18 niewinnych kłamstw, które miały wielkie konsekwencje

Ciekawostki
2 godziny temu

Czasami kłamstwo nie jest aktem zdrady, ale miłości, ochrony, a nawet przetrwania. Chyba wszyscy zgodzimy się, że w niektórych sytuacjach prawda może wyrządzić znacznie więcej krzywdy niż lekkie podkręcenie faktów. Oto historie ludzi, którzy ukryli prawdę, sfałszowali rzeczywistość lub nagięli fakty, ale mieli jak najlepsze intencje. Niektóre z tych kłamstw zapobiegły miłosnym dramatom, inne uratowały życie, a kilka miało bardzo nieoczekiwane konsekwencje.

  • Ponad 10 lat temu zadzwonił do mnie przyjaciel i powiedział: „Pomóż mi! Poznałem dziewczynę na studiach, to miłość od pierwszego wejrzenia. Ale ona jest bardzo wymagająca, chcę ją zaskoczyć. Napisz dla niej wiersz, tak jakbym to ja go napisał, proszę”. Byłam wtedy milsza i łagodniejsza, więc pomyślałam: „Co w tym złego?”. I napisałam.
    Dziewczyna była naprawdę nim zainteresowana. Przez następne 3 lata pisałam wiersze na randki, na jej urodziny, na dzień oświadczyn, na dzień ślubu, na pierwszą rocznicę itd. A potem jakoś nie miałam już czasu na poezję. Pochłonęło mnie życie rodzinne, codzienność i inne rzeczy...
    W dziesiątą rocznicę ich ślubu ta dziewczyna, która teraz jest jego żoną, podarowała mu pięknie zaprojektowany album z tymi wszystkimi wierszami i jego imieniem na okładce. Cieszyłam się jego szczęściem. Mają wspaniałą rodzinę, a mój przyjaciel jest świetnym mężem i ojcem.
    A kiedy próbował mnie przeprosić za ten album, mówiąc, że to wszystko jest oparte na kłamstwie, odpowiedziałam: „Spójrz, przez co przeszliście i co razem stworzyliście od czasu tego pierwszego wiersza! Mało prawdopodobne, że kochała cię tylko za wiersze, ponieważ od dłuższego czasu nie dałeś jej żadnej poezji, a wciąż patrzy na ciebie tymi samymi kochającymi oczami”. Do tej pory utrzymujemy tę tajemnicę. © Anastomus / ADME
  • Mój mąż ma problemy z sercem, więc ja i moje dzieci nie mówimy mu wszystkiego. Zatailiśmy przed nim na przykład fakt, że nasz syn ledwo uniknął ataku rekina na wycieczce i cudem wyszedł z tego tylko z zadrapaniami. Albo że moja córka prawie wyszła za oszusta. Albo że dwa lata temu „taksówkarz” próbował wywieźć mnie do lasu, a ja dosłownie wyskoczyłam z samochodu podczas jazdy.
    Mój mąż byłby totalnie przerażony tymi wszystkimi historiami. Ale biorąc pod uwagę jego zdrowie, nie musi wiedzieć wszystkiego. Uważa, że jesteśmy normalną rodziną z nieco nudnym życiem. Oddział 6 / VK
  • Powiedziałam mojej najlepszej przyjaciółce, że wygrałam wakacje na loterii i zaprosiłam ją na darmowy wyjazd. Zatrzymałyśmy się w miłym hostelu, robiłyśmy wiele fajnych rzeczy, a ja zapłaciłam za wszystko tą „kartą z loterii”.
    Cóż, tak naprawdę niczego nie wygrałam, wszystko zarezerwowałam i opłaciłam z własnej kieszeni, ponieważ zasługiwała na odpoczynek, a nie mogła sobie pozwolić na taki luksus; i nie zgodziłaby się, żebym jej cokolwiek fundowała. Zrobiłabym to jeszcze raz, bo ona na to zasługuje. © 247mumbles / Reddit
  • Syn opowiedział mi o swojej żonie, która przyszła do niego zapłakana, ponieważ kiedyś przypadkowo wybrałam jej numer, gdy rozmawiałam o niej z mężem. Została na linii, by usłyszeć, co „naprawdę” o niej myślę, spodziewając się najgorszego, ponieważ takie miała doświadczenia rodzinne
    Najwyraźniej była bardzo poruszona tym, co powiedziałam, a syn przekazał mi, że dodało jej to pewności siebie, która utrzymywała się tygodniami. Teraz robię to częściej. Nie mają pojęcia, że robię to celowo. Myślą, że się starzeję i kiepsko radzę sobie z technologią. © Kindly-Article-9357 / Reddit
  • Mój ojciec miał bardzo poważne problemy z oczami i groziła mu całkowita ślepota. Odmówił operacji, ponieważ była „droga”, „a co, jeśli się nie uda” itp. Operacja faktycznie była kosztowna.
    Powiedziałem mu, że w prywatnej klinice udzielają teraz darmowych porad i dają wielkie zniżki dla emerytów (spędziłem zresztą miesiąc na szukaniu dobrej kliniki i dobrego lekarza). Ojciec zgodził się na badanie. Po wizycie szybko zapisałem go na operację. Był oszołomiony, ale ostatecznie się zgodził.
    Tak, za wszystko (badanie, konsultację i operację) zapłaciłem sporo pieniędzy. A mój ojciec nadal uważa, że badanie było bezpłatne, a operacja kosztowała bardzo niewiele. Ale odzyskał wzrok i to jest najważniejsze.
  • Kiedy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, trafiłam do szpitala. Podczas badania USG lekarz wypowiedział na głos diagnozę. Zapytałam, co to znaczy, a jego odpowiedź brzmiała: „Twoim zadaniem jest leżeć i siedzieć cicho!”.
    Nie miałam wtedy internetu w telefonie. Ze łzami w oczach zadzwoniłam do męża i powiedziałam mu o „diagnozie”, aby mógł sprawdzić na komputerze, co to takiego. Później do mnie oddzwonił i powiedział: „Nie martw się, to nic poważnego”.
    Urodziłam. Po trzech miesiącach mąż nalegał na nieplanowane badanie USG. Byłam zaskoczona, ale się zgodziłam. Lekarz spojrzał na niego, powiedział, że wszystko jest w porządku i zapytał mnie: „Po co w ogóle tu przyszłaś?”. Mój mąż odpowiedział: „Taką postawili nam diagnozę”.
    I wtedy zobaczyliśmy, jak oczy lekarza otwierają się szeroko: „Musieli coś pomylić. Z taką diagnozą dzieci nie są w stanie żyć”. A mój mąż odpowiedział: „Wiem o tym...”.
    Okazało się, że dawano naszemu dziecku maksymalnie osiem godzin życia. Mąż nie chciał mi powiedzieć. Przez dwa miesiące przed porodem przeżywał piekło.
    Kiedy zadzwoniłam do niego i powiedziałam mu, że urodziłam, przez osiem godzin wlepiał wzrok w zegar... Żeby nie zwariować, grał w grę. Mówi, że już nigdy nie przeszedł tylu poziomów w tak krótkim czasie. © 4econi83 / Pikabu
  • Facet, w którym się zakochałam, ciągle lawirował między mną a swoją byłą, więc okłamałam go, że jestem w ciąży. Ożenił się ze mną i prawie od razu zaszłam w prawdziwą ciążę — nikt nie zauważył tej „ustawki”.
    Minęło 25 lat, a dziś mój mąż wyznał: „Tak mi przykro, że cię wtedy zawiodłem, zastanawiając się między tobą a tamtą! Jaką mamy mądrą, piękną córkę! I wiedziemy takie dobre życie (co jest prawdą). Śniło mi się dzisiaj, że ożeniłem się z tą drugą dziewczyną... Co to był za koszmar!”. Czasami kłamstwa są pożyteczne.
  • Moi dziadkowie (rodzice mojej mamy) od wielu lat są rozwiedzeni i nie komunikują się ze sobą zbyt często. Niestety moja babcia jest poważnie chora i nie ma nadziei na wyzdrowienie.
    Ale jeszcze bardziej współczuję mojej mamie, która bardzo cierpi. Martwi ją również to, że dziadek nie przejmuje się babcią. Chciałam ją uspokoić, więc powiedziałam jej, że w sylwestra dziadek powiedział mi: „Szkoda, że babcia nie będzie z nami świętować”, chociaż tak naprawdę nic takiego nie miało miejsca.
    Moja mama zalała się łzami i powiedziała mi, że jest bardzo szczęśliwa. Chciałam ją tylko pocieszyć i udało mi się. © ShevaxDDD / Pikabu
  • Jestem nauczycielem i mam wolne lato. Cały ten czas spędzam z moją 4-letnią córką i synem, który nie skończył jeszcze nawet roku. Moja żona pracuje w pełnym wymiarze godzin.
    Mój syn dopiero zaczyna mówić, a ja z żoną prowadzimy przyjacielską rywalizację o to, czy najpierw powie „tata” czy „mama”. Ona nie wie, że kiedy jest w pracy, przez cały dzień opowiadam o niej naszemu maluchowi i często powtarzam słowo „mama”. Pracujemy nad tym od tygodni.
    Pewnego dnia weszła do domu po długim dniu, a on spojrzał na nią i bardzo wyraźnie powiedział „mama”. Była taka szczęśliwa i wykrzyczała mi w twarz (żartobliwie), że „mama” jest pierwsze. Nawet zatańczyła mały taniec szczęścia. Nigdy nie powiem jej, jak do tego doszło. © AUSpartan37 / Reddit
  • „Uwielbiam twój makaron z serem! Całkowicie rozumiem, dlaczego jesteś z niego taka dumna!”. Kulinarna porażka mojej żony, którą ma czelność nazywać makaronem, to w zasadzie sucha, zastygła masa mdłego horroru na talerzu.
    Wyobraźcie sobie tort szampański, który wygląda świetnie z odległości paru metrów. Ale kiedy podchodzicie bliżej, zdajecie sobie sprawę, że nie pachnie jak ciasto... Przez ostatnie 12 lat udawałem, że podoba mi się ten kulinarny koszmar.
    Już dawno położyłbym temu kres, ale moja biedna myszka jest taka dumna ze swoich nędznych umiejętności kulinarnych, że nie mam serca powiedzieć jej prawdy. Nawet mój labrador wącha to i się dławi. Tak, nawet Penny nie ma serca, by przekazać jej te wieści. © The_Best_Yak_Ever / Reddit
  • Kilka miesięcy temu dostałem niewielką podwyżkę — dodatkowe 70 dolarów do wypłaty. Nie powiedziałem o tym mojej żonie, ponieważ przeznaczyłem to na spłatę naszego długu. Gdybym pisnął choć słówko, pieniądze trafiłyby do jej leniwego brata. © blazinazn007 / Reddit
  • „Jasne, możemy kupić twojego wymarzonego szczeniaka!”. Jedynym powodem, dla którego się zgodziłam, był fakt, że naprawdę trudno jest dostać u nas tę konkretną rasę psa, a ten maluch był na liście oczekujących od 3 lat. Nasze dziecko miało wtedy 3 miesiące, a ja wciąż dochodziłam do siebie po ciężkiej cesarce. Z kolei mojego partnera miało nie być w domu przez pół roku.
    Długie lata posiadałam psy, ale w dorosłości nigdy nie miałam szczeniaka, więc wymagało to przyzwyczajenia. Nie zrozumcie mnie źle, pies jest świetny i praca, którą włożyłam, była tego warta, ale pierwsze 4 miesiące okazały się bardzo ciężkie.
    Musiałam jeździć na te wszystkie szkolenia, zabierać go na wizyty u weterynarza, spacerować z nim minimum godzinę dziennie, ciągle go socjalizować, sprzątać cały bałagan, jednocześnie opiekując się niemowlęciem w pojedynkę, prowadząc dom i próbując utrzymać pracę zdalną. Miałam zdecydowanie za dużo na głowie. © TheDollyMomma / Reddit
  • Pamiętam, jak mój młodszy brat chciał chodzić na lekcje tańca. Miał 8 lat, a ja 16. Rodzice byli temu całkowicie przeciwni. Ojciec stwierdził, że taniec jest dla dziewczyn, ale nie dla prawdziwych mężczyzn.
    Żal mi było brata, więc pewnego dnia wyciągnęłam oszczędności i zapisałam nas oboje na taniec. Musiałam okłamać rodziców: powiedzieliśmy im, że będziemy razem chodzić na lekcje malarstwa.
    Od tamtego dnia minęło 15 lat. Mój brat pracuje teraz jako choreograf za granicą, uczy dzieci, występuje i dobrze zarabia. Co tydzień wysyła mi jakieś ciekawe rzeczy, a do rodziców śle tylko listy. Mówi, że tylko ja w niego wierzyłam i że tylko dzięki mnie spełnił swoje marzenie. © Caramel / VK
  • Kiedyś rozmawiałam z kolegą w pracy i wspomniał, że ma rzadką grupę krwi: AB (IV) Rh-. Zapadło mi to w pamięć, bo też taką mam.
    Rok później w pracy wydarzył się wypadek i ten kolega został poważnie ranny. Wezwano karetkę. Wszyscy chcieli z nim jechać, ale ratownicy nikogo nie wpuszczali. Nie wiem, dlaczego przyszło mi to do głowy, ale skłamałam, że jestem jego żoną i pojechałam z nim do szpitala. Zabrali go na salę operacyjną i przebili główną tętnicę, podczas gdy ja czekałam na korytarzu na zakończenie operacji.
    Dosłownie 10 minut później chirurg wybiegł na korytarz i krzyknął do pielęgniarki, że pilnie potrzebuje krwi AB (IV) Rh, bo go tracą. Pielęgniarka wzruszyła bezradnie ramionami i odparła: „Chyba przeznaczyliśmy już wszystko, co mieliśmy na innego pacjenta”. Oczywiście krzyknęłam wtedy, że mam tę samą grupę, więc pobrali moją krew i udało im się go uratować.
    Ta sytuacja zbliżyła nas do siebie, zostaliśmy przyjaciółmi, potem zaczęliśmy się spotykać, a teraz jesteśmy małżeństwem. I co roku, 16 sierpnia, mówi mi: „Dziękuję, że wtedy skłamałaś. Jeśli teraz coś się stanie, już nie będziesz musiała kłamać”. © Mamdarinka / VK
  • Mam dużą rodzinę: mój mąż, ja i pięcioro dzieci. Dobrze zarabiamy i mieszkamy w przestronnym domy. Mój mąż ma ponad 20 krewnych i wszystkie święta obchodzimy u nas. Oczekuje się ode mnie, że będę gotować różne potrawy, ale nikt nigdy nie próbuje mi pomóc.
    Kiedyś byłam tak zmęczona tym pichceniem na wielką skalę, że zamówiłam catering. Wszyscy mówili, że jedzenie było bez ducha i smaku, chociaż zjedli wszystko. Cóż, przy okazji następnej uroczystości ponownie zamówiłam catering, ale surowo zabroniłam mojemu mężowi i dzieciom mówić, że to nie ja je przygotowywałam.
    Z czystym sumieniem okłamałam gości, mówiąc, że cały dzień spędziłam w kuchni. A potem wszyscy mnie chwalili i przekrzykiwali się, że domowe jedzenie jest zupełnie inne, o wiele smaczniejsze niż ostatnim razem. A zamówiłam je w tej samej restauracji. Po tym zdałem sobie sprawę, że niektórzy ludzie nie lubią smaku „domowej kuchni”; lubią smak cierpienia. Teraz już zawsze zamawiam w restauracji. © Mamdarinka / VK
  • Mój mąż ma duże stopy, na tyle duże, że jest tylko kilka miejsc, w których mogę kupić mu buty. A jego buty są drogie (on także dorastał w biedzie). Ma problem ze znalezieniem swojego rozmiaru, odkąd skończył szkołę średnią.
    Zanim mnie poznał, zawsze miał tylko jedną parę butów — adidasy służyły mu na co dzień, do pracy i wszędzie indziej. A ponieważ zdobycie każdej pary było tak trudne i kosztowne, często nosił buty, aż robiły się dziury w podeszwach.
    Kiedy szkolił się na mechanika, kupiłam mu na urodziny parę butów ze stalowymi noskami. Zaszalałam i wybrałam buty dobrej marki, które wytrzymają lata. Rozpoznał tę firmę i znał rynkową cenę tych butów, więc zażądał, bym je zwróciła.
    Skłamałam więc i powiedziałam, że kupiłam je kilka miesięcy wcześniej podczas wyprzedaży. Zapłaciłam pełną cenę. Od tamtej pory już kilka razy kupiłam mu „buty z wyprzedaży”. Pewnego razu nawet się rozpłakał, bo kupiłam mu drugą parę adidasów, jeszcze zanim te aktualne wymagały wymiany. © keelhaulrose / Reddit
  • Mój ojciec jest przekonany, że lilie były ulubionymi kwiatami mojej zmarłej matki, ponieważ podczas ich ślubu były wszędzie, a to ona wybierała kwiaty. Dostawała lilie na każde urodziny, rocznicę i za każdym razem, gdy była w szpitalu. Kiedy zmarła, pogrzeb też był pełen lilii, a on nadal czasami stawia wazon z liliami obok jej urny.
    Rzecz w tym, że moja mama wyznała mi kiedyś, że wcale nie lubi najbardziej lilii. Fakt, podobały jej się, ale wolała wilce i słoneczniki. Ale moja dominująca babcia powiedziała jej, że te kwiaty nie są wystarczająco eleganckie na ślub i tak długo ją dręczyła, aż mama uległa i pozwoliła jej wybrać lilie. Tata codziennie dawał jej lilie podczas ich miesiąca miodowego, a pod koniec tygodnia mama zmieniła się z poirytowanej w głęboko wzruszoną.
    Nie znał ich historii, po prostu chciał ją uszczęśliwić i w ten sposób pozbawił je negatywnych skojarzeń. Powiedziała mi potem, że bardziej podobało jej się gest niż same kwiaty. Z symbolu bycia ignorowaną przeistoczyły się symbol troski. © yeweebeasties / Reddit
  • Moi teściowie marzyli o nadaniu imienia naszemu dziecku, więc skłamałam, że spodziewam się chłopca. Moja matka zaczęła marudzić: „Nazwij go po moim ojcu. Uhonoruj swojego dziadka”. A teściowa nalegała: „Gdyby to była dziewczynka, mogłabyś zrobić, jak chcesz, ale chłopiec wpisuje się w naszą rodzinną tradycję, więc to my wybierzemy imię”.
    Zaczęli się kłócić, a mój mąż i ja trzymaliśmy się od tego z daleka. Aż urodziłam dziewczynkę i wszyscy byli w takim szoku, że nawet się nie wtrącali. Szybko nazwaliśmy ją tak, jak chcieliśmy i było już za późno na kłótnie. Kolejną dobrą rzeczą, która z tego wynikła, jest to, że nie mamy góry różowych ubrań, ponieważ dziadkowie kupili prezenty dla chłopca. I tak też jest dobrze.

Gdy dorastaliśmy, nasi rodzice byli naszymi najlepszymi przewodnikami, pokazując nam świat — nawet jeśli trochę mijali się z prawdą. Oto 20 małych kłamstw, które rodzice mówią swoim dzieciom.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły