18 historii z czasów studenckich, które nadal wywołują uśmiech na twarzy

Ludzie
3 godziny temu
18 historii z czasów studenckich, które nadal wywołują uśmiech na twarzy

Czasami z nostalgią wspominamy nasze studenckie lata. Złośliwi wykładowcy, zabawni koledzy z roku, zarwane noce i imprezy... Oto kilka historii, które natychmiast przywołają wspomnienia z tamtych czasów.

  • Jesień. Zimno. Do pokoju pierwszorocznych wchodzi starszy student. Jeden pierwszoroczny prasuje coś żelazkiem na swoim rozłożonym łóżku. Starszy student: „Głupek, prasować trzeba na parapecie, podkładając koc”. Pierwszoroczny: „Sam jesteś głupek. Prasuj dalej swoje parapety. A ja zaraz położę się spać w ciepłym łóżeczku”. © / Dzen
  • Świętowaliśmy coś w akademiku, poszłam do kuchni, żeby przygotować pączki, jako najszybsze i najtańsze danie. Przygotowywałam je z pewnością ponad godzinę, czekano na mnie długo, czajnik stawiano cztery razy. A ja nie mogłam nawet zakryć dna talerza pączkami, bo każdy, kto wchodził do kuchni, prosił, żeby spróbować, i próbował, mimo moich protestów. Dopiero kiedy nasz pokój wystawił straż, udało mi się usmażyć pączki. Ech, to były dobre czasy! © / Dzen
  • Mój syn ma oszałamiające błękitne oczy. Nauczycielka angielskiego (na uczelni technicznej) na początku długo sprawdzała, czy to przypadkiem nie soczewki. Kiedy się upewniła, że nie, kazała mu usiąść w pierwszej ławce naprzeciwko siebie. Syn na koniec semestru otrzymał zaliczenie. Teraz wiem, co oznacza fraza „za piękne oczy”. © Mara / Dzen
  • Zbliżał się egzamin (studiowałam prawo). Wkuwałam całą noc przed egzaminem, trzęsąc się jak osika. Profesor nie był takim potworem, ale ja jestem perfekcjonistką i przez cały semestr się starałam. Przybyłam, wylosowałam pytania i sytuacja jest taka, że jedno pytanie znam, a drugiego w ogóle nie. No, przygotowałam się, na ile mogłam, idę odpowiadać. Pierwsze pytanie odklepałam, przy drugim tylko otworzyłam usta, a profesor oznajmił: „Tak mi się nie chce ciebie słuchać, przecież ty zawsze wszystko wiesz, idź z Bogiem”, i dał mi piątkę. No, po prostu nogi się pode mną ugięły. Później koledzy z grupy powiedzieli mi, że myśleli, że oblałam! Bo wyszłam blada jak duch. © / Dzen
  • Na czwartym roku nagle w harmonogramie pojawiła się fizyka. Były jakieś problemy i potrzebne były dodatkowe godziny oraz zaliczenie z przedmiotu. Wykładowca na pierwszych zajęciach, otwarcie znudzony, zaczął opowiadać dorosłym panom i paniom rzeczy z programu szkolnego. Nagle spytał zaspane audytorium: „Jak nazywa się odległość, kiedy w tę stronę odciągamy wahadła?” „Amplituda” — odpowiedziałam po długiej przerwie, nie wytrzymując hiszpańskiego wstydu za milczenie klasy. Profesor się ucieszył: „Dobrze! Podaj indeks!”. Jakże niewygodnie się czułem, otrzymując swoje zaliczenie w całkowitej ciszy pod nienawistnymi spojrzeniami kolegów! © / Dzen
  • Przygotowywałam się do egzaminu w zeszłym roku. Wkuwałam jak szalona, spędzałam nieprzespane noce z książką i długopisem w zębach. Bardzo się denerwowałam, piłam środki uspokajające, ale dalej ciężko pracowałam. Co się w końcu stało? Przyszedł wykładowca, powiedział, że zapomniał pytań z domu i zaprosił nas wszystkich na imprezę. © / VK
  • Studiowałam na wydziale historycznym. Przyszłam na zaliczenie. Wykładowca od razu zajrzał do indeksu: „O, Lidia Michajłowna? Moja żona też Lidia Michajłowna!”. Od razu dostałam zaliczenie, dzięki imienniczce. © Lika / Dzen
  • Nigdy nie miałam szczęścia do studiów. Z prawa cywilnego było 150 pytań, nauczyłam się 149, a wylosowałam akurat 150. Od razu powiedziałam, że nie jestem przygotowana i przyjdę na poprawkę. Profesor był w szoku, bo przez trzy lata nie miałam nawet jednej czwórki, same piątki. © Anna S. / Dzen
  • Wraz z kilkoma kolegami z grupy wybraliśmy wykłady z psychologii. Nadszedł dzień egzaminu, wchodzimy do sali, siadamy. Nagle profesor, najsłodsza starsza pani, włącza na głośniku reggae. Wszyscy są zdezorientowani, rozglądają się. A ona ogłasza, że test zabierzemy do domu, a zamiast egzaminu będzie pizza party. Dziwny, ale najlepszy egzamin w historii! © reffinstraf / Reddit
  • Mój kolega z grupy był ochotniczym strażakiem. Podczas egzaminu dostał wezwanie. Chłopak zerwał się, wpadł na ścianę, a potem wybiegł z sali. A wykładowca powiedział: „On myśli, że egzamin jest za trudny?”. © mpierre / Reddit
  • Miałem znakomitego wykładowcę geologii. Pamiętam, jak na końcu ostatniego wykładu zapytał: „Kto pisał notatki zielonym długopisem?”. Wszyscy milczą w zdumieniu, a on: „Szkoda, chciałem wam zaliczenie z automatu dać”. Jeden ze studentów przepisał wszystkie wykłady zielonym długopisem i przyniósł na zaliczenie. Wykładowca był świetny, zaliczył, jak obiecał. © silv2 / Dzen
  • Niedawno nauczyciel poprosił mnie o zostanie po zajęciach. Zaczął opowiadać, że jest szczęśliwie żonaty, ma troje dzieci i w ogóle nie jestem w jego typie. Byłam kompletnie zaskoczona i tylko mrugałam oczami. Spojrzał na moją twarz i powiedział: „I przestań tak na mnie patrzeć na zajęciach i wzdychać zakochana”. A ja wcale nie patrzyłam na niego, tylko na jego fantastyczne włosy do ramion. Gęste, lśniące, bez rozdwojonych końcówek. Marzenie każdej dziewczyny. Ale się pośmialiśmy, kiedy powiedziałam mu prawdę. © / VK
  • Ciężko uczyłam się do egzaminu. Nauczyciel wymagał od nas, abyśmy położyli nasze telefony na stole przed nami podczas odpowiedzi ustnej. Miałam pod przezroczystą obudową naklejkę z żółwiem ninja, którą dał mi mój młodszy brat, podobno na szczęście. Odłożyłam telefon, a nauczyciel nagle się ożywił i powiedział: „To moja ulubiona postać! Czy mogę kupić od ciebie tę naklejkę?”. Oczy mu się zaświeciły. Dałam mu naklejkę za darmo. Zaczęłam odpowiadać na pytania, ale słuchał mnie bez przekonania, zadowolony z naklejki. W końcu, po pierwszym pytaniu, powiedział: „To oczywiste, że wiesz wszystko”. I dał mi piątkę. Naklejka naprawdę przyniosła mi szczęście. © / VK
  • Wykładowca na egzaminie z fizyki: „No, zacznijmy. Kto skończy pierwszy, ten dostanie wyższą ocenę”. Koleżanka z grupy siada, oddaje pustą kartkę, indeks i mówi: „Trójka mi wystarczy”.
    Uśmiechnął się i postawił. © olga s. / Dzen
  • Egzamin z analizy matematycznej. Prowadził go autor imponującego (rozmiarami i wagą) podręcznika, o nazwisku Kirpicznikow. A podręcznik nazywaliśmy, jak się można domyślić, Kirpicz. Kolega z roku zdał na czwórkę, zabrał indeks i przy wyjściu skrajem marynarki potrącił ławkę instytutu. Miał wszytą wewnętrzną kieszeń, w której był... zgadliście, właśnie ten Kirpicz. Nauczyciel spojrzał w jego stronę, ale co można było zrobić... ocena została wystawiona. © Igor K. / Dzen
  • Mieliśmy wykładowcę z historii, który był dosyć specyficznym narcyzem. Nie chodziłam zbyt często na zajęcia, bo mnie nie interesowały, ale musiałam chodzić przynajmniej minimalnie. Siedzę na zajęciach i rozmyślam. Wykładowca zauważa, że nie słucham, i mówi do mnie: „Co właśnie powiedziałem?”. Odpowiadam: „Proszę powtórzyć”. On: „Nawet papuga potrafi powtórzyć, a pani nie”. Na to zupełnie zgłupiałam. Byłam tak zaskoczona, że powiedziałam: „No to niech pan rozmawia sobie z papugami”. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja potem wkułam historię i ledwo zdałam ją na czwórkę.
  • Na egzaminie maturalnym z literatury przypadło mi opowiedzieć wiersz współczesnego poety. A ja nie byłam zupełnie przygotowana na takie pytania. Bez długiego zastanowienia po prostu powiedziałam tekst jednej z moich ulubionych piosenek tamtego czasu. Zaraz potem zrobiłam analizę tego wiersza. Zawaliłam tylko na tym, że nie przemyślałam, kto jest autorem. Ale dostałam czwórkę za egzamin. Ta czwórka do dziś wydaje mi się niezasłużona. Uważam, że mogłam dostać piątkę. © anna_kashutskaya
  • Zdawałam egzamin. A zaraz po nim od razu miałam koncert. Przyjaciółka dała mi sukienkę: złotą, z głębokim dekoltem, odkrytymi plecami i rozcięciem od biodra. A egzamin przeprowadzał surowy 80-letni profesor. Kiedy zobaczyła mnie szefowa katedry, prawie zemdlała, ale potem zawinęła mnie w swój złoty szal. I dała radę, która pomogła zdać na 5. Powiedziała: „Pamiętaj, kiedy będziesz odpowiadać, trzymaj rękę na biodrze”. W ten sposób, w złotej sukience i złotym szalu, zasłaniając rozcięcie ręką, spędziłam cały egzamin.
    Oczywiście, zdałam na 5!

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły