18 osób, dla których wakacyjny wyjazd skończył się w nieoczekiwany sposób

Miejsca
10 godziny temu
18 osób, dla których wakacyjny wyjazd skończył się w nieoczekiwany sposób

Wybierając hotel, marzymy o beztroskim wypoczynku, gdzie można się zrelaksować i o niczym nie myśleć. Jednak czasami rzeczywistość organizuje prawdziwy quest, o którym nie śnili nawet najbardziej zdesperowani poszukiwacze przygód. Oto zbiór historii ludzi, którzy napotkali coś, czego się nie spodziewali. Uwaga: czasami to prawdziwy koszmar, a czasami hojność, która zapiera dech w piersiach.

  • Doskonale pamiętam, jak z mężem po raz pierwszy w życiu udało nam się wyjechać na wakacje do innego kraju. Polecieliśmy wtedy do Egiptu, wzięliśmy jakąś wycieczkę, jak radzili przyjaciele. Boże, podobało mi się wszystko, od lotu i lotniska po hotel i okolicę! Nie wypuszczałam telefonu z ręki, wszystko fotografowałam na pamiątkę, a jeszcze co chwilę prosiłam męża: „Zrób zdjęcie, zrób zdjęcie, zrób zdjęcie!”. Pod koniec naszego dwutygodniowego urlopu przestał reagować na imię „Oleg”, bo stał się „Zrób zdjęcie”. © / VK
  • Odpoczywaliśmy w hotelu all inclusive. Urlop dobiegł końca, czekaliśmy na transfer w holu. I wtedy pracownik poprosił mnie o otwarcie walizki. Zatkało mnie po prostu. A on uśmiechnął się i powiedział: „No cóż. Mężczyźni ciągle kradną papier toaletowy, a kobiety — ręczniki”.
  • Mama zaszczepiła we mnie miłość do wrażeń. Zawsze mówiła: „Własne mieszkanie to baza, reszta to wrażenia. Żadna szmatka, furka czy zegarek nie zapadnie ci w pamięć tak jak podróże”. Moim pierwszym wrażeniem była podróż na Dominikanę. Mama wybrała hotel, gdzie na pewno były flamingi. Plaża, ocean, ja, a obok swobodnie spacerują te ptaki! Spędziliśmy tam niewiele czasu, ale to przekonało mnie na zawsze, że nic materialnego nie zastąpi wrażeń. © / Ideer

„To zostawił mi hotel jako gest powitalny, kiedy się zameldowałem”.

  • Mam 25 lat. Spotykałem się z dziewczyną przez kilka miesięcy, postanowiliśmy pojechać nad morze na tydzień. Ponieważ jeszcze się dobrze nie znaliśmy, nie byłem gotowy pokryć wszystkich kosztów samodzielnie, a ona nie miała nic przeciwko podzieleniu kosztów biletów i hotelu 50/50. W hotelu wszystko było świetnie, poza tym, że podczas romantycznej kolacji zniszczyliśmy parapet świecami. Przy wymeldowaniu zażądano od nas 200 złotych za szkody. Powiedziałem, że płacę połowę, a ona powinna zapłacić resztę. Obraziła się, nie rozmawiamy. © / Ideer
  • Kiedyś odpoczywaliśmy w Chinach, na wyspie Hainan. I od razu pięciogwiazdkowy hotel, loggia z widokiem na morze. Cieszyliśmy się dziesięcioma dniami do pierwszego tajfunu. Wiatr znad morza wiał i wiał, przynosił nieszczęście. Jak w piosence. Takiej ściany deszczu jeszcze nie widziałem. Oczywiście, loggia wypełniła się wodą, która z powodu złych uszczelek drzwi wlała się do naszego pokoju. Miejscowi nie pomagali, innych ratowali. Położyłem ręcznik i przycisnąłem drzwiami. Potem wybrałem 20 wiader wody i byliśmy uratowani! © / Ideer
  • Mieszkałam w hotelu w małym miasteczku, zimą, w ogromnym drewnianym domu na dziesięć pokoi i trochę na uboczu od centrum. Tak się stało, że mieszkałam w hotelu zupełnie sama. Śniadań tam nie było, administracja pracowała od 8 do 17, ochrona siedziała w swojej stróżówce... było mi trochę strasznie samej w ogromnym trzypiętrowym domu. I oto wracałam wieczorem z fabryki, a na ganku przywitał mnie kot Baby Jagi. Ale jakoś zrobiło się lżej, chociaż jakaś żywa dusza. © / ADME
  • Odpoczywaliśmy w hotelu all inclusive w Tajlandii. Przed wyjazdem pracownicy zażądali od pewnej kobiety otwarcia walizki, bo może coś ukradła. A kobieta nie chciała ustąpić. Zaprzeczała, że coś wzięła. W końcu otworzyła walizkę, a my byliśmy w szoku. Tam było po prostu kilka kilogramów durianu i mango. No, to robiło wrażenie, ale nie było jasne, czego się bała.
  • Mój były chłopak był skąpy. Dobrze zarabiamy i przyzwyczaiłam się do pewnych wygód, mieszkaliśmy osobno, więc nie znałam szczegółów. Uzgodniliśmy, że polecimy na wakacje: ja kupię bilety, on zarezerwuje hotel. Powiedziałam wcześniej, że hotel ma być na poziomie, on oczywiście się zgodził. Polecieliśmy tam biznes klasą, a zamiast hotelu jakieś obskurne miejsce! „Po co nam porządny prysznic, przyzwoite śniadanie i wygodne łóżko, skoro w hotelu tylko będziemy spać?”. Od razu się wyprowadziłam, znalazłam przyzwoity hotel, anulowałam jego bilet powrotny. Potem ten głupiec próbował radośnie zameldować się w opłaconym przeze mnie pokoju, a później narzekał, że musi sam kupić bilet powrotny. Brak słów. © / Ideer
  • Wiele moich przyjaciółek narzeka na swoich mężów, że ci nie chcą ich zawieźć na Malediwy, gdzieś na wyspy na odpoczynek. Ja kocham mojego męża, bo w tym roku zabrał mnie za miasto, prosto do lasu, nad jezioro, gdzie nie było żywej duszy! Tak bardzo lubię takie miejsca, gdzie można obcować z naturą, posłuchać śpiewu ptaków, poczuć więź z ziemią. Tylko tam mogę naprawdę odpocząć, zregenerować siły i być sobą. Nigdy nie podobały mi się kurorty, wypolerowane hotele, wystrojeni ludzie. Wystarczy mi namiot w lesie, ukochana osoba i cisza. © / VK
  • Podczas studiów poleciałyśmy z przyjaciółką do Turcji na wycieczkę last minute do 3-gwiazdkowego hotelu. Zabrałyśmy trochę pieniędzy, tylko na pamiątki. Przyjaciółka poszła umyć głowę i złamała plastikową nasadkę prysznica tuż nad stykiem z wężem! Byłyśmy w panice, że obciążą nas karą, na którą po prostu nie mamy pieniędzy, pobiegłyśmy więc do sklepu. Kupiłyśmy klej, zerwałyśmy włókno z palmy. Odtłuściłyśmy powierzchnię, nawinęłyśmy włókno na prysznic, obficie zalałyśmy klejem i połączyłyśmy części. Po naszej naprawie prysznic działał doskonale! Byłyśmy szczęśliwe i niezmiernie dumne z naszej pomysłowości! © / Ideer

„Egipskie pokojówki codziennie potrafiły nas zaskoczyć”.

  • Pewnego razu przyjechaliśmy do Egiptu na wakacje, zameldowaliśmy się w hotelu z basenem. Poszłam pływać z mężem. Pływam, wszystko w porządku, woda przyjemna. Widzę, płynie patyk, myślę, dziwne, przecież w pobliżu nie ma żadnego drzewa. Podpływam do niego, a jemu wyrastają wąsy, potem łapki, a potem uciekł ode mnie. Według męża wybiegłam prosto po wodzie. © / Ideer
  • Na wakacjach silnik łodzi zgasł na morzu. Ja, przyjaciółka i dwóch chłopaków. Łódź mała, noc, jesteśmy na otwartym morzu, nic wokół nie widać, woda z fal wlewa się do środka, przyjaciółka płacze. Nigdy wcześniej nie czułam się tak przerażona! Po godzinie znalazła nas straż przybrzeżna. Okazało się, że szukają nas już od pięciu godzin, ponieważ chłopcy wzięli łódź na godzinę, a my pływaliśmy pół dnia. Przewodnik krzyczał na nas tak, że było słychać na cały hotel. Rano wszyscy się na nas gapili. A ja wciąż mam fobię związaną z małymi łodziami. 10 lat minęło. © / Ideer
  • Zaplanowałam wyjazd nad morze. Znalazłam dobry mini-hotel, sprawdziłam pogodę. Przyjechałam: wieczór, pogoda super, zasnęłam z myślami o niezapomnianych wakacjach. W końcu każdego dnia budziłam się o piątej przy krzykach sąsiedzkich dzieci, które wcześnie wstają i trzy godziny się zbierają (prośby o ciszę nie działały). Cztery dni padał deszcz z burzą. Morze było lodowate. Zaczęła mi się miesiączka, prosto na plaży. Potem słońce, upał +35, w morzu ciągłe glony, milion ogromnych meduz. Spaliłam się na słońcu, dostałam udaru cieplnego, wyjechałam. Niezapomniane przeżycia. © / Ideer
  • Latem tego roku mój chłopak i ja zatrzymaliśmy się w bardzo wykwintnym hotelu. Pokój był cały w lustrach. Toaleta była w osobnym pomieszczeniu, ale i tam ściany były lustrzane. W rezultacie musiałam nawiązywać kontakt wzrokowy z samą sobą w najbardziej niezręcznych momentach życia. © airhornsman / Reddit
  • Ach, tęsknię za czasami, kiedy, będąc małym dzieckiem, jeździłam z rodziną do pięciogwiazdkowych hoteli. Zawsze sięgałam po napoje i przekąski z lodówki, dopóki nie zauważyłam obok cennika. W tym momencie zrozumiałam: za wszystko trzeba płacić. © Yana_dice / Reddit
  • Czasami z moim chłopakiem urządzamy sobie weekendy w hotelu. Nie wiem, jest w tym coś romantycznego, jak w amerykańskich filmach, gdzie pary zatrzymują się w motelu przydrożnym, piją i jedzą coś smacznego, oglądają filmy. Niedawno zatrzymaliśmy się w dużym hotelu i spotkała mnie dziwna historia. Obudziłam się w nocy od dziwnego dźwięku w korytarzu, jakoś wyszłam na zewnątrz, nie znalazłam źródła dźwięku, za to zrozumiałam, że nie pamiętam, w którym pokoju się zatrzymaliśmy. Na piętrze były prawie 20 pokoi z identycznymi drzwiami, próbowałam otworzyć dziesiątkę, ale żadne się nie poddały. Rozpłakałam się z bezsilności i siedziałam w korytarzu aż do rana, dopóki nie wyszedł mnie szukać mój chłopak. To było głupie, ale z drugiej strony nawet romantyczne. © / VK

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły