18 osób, które zostały przyłapane na próbie oszustwa

Ludzie
godzina temu
18 osób, które zostały przyłapane na próbie oszustwa

Wiele osób uwielbia wymyślać genialne (jak nam się wydaje) sposoby, aby obejść system, zaoszczędzić lub po prostu wybrnąć z niezręcznej sytuacji. Czasami to działa. Ale częściej spektakularnie zawodzi w najgorszym momencie. Przygotowaliśmy 18 historii o ludziach, których przebiegłe plany zostały odkryte w najbardziej nieoczekiwany i zabawny sposób.

  • Żona pojechała na weekend do swojej mamy, która zachorowała. Ja, z mojej strony, zasłaniając się złym samopoczuciem, zostałem w domu. Nie planowałem niczego szczególnego. Ale niespodziewanie kolega zaprosił mnie w odwiedziny i nie mogłem odmówić. No więc, żona za próg, a po pół godziny i ja wyszedłem. Podczas rzadkich połączeń z nią podczas tego weekendu, starałem się mówić krótko, żeby się nie wygadać, powołując się na ból gardła. Czy to jej przeczucie zadziałało, czy coś innego, nie wiadomo. Ale po powrocie (a ja też nie byłem w domu cały weekend), kategorycznie odrzuciła moje twierdzenia o siedzeniu w domu, przedstawiając mi wcześniej zrobioną notatkę na rolce papieru toaletowego! I jak potem odkryłem, po odwinięciu kilku metrów, jeszcze jedną! Gdybym był w domu w weekend, na pewno użyłbym papieru toaletowego zgodnie z przeznaczeniem! Fakt! Nigdy bym nie wpadł na taki pomysł! © / Pikabu
  • Syn rano nie chciał iść do przedszkola. Powiedziałam mu, że to jego praca, a ja też muszę do pracy, tak go chciałam przechytrzyć. A on mi na to: „Mamo, a jaka jest twoja praca?”. A ja, jakby, nie mam pracy... Okazuje się, że ja mogę siedzieć w domu, a on nie może. © krasivogradova
  • W poprzedniej pracy obiady podgrzewaliśmy w dużym piecu. Zaczęły znikać obiady koleżanki, dobre, z dużą ilością mięsa, a zamiast tego zostawała jej zupa lub jakaś breja. Pod koniec zmiany złodziejaszek wrzucał jej do torby brudne pudełko i nawet nie próbował go umyć w ramach podziękowania. Podejrzewała wszystkich i jak to zwykle bywa, złodzieja znaleziono przypadkowo. Pewna dziewczyna zapomniała obiadu ze swojej torby i poprosiła Kasię, która akurat miała czas, by go zabrała i postawiła do podgrzania. Kasia poszła, a po chwili usłyszeliśmy z jadalni krzyk. Wpadliśmy, a tam mistrzyni zmiany, cała rozczochrana, z pieczenią spływającą z głowy. Według słów Kasi, weszła do jadalni, gdzie pracownicy przed obiadem mogli wejść raz i postawić obiady do podgrzania, a tam mistrzyni spokojnie jadła Kasi obiad. Winowajczyni zdołała powiedzieć tylko jedno: Pomyliłam obiady. © / Pikabu
  • Kiedy miałem około sześciu lat, i już wychodziłem z przeziębienia, mama musiała wracać do pracy, ale wzięła jeszcze tydzień wolnego. Tego dnia miała zadzwonić do niej koleżanka z pracy. Mama poprosiła mnie: „Kaszl trochę głośniej, żeby ta pani słyszała”. No cóż, nie byłem zbyt sprytny. Mama rozmawiała przez telefon już pięć minut, a ja siedziałem i patrzyłem na nią, a potem zapytałem: „Mamo, a kiedy zacząć kaszleć?”. Mamie zrobiło się niezręcznie, a mnie, kiedy dowiedziałem się o tej historii, do dziś jest wstyd, chociaż byłem dzieckiem. © / VK
  • Teściowa przyszła z ciastem, usiadła, złożyła ręce i z przejęciem zaczęła: „Aneczka, przecież wiesz, że nasz młodszy syn przechodzi teraz trudny okres. Rozbił samochód, a musi zawieźć dzieci do szkoły i samemu dojechać do pracy. Przekonaj męża, żeby pomógł bratu”. W tym momencie wszedł mój mąż i spytał, o czym rozmawiamy. Powiedziałam: „Twoja mama prosi, żebym uśpiła twoją czujność i sprytnie wyłudziła zgodę na pomoc bratu. Co o tym sądzisz?”. Mąż odpowiedział: „Aha. Mamo, powtarzam jeszcze raz: nie będę woził moim samochodem brata i jego dzieci do szkoły i pracy — doskonale sprawdza się transport publiczny. Nie oddam też swojego samochodu. A twoje podstępy mnie męczą”. Teściowa obraziła się, prychnęła i wyszła, zabierając tort. © Izba nr 6 / VK
  • Rano, kiedy młodszy syn wychodził do szkoły, mocno przytulił żonę i długo ją trzymał. Ona mi o tym powiedziała i zaczęliśmy się martwić, być może coś się z nim dzieje. Ma już 11 lat, jest w trudnym wieku. Okazało się, że ten sprytny chłopiec specjalnie tak długo ją obejmował, aby coś zdążyło się pobrać na jego telefon przez Wi-Fi.
  • Jechałem metrem. Na stacji do wagonu weszła ciężarna dziewczyna, bardzo młodziutka. Jeden z siedzących od razu ustąpił jej miejsca (o dziwo). Podziękowała mu, usiadła i zaczęła głaskać brzuszek. Kiedy ogłoszono jej przystanek, dziewczyna rzuciła się do wyjścia, a nagle spod bluzki wypadła jej poduszka! Przerażona, że ją rozszyfrowano, próbowała przedostać się przez tłum. Chłopak, który ustąpił jej miejsca, podniósł poduszkę, podał ją jej i z uśmiechem powiedział: „Dziewczyno, dziecko ci wypadło”. ©/ VK
  • Podarowałem żonie złote kolczyki. Sam wybierałem, starałem się, myślałem: „Na pewno się spodoba”. Była zachwycona, obejmowała mnie, obracała się przed lustrem — uspokoiłem się. A dziś przypadkiem natrafiłem na ogłoszenie na internetowym pchlim targu: moje kolczyki. Cena, opis, zdjęcia... jej zdjęcia. Pomyślałem: „No dobrze, może to przypadek?”. Ale wieczorem żona wróciła z pracy ze łzami w oczach: „Zgubiłam je!”. Stoję, patrzę, słucham tego przedstawienia i myślę: dlaczego nie można po prostu powiedzieć, że się nie spodobały? Oddamy, wybierzemy inne, sprzedamy razem... Ale po co ten cyrk ze zgubieniem? Teraz nie wiem: obrazić się czy bić brawo za taką grę aktorską. © / VK
  • Sprzedaję garaż. Okolica dobra, lokalizacja dogodna... Dałem ogłoszenie, wskazałem cenę 38 tysięcy. Dzwoni facet. Po standardowych pytaniach o powierzchnię, lokalizację, dokumenty mówi:
    — No tak, chce pan 36, to ostateczna cena? Gdyby obniżył pan o dychę, wziąłbym bez zastanowienia.
    — Od ceny z ogłoszenia mogę obniżyć. Jeśli pasuje, za parę godzin mogę pokazać garaż.
    — No dobrze. Za dwie godziny przyjadę.
    W zasadzie byłem gotów oddać za 35. Z takim nastawieniem pojechałem pokazać. Przyjechał. Otwieram garaż, facet się przechadza, ogląda i mówi:
    — Czyli chce pan za niego 30? Przecież tu jeszcze trzeba posadzkę wylać, dach wymienić... Za 25 wezmę.
    — No to chodźmy.
    — Dokąd?
    — Na zewnątrz.
    Wyszliśmy z garażu, ja bez słowa zamknąłem bramę, założyłem kłódkę, wsiadłem do samochodu i odjechałem. Posadzka, nawiasem mówiąc, dwa lata temu została wylana dziesięciocentymetrową warstwą na zbrojeniu. A dach nowy. © / Pikabu
  • Stworzyłam fejkowe konto z zdjęciami pięknej dziewczyny w awatarze. Po kilku miesiącach do znajomych dodał się oszałamiający przystojniak: szerokie ramiona, cudowny uśmiech, niebieskie oczy, po prostu marzenie. Naturalnie, pomyślałam, że to taki samo fejk, jak ja, i zaczęłam z nim korespondować, flirtować, próbując go poderwać. W końcu zaprosił mnie na randkę. Cichutko chichocząc, zgodziłam się, licząc, że zobaczę na miejscu jakiegoś kurdupla, ale zdziwiłam się, gdy zobaczyłam młodego człowieka o modelowej aparycji tam, gdzie się umówiliśmy, z kubkiem kawy w dłoni. Podeszłam do niego na drżących nogach, przeprosiłam za oszustwo, a on tylko mnie zganił. Rozumiem, sama jestem winna, ale kurczę. © / VK
  • Mąż poprosił, żebym zrobiła mu gołąbki. Nigdy ich nie umiałam gotować, a i zachodu z nimi sporo, więc postanowiłam trochę oszukać. Poszłam do lokalnego sklepu z półproduktami, kupiłam mrożone gołąbki i podgrzałam mu na kolację. Siedzę, obserwując jego reakcję, a on tak wykwintnie je próbuje, uśmiecha się i mówi: „Mmm, jakie smaczne... Ta surowa kapusta i dziwne mięso. Gołąbki ze sklepu, co? Kochanie, kiedy pracowałem w fabryce, jadłem je codziennie na obiad. Myślisz, że możesz tak po prostu oszukać moje kubki smakowe?”. © / VK
  • Babcia regularnie ogląda program Rolnik szuka żony i radzi mi znaleźć tam męża. Dzisiaj w windzie jechałam z kilkoma osobami. Dialog dwóch mężczyzn:
    — Już trzeci raz biorę udział w tym programie.
    — I co, do tej pory żony nie znalazłeś?
    — A skąd. Ostatnio z jedną mnie sparowali. Wychodzimy z programu, mówię jej: „No, to może gdzieś usiądziemy, poznamy się”. A ona na to: „Co ty, muszę wracać do domu, mąż na mnie czeka”. Opowiedziałam babci, ale nie uwierzyła mi. Mówi, że ten facet pewnie kłamał. © / Pikabu
  • Zdobyłam prawo jazdy, pełna emocji, czuję się dorosła, prawie jak w reklamie — wiatr we włosach, wolność. Mąż od razu: „Pierwszy miesiąc tylko ze mną”. Nie cierpię, gdy jest obok, bo komentuje każdy mój ruch. Po tygodniu myślę: „Mogę wszystko”. Postanowiłam zrobić mu niespodziankę — sama przyjadę do niego do pracy, pokażę, jaka jestem super. Dotarłam do pierwszego zakrętu i... stuknęłam samochód. W panice postawiłam go na miejsce, wróciłam do domu i udawałam głupią. Wieczorem robiłam pokerową twarz, udając, że nie wiem, kto nas tak zarysował, może jacyś chuligani na parkingu, albo ktoś gwałtownie otworzył drzwi. Mąż pochmurny, nic nie powiedział. A dzisiaj przesłał mi nagranie z kamery domofonowej. Gdzie widać, jak wsiadam za kierownicę, odjeżdżam, i po sekundzie — trzask. © / VK
  • Żona już trochę mnie irytuje tym kaszlem. Nie przestaje od ponad tygodnia: rano kaszle, w dzień kaszle, wieczorem kaszle — nawet w nocy czasem. Nie wytrzymałem i mówię jej: „Wypij coś, weź leki albo skonsultuj się z lekarzem!” Ona kategorycznie odmawia, że niby samo przejdzie. Musiałem wezwać na pomoc moją mamę, bo już mi odbijało od tego jej kaszlu. Jak tylko mama przyjechała, żona od razu wzięła się za leczenie: i do lekarza poszła, i leki wzięła, i leżała w łóżku. Mama wyjechała, a żona mnie postraszyła: „Kiedy ty nie będziesz chciał naprawić kranu w łazience, ja też zaproszę twoją mamę w gości”. © / VK
  • Pracuję jako kurier. Facet zamówił dostawę truskawek i kwiatów. Przekazałem ją dziewczynie, ale zapłaty nie dostałem. Słyszałem wymówki, że nie ma internetu, albo jest zajęty. Oświeciło mnie, jak zmusić tego Romea do zapłaty. Po prostu podjechałem pod dom dziewczyny, zrobiłem zdjęcie i wysłałem mu ze słowami: „Zapłać za moją pracę, albo za 5 minut wejdę do środka i opowiem jej, jaki z ciebie dusigrosz. I zażądam zapłaty od niej”. Romeo najwyraźniej uznał, że nie może kalać swojego wizerunku księcia na białym koniu przed pięknością, i po 2 minutach przyszedł SMS o wpłynięciu środków. © / Pikabu
  • Pojawił się u nas pewien klient. Często przyjeżdżał do biura, zachowywał się jak stary, dawny przyjaciel. A ja mam przeczucie co do takich osób: zazwyczaj próbują się przysłużyć, aby później zdradzić. I oto długo wyczekiwane pierwsze zamówienie. Moje przeczucie mnie nie zawiodło: klient zaczął prosić o odroczenie 30% kwoty, czyli 70% od razu i 30% po dostawie materiału na obiekt. Powiedział, że da pieniądze, kiedy zobaczy towar. A materiał był dwuskładnikowy. Facet zapłacił 70% i przysiągł przynieść resztę za dwa dni maksymalnie. Wydałem mu towar, ale bez drugiego składnika. Następnego dnia telefon miał wyłączony, jak i przez kolejne parę miesięcy, tak jak się spodziewałem. Potem przyszedł z bezczelną miną do biura i domagał się rekompensaty, mówiąc, że dostał zły materiał. Spokojnie pokazałem mu napis na opakowaniu, gdzie czarno na białym jest napisane, że trzeba zmieszać składnik A z składnikiem B. A drugiego składnika w ogóle nie kupił. Zamiast darmówki stracił około 8 tys. dolarów. A ja siedziałem zadowolony, że go ukarałem. © / Pikabu
  • Na uczelni biegałem za jedną dziewczyną, ale ona nie odwzajemniała mojego uczucia. Stało się jasne, że nic mi nie wyjdzie, i się uspokoiłem. I wtedy sama mnie znalazła w audytorium. Byliśmy z różnych grup. Dosłownie zaczęła do mnie podrywać: jak się cieszy, że „przypadkowo” mnie spotkała, gdzie się podziałem, tęskniła, niedawno o mnie śniła i inne takie. W tym czasie mieszkałem sam, i ona o tym wiedziała. Zaczęła intensywnie nalegać na to, żeby się ze mną związać. Postanowiłem ją sprawdzić, delikatnie zmieniłem temat i szybko znalazłem naszą wspólną znajomą, żeby dowiedzieć się, czym spowodowane jest takie zachowanie. A ona mi opowiedziała, że ta uwodzicielka jest w ciąży, niedawno się dowiedziała, a przyszły tata to jakiś bandyta i zabronił jej w ogóle mówić na ten temat, zaprzeczył. Cztery miesiące po naszym spotkaniu wyszła za mąż. Jak się okazało, mąż nie jest ojcem. © / Pikabu
  • Zostałem zaproszony na urodziny. Grupa składająca się z 8 osób, wszyscy przyszli parami. Zazwyczaj osoba obchodząca swoje urodziny pokrywa wszystkie koszty. Gdy mieliśmy zamawiać, solenizant oświadczył, że możemy zamawiać to, co lubimy, i cieszyć się wieczorem. Zamówiliśmy rolki, a on zaczął jeść cudze, a swoje (nori z ogórkiem) ignorował. Wszyscy się wymieniali spojrzeniami, nie rozumiejąc, o co chodzi. Okazało się, że solenizant nie zamierzał nikogo częstować: każdy płacił za swoje, podczas gdy on chętnie zajadał się cudzymi zamówieniami. © / Pikabu

A oto artykuł o randkach, które nie poszły zgodnie z planem.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły