18 dowodów na to, że szczęście kryje się w drobiazgach

Ludzie
5 godziny temu

Nie jest łatwo jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czym jest szczęście. To dlatego, że każda osoba ma swoje własne wyobrażenie na ten temat. Tak czy inaczej, wszyscy dążymy do szczęścia, wyznaczamy sobie wielkie cele, możemy nawet porównywać się z innymi ludźmi w sieciach społecznościowych. Ale okazuje się, że czasami szczęście kryje się w drobiazgach: w uścisku naszego siostrzeńca, ciszy na wsi lub naszej ulubionej piosence.

Artykuł wykorzystuje obrazy stworzone przez sztuczną inteligencję.

  • Kilka lat temu uwielbiałam chipsy bananowe i często je kupowałam. Potem zniknęły z rynku i można je było znaleźć tylko w drogich mieszankach z mnóstwem bezsmakowych składników. Dziś trafiłam przypadkiem do małego sklepiku ze słodyczami niedaleko mojego domu i o dziwo, na ladzie leżały chipsy bananowe, kokosowe i inne pyszności! Siedzę, chrupię, piję herbatę i to jest szczęście. © / Ideer
  • 6 lat po ślubie leżałam w nocy na kanapie, patrzyłam na latarnię za oknem i myślałam o tym, jak bardzo jestem szczęśliwa w nowym mieszkaniu. Wcześniej mieszkaliśmy z moją teściową. © / Dzen
  • Urodziłam się i dorastałam w mieście. Po ukończeniu szkoły wyszłam za mąż za chłopaka, z którym studiowałam, i przez kilka lat mieszkałam z nim w wynajętym mieszkaniu, aż zdecydowaliśmy się przeprowadzić na wieś. Kupiliśmy tam dom, zrobiliśmy remont i żyjemy tak od wielu lat. Podoba mi się to. Nie czułam takiego szczęścia w mieście, zdałam sobie sprawę, że ten zgiełk to nie dla mnie. Hoduję kwiaty, mam psa i trzy koty, uwielbiam wychodzić na podwórko wcześnie rano i po prostu cieszyć się naturą i ciszą. Nikt z mojej rodziny i przyjaciół nie rozumie, jak można opuścić miasto i zamieszkać na wsi, ponieważ prawie wszyscy robią coś przeciwnego. Nie spodziewałam się tego po sobie, ale już nigdy stąd nie wyjadę, bo odnalazłam swoje szczęście. © / VK
  • Mój mąż i ja mieszkamy w różnych miastach. Widujemy się tylko w weekendy, na wakacjach i w podróżach służbowych. Ale jaka to radość wrócić do domu i zastać tam męża! Jak przyjemnie jest gotować dla niego lub oglądać z nim telewizję wieczorem. Albo po prostu poczytać książkę. Nie mogę się doczekać, aż w końcu zamieszkamy razem. © Overheard / Ideer
  • Nigdy nie miałam dobrego telefonu ani aparatu. Ta pozornie niefortunna okoliczność rozwinęła we mnie jedną rzecz. Kiedyś spędzałam mnóstwo czasu na uważnym przyglądaniu się szczęśliwym ludziom, przyrodzie, niesamowitym zachodom słońca (krótko mówiąc, wszystkiemu, co sprawiało, że czułam się harmonijnie), starając się uchwycić każdy najmniejszy szczegół i, na ile to możliwe, zachować każdy taki obraz w pamięci. Innymi słowy, po prostu cieszyłam się chwilą, czerpiąc z niej to, co najpiękniejsze. I nawet teraz, gdy technologii jest pod dostatkiem, nadal „fotografuję” otaczający mnie świat na swój specyficzny sposób, jakbym bała się spłoszyć to, co w nim najcenniejsze, sięgając po aparat. © / VK
  • Nie zdawałam sobie sprawy, że tak niewiele potrzeba do szczęścia. Często z moim ukochanym wychodzimy późno w nocy. Zawsze świecą się maksymalnie 2 latarnie, więc zabieram ze sobą małą latarkę. Mój ukochany narzekał, że nie ma latarki, więc dałam mu swoją. Nigdy nie widziałam takiej ekscytacji! Przez cały spacer świecił nią w różnych kierunkach i był taki słodko szczęśliwy. A potem przez cały następny dzień nie chciał się z nią rozstać. Cóż, to prawda, co mówią, szczęście tkwi w małych rzeczach. © Caramel / VK
  • Sierpień 1996, lekarz właśnie potwierdził, że jestem w upragnionej ciąży: 5 tydzień. Wychodzę z domu i nagle zdaję sobie sprawę, że mam ochotę na słone jedzenie. Po drodze jest tylko piekarnia. Można by pomyśleć, po co miałabym tam iść? Ale weszłam, a tam na ladzie stał słój pełen kiszonych ogórków! Sprzedawca powiedział, że sprzedaje nadwyżki ze swojego ogrodu warzywnego. Wzięłam torbę pełną ogórków, szłam i jadłam z taką przyjemnością. Zjadłam wszystkie, zanim wróciłam do domu. Teraz wiem, czym jest szczęście. © / Dzen
  • Kupiłam sobie lody i schowałam je w zamrażarce za mrożonymi bakłażanami. Dzieci nie mogły ich znaleźć, mój mąż też. W nocy, kiedy wszyscy już spali, poszłam do kuchni. Na palcach. Usiadłam w spiżarni, otworzyłam opakowanie, polizałam. I wtedy usłyszałam za sobą kroki. To był mój mąż. Zaczęłam się śmiać i schowałam lody za plecami, mówiąc, że szukam szmaty. On na to: „Mówisz poważnie?”. Dlaczego nie? © / VK
  • Wracałam z pracy, ledwie żywa. Przy metrze chłopak rozdawał ulotki. Zbyłam go, ale w końcu zlitowałam się i wzięłam. To była reklama jakiegoś głupiego szkolenia. Nagle ryknęłam śmiechem. Na dole ulotki były narysowane gęsi chodzące po kałużach. Nie wiem, o co chodziło, ale mnie to rozbawiło. Poszłam po córkę do przedszkola i powiedziałam: „Będziemy udawać gęsi, dopóki nie wrócimy do domu”. Szłyśmy, okrążając kałuże i gęgając. Moja córka śmiała się jak szalona. Myślę, czy to nie szczęście? Żartować z córką i słuchać jej śmiechu?
  • Kiedy w dzieciństwie mama wysyłała mnie po chleb, zawsze odgryzałem skórkę z bochenka. Ponieważ chleb był jeszcze ciepły, a skórka chrupiąca. Tak robili wszyscy. Dzisiejsze dzieci nie są w stanie zrozumieć tych małych radości, których my doświadczaliśmy. © / Dzen
  • Mój sąsiad jest niezwykłym człowiekiem. Pracował na dwa etaty, piął się w górę, osiągnął sukces, zbił fortunę i w wieku 40 lat rzucił wszystko. Rozwiódł się z żoną, zostawiając jej prawie cały majątek, rzucił pracę, zerwał prawie wszystkie kontakty. A potem przeprowadził się ze stolicy do naszego małego miasteczka i żyje bardzo skromnie z groszowych odsetek z lokat i oszczędności. Nie ma złych nawyków, uprawia sport przez cały rok, czyta, gra w gry. Mówi, że jest zmęczony pogonią za sukcesem i chce żyć dla własnej przyjemności. I z jednej strony nie rozumiem, jak można tak gwałtownie zmienić styl życia i stać się pustelnikiem. A z drugiej — człowiek jest szczęśliwy i nawet mu trochę zazdroszczę. © / Ideer
  • Mój bratanek skończył rok. Widujemy się rzadko, bo mieszkam w innym mieście. I robi mi się bardzo smutno, kiedy przyjeżdżam, a on mnie nie rozpoznaje i nie wpada mi w ramiona. Ostatnim razem, kiedy przyjechałam odwiedzić mojego brata, siedzieliśmy z nim i moim bratankiem w kuchni. Mój brat musiał na chwilę wyjść i poprosił mnie, żebym usiadła z dzieckiem, które bawiło się na macie. W tym momencie dostałam telefon z pracy, że jest jakiś duży problem. Nie wytrzymałam i zalałam się łzami. Mój bratanek podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Sam z siebie! Dawno nie czułam takiego szczęścia. Od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Wydawało się, że to tylko uścisk, taka mała rzecz, ale pomogła mi się pozbierać i normalnie poradzić sobie z pracą. © / VK
  • Właśnie spłaciłem ostatnią ratę kredytu studenckiego. Ten koszmar oficjalnie się skończył. Podczas spaceru zobaczyłem kawiarnię, która zawsze wydawała mi się zbyt luksusowa. Ale tym razem wszedłem, zamówiłem ich specjalną latte, a oni narysowali mi na niej idealne serce. Więc siedzę tutaj, piję tę pyszną kawę i czuję się taki szczęśliwy! © / Reddit
  • W środku dnia wyszedłem z psem odebrać paczkę. W drodze powrotnej przechodziliśmy obok szkoły, dzieci miały przerwę, wszystkie były na zewnątrz. Jedna dziewczynka, około dziesięcioletnia, zobaczyła psa, podeszła do nas i zapytała, czy może go pogłaskać. Wszystkie dzieci tutaj są przyzwyczajone do proszenia, nie wyciągają po prostu rąk. Powiedziałem, że pies się ucieszy. A potem inne dzieci przyszły pogłaskać psa. Ten epizod dosłownie zrobił mi dziś dzień. © vaditch
  • Zdałam sobie sprawę, że szczęście składa się z małych chwil w najzwyklejszym życiu, kiedy niedawno złapałam to uczucie wolności i radości życia, po prostu spacerując po południu wzdłuż brzegu morza po pracy, w świeżej bryzie, z rękami wyciągniętymi na boki i śpiewając głośno razem z moją ulubioną piosenką ze słuchawek. Powinniśmy nauczyć się łapać takie chwile częściej. © Overheard / Ideer
  • Jechałam dziś pociągiem z rodzicami, musiałam wstać wcześnie, żeby zdążyć. Nie miałam czasu zjeść śniadania. Siedziałam, lekko głodna, a obok mnie spała mama. I wtedy nagle się obudziła, spojrzała na mnie i powiedziała: „Kochanie, jesteś głodna, zjedzmy coś”. Nawet nic nie powiedziałam, nie napomknęłam o jedzeniu. Ona po prostu to wiedziała. Mamy są takie fajne. © Priya / Quora
  • Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. A wszystko dlatego, że przez 37 lat życia nigdy nie słyszałam kłótni o to, kto wynosi śmieci. Okazuje się, że wiele osób ma z tym problem. I wielu mężczyzn nawet się o to obraża. Moi rodzice nigdy o tym nie wspominali, chociaż ich związek nie jest idealny. Mój były mąż nigdy nie krzyczał, że wynoszenie śmieci zabija jego ego. © pozitif_fire
  • Mój synek ma 14 tygodni. I dzisiaj zaśmiał się po raz pierwszy! Poczułam się miliard razy szczęśliwsza, gdy tylko to usłyszałam. Bycie mamą to najlepsza rzecz na świecie. © swirmy4921 / Reddit

Pozostając w pozytywnych klimatach: sprawdźcie artykuł, który udowadnia, że dobro powraca.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły