18 historii z totalnie zaskakującym zwrotem akcji

Ludzie
miesiąc temu

Czasami oglądasz film lub serial i myślisz, że to stek bzdur. Przecież w życiu tak się nie dzieje. Wydaje się, że fabuła powinna rozwijać się logicznie i przewidywalnie. Ale wygląda na to, że zawsze znajdzie się miejsce na zaskakujące zwroty akcji, o których nie śniło się słynnym reżyserom.

  • Mąż wrócił do domu i zapytał:A gdzie są kwiaty, które ci przysłałem?”. Odpowiedziałam, że nie dostałam ich. Zadzwonił do kwiaciarni, ale zapewnili go, że bukiet został dostarczony. Znowu złożył zamówienie, ale było to samo. Za trzecim razem zamówiliśmy dostawę do domu. Stałam przy wizjerze i czekałam. Zobaczyłam kuriera wchodzącego na piętro z kwiatami. Gdy tylko podszedł do naszych drzwi, otworzyły się drzwi obok, wyszła nasza sąsiadka i powiedziała: „Znowu ich nie ma w domu, przekażę im kwiaty”. Bezceremonialnie zabrałam jej ten bukiet i dwa poprzednie, mimo że były trochę zwiędłe. © Mamdarinka / VK
  • Mój pierwszy mąż pojechał do mamy i zniknął. Odnalazł się 25 lat później. A dokładniej napisała do mnie przez sieci społecznościowe jego żona. Sprawa wyglądała tak: w tajemnicy przede mną pożyczył dużo pieniędzy od różnych osób, chciał zrobić jakiś przekręt podczas wyjazdu do mamy, ale w końcu stracił pieniądze i postanowił ukryć się przed długami. Przez jakiś czas mieszkał z matką, a potem wyrobił sobie nowe dokumenty, ożenił się, miał dwójkę dzieci, rozwiódł się, ożenił ponownie, miał kolejne dziecko. Mniej więcej w tym momencie życia się znalazł. Jego druga była żona znalazła mnie w sieci, aby zebrać na niego brudy, ponieważ nie dał jej pozwolenia na zabranie dzieci za granicę. Normalnie jak w soap operze. © AliceMilligan / Pikabu
  • Moja teściowa od roku chwaliła się swoim wegetarianizmem. Opowiadała wszystkim, jakie to teraz dla niej łatwe i ile ma siły. A potem zaczęło się dziać: najpierw próbowała, czy nie przesoliłam rosołu, potem przypadkiem oblizała łyżkę, którą mieszałam sos mięsny. W końcu, gdy poszłam do sklepu, zjadła usmażoną przeze mnie wątróbkę i natychmiast przyznała się do tego, co zrobiła: „Pachniała bardzo dobrze!”. I to był koniec jej wegetarianizmu. © Sardelkavasa / Pikabu
  • Przyjaciółka poznała niejakiego Sławka i wszystko zaczęło się układać. Wprowadziła się do jego domu, pomagała w remontach, sprzątała i gotowała. Sławek był pedantem, lubił porządek, lubił jeść smaczne i urozmaicone jedzenie. W spiżarni miał ponad 100 słoików przetworów. Powiedział, że jego siostra pomagała mu je robić. Wiosną kazał jej przekopać ogródek warzywny, a ona sadziła, podlewała, pieliła i zrobiła 150 słoików pikli. Latem pojechali na kilka tygodni do Turcji, ale każdy zapłacił za siebie. Przyjaciółka martwiła się o ogród, ale Sławek powiedział, że dogadał się z sąsiadami, że będą podlewać. I nie oszukiwał, ogród był podlany. Nastał listopad. Miłość kwitła. Przyjaciółka planowała wspólny wyjazd na Nowy Rok. Spytała Sławka, dokąd chce pojechać. Sławek się wykręcił, mówiąc, że do świąt jeszcze dużo czasu. A w Sylwestra wyrzucił ją z domu, bo, jak powiedział, postanowił zamieszkać sam. Niczego nie wyjaśnił. Przyjaciółka ze łzami wyprowadziła się.
    Krótko mówiąc, okazało się, że Sławek co roku w styczniu znajduje nową kobietę, a potem w grudniu z nią zrywa, by znów znaleźć nową. I wisienka na torcie. W sierpniu zadzwonił i poprosił, aby przyjaciółka kilka razy przyjechała i podlała ogród, bo on wyjeżdża. Tak. Przyjaciółka powiedziała, że nigdy wcześniej nikogo nie sklęła tak przez telefon. © FereroArt / Pikabu
  • Pracuję jako lekarz. Pytam pacjenta:
    — Czy miał pan kiedyś zawał, udar, nadciśnienie?
    — Nie, nic, nigdy!
    — To dlaczego bierze pan mnóstwo leków na serce?
    — A, no tak, miałem kilka zatrzymań akcji serca. © saltieeee / Reddit
  • Miałam pewien incydent. Mąż wrócił z podróży służbowej, rozsunął zasłony i podał mi parę damskich majtek, ładnych, koronkowych, zdjętych z kaloryfera. Mówię:
    — To nie moje.
    On na to:
    — No, na pewno nie są moje!
    Wieczorem nagle przypomniałam sobie, że moja przyjaciółka przyjechała do mnie na tydzień. Zrobiłam zdjęcie bielizny, wysłałam jej... Właścicielka się znalazła. © LimitedEdition00 / Pikabu
  • Niedawno mój mąż poszedł z naszą córką do sklepu spożywczego. Była tam półka z niedrogimi zabawkami. Córka wybrała coś zielonego, jednookiego, z wielkimi zębami i kudłatymi łapami. Ta zabawka ma też duże żółte uszy, krzywy uśmiech i ogon jak koń. Generalnie wygląda nieciekawie, ale dziecku się podoba. Szykowałyśmy się do snu. Córka w łóżeczku, przytuliła swoją nową zabawkę i powiedziała: „Jaka ty jesteś piękna, Lola! Taka piękna, jak... jak moja mama!”. Mój mąż prawie się udławił ze śmiechu. A potem popatrzył na mnie i stwierdził: „Nie mogłem sobie uświadomić, kogo mi przypomina!”. © Mamdarinka / VK
  • 3 lata temu rozwiodłam się z mężem, który zakochał się w innej, młodej i bezdzietnej. Zostałam z dwójką dzieci, kredytem hipotecznym na mieszkanie, w którym ciągle się coś psuło, i samochodem, który wymagał remontu. W tym samym czasie eks opowiadał wszystkim znajomym jaki jest szlachetny, bo zostawił mi mieszkanie i samochód. Cudowny tatuś nawet nie płacił alimentów. Jak przeżyliśmy z dziećmi, nie chcę pamiętać, było bardzo, bardzo ciężko. Ale jakoś dawaliśmy radę. Pracowałam na dwa etaty, mama zajmowała się dziećmi. A dziś zdarzył się cud: ojciec marnotrawny postanowił wrócić! Przyszedł z jedną podwiędniętą różą, wygłosił mowę o tym, jak bardzo mnie kochał i nie mógł zapomnieć przez cały ten czas, i zaproponował powrót. A ja zaczęłam się śmiać! Jaki on był żałosny w tym momencie. Natychmiast cała uraza zniknęła, pozostało tylko obrzydzenie do tego człowieka. © Jak zerwaliśmy... / VK
  • Pracuję na pół etatu i chodzę do pracy po południu. Mój mąż pracuje według standardowego harmonogramu. I jak to w rodzinie bywa, nadal budzę się przed nim rano, aby pomóc mu podgrzać jedzenie, spakować lunch do pracy i tak dalej. Jest to trochę uciążliwe, ale generalnie nie jest trudne. A teraz odwiedziła nas moja teściowa. Zajmowałam się nią, pomagałam jej załatwiać sprawy, ciągle z dzieckiem. Byłam zmęczona, więc kilka dni mąż sam się szykował. Czwartego wieczoru powiedział: „Cóż, mam nadzieję, że jutro pomożesz mi szykować się do pracy? Bo ty w ogóle o mnie nie dbasz, już któryś poranek z rzędu będę wszystko robić sam!”. A wtedy teściowa, słysząc to, podparła się pod boki i nawarczała na niego: „Czyś ty zupełnie oszalał, mój drogi synu? Chory jesteś? Rączek nie masz, że nie możesz rano podgrzać sobie posiłku? A może boisz się włożyć jedzenie do pojemnika? Może jeszcze żona powinna zakładać ci rano skarpetki? Nie chcę tego więcej słyszeć, bo odeślę cię na miesiąc do domu: przypomnisz sobie, jak się gotuje, pierze, prasuje i ceruje skarpetki”. Dobrze mu powiedziała! Waleczna kobieta, nawet trochę jej zazdroszczę. © Mamdarinka / VK
  • Pięć lat temu mój mąż mnie zdradził, a potem opuścił rodzinę. Zostałam sama z 11-letnim synem. Poza moim ojcem nikt z krewnych nie zaoferował nam żadnej pomocy ani wsparcia. To był niesamowicie trudny czas i gdyby nie tata, nie wiem, co byśmy zrobili. Dwa lata temu mój ojciec zmarł, zostawił nam dobry spadek, za który kupiliśmy dom. Mój syn i ja mamy świetne relacje, żyjemy szczęśliwie. I wtedy pojawili się nasi krewni, którzy mają pewne problemy, i zapytali, czy mogą z nami zamieszkać. Wahałam się z odpowiedzią, zapytałam o zdanie mojego syna, a on kategorycznie się temu sprzeciwił. Pamięta, jak żaden z nich nie pomógł nam, gdy najbardziej potrzebowaliśmy wsparcia, i mocno wierzy, że teraz nie jesteśmy nikomu nic winni. Cenię uczucia syna, więc odmówiłam krewnym. A teraz oskarżają mnie o egoizm i niewdzięczność, mówiąc, że jestem zobowiązana im pomóc, bo jesteśmy rodziną! Nie, ja i mój syn jesteśmy rodziną i jego uczucia są dla mnie ważniejsze. © Bubbly-Classroom3131 / Reddit
  • Naprawdę nie lubię wind. Denerwuję się w nich z jakiegoś powodu. Umówiłam się do kosmetyczki na rzęsy, a ona mieszka na 16 piętrze. Czekałam na windę, a wtedy podszedł mężczyzna. Zdałam sobie sprawę, że to będzie dwuosobowa przejażdżka. W mojej głowie zapaliła się lampka alarmowa. Zastanowiłam się, jak mogę się obronić, i po cichu schowałam klucze do kieszeni.
    Wsiedliśmy do windy. Wcisnął przycisk z numerem 12. Znalazłam klucze w kieszeni i zacisnęłam je w pięści, tak na wszelki wypadek. Jestem słabą, bezbronną dziewczyną, a on był wielkim facetem. Winda wlokła się tak wolno: 8 piętro, 9, 10, 11, 12. Zatrzymała się, napotkałam wzrok mężczyzny i wtedy... on po prostu wyskoczył z windy! Drzwi nawet nie zdążyły się w pełni otworzyć, a on już się przeciskał! Prawdopodobnie też nie lubi jeździć windą. © Mamdarinka / VK
  • Pracowałam dla człowieka, który w ogóle nie myślał, co mówi. Przychodzi do nas klient, a mój pracodawca od razu zaczyna krzyczeć, jaka to sekretarka klienta jest głupia! Klient patrzy, mruga i mówi: „Właściwie to moja żona!”. Szef rumieni się i mówi: „Nawet przez telefon można wyczuć, że to dobra kobieta! Szczęściarz”. © Elena Nyusina / ADME
  • To moje trzecie małżeństwo, mamy już około 40 lat. Kiedyś moją żonę rozbolał brzuch. Przez tydzień po prostu to tolerowała, bo uznała, że jej minie. W drugim tygodniu leczyła się sama, a potem poszliśmy do gastroenterologa. Osłuchał, pomacał, zrobił mądrą minę i coś przepisał. Brała to przez kolejny tydzień. Nie pomogło. Poszliśmy do innego lekarza. Powiedział, że to musi być zapalenie żołądka, i też coś przepisał. I pewnego wieczoru siedzimy, oglądamy serial, moja żona cierpi, cały czas biega do toalety. Patrzę na nią, współczuję, zaczynam myśleć, jak jej pomóc. I wtedy coś kliknęło w moim mózgu. To jak układanie puzzli. Ubieram się w milczeniu, biegnę do apteki i kupuję dwa testy... Tak czy inaczej, zaostrzenie zapalenia błony śluzowej żołądka minęło dwa lata temu, a my jesteśmy szczęśliwymi rodzicami. Nigdy nie zapomnę zdumionego spojrzenia mojej żony po pierwszym teście i jeszcze bardziej zdumionego po drugim. Tak naprawdę nie planowaliśmy mieć dzieci, ponieważ nie byliśmy już młodzi. Czasami żartobliwie nazywamy malucha „zaostrzeniem zapalenia żołądka”. © VanHoffen / Pikabu
  • Mój mąż i ja jesteśmy małżeństwem od 10 lat. Nasz syn ma ma 8 lat. Przez pierwsze 8 lat mieliśmy wspaniałe życie, była miłość i wzajemne zrozumienie. Zawsze wspieraliśmy się we wszystkim. Byłam go w 100% pewna. Ale dwa lata temu wszystko się zmieniło: mój mąż zakochał się i odszedł do swojej kochanki. Powiedział, że nie może bez niej żyć. A po 2 miesiącach wrócił, mówiąc, że popełnił straszny błąd. Bardzo wzruszająco się do mnie zalecał, a ja wybaczyłam. Od tamtego incydentu jesteśmy razem od 2 lat. Wczoraj dowiedziałam się, że kochanka ma córkę, której ojcem jest mój mąż. Długo rozmawialiśmy z mężem na ten temat: jak żyć dalej, co z tym wszystkim zrobić. Powiedział mi, że kocha zarówno mnie, jak i ją, i nie chce nikogo stracić. Że będzie mieszkał z naszą rodziną, ale jej będzie pomagać. A ja nawet nie wiem, jak się czuję. Nie wiem, co robić. To tak bardzo boli. © Podsłuchiwane mężatki / VK
  • Jakieś 10 lat temu dowiedziałam się przypadkiem, że moja koleżanka złamała ząb. Przedni. Była na urlopie macierzyńskim z drugim dzieckiem i było oczywiste, że nie ma pieniędzy, a złamany przedni ząb to kompletna katastrofa dla kobiety w wieku 35+. A ja miałam wtedy pieniądze (oczywiście nie jakoś dużo, ale z dwóch prac na pół etatu). I nawet nie przyjaźniłam się z tą dziewczyną. Ale naprawdę mogłam dać jej te pieniądze bez stresu. I po prostu jej przelałam. Tylko dlatego, że mogłam. Bo naprawdę było mi jej żal. A także dlatego, że w tej pracy, gdzie się poznałyśmy, była prawie jedyną osobą, która traktowała mnie po ludzku.
    Ona oczywiście najpierw odmówiła, potem płakała i próbowała powiedzieć, że mi odda. Powiedziałam, że nie musi. A ona na to: „W porządku. W porządku! Wiem, co ci kupię!”.
    I tak minęło dziesięć lat. Nadal nie żałuję tych pieniędzy i nadal nie potrzebuję podziękowań. Ale, Lenka, jeśli to czytasz: Co takiego chciałaś mi wtedy dać...? © tttuksa / Pikabu
  • Były mąż kiedyś w dawnych czasach, gdy jeszcze nie był byłym, dzieli się swoimi planami:
    — No to jutro rano mam golfa.....
    Ech, jak ja chciałam, żeby ciąg dalszy był w stylu: „..z partnerami, potem podpisanie kontraktu, a wieczorem kolacja i samolot do Nicei...”.
    I kontynuuje:
    — Potem wezmę na podnośnik ten autobus, co stoi w warsztacie od tygodnia, no i musimy wreszcie dokończyć wóz Lewkowskiego. © TicketToDublin / Pikabu
  • Mój syn ma teraz 16 lat. Pomyślnie przeszliśmy przez okres dojrzewania ze wszystkimi jego urokami i teraz mamy przyjacielskie relacje. Dużo mi opowiada, lubimy wieczorami pogadać i pożartować w kuchni. Powiedziałabym nawet, że mamy sielankę. Kilka miesięcy temu zawołał mnie do kuchni z samego rana i z poważną miną powiedział, że musimy porozmawiać. Był wyraźnie spięty i przez długi czas nie mógł zebrać myśli. Zaczęłam się martwić, co jest nie tak. A on oznajmił: „Będziesz babcią!”. Zaniemówiłam. Babcią? W wieku 40 lat? W mojej głowie zaczęły pojawiać się różne myśli: a co ze studiami i wyjazdem za granicę? A kim jest mama dziecka, czy jest od niego starsza czy młodsza? A co powiedzą ludzie, sąsiedzi, krewni? Siedzieliśmy w ciszy przez około 5 minut. Potem zapytał: „Nie jesteś szczęśliwa?”. Nie wiedziałam, co powiedzieć, nie byłam gotowa na taki zwrot. Ale zebrałam siły i powiedziałam, że chętnie pomogę z wnukiem. Wychowam go, dam pieniądze, a nawet rzucę pracę. Mój syn zaśmiał się głośno, po czym wskazał na kalendarz, a ja zobaczyłam tam datę: 1 kwietnia. Żart, który doprowadził mnie do siwych włosów. © Mamdarinka / VK
  • Miałem pierwszą miłość. 18 lat, hormony, wszystko. Zaczęliśmy się stopniowo oddalać, ponieważ bardzo się różniliśmy. Co więcej, ja wyjechałem do stolicy na studia, a ona nie. Wtedy ona przeszła na wegetarianizm. I z jakiegoś powodu przyjechała do mnie sto kilometrów od domu, żeby mi powiedzieć, że zrywamy. Ona płakała w kuchni, a ja wyciągnąłem z lodówki grillowanego kurczaka (minutę przed wiadomością) i tak jakby też chciało mi się płakać. Stałem tam z nożem i myślałem, w końcu spytałem, czy chce kurczaka. Ona oczywiście wyszlochała, że nie chce. OK. Kroiłem plasterki piersi z kurczaka i myślałem, czy mogę go zjeść w momencie takiego dramatu. Cóż, pomyślałem, że popłacze i pójdzie, więc nastawiłem czajnik, żeby chociaż po raz ostatni napiła się herbaty. Odwróciłem się, a ona obiema rękami wpychała do ust kawałki mojego pokrojonego kurczaka. Byłem zaskoczony, przecież jest wegetarianką. Wciąż pamiętam jej odpowiedź. Wyobraźcie to sobie: zapłakana twarz, kapiący makijaż, rozczochrane włosy, bąbelki smarków i odpowiedź przez ryk: „Ale tak ładnie go pokroiłeś!”. W każdym razie, w końcu zerwaliśmy. © user7710133 / Pikabu

Świat jest pełen dziwaków i wszędzie mogą nam się zdarzyć zaskakujące sytuacje, nawet w pracy.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły