Najzwyklejsza wyprawa do sklepu może zamienić się w tragikomedię z nieoczekiwanym zakończeniem. Czasem sprzedawca zachowuje się w dość nieprzewidywalny sposób, a niekiedy inni klienci robią coś nietypowego.
- Stałem z żoną przy kasie i nagle od tyłu podbiegła do mnie jakaś kobieta, ściskając mnie mocno i piszcząc z radości. Szczerze mówiąc, byłem w takim samym szoku jak moja żona. Kobieta zauważyła moje zaskoczenie i powiedziała: „To ja, Ritka Sokolova! Koleżanka z klasy!”. Przyjrzałem się jej uważnie, ale jej nie rozpoznałem. Z grzeczności udałem, że pamiętam, zamieniliśmy kilka zdań i nawet umówiliśmy się na spotkanie. Całą drogę do domu myślałem o tym. Poszedłem do rodziców, wygrzebałem album swojego rocznika i znalazłem Sokolovą. Cicha dziewczyna z mojej klasy, zawsze chora, nigdy nie wychodziła z naszą grupą. Dlatego jej nie rozpoznałem. © / VK
„W lokalnym sklepie trzymają kota!”
- Byłam z przyjaciółką w centrum handlowym. Weszłyśmy do nowego sklepu z elektroniką, chodziłyśmy, oglądałyśmy rzeczy, których nie planowałyśmy kupować, dotykałyśmy każdego gadżetu. Nagle pojawiło się wiele pracowników, wzięli mikrofon i zaczęli mówić, że przygotowują losowanie swoich produktów z okazji otwarcia sklepu. Zorganizowali prawdziwy konkurs talentów! Przyjaciółka zmusiła mnie do udziału, a nawet przekonała, żebym pokazała, jak mogę z wyskoku zrobić szpagat. Czułam się niezręcznie, ale zrobiłam to przy wszystkich, szybko wstałam i zdałam sobie sprawę, że moje spodnie się rozerwały... Ale wygrałam jedną nagrodę: elektroniczne szachy. Nigdy w nie nie grałam i nie zamierzam, ale za to z dziurą w spodniach musiałam przejść przez centrum handlowe. Czy było warto? Nie jestem pewna. © / VK
„W tym supermarkecie sprzedają jaja z dwoma żółtkami”.
- Wracałem z pracy, telefon prawie się rozładował. Zadzwoniła żona, prosząc, żeby kupić papier toaletowy, sól i tampony. Zdziwiłem się, oczywiście, ale nie dałem po sobie poznać. Długo wybierałem tampony, wziąłem najdroższe. Wchodzę do domu dumny, a żona do mnie tak rozczarowana: „A pączki gdzie? Prosiłam sól i pączki”. Musiałem jeszcze raz iść.
- Rano pobiegłam do sklepu po kawę, zaspana, bez makijażu. Przy innej kasie płacił przystojny chłopak. Stał i gapił się na mnie. Aż się uśmiechnęłam, myśląc, że tak dobrze wyglądam. Nagle on powiedział: „Ma pani coś na twarzy”. Spojrzałam w aparat w telefonie, a tam zielone płatki pod oczami... zupełnie o nich zapomniałam. Piękność, cholera! Wyszło niezręcznie.
„W moim sklepie spożywczym wymyślili cały system nawiązywania znajomości bezpośrednio w sklepie. Teraz są tam koszyki, które wskazują, że można z tobą flirtować”.
- Robiłam zakupy w sklepie, a przede mną stała staruszka, która kupowała chleb, masło, dwa jabłka i jajka. Długo szukała w portmonetce, a potem westchnęła i powiedziała, że jajek nie weźmie, bo jej brakuje pieniędzy. Więc postanowiłam ją przechytrzyć: zapłaciłam za swoje zakupy i za jej jajka, i udało mi się niepostrzeżenie włożyć je do jej torby — miała całkiem dużą torbę na kółkach. Miałam ogromną przyjemność, wyobrażając sobie, jak się ucieszy w domu. © / Ideer
- Zobaczyłam w sklepie złoty wisiorek z kamieniem i aż paliło mnie, żeby go kupić. Ledwo doczekałam się wypłaty i pogalopowałam za marzeniem. Wleciałam, a tam jakaś wariatka mierzyła mój wisiorek! Kręciła się przed lustrem i zastanawiała się. Powiedziałam więc: „Ma pani zielone oczy, a kamień jest niebieski, lepiej popatrzeć na szmaragdy”. Zdjęła łańcuszek i skierowała się w stronę szmaragdów, a ja wzięłam łańcuszek do ręki i poszłam do kasy. Myślałam, że jej spojrzenie wypali mi dziurę w plecach. © / VK
- Wchodzę do sklepu, chcę kupić napój gazowany. Widzę — za lodówką mężczyzna, niby ją reperuje. Pytam: „Lodówka działa? Można wziąć napój?”. Odpowiedź — cisza.
Czuję się nieswojo, wychodzę, potem myślę: no nie, przecież bardzo chce mi się pić! Wracam i nagle rozumiem, że rozmawiałam z plakatem. Chyba potrzebuję okularów. © / Pikabu
- Pojechałem z moją starszą córką (14 lat) na zakupy, żeby kupić jej zimową kurtkę i czapkę. Przed wyjściem żona powiedziała, abyśmy kupili cokolwiek, tylko nie czarne. Córka się zgodziła, a ja żonie powiedziałem, że nie my będziemy to nosić, niech wybiera, co jej się podoba, ale w granicach ustalonego budżetu. W skrócie, kupiliśmy kurtkę puchową i czapkę w kolorze szarym, córce się spodobały, była zadowolona przez całą drogę, dziękowała mi. A kiedy wróciliśmy do domu, zaczęła się awantura: „Co to wyście kupili, to jej niepotrzebne, wygląda jak jakaś babcia...” i w tym stylu. Córka we łzach, ja wściekły jak pies. Żona oznajmiła, że teraz sama pojedzie i wymieni na coś według własnego gustu. A ja spytałem córki, czy chce wymienić? Ona, że jej się to podoba. W skrócie, nawrzeszczałem na żonę, powiedziałem, że nie pozwolę wymieniać, a jeśli chce coś innego, to niech jedzie i kupi za swoje pieniądze. Zamilkła. Minął miesiąc i wszystkim się podoba. I po co było robić skandal? © / Pikabu
- Byłam kiedyś w specjalistycznym sklepie, gdzie sprzedają męskie i damskie buty w dużych rozmiarach. Weszła jedna kobieta, długo patrzyła, a potem mówi: „Dlaczego tu są takie gigantyczne buty?”. Sprzedawcy uprzejmie odpowiedzieli jej, że damskie rozmiary zaczynają się od 42 wzwyż, taki mamy sklep. A ta kobieta, bez dłuższego namysłu, powiedziała: „Jakie olbrzymy noszą takie rozmiary?”. Mówiła dość głośno, a w sklepie było co najmniej 3-4 osoby. Co tacy ludzie mają w głowach? © Ohiko.S / Pikabu
„W lokalnej sieci supermarketów znajduje się pojemnik z lodowatą wodą do bezpłatnego schładzania napojów”.
- Wczoraj wszedłem do sklepu ze swoją torbą. Przy kasie wyjąłem rękawiczki z kieszeni, ponieważ torba była pod nimi, torbę położyłem, zapłaciłem. Zwykle nie mam czasu zapakować rzeczy na bieżąco: zanim się zorganizuję, oni już wszystko zeskanują. A tam przy kasie siedział młody chłopak. Podczas gdy ja płaciłem, chwycił moją torbę, rozwinął ją i zaczął do niej wkładać zakupy. Spojrzałem na niego zdziwiony, a on powiedział: „Może pan w tym czasie założyć rękawiczki”. Oczywiście, byłem zaskoczony, zwłaszcza że nikt za mną nie stał, nie było pośpiechu. Albo ja się tak postarzałem, albo mają nowe zasady, albo po prostu ludzie bywają uprzejmi. © / Pikabu
- Wczoraj podjechaliśmy pod sklep. Mąż poszedł na zakupy, a my z córką (3 lata i 10 miesięcy) zostałyśmy czekać w samochodzie. Obok nas zaparkował samochód, a z niego wyszedł mężczyzna z ogromnym brzuchem, w okularach, z białą dużą brodą i w czerwonej kurtce oraz czapce! Wyglądał jak Święty Mikołaj! Krzyknęłam do córki: „Kira, patrz szybko! Mikołaj po prezenty do sklepu przyjechał!”. Ile radości było w oczach mojego dziecka! Machnęła do niego i krzyknęła: „Hurra! Święty Mikołaj!”. Drugi dzień jest pod wrażeniem, już wszystkim opowiedziała, że widziała prawdziwego Świętego Mikołaja. Chciałabym jeszcze raz spotkać tego mężczyznę i podziękować mu. © Mamdarinka / VK
„W naszym lokalnym sklepie wszystkie butelki sosu Worcestershire są napełnione w różnym stopniu”.
- Podeszliśmy z żoną do kasy, wyładowując wszystko z wózka. Przed nami stała pani w sile wieku. Spytała: „Czy może mi pani pożyczyć kartę sklepową?”. Żona mówi, że nie ma sprawy, ale kobieta już rozmawiała przez telefon. Powiedziała tylko, że jak przyjdzie jej kolej, to pożyczy kartę. Tak też zrobiła. Szliśmy już w stronę parkingu, gdy dogoniła nas ta kobieta i spytała: „Nie odda mi pan pieniędzy, które zapisały się na waszej karcie za moje zakupy?”. Szczerze mówiąc, czas skończyć z działalnością charytatywną. © / Pikabu
- Dostałam smartfon. Nie nowy, ale dla mnie był to najbardziej odlotowy telefon na świecie! I aplikacje, i gry, i internet... Marzenie! Postanowiłam zmienić mu etui. Wchodzę do sklepu, podbiega sprzedawca i pyta, jak może pomóc. Wyjaśniłam, pokazałam telefon. A on z taką kwaśną miną mówi: „O! Ależ on stary... Nie, takich etui już dawno nie ma...”. Zrobiło się przykro. Myślę sobie, a gdyby zobaczył mój poprzedni aparat, to czy wyrzuciłby mnie ze sklepu kopniakami? © / Ideer
„U nas między regałami w supermarkecie położyli wykładzinę dywanową”.
- Stoję w wiejskim sklepie. Przede mną stoi rodzina z dzieckiem, żona pokrzykuje na męża. Kiedy nadchodzi ich kolej, kobieta mówi: „Proszę, oddaj nam makaron”. A sprzedawca spokojnie odwraca się i idzie do magazynu. Następnie przynosi jeden zwykły makaron! Kobieta bierze go, dziękuje i razem z mężem wychodzą. Co to do cholery było? © / VK
- Pewnego razu poszedłem do sklepu z płytami. Aby się tam dostać, trzeba było przejść przez sklep z dywanami. U samego wejścia leżał ogromny dywan. Pomyślałem, że to ich sposób na przyciągnięcie klienta, i wytarłem o niego buty. Podniosłem głowę i zobaczyłem wściekłą kobietę. Okazało się, że zamierzała ten dywan kupić, a został rozłożony, aby mogła go obejrzeć. Było mi tak głupio, że nawet po płytę nie poszedłem. Od razu się odwróciłem i uciekłem stamtąd biegiem. © / VK
„W opakowaniu jajek znalazłem pieczątkę do nich”.
- Postanowiłam zrobić zakupy. Zebrałam dwie ciężkie torby produktów i udałam się do wyjścia ze sklepu. Nagle do środka weszło kilku mężczyzn, ale żaden z nich nawet nie pofatygował się, by przytrzymać drzwi. Z irytacją mruknęłam do siebie: „Jak tak można?”, i wyszłam z torbami na ulicę. Jeden facetów dogonił mnie, wyrwał mi torby z rąk i powiedział: „Idziemy!”. Oszołomiona pobiegłam za nim, by zobaczyć, dokąd zabiera moje zakupy. Mężczyzna wrzucił je do swojego samochodu, posadził mnie, a ja już pożegnałam się ze wszystkimi. Zapytał mnie o adres, gdzie ma jechać. Zawiózł mnie do domu, odprowadził do windy, wręczył torby i pożegnał się słowami: „Nie jestem taki jak oni”. I odszedł. O co w tym wszystkim chodziło? © / VK
- Mam 30 lat. Stałam w sklepie z moim facetem, wybierając artykuły spożywcze. Wtedy zadzwonił mój były mąż, z którym mam normalne relacje, i powiedział, że jest w okolicy, więc może wypijemy razem kawę. Odmówiłam i skłamałam, że jestem zajęta, bo on nie wie o moim nowym związku. Nagle dostrzegłam go właśnie w tym sklepie. Skończyło się na tym, że biegałam z wózkiem po całym sklepie spożywczym i chowałam się za regałami, jakbym grała w jakimś głupim sitcomie. Nie zauważył mnie. Zabawne i żenujące zarazem. © / Ideer
Przeczytajcie o innych przykładach życzliwości ze strony nieznajomych, które na długo zostaną w pamięci.