18 historii o tym, czym może się skończyć wezwanie do domu fachowca

Ludzie
2 godziny temu
18 historii o tym, czym może się skończyć wezwanie do domu fachowca

Wezwany do domu fachowiec może okazać się mądrym dziadkiem, który naprawi pralkę w 15 minut, ale również przebiegłym cwaniakiem, który stwierdzi, że wasza lodówka jest nie do uratowania. Ten zbiór opowieści dotyczy niesamowitych kontrastów w świecie usług, a wspomniani fachowcy swoim klientom dostarczyli nie tylko usługi, ale też sporo anegdot.

  • Zepsuła się pralka, znalazłem faceta z wysoką oceną. Przyjechał, popatrzył, powiedział, że naprawa będzie kosztować więcej niż pralka. I zaproponował pomoc. Powiedział, że zabierze tę, a z magazynu przywiezie dobrą używaną. Pojawiły się u mnie wątpliwości, więc go odesłałem, płacąc tylko za diagnostykę. Tego samego dnia w lokalnej gazecie znalazłem ogłoszenie, zadzwoniłem. Przyjechał dziadek, popatrzył, poszedł do sąsiedniego bloku po jakiś kawałek rury, wszystko wymienił w 15 minut i wziął grosze. Minęło sześć lat, pralka działa idealnie. Jak ocenić koszt pracy z góry? Podejrzewam, że nijak. © / Pikabu
  • Moja prababcia ma 93 lata. Zepsuła jej się kiedyś lodówka, wezwała fachowca. Ten wszystko naprawił i mówi, że jeszcze 20 lat będzie działać bez naprawy. A ona mu mówi: „A co ja potem będę robić? Znowu naprawiać?”. © palinaaliakhnovich
  • Wczoraj wezwałem fachowca, ponieważ przestał mi działać router. Podszedł do routera, testerem sprawdził kabel, wszystko OK, zacisnął. Stoję w półsennym stanie, patrzę na niego i myślę: „Kurde, to moja była praca, mam taki sam tester, zaciskarkę i nowe złącza w samochodzie”. © bazarbekov1986
  • Mój ojczym miał telewizor plazmowy, wciąż na gwarancji. Przyjechali raz, coś zrobili, ale nie naprawili. Wrócili po kilku tygodniach i wymienili praktycznie wszystko wewnątrz telewizora oprócz panelu i obudowy. Zapytał, czy nie byłoby taniej po prostu sprzedać mu inny telewizor. Odpowiedzieli, że prawdopodobnie tak, ale nie mają na to pozwolenia. © Scienlologist / Reddit

„Dobry sposób na rozpoczęcie poranka”

  • Dziś przyszedł fachowiec, żeby powiesić telewizor na ścianie. Poszłam do innego pokoju, bo uznałam, że mąż i fachowiec, dwóch mężczyzn, powieszą. Usłyszałam, że skończyli. Wchodzę, telewizor wisi krzywo. Obaj mówią: „Prosto!”. Zaczęli mierzyć — mam rację. Krzywo. © tarolog.tbilisi
  • Śmieszne, ale i u mnie fachowiec powiesił krzywo i poszedł. Chodzę, patrzę... no przecież krzywo. Wezwałam drugiego, ten z laserem. Telewizor przesunął się dosłownie o 0,5 cm na bok. Fachowiec nawet się śmiał, że co za różnica. A ja wcale nie jestem marudna. Ale tu naprawdę było widać, że wisi jakoś dziwnie. © darya_olegovich
  • Teściowej zaczęło się wydawać, że przez okno wieje. Ile bym nie próbował udowodnić, że tak nie jest, bezskutecznie. W końcu znalazła jakąś firmę naprawiającą okna. No, myślę, na pewno przyjedzie naciągacz. Przyjechał człowiek, obejrzał to, tamto i stwierdził: „Nie widzę problemu z oknem, wszystko w porządku”. Teściowa nie chciała tego przyjąć:
    — Skoro mi zimno, to znaczy, że są szpary i trzeba je naprawić!
    — Co najwyżej trochę wyregulować...
    — Ile?
    — Tylko za wezwanie, przecież nic nie robiłem.
    — Nie, przecież pan naprawiał, proszę, sto złotych (wezwanie to 50).
    — Nie biorę pieniędzy za niewykonaną pracę.
    — Czyli nic pan nie zrobił?
    — No, tylko wyregulowałem.
    — To proszę wziąć.
    Więc wziął te dodatkowe 50, potem wyciągnął silikonowy smar i nasmarował uszczelki. Kiedy go odprowadzałem, mówię:
    — Przecież niedawno smarowałem.
    — No nie mogę po prostu tak brać pieniędzy za niewykonaną pracę!
    Święty człowiek. © Zasebya / Pikabu

„Robotnicy zniszczyli naszą drogę dojazdową o trzeciej w nocy, aby ułożyć kable światłowodowe”.

  • Mój hydraulik chciał zamontować grzejniki tyłem do przodu. Mówię mu, że przykręca je z niewłaściwej strony, a on: „Ja lepiej wiem”. Potem dotarło do niego, że to źle, i zaczął wszystko odkręcać. © miss_anastaska
  • Już drugi raz w roku zepsuła się pralka. Wezwałem tego samego fachowca co za pierwszym razem. Wszystko naprawił, ale na pożegnanie powiedziałem mu: „Mam nadzieję, że więcej się nie spotkamy”. Pośmialiśmy się. © ans.anv
  • Wezwałem majstra do wymiany uszkodzonych desek laminatu. Zażądał 200 za wezwanie. W końcu, orientując się, że ma pracy na pół godziny, spędził dodatkową godzinę na nauczaniu mnie, jak samodzielnie wymieniać deski, abym następnym razem nie tracił pieniędzy na wezwanie specjalistów. Jutro idę na swoje pierwsze zamówienie. Żartuję, nie chce mi się, ale za podejście plus 5 punktów. © alexandrrayn
  • Trzeszczy suszarka. Bęben ledwo się obraca. Szukam majstra. Jeden: „Och, nie, stary, nie mogę”. Drugi: „Tak, kupisz nową, nawet nie zajrzę”. Trzeci: „Sam odkręć, to przecież proste. Spójrz. Jak coś, dzwoń. Na razie jestem na działce”. No dobra. Wyciągnąłem suszarkę, odkręciłem, wyjąłem kurz, złożyłem... dalej trzeszczy. Znalazłem w necie wideo. Tam telefon do autora. Skontaktowaliśmy się, wysłałem mu wideo. Powiedział, gdzie zajrzeć, nie to.
    Poprzedni majster pisze i pyta, jak idzie? Narzekam. On podpowiada, by zdjąć czujniki. Autor tamtego wideo mówi to samo. Zaglądam, a tam kamyczek utkwił między czujnikiem temperatury i krawędzią bębna. Stąd to skrzypienie. Wyjąłem, złożyłem. Obaj majstrowie pogratulowali, odmówili pieniędzy, poprosili o opinie. Do tej pory w szoku: dwóch obcych facetów przez telefon w niedzielę nauczyło mnie darmowo naprawiać sprzęt. A zwykle tylko za diagnozę żądają „od 200 z wyjazdem”. © / Pikabu

„Nasz sufit przeciekał prawie rok, zanim właściciel w końcu go naprawił. I oto co wydarzyło się zeszłej nocy”.

  • Lodówka przestała mrozić. Fachowcy odmawiali naprawy, twierdząc, że taki model nie podlega naprawie — mają one tę „dziurkę” bardzo małą, co uniemożliwia jej wyczyszczenie. Aż w końcu znalazła się osoba, która powiedziała: „Żeby nie jechać na próżno, wyłączcie lodówkę na trzy doby. Jeśli odmarznie — włączcie ją ponownie. Jeśli problem zostanie, przyjadę”. Zrobiliśmy to — problem zniknął. Odmówił zapłaty za zdalną naprawę. Mistrz zdrowego rozsądku. © / ADME
  • Wyjechaliśmy z mężem na dwa tygodnie i poprosiliśmy koleżankę, by zajrzała do mieszkania. Po trzech dniach zadzwoniła w panice — zatkał się odpływ w łazience. Mąż wezwał do niej swojego znajomego hydraulika. Wieczorem hydraulik oddzwonił: „Oczywiście, wszystko rozumiem, ale po co przyprowadzasz do domu kobiety?”. Nie uwierzył, że to nasza koleżanka.
  • Przyszedł mistrz od naprawy lodówek. Pracował półtorej godziny, wziął dwa tysiące, a lodówka nadal nie działała. Musiałam wynająć innego, bo poprzedni zablokował mnie, kiedy się poskarżyłam. Drugiemu zapłaciłam jeszcze pięćset. Poprawiał błędy pierwszego przez cały tydzień. © / ADME

„Z jakiegoś powodu beton wyciekł z naszej toalety”.

  • Zawsze robię zdjęcie mojego stanowiska pracy, kiedy przychodzą serwisanci. Mam wiele drogocennej elektroniki: laptopy, oscyloskopy, multimetry, płytki, dyski. Dla niewprawnego oka to może wydawać się chaosem, ale ja wiem, gdzie wszystko się znajduje. Jeśli coś jest przesunięte, powinno być wytłumaczenie. Jeśli czegoś brakuje, będę musiał zapłacić sporo pieniędzy. © Devistator / Reddit
  • Dzisiaj przyszedł jeden facet, aby serwisować moje klimatyzatory. Po 15 minutach stwierdził, że gdzieś jest przeciek i oba 12-letnie bloki wymagają wymiany. 15 minut i mam wydać 2 tysiące dolarów na wymianę dwóch sprawnych bloków? Nie sądzę. © cyber***** / Reddit

„Sąsiedzi przewiercili moją ścianę”.

  • Przeciekła pralka. Nie było mnie w domu, mama znalazła fachowca w internecie. Przyjechał, naprawił pralkę i poprosił o pozwolenie na skorzystanie z toalety. A potem okazało się, że udało mu się zepsuć przycisk spłuczki. Kombinował, powiedział, że naprawił, i poszedł. Wracam z pracy, wchodzę do toalety. Oczywiście, przycisk odpadł. Dzwonię do tego fachowca, mówię, żeby przyjechał z powrotem i porządnie naprawił. Przyjechał. Z komentarzem, że to będzie na moim sumieniu. Co tu moje sumienie ma do tego?! © / Ideer
  • Żona: „Maszyna do szycia się zepsuła. Overlock też”. Znalazłem prywatnego fachowca z oceną 4,9. Przyszedł przygarbiony mężczyzna. Ja w pokoju, myślę sobie, że te maszyny nie są mi potrzebne. Po pół godzinie wychodzę, a on rozebrał maszynę na części, żona siedzi, zdumiona. On tłumaczy, gdzie kropelkę oleju kapnąć, jak złożyć, prosi o materiał... podaliśmy mu szyfon. Nacisnął pedał, żona uśmiecha się: maszyna brzęczy jak nowa. I mówi:
    — A mam jeszcze overlock, który się zacina, pomożecie?
    — Proszę pokazać.
    Cztery godziny się z tym bawił, wykład o nitkach, igłach i tkaninach dał. Wziął niedużo. Dałem mu 5 gwiazdek i dobrą opinię. Człowiek na właściwym miejscu. © / Pikabu

Niektórzy klienci są naprawdę dziwni. Świadczą o tym choćby historie opowiedziane przez sprzedawców w tym artykule.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły