18 osób, które miały niesamowite szczęście

Ludzie
3 tygodnie temu

Być może każdy przynajmniej raz w życiu doświadczył cudu. Czasami jest to drobny łut szczęścia albo niesamowity zbieg okoliczności. Najważniejsze, aby być w stanie zauważyć takie fajne wydarzenia, ponieważ dzięki nim życie staje się jaśniejsze.

  • Miałam 4 lata, mama prowadziła mnie do przedszkola. Byłyśmy spóźnione, spieszyłyśmy się. I wtedy zobaczyłam piękną kartkę papieru leżącą w kałuży. Poprosiłam mamę, żeby się zatrzymała i ją podniosła, ale ona nawet nie spojrzała na kałużę, bo nie miała czasu. Wieczorem tata odebrał mnie z przedszkola. Przechodziliśmy obok kałuży, a papier wciąż tam był. Uszczęśliwiona pobiegłam po niego, a było to 100 dolarów! W 1994 roku była to dla nas niewiarygodna suma pieniędzy!
  • Źle się uczyłam, opuściłam wiele zajęć w szkole. Był koniec roku, pozostało tylko zdać egzaminy. Stałam na przystanku z dziewczynami z klasy. One wkuwały zestaw trudnych pytań, a ja nie wkuwałam nic. Nie miałam nawet pytań do testów, w ogóle się nie przygotowałam. Dziewczyny były zszokowane, po co w ogóle idę na egzamin, skoro nic nie umiem. I powtarzały sobie ten trudny temat. W końcu weszłam do sali z pierwszą grupą pięciu uczniów, wzięłam pytania, przeczytałam je i zdałam sobie sprawę, że był to ten sam temat, który dziewczyny powtarzały sobie przez całą drogę. Natychmiast, bez przygotowania, przystąpiłam do odpowiedzi. Nauczycielka była zszokowana: „Jak to? Nie chodzisz na lekcje, a tak dobrze odpowiadasz!”. W końcu dała mi 4, a ja nawet nie marzyłam o 3! © Mama Katya /Dzen
  • Moi przyjaciele kupili wycieczkę do Turcji: 4 gwiazdki, druga linia (do morza 900 metrów). Po przyjeździe do Antalyi okazało się, że z winy tureckiego operatora ich pokoje hotelowe zostały sprzedane 2 razy. Zgodnie z umową, w takim przypadku powinni otrzymać hotel nie niższej kategorii niż ten, za który zapłacili. Ale to był gorący sezon i to, co dostaną, było pod znakiem zapytania. Zrobili awanturę, dzwonili nawet do do firmy, w której wykupili wycieczkę, choć oni nie mieli z tym nic wspólnego. Turcy zawieźli ich do innego hotelu. A oni potem modlili się, żeby Turcy nie zmienili zdania, bo to był hotel 5-gwiazdkowy, tuż przy plaży i bardzo fajny. Wycieczka do tego hotelu kosztowała 2 razy tyle, ile zapłacili. Takie szczęście zdarza się raz w życiu! © Vladislav K. / Dzen
  • Była połowa lat 90. Mama na urlopie macierzyńskim z bardzo małym dzieckiem, ojczym po operacji kręgosłupa. Brakowało nam pieniędzy. Karmiliśmy kota chlebem namoczonym w wodzie. Były urodziny mamy. Poszliśmy do sklepu, kupiliśmy chleb, cebulę i jednego banana. I zgniotłam go w torbie razem z cebulą! Mama się zdenerwowała, ja byłam załamana. Nagle w tym samym sklepie znalazłam pieniądze. Tuż pod moimi stopami, na podłodze. Po raz pierwszy od roku zjedliśmy ser. © ddtrulit / Pikabu
  • Ostatnio miałam szczęście. Sąsiadka na emeryturze sprzedawała swój stary dom i zgarnęła wszystkie rupiecie ze strychu, gdzie trzymała stare zabawki swojego 40-letniego już syna. I powiedziała, żebym wpadła w wolnej chwili, może wybiorę coś dla córki. Przyszłam z moją dwulatką, a tam nie było rupieci, ale prawdziwe skarby: stare metalowe samochodziki, klocki konstrukcyjne, duża wywrotka. Wszystko w dobrym stanie. Oczywiście wszystko zgarnęłyśmy, okazało się, że wyszłyśmy z 3 workami.
    W zeszły weekend przyjechałam odwiedzić rodziców, a sąsiadka znowu mnie zawołała. Pokazała mi daleki róg strychu i wielki stos worków, a w nich hokej stołowy, różne puzzle, gry, stół do koszykówki, jakaś gra z pierścieniami i kołkami, zabawki świąteczne i mała sztuczna choinka, girlanda, masa lalek, kolejka, a nawet klocki, które na początku lat 90. jeszcze mój ojciec przywiózł sąsiadce na jej zamówienie z innego miasta. Wszystkiego nie da się opisać! W każdym razie, teraz razem z moją córką w to wszystko gramy. Jest zachwycona, podobnie zresztą jak ja. © Kid.Ding / Pikabu
  • Był rok 2008. Właśnie wzięliśmy ślub w naszym małym miasteczku, a wieczorem mieliśmy lecieć do stolicy. Po uroczystości i bankiecie postanowiliśmy się nie przebierać i lecieć prosto w strojach ślubnych. Bilety były w klasie ekonomicznej. Ale kiedy poszliśmy do stanowiska odprawy i personel dowiedział się, że właśnie się pobraliśmy, zaprosili nas do saloniku biznesowego. Byliśmy mile zaskoczeni takim podejściem. Po tym, jak wszyscy zostali zaproszeni na pokład samolotu, my również poszliśmy zająć nasze miejsca w ogonie. Gdy tylko usiedliśmy, dowódca załogi złożył nam życzenia w imieniu linii lotniczej i całej załogi przez głośnik, a w prezencie zaproponował nam przejście do klasy biznes. Udaliśmy się tam przy aplauzie pasażerów i personelu pokładowego. Było tak przyjemnie, że słowa nie są w stanie tego opisać! © perevetich1 / Pikabu
  • Zdawałem egzamin z rysunku u dziekana naszego wydziału. Ale nie umiałem nic dobrze narysować, kolega odwalał za mnie całą robotę. Szamotałem się, szamotałem, dziekan w końcu stracił cierpliwość:
    – Młody człowieku, jak długo jeszcze?
    – Mogę dokładnie powiedzieć, co i jak narysować. Ale nie mogę tego zrobić: moje ręce są złote, ale wyrastają ze złego miejsca.
    Uśmiechnął się:
    – No to powiedz mi.
    Powiedziałem.
    – Wszystko się zgadza. Ale skoro tego nie narysowałeś – cztery.
    A ja wtedy:
    – Dziś są moje urodziny!
    – Naprawdę?
    – Szczerze!
    – W takim razie pięć. Ale tylko dlatego, że to też moje urodziny. Idź świętować! © Freixotrix / Dzen
  • Mieszkałam w obcym mieście sama z córką. Pracowałam w przedszkolu, a moja pensja ledwo wystarczała na opłacenie mieszkania i jedzenie. Butów zimowych nie miałam, marzłam strasznie i marzyłam o ciepłych butach. Pewnego ranka wyszłam z domu i zobaczyłam cud: na ławce przy wejściu stały damskie kozaki! Zimowe, zamszowe, śliczne! Widać, że nie nowe, ale w dobrym stanie. Teraz, oczywiście, już mam pieniądze i nawet nie spojrzałabym na używane rzeczy. Ale wtedy, 10 lat temu, nie miałam wyjścia. Nosiłam te buty przez całą zimę. W pracy pytali mnie, skąd mam takie fajne buty. © LuckyZami / Pikabu
  • Byliśmy z żoną na rejsie ślubnym. Kupiłem zegarek w sklepie jubilerskim na statku. W dniu, w którym go kupiłem, sklep organizował losowanie nagród dla klientów. Zasadniczo sklep zwracał koszt zegarka, a szczęśliwy klient mógł go otrzymać za darmo. Postanowiliśmy zostać w salonie, aby obejrzeć loterię, i wygrałem! Zwrócono mi około 100 dolarów. Zaraz potem poszliśmy zagrać w bingo, co wieczór na statku była taka rozrywka. Udało mi się wygrać 600 dolarów! Te dodatkowe pieniądze pozwoliły nam świetnie się bawić przez resztę rejsu. © the_middle_way / Reddit
  • Moja dziewczyna i ja szliśmy wzdłuż brzegu rzeki. Próbowałem jej wytłumaczyć, że jestem tak spłukany, że nie stać mnie na festiwal, o którym marzyłem. Nagle znalazłem 210 dolarów w gotówce! Nie mam pojęcia, jak znalazły się na brzegu rzeki, z dala od miasta. © Turbulent-T / Reddit
  • Byłem na czwartym roku studiów, a w weekendy odwiedzałem rodziców w sąsiednim mieście. Autobus kursował dwa razy dziennie: o 13:00 i 21:00. Zawsze wracałem tym wieczornym, żeby w niedzielę zostać dłużej w domu. Pewnego dnia kupiłem więc z wyprzedzeniem bilet powrotny na niedzielny wieczór, ale w sobotę pokłóciłem się z kolegami i wyjechałem po południu. Mama namawiała mnie, żebym został, ale odmówiłem. W poniedziałek rano zadzwoniła do mnie koleżanka z klasy i powiedziała, że wczoraj wieczorem autobus, którym miałam jechać, zderzył się z ciężarówką. Gdybym nie zmienił biletu, nie pisałbym teraz tego wszystkiego. Podróżuję tym autobusem od 3,5 roku! © Nieznany autor / Pikabu
  • Nigdy wcześniej niczego nie wygrałem. Ale krótko przed Nowym Rokiem kupiłem roczne członkostwo w centrum sportowym. Uprzedzili, że wśród klientów odbędzie się losowanie nagród, w którym wezmą udział tylko obecni. Powiedzieli, że należy wpisać swoje nazwisko na kartce i liczyć na szczęście. Poszliśmy więc z żoną na losowanie. Dużo ludzi, śpiewy, tańce, konkursy. Zaczęła się loteria. Na początku losowali różne bzdury, ale główną nagrodą była tygodniowa wycieczka dla dwóch osób do Turcji do dobrego hotelu. Wyciągnęli pierwszą kartkę, wywołali nazwisko: nie było tej osoby. Drugi raz: to samo. Za trzecim razem: moje nazwisko! A nie chciałem przyjeżdżać, myślałem, że to bzdura. © Igor Sidorenko / Dzen
  • Moja nauczycielka opowiedziała mi o swojej córce, która miała egzamin. Nie pamiętam z jakiego powodu się nie uczyła, ale nauczyła się tylko pierwszego zestawu pytań. No co zrobić, poszła zdawać. Nauczycielka zapytała, kto chce odpowiadać pierwszy. A ona nie miała nic do stracenia, tylko czas. Więc poszła pierwsza. A nauczycielka stwierdziła: „Ponieważ jesteś pierwsza, nie będziesz losować zestawu, odpowiedz na pytania z pierwszego”. Cóż, odpowiedziała na 5. © Alla Andreeva / Dzen
  • Kupiliśmy mieszkanie. Cena była dość wysoka, ale właścicielka obiecała zostawić wszystkie meble. Sfinalizowaliśmy umowę, przyjechaliśmy, a w mieszkaniu były gołe ściany i stara szafa. Zszokowani, zadzwoniliśmy do właścicielki, a ona powiedziała: „Och, nic takiego nie obiecywałam!”. Mój mąż wkurzony walnął pięścią w szafę i wtedy wytoczyła się spod niej mała metalowa rurka. Otworzyliśmy ją i zdziwiliśmy się: było tam 3000 dolarów w banknotach studolarowych. To było tak, jakby Wszechświat zwrócił nam różnicę, którą przepłaciliśmy za mieszkanie. Wykorzystaliśmy te pieniądze na zakup mebli.
  • Marudziłam mężowi, że chcę mieć kolekcję sukulentów! Naprawdę je lubię. Są sprzedawane w sklepach, ale niezbyt ładne. Mąż poszedł do sklepu po chleb i przyniósł mi 3 doniczki z fajnymi roślinami: haworsją i eszewerią. I wszystkie się rozrastają! Ktoś postawił je na parapecie, do wyrzucenia. A nasze wejście jest nieogrzewane, kwiaty by zginęły. Byłam taka szczęśliwa! Posadziłam je w pięknych doniczkach i podarowałam synowej, która też lubi sukulenty. © Irina Timonina / Dzen
  • Mama dała mi piękny naszyjnik. Pewnego ranka dotknęłam szyi i poczułam, że zniknął. Musiałam źle zapiąć zapięcie i naszyjnik spadł. Byłam bardzo zdenerwowana, ponieważ był po prostu bajecznie piękny! Kilka godzin później znalazłam go we własnym bucie! Okazało się, że spadł mi na koszulę, potem na spodnie (z paskiem), a z nich wślizgnął się do lewego buta, który był ciasno zasznurowany. Cuda! © Rough_Cut / Reddit
  • Mieliśmy zaplanowany lot na Sylwestra. Ale nagle rozpętała się burza śnieżna i lot został odwołany. A potem nagle został przywrócony. Tak się złożyło, że moja siostra i ja byłyśmy jedynymi pasażerkami. Dostałyśmy dodatkowe przekąski i pozwolono nam lecieć pierwszą klasą. To było niesamowite! © KittyLilith17 / Reddit
  • Poszłam z synem do centrum handlowego. Weszliśmy na najwyższe piętro, gdzie w pobliżu są kina i kawiarnie. I nagle jakaś kobieta łapie mnie za rękę i, patrząc mi konspiracyjnie w oczy, szepcze: „Chcesz iść do kina?”. No i proszę, myślę, wybiła moja gwiazdorska godzina: teraz będę w filmie w roli głównej! Mam już przed oczami migające plakaty i czerwony dywan, a ja cała w bieli z Oscarem w rękach. A potem kobieta wciska mi dwa bilety w rękę i mówi: „Wzięliśmy bilety na firmę i dwie osoby nie przyszły. Weź je za darmo”. Nawiasem mówiąc, mój syn i ja lubiliśmy ten film. To był chyba 2012. © Elena Gribanova / Dzen

W życiu często zdarzają się wydarzenia, których po prostu nie da się przewidzieć, a niektóre zbiegi okoliczności są jak dzieło samego losu, tak jak w przypadku bohaterów tego artykułu.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły