17 osób, które przeszły trudne chwile w pracy, ale nie poddały się

Ludzie
6 miesiące temu

Często w pracy mamy do czynienia z irytującymi współpracownikami i niesympatycznymi przełożonymi. Niestety, zdarza się też, że padamy ofiarą złośliwości, a nawet mobbingu. Są ludzie, którzy w takiej sytuacji wycofują się albo wręcz rezygnują z pracy, ale inni potrafią odpłacić dręczycielom pięknym za nadobne.

  • Miałam trudną pracę: napięte terminy i ciągły stres, a jedyną rzeczą, która trzymała mnie przy życiu, był fajny zespół i znośna pensja. Przyszedł nowy przełożony, który lubił poniżać i dręczyć podwładnych. 10 minut po kolejnej awanturze, jaką mi zrobił, dostałam telefon od rekrutera z ofertą pracy w jeszcze fajniejszej firmie, z wysoką pensją i normalnym grafikiem. Przyjęłam ją. Przełożony przez cały tydzień chodził wściekły, a kierownictwo nie było zadowolone.
  • Pamiętam taką sytuację: przybiegła do mnie szefowa i zaczęła wrzeszczeć. Zareagowałam odruchowo: „Nie krzycz”. Zawiesiła się na chwilę, ale dalej wrzeszczała, a ja na to: „Powiedziałam. Nie krzycz”. A ona odwróciła się i poszła dalej, żeby na mnie komuś naskarżyć. Byłam młoda i odporna na stres, pewnie teraz bym płakała.
  • Moja praca wymagała ode mnie chodzenia do różnych organizacji non-profit i pomagania im. Z jakiegoś powodu szefowa mnie nie lubiła. Pewnego dnia wezwała mnie do swojego biura i powiedziała, że jedna z firm jest niezadowolona z mojej pracy. Zasugerowała, żebym zrezygnowała, bo w przeciwnym razie czeka mnie wypowiedzenie. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że chętnie zrezygnuję, ponieważ właśnie ta firma zatrudniła mnie na stanowisko dyrektora generalnego. © Barbara Klein-Womack Ord / Quora
  • Pracowałam jako szefowa dużego działu. Moja przełożona była singielką i nie bardzo potrafiła zarządzać zespołem. Wydawało jej się, że wrzask i awantury są lepsze niż przyznanie się do błędu przed podwładnymi. Zawsze musiałam być pod telefonem i odpowiadać na każde pytanie. Ale tolerowałam to, bo miałam na karku kredyt, dzieci jeszcze nie dorosły, a praca blisko domu. Chociaż byłam non stop na lekach uspokajających. W końcu mnie to zmęczyło i napisałam wypowiedzenie. Dwa dni przed ostatnim dniem pracy zachorowałam. Napisałam: „Czy mogę wziąć dzień bezpłatnego urlopu?”. Odpowiedź: „Dobrze, ale pojutrze wracasz do pracy”. Bardzo się cieszę, że zrezygnowałam.
  • Miałam kiedyś naprawdę głupiego szefa. Został umieszczony na tym stanowisku, ponieważ był przyjacielem syna dyrektora. Prawie nigdy nie pojawiał się w pracy. Trwało to tak długo, aż dyrektor został zwolniony. Wtedy nasz szef zaczął się uczyć, jak pracować. Musiał podróżować między kilkoma miejscami pracy. W naszym biurze były same kobiety. Pojechał do miejsca, gdzie był tylko męski personel. Zadzwonił do mnie i od razu zaczął krzyczeć do telefonu (chciał się popisać przed facetami). Włączył zestaw głośnomówiący i wygłosił tyradę. Spokojnie go wysłuchałam i zapytałam: „I po tak krzyczeć?”. Po drugiej stronie mężczyźni zaczęli rechotać. Szef już nigdy na nikogo nie krzyczał. Chociaż wcześniej zdarzało się to bardzo często, a niektórzy nawet płakali z jego powodu.
  • Kiedyś pracowałam w dobrej firmie, ale z powodu zmiany kierownictwa warunki pracy gwałtownie się pogorszyły, a poziom stresu wzrósł. Nie wytrzymałam i napisałam pismo na ten temat. Prezes był wściekły. Już wcześniej mnie nie lubił, a ja tu mówię wszystkim, że wcześniej było lepiej. Więc wyrzucił mnie w jeden dzień. Z dwutygodniowym wypowiedzeniem i zwolnieniem z obowiązku świadczenia pracy. Nie czułam smutku, spakowałam swoje rzeczy, wysłałam e-maila do nowego menedżera i odeszłam. Miesiąc później dostałam telefon: proponowali mi powrót z wyższą pensją: po mnie odeszły jeszcze cztery osoby. Odmówiłam. Rok później, rekrutując więcej pracowników, zadzwonili do mnie ponownie. Powiedziałam im, że pomylili numer. Smutne i zabawne zarazem.
  • Pracowałam jako sprzedawca artykułów gospodarstwa domowego, byłam w swoim dziale. Ledwo usłyszałam, jak ktoś coś mówi kilka działów dalej. Myślałam, że to klient rozmawia ze znajomym. Kilka minut później podeszła do mnie kobieta i krzyknęła: „Głucha jesteś? Wołałam cię przez cały ten czas!”. Odpowiedziałam: „Przykro mi, mam problem ze słuchem”. Po tym jej niegrzeczne zachowanie i uśmieszek zniknęły. Musiała myśleć, że celowo ją ignoruję. Ale jak ktokolwiek może cię usłyszeć, gdy jesteś tak daleko! I naprawdę mam problem ze słuchem. To tylko pokazuje, że nie musisz być nieuprzejmy dla innych, bo nie wiesz, przez co przechodzą. © Kai Spangenberg / Quora
  • Miałam naprawdę okropną szefową, która biła wszelkie rekordy w chamskim zachowaniu. Cieszę się, że chociaż krzyczała, że mnie wyrzuci i wyląduję na ulicy, to ona została zwolniona, a ja awansuję.
  • Dopiero zaczęłam pracę w laboratorium. Czekaliśmy na komisję akredytacyjną. To poważna sprawa, wszyscy byli bardzo zestresowani. Kiedy komisja weszła, zobaczyłam, że połowa ludzi z mojego zespołu blednie, szefom drżą ręce, a wszystkie oczy skupiają się na jednej dziewczynie. Nie zrozumiałam, o co chodzi, poza tym, że mamy przechlapane. O dziwo, wszystko poszło całkiem znośnie. Potem powiedziano mi, że jakieś 10 lat temu ta dziewczyna pracowała w naszym laboratorium, a przełożeni mobbingowali ją, żeby odeszła, bo chcieli na jej stanowisko wstawić kogo innego. Standardowa historia: dziewczyna była systematycznie dręczona, aż pewnego dnia faktycznie odeszła. Przez 10 lat wiele się zmieniło, była pracownica, bystra dziewczyna, dostała pracę w komisji akredytacyjnej. Wyszła za mąż, zmieniła nazwisko, nikt się nie zorientował. Czekali więc na zemstę. A ona zachowywała się jak profesjonalistka.
  • Nasza szefowa lubi organizować tak zwane rozmowy wyjaśniające. Polega to na tym, że pracownik, który popełnił błąd, pisze oświadczenie, a następnie osobiście wyjaśnia, dlaczego był takim głupcem. Musieliśmy się tłumaczyć nawet z literówek, które zostały poprawione przed zamknięciem okresu sprawozdawczego. Siedzieliśmy więc godzinami w jej biurze, wyjaśniając i kajając się. A jej nie satysfakcjonowały żadne argumenty. Kiedyś jej powiedziałam, że jeśli nie jest zadowolona z moich wyjaśnień, to niech sama je napisze, ja się podpiszę.
  • Nasza szefowa lubi powtarzać, że nie ma ludzi niezastąpionych, a potem domaga się informacji, dlaczego ktoś odchodzi i jak przekonać go do pozostania. Warto zauważyć, że nie ma opisów stanowisk, a praca tych, którzy odchodzą, jest po prostu zrzucana na tych, którzy zostają. Zdarzyła się sytuacja, w której bezpośredni przełożony mojej koleżanki został zwolniony, a ją poproszono o sporządzenie za niego pilnego raportu. Powiedziała, że nie wie, jak to zrobić. Kazali jej do niego zadzwonić. OK, więc zadzwoniła do niego, zrobiła to pod jego nadzorem i wysłała. Szefowa wściekała się, że wszystko nie tak. Koleżanka podeszła do jego komputera, porównała jego raport ze swoim — wszystko się zgadzało. Wysłała go więc od siebie do jego poczty, a potem z jego poczty do szefowej. Szefowa była zadowolona i powiedziała, że właśnie tak to powinno wyglądać! W każdym razie koleżanka wysyłała raporty w ten sposób przez kilka miesięcy. Być może jego poczta sprawiała, że otrzymywanie informacji było dla szefowej przyjemniejsze.
  • W mojej nowej pracy był zwyczaj, że kierowniczka przychodziła czasem nawet o siedemnastej, a wszyscy na nią czekali, na wypadek, gdyby czegoś potrzebowała. O siódmej lub ósmej zaczynali powoli wychodzić. Co więcej, jedna z moich koleżanek według umowy miała pracować tylko siedem godzin dziennie. Ale ona tylko narzekała i siedziała wieczorami. Przez kilka miesięcy robiłam tak samo, a potem zbuntowałam się i zaczęłam wychodzić o piątej. Współpracownicy obrażali się, ale nadal zostawali do późna. Ale wtedy jedna z moich koleżanek złamała system: poszła do szefowej i powiedziała, że będzie pracować tyle, ile wynika z jej umowy. Szefowa była zszokowana, ale zgodziła się. Pierwszego dnia po rozmowie pracownica znów chciała zostać po godzinach, ale stanowczo ją wygoniłam. A drugiego poszła na długie zwolnienie lekarskie. Wieczorami jestem sama, kierowniczka jest wściekła, że kiedy przychodzi, prawie nikogo nie ma, a ja już się pakuję. Ale ja się tym nie przejmuję i jadę do domu bez wyrzutów sumienia, że tak zdradziecko odważyłam się wyjść z pracy w odpowiednim czasie.
  • Pracowałem w sklepie z odzieżą męską w Londynie. Kierownik sklepu uważał się za wszechwiedzącego. Nigdy się ze mną nie zgadzał. Postawili baldachim przy wejściu, strasznie padało, a baldachim wyglądał jak basen, bo zebrała się na nim ogromna ilość wody. Wyglądało to tak, jakby miało zaraz pęknąć. Sugerowałem, żebyśmy kupili wąż ogrodniczy i wypompowali wodę. Ale nie, to było zbyt łatwe rozwiązanie dla kierownika. Stanął więc pod baldachimem i popchnął go kijem. Co się stało? Daszek rozerwał się i na kierownika spadła cała ta woda. Był przemoczony od stóp do głów, a ja się tylko uśmiechnąłem. © Ian Campbell-Harris / Quora
  • Praca w IT jest niesamowicie trudna, a ja w dodatku jestem dziewczyną. Gdy tylko dostałam pracę w dość znanej firmie, od razu zostałam znielubiona. Przez pięć miesięcy byłam upokarzana za to, że jestem kobietą. Ignorowałam to i pracowałam normalnie. Któregoś dnia, kiedy miała zostać zawarta jakaś kluczowa umowa, facet z zespołu spóźniał się, a miał ważną prezentację, od której zależało prawie wszystko. Zgłosiłam się na ochotnika, by coś tam omówić, w nadziei, że uda mi się zyskać na czasie, i to zadziałało. Przeprosili mnie, a odkąd ich uratowałam i transakcja doszła do skutku, traktują mnie normalnie. Zapraszają mnie nawet na kolacje. Kiedy ten świat przestanie naśmiewać się z dziewczyn, które wybrały „męski” zawód!
  • Byłem kierownikiem biura przez około pięć lat. Moja praca była dość nudna, ale lubiłem ją. Szefowie cenili mnie za dokładność i spokojną naturę. Potem przyszedł nowy pracownik. Wydawał się miły. Nawet się dogadywaliśmy. Ale miesiąc później dowiedziałem się, że mnie wrobił: przedstawił moje pomysły jako swoje i dostał stanowisko przełożonego. Byłem zły i rozczarowany. Zacząłem się zastanawiać, jak mogę się na nim odegrać. Miał osobne biuro ze starym wentylatorem na suficie. Było lato, a nasz dział został ostrzeżony, że klimatyzatory będą wkrótce sprawdzane i nie będzie można ich używać. Wymyśliłem więc plan zemsty. Zostałem po dniu pracy, poczekałem, aż wszyscy wyjdą, zakradłem się do jego biura i wysypałem małe cekiny w różnych jaskrawych kolorach na łopatki wentylatora. Następnego dnia było gorąco, więc włączył wentylator. To dopiero był widok: facet był pokryty brokatem od stóp do głów, całe biuro błyszczało, wszystkie ważne papiery błyszczały. Cieszyłem się jak głupi. Moja zemsta się powiodła i wciąż rozgrzewa moją duszę. Teraz ubiegam się o stanowisko wyższe od jego. Mam nadzieję, że je dostanę.
  • Pewnego ranka poszedłem do pracy i próbowałem zalogować się do komputera, ale nie mogłem. Zadzwoniłem do działu wsparcia i powiedziano mi, że kierownik zablokował wszystkie moje dane uwierzytelniające. Nadal miałem dostęp do strony HR. Natychmiast wszedłem na stronę i złożyłem podanie o urlop w związku z pewnymi kwestiami zdrowotnymi, które odkładałem na później, po czym wyszedłem z biura. Wkrótce zadzwonił kierownik i polecił, abym przyszedł do jego biura. Powiedziałem mu, że jestem na bezpłatnym urlopie przez 6 miesięcy. Dało mi to czas na wyzdrowienie, pozostanie na ubezpieczeniu, uzyskanie krótkoterminowej renty inwalidzkiej i poszukanie nowej pracy. © Jimmy Wayne / Quora
  • Kiedyś czepiano się współpracowniczki, ponieważ nie odbierała natychmiast, gdy była na wakacjach. Oddzwaniała, ale kilka godzin później. A oni na nią wrzeszczeli. A potem, niespodzianka, kobieta zrezygnowała z pracy. W poprzedniej pracy też miałam taką sytuację, bo nie mogli się do mnie dodzwonić przez całą niedzielę. Byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam liczbę nieodebranych połączeń na moim prywatnym telefonie. Oddzwoniłam w poniedziałek rano, żeby dowiedzieć się, co to za pożar. Nic takiego, musieli tylko pilnie wysłać kilka listów. Listy były u dyrektora, miałam ich skany zapisane na komputerze w biurze. Dyrektor miał klucze do biura. Miał też adres, na który trzeba było je wysłać. Ale wygląda na to, że nie mogli tego zrobić beze mnie! Żałuję tylko, że nie zrezygnowałam od razu.

Już na rozmowie kwalifikacyjnej możemy nabrać wątpliwości, czy praca, o którą się ubiegamy, jest dla nas odpowiednia. Bohaterowie tego artykułu na długo zapamiętają najdziwaczniejsze rozmowy kwalifikacyjne, w których brali udział.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły