiada, bo biega po domu i sprząta przed przyjazdem sprzątaczki”. © elevitska
  • W macierzyństwie istnieje jedna główna zasada: trzeba urodzić dziecko mężczyźnie, który nie będzie na tobie oszczędzał. Poważnie. Mnóstwo moich przyjaciółek ma mężów skąpców. A ja od razu wybrałam sobie odpowiedniego. Rodziłam w prywatnej klinice, od pierwszego miesiąca opłacał nam nocną nianię. Raz w tygodniu zamawiamy sprzątanie. Zastanawiam się jeszcze nad pomocą domową, żebym nie musiała gotować. Uważam, że kobieta, która urodziła, nie powinna się przemęczać. Spełniłyśmy swoją misję, bo dałyśmy światu nowe życie. A potem nie trzeba się męczyć, wręcz przeciwnie, należy się zrelaksować. I fajnie, gdy mąż temu sprzyja. © / VK
  • Teściowa przyszła do nas przedwczoraj w odwiedziny, przyniosła domowe jedzenie i od razu zaczęła przeszukiwać mieszkanie. Szukała najmniejszej drobinki kurzu, wypatrywała pająków i zaglądała pod łóżka. Jakże się zdziwiła, gdy nie znalazła nic, do czego mogłaby się przyczepić. Ja tylko obserwowałam to przedstawienie z boku. Ta kobieta za nic nie rozumie, że nie może włazić do naszego życia i dyktować swoich zasad! A ja przez tyle lat nauczyłam się już jej grafiku, więc przed wizytą teściowej zamawiam ekipę, która sprząta całe mieszkanie. © / VK
  • Zrozumiałam, że łatwiej jest zatrudnić kogoś do mycia kuchni, niż szorować ją samodzielnie. Zarabiam wystarczająco dobrze. Zaczęłam szukać odpowiedniej osoby na stronie z ogłoszeniami. Skontaktowałam się z jedną dziewczyną, ale mi odmówiła. Nie uwierzyła, że tak małe kuchnie istnieją, i pomyślała, że próbuję ją oszukać. A ja faktycznie mam tylko pięciometrową kuchenkę. Śmieszne i smutne jednocześnie. © / Ideer
  • Zauważyłam, że główna rura z zimną wodą zaczęła przeciekać. Baliśmy się iść spać. Wezwałam pogotowie hydrauliczne. Po godzinie przyszedł mężczyzna w wieku 40-50 lat. Z całego sprzętu miał tylko jeden klucz nastawny. Nic więcej. Jego klucz nie pasował do mojej rury. Powiedział, że zejdzie do piwnicy i sprawdzi, czy można tam coś zrobić. Po około 20 minutach otworzył jakiś zawór w piwnicy i poprosił, żebym sprawdziła, czy woda przestała cieknąć z rury. Woda przestała płynąć, co mu radośnie przekazałam. Powiedział, że nie można tego tak zostawić, bo w nocy zaleje piwnicę. Ale zaproponował salomonowe rozwiązanie: zostawi zawór w piwnicy półotwarty, rura u mnie zacznie słabiej cieknąć, a piwnica nie zostanie bardzo zalana. O 7 rano do drzwi stukał już inny hydraulik, bo zalało połowę piwnicy. © / Pikabu
  • Kilka razy zamawiałam sprzątanie, i zawsze sprzątali gorzej niż ja. A do tego nową kuchenkę porysowali, wodę po prostu wylali na drewniane powierzchnie... trzeba było chodzić i pokazywać, gdzie jest niedomyte. Szafki w kuchni zostały lepkie i z plamami, cały sprzęt kuchenny z plamami, w kątach okien brud. Okien sama nie myję, a mężowi już się nie chce, jego nie zmusisz. Teraz myślę o robocie-myjce do okien. Robota odkurzającego już sobie kupiłam, świetna rzecz. Smutne, kiedy możesz sobie pozwolić, ale nikt nie zrobi lepiej niż ty sam. © / Pikabu
  • Pewnego razu mieliśmy zwarcie w kuchni w wynajmowanym mieszkaniu. Właściciel mieszkania powiedział, że sam znajdzie fachowców. Pierwszy przesunął zabudowaną płytę elektryczną i odszedł, nie wracając. Drugi sumiennie szukał i nie znalazł problemu. Potem przyszło jednocześnie dwóch nowych specjalistów i klikali światłem przez 2 dni, a kiedy ponownie wstawili płytę, przechyliły się wszystkie meble obok. Ponadto stanęli na stole obok zlewu i prawie go złamali, a wisienką na torcie było to, że jeszcze połamali deskę sedesową. Też chyba na nią wchodzili, żeby dostać się do sufitu. © / ADME
  • Zamówiłam fachowca, aby wymienił dzwonek do drzwi i naprawił przewód za drzwiami. Powiedziałam, że będzie potrzebował wiertarki i że dzwonek do drzwi będzie wymagał przedłużenia kabla. Przyszedł facet, długo przyglądał się dzwonkowi, przeklinając jego konstrukcję i ignorując instrukcje. Pokazałam mu, jak go zamontować, i wyjaśniłam schemat połączeń. Niechętnie podłączył dzwonek i zaczął zaznaczać miejsca na otwory na kołki. Na oko i krzywo. Zabrałam mu ołówek i zaznaczyłam je sama. Wywiercił. Zaczął się pakować, ale zauważyłam, że jest zdenerwowany. Zapytałam, co jest nie tak. Okazało się, że przypadkowo uderzył drabiną w przycisk dzwonka do drzwi i zepsuł go. Po raz pierwszy nie zapłaciłam fachowcowi za pracę
  • Często korzystam z usług „męża na godzinę”, ponieważ mieszkam sama, a mieszkanie jest w procesie remontu. I jak mnie irytuje, że co drugi zaczyna: „Oho! Mieszka pani sama? To co, sama pani kupiła mieszkanie? I co, nie ma pani faceta? Dlaczego?”. Ale co cię to obchodzi? Zostałeś wezwany do wykonania konkretnej pracy! Rób to w ciszy, płacę ci za to! Ostatni przekonywał, że powinnam się spotykać tylko z żonatymi, bo oni, rzekomo, są najlepsi. Ledwo go wyprosiłam z mieszkania. © / Ideer
  • Postanowiłam zamówić gotowe jedzenie. Znalazłam w pobliżu stołówkę, zadzwoniłam. Przywieźli wszystko zapakowane w pojemniczki: sałatkę, puree z kurczakiem, barszcz, chleb. Drugie danie: sałatka, makaron i placuszki z wątróbki. Potrafię gotować, ale nie bardzo to lubię. Długo myślałam, że to wstyd, trzeba gotować sama, co powiedzą ludzie. Ale lenistwo wygrało! Nam z córką wystarczą te obiady. Żrących duże porcje mężczyzn w domu nie ma. Może kiedyś zdecyduję się również na sprzątaczkę. © / VK
  • Przeprowadziłam się do nowego mieszkania. Właściciel powiedział, że na podwórko mogą wjeżdżać tylko mieszkańcy i trzeba zgłosić numer rejestracyjny samochodu szefowi ochrony. Zamawiałam po raz pierwszy produkty spożywcze. Zadzwonił kurier: „Wkrótce przyjadę”. Odpowiedziałam: „Przepraszam, podwórko jest zamknięte, proszę zaparkować na zewnątrz i podejść pieszo”. Zaczął krzyczeć, że kłamię, i że wszystkich wpuszczają. Potem stwierdził: „Dobra, sam zadzwonię do ochrony”. Nawet nie wiem, co mnie bardziej zaskoczyło: jego oburzenie czy to, że mógł od razu zadzwonić i nie zawracać mi głowy. Później, swoją drogą, okazało się, że ochronie w ogóle wszystko jedno i wpuszczają wszystkich jak leci. © / Pikabu

Oczywiście jest też druga strona medalu. Sprawdźcie historie fachowców, którym trafili się wyjątkowo dziwni lub irytujący klienci.

Zobacz, kto jest autorem zdjęcia pressfoto / Freepik

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły