19 kobiet, które wolałyby zmienić męża niż fryzjerkę lub manicurzystkę

Ludzie
dzień temu
19 kobiet, które wolałyby zmienić męża niż fryzjerkę lub manicurzystkę

Mówi się, że najlepszymi przyjaciółmi kobiet są diamenty. Jednak każda, która choć raz przeżyła nieudaną fryzurę, wie, że tak naprawdę najbliższym przyjacielem jest jej fryzjerka lub kosmetyczka. Prawie każda z nas ma swoją ulubioną panią od włosów lub paznokci, której ufa nawet bardziej niż sobie samej. W tym artykule zebraliśmy prawdziwe historie, które pokazują, że znalezienie „swojego człowieka” w branży beauty bywa cenniejsze niż diamentowa kolia.

  • Byłam na urlopie macierzyńskim. Przez pół roku nie zadzwoniła ani przyjaciółka, ani koleżanki z pracy, ani pracodawca (gdy wróciłam na jeden dzień, a potem już nie wróciłam). Za to po dwóch miesiącach zadzwoniła do mnie moja manicurzystka i ostrożnie zapytała, czy wszystko u mnie w porządku. Ponieważ wcześniej przychodziłam co 1,5–2 tygodnie, a teraz zniknęłam. Bo na ostatnim spotkaniu powiedziałam, że dziecko choruje. Więc zapytała się o moje zdrowie, o dziecko, czy potrzebuję pomocy. Złota dziewczyna, nie chodzę do nikogo innego już od 8 lat, tylko do niej. © v.a.ya.n.a
  • Kiedyś chłopak powiedział mojej stałej klientce: „Wybierzmy razem dla ciebie wzór”. A ona odpowiedziała: „Nie ma sensu, moja tatuażystka i tak zrobi to, co sama sobie wymyśliła” © olha_veshko_nails
  • Od kilku lat chodzę do tego samego fryzjera. Kiedy po raz pierwszy usiadłam na krześle, nie miałam zaufania, ponieważ był to mężczyzna. Kiedyś byłam u fryzjera faceta i nie byłam zadowolona z rezultatu, kompletnie nie zrozumiał, czego chcę. Jednak już po pierwszym strzyżeniu zrozumiałam, że to jest mój mistrz. Cokolwiek nie zrobił z moimi włosami, za każdym razem byłam zachwycona. Niedawno mój fryzjer przeprowadził się do innego miasta, co mnie zasmuciło, ale nie powstrzymało. Jako oddana klientka jeżdżę do niego co dwa miesiące do innego miasta na strzyżenie. © Karamel / VK
  • Moja manicurzystka zachorowała, ale postanowiłam na nią poczekać. W domu ciągle narzekałam, że paznokcie bardzo mi urosły i już mi z tym niewygodnie. Chłopak na to: „No to idź gdzieś indziej, jaka różnica?”. Jaka różnica? To jedyna osoba, która nigdy mnie nie skaleczyła. Jestem całkowicie pewna co do sterylności wszystkich narzędzi, ma wspaniałą paletę kolorów, wysokiej jakości żele, zachowuje kształt, do którego dążyłyśmy ponad miesiąc. No i co najważniejsze, chodzi o wierność. Chłopak był w szoku, kiedy kontynuowałam. Powiedział: „Oho, nie wiedziałem, że u was to wszystko takie poważne. Myślałem, że po prostu malują wam paznokcie czymś i to wszystko, w resztę czasu gadacie”. © Karamel / VK
  • Znajoma opowiedziała historię, która zapadła mi w pamięć na długo. Pewnego razu przyszła do fryzjera, usiadła na fotelu i wyjaśniła, jak ją obciąć: gdzie zostawić więcej, gdzie mniej, na jakim poziomie przyciąć grzywkę. Nawet pokazała zdjęcie na smartfonie, jaką fryzurę chce. Fryzjer długo jej słuchał, nie przerywał, a kiedy kobieta skończyła swój monolog, stwierdził: „Zapamiętaj, kobieto, możesz chcieć jakąkolwiek fryzurę, ale fryzjer ścina tak, jak potrafi!”. © / Pikabu
  • Jestem blondynką od 10 lat. Pewnego razu, mając około 20 lat, spróbowałam i spodobało mi się: mój naturalny kolor wydawał się nudny. Regularnie chodziłam do salonu, odświeżałam koloryzację. Ale kilka miesięcy temu stało się coś strasznego: mój salon został zamknięty, chyba zbankrutowali. Bałam się iść do innego fryzjera w nieznanym miejscu i postanowiłam poczekać. Podczas gdy zastanawiałam się, dokąd pójść i komu powierzyć swoje włosy, miałam coraz większy odrost. Czekałam tak długo, aż naturalny kolor tak odrósł, że przypomniałam sobie... że wygląda bardzo ładnie. W końcu przestałam poddawać włosy torturom i wróciłam do korzeni, jak to się mówi. © Karamel / VK
  • Od 3 lat chodzę do tego samego salonu na manicure. Ostatnio, kiedy przyszłam na wizytę, poinformowano mnie, że moja kosmetyczka jest chora, ale obsłuży mnie nowy pracownik. Pracownik, nie pracownica. Byłam zdumiona tym, że mężczyzna będzie piłował moje paznokcie. Przez pierwsze 10 minut patrzyłam na niego i nie mogłam zrozumieć, co się dzieje. Potem się rozluźniłam, zaczęliśmy rozmawiać. Powiedział, że ma żonę, dwójkę dzieci. Kiedyś pracował na budowie, a potem jego żona zaszła w ciążę i poprosiła go o pomoc, bo nie mogła sama pomalować palców u stóp. Spodobał mu się ten proces tak bardzo, że poszedł się uczyć. Początkowo ukrywał się przed wszystkimi, potajemnie uczęszczał na kursy i pracował na budowie przez kolejne 11 lat. A potem splunął na stereotypy i poszedł do salonu kosmetycznego. Na początku wszyscy byli do niego sceptycznie nastawieni, ale potem stał się ulubieńcem wszystkich pań. Teraz ja też do niego chodzę. Uważnie, sterylnie, czysto! © Palata № 6 / VK
  • Podczas gdy szukałam swojego mistrza od włosów, w wielu salonach obserwowałam jedną i tę samą scenę: każdy nowy fryzjer od razu zaczynał krytykować pracę poprzedniego. To fryzura niesymetryczna, to włosy nieprofesjonalnie farbowane, to włosy spalono. I dobrze by było, gdyby rzeczywiście fryzura była okropna u klientów, ale nie, mieli piękne włosy. W wyniku poszukiwań zatrzymałam się na sympatycznej dziewczynie, która w przeciwieństwie do innych, pochwaliła pracę poprzedniego kolegi i dała wartościowe rady pielęgnacyjne. © Podsłuchane / Ideer
  • Swojej kosmetyczki nigdy nie porzucę. Nawet do innego studia zaczęłam chodzić z jej powodu, kiedy zmieniła miejsce pracy. A wszystko dlatego, że mamy pełne porozumienie. Pracuje starannie, odwraca rozmową tak, że nawet nie zauważasz bólu, a co najważniejsze, zapominasz o skrępowaniu. Poza tym to bardzo uczynna dziewczyna. Pewnego razu przyszłam do niej, opowiadam, że jestem wykończona, za parę dni ślub najlepszej przyjaciółki, a ja nie mogę znaleźć butów pasujących do sukienki. A ona wtedy mówi: „A jaki masz rozmiar stopy? W zeszłym roku kupiłam świetne sandały, ale ani razu ich nie założyłam, to ci je oddam!”.
  • Opowiadam mojej manikiurzystce o nastroju i wydarzeniach, które są planowane, i to ona sama decyduje, jaki manicure zrobić. Kolor i design zawsze w punkt. © olga280878gmail
  • Miałem 28 lat, kiedy znalazłem swoją fryzjerkę. Teraz mam 51 lat i od tego czasu nikt inny nie dotknął moich włosów. Teraz jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek. © Pixelated_jpg / Reddit
  • Od trzech lat chodzę do tego samego mistrza manicure. Wszyscy się dziwią, gdy dowiadują się, że to chłopak. Ale to mój kolega z roku. Kiedy byłam na czwartym roku, postanowił ukończyć kursy manicure. A ja byłam jego pierwszą modelką. Oczywiście, wtedy ani mi, ani jemu nie podobał się manicure, ale się nie poddał. Z biegiem lat pojawiło się więcej klientek, podnosił swoje kwalifikacje. Od zera, w ciągu trzech lat, chłopak zdołał otworzyć własne studio, zgromadził bazę klientek i już niedługo sam będzie przeprowadzał szkolenia dla innych. © Karamel / VK
  • Moja mistrzyni od włosów poszła na urlop akurat wtedy, gdy miałam już dwa miesiące bez farbowania włosów i dłużej czekać nie mogłam. Pozwoliła mi iść do innej fryzjerki, powiedziała, że się nie pogniewa. A ja nie chcę. Jestem wierna i nie mogę zrobić takiego paskudnego postępku. © madinalingua
  • Odkryłam swoją fryzjerkę jeszcze przed trzydziestką. Od czasów nastoletnich farbowałam włosy na rudo, a na uniwersytecie zdecydowałam się przejść z rudości do blondu. Zapisałam się wtedy do dość modnego salonu w moim mieście studenckim. Rezultat mi się spodobał i dalej tam chodziłam. Gdy moja fryzjerka poszła na urlop macierzyński, zapisali mnie do innej. Ta „inna” okazała się tą właściwą i od tamtej pory nie chodzę do nikogo innego. Ten salon już się zamknął, ale ona otworzyła własny w tym samym budynku. Z nią czuję się bardzo komfortowo, jakbym spotykała się z dawną przyjaciółką i to jest, moim zdaniem, najważniejsze. © bluemeander22322 / Reddit
  • Jestem fryzjerką-stylistką, niedawno przeprowadziłam się do innego miasta, zostawiając dziesiątki swoich stałych klientów. Wielu z nich wiernie na mnie czeka (czasem przyjeżdżam raz w miesiącu i pracuję w swoim mieście), a niektórzy nawet przyjeżdżają do mnie tutaj. W takich momentach mam ochotę ich po prostu przytulić! © amrinovaaigul
  • Tę historię opowiedziała mi moja manicurzystka. Przychodziła do niej klientka i nigdy nie wybierała koloru lakieru, bo ufała jej wyborowi. Potem klientka wyjechała, a po około siedmiu miesiącach wróciła i opowiada: „Wyobraź sobie, przyszłam do salonu, a kosmetyczka pyta, jakim kolorem będziemy malować? A ja się tak zdziwiłam, że szok”. Koniec. Moja manicurzystka ze śmiechu prawie spadła z krzesła. © annagalishnikova
  • Wczoraj (w wieku 22 lat) poszłam do fryzjera na moje pierwsze strzyżenie. Rzecz w tym, że moja mama jest domową fryzjerką i nigdy wcześniej nie widziałam potrzeby pójścia do innej. Ale miesiąc temu mama złamała rękę, a ja naprawdę chciałam zmienić swój wygląd przed wyjazdem na wakacje. I udało mi się. Nie wiem, dlaczego lokalny fryzjer to zrobił, ale po mojej prośbie o schludnego boba wyglądałam jak Jim Carrey w filmie Głupi i Głupszy. Byłam w szoku. Tata się ze mnie śmieje, mój chłopak też. Tylko mama próbowała mnie pocieszyć i współczuć. Ale tego samego dnia sama kupiła mi trzy nowe czapki. © Karmel / VK
  • Swoją fryzjerkę wybrałam już 17 lat temu. Przypadkowo trafiłam do niej, spodobała mi się jej fryzura, ale przy następnej wizycie trafiłam do innego mistrza i zrozumiałam, jak świetna była ta pierwsza. Od tego czasu chodzę tylko do niej. Pasuje mi jako osoba, podoba mi się, że spełnia wszystkie moje zachcianki dotyczące włosów, nawet obcięcie na chłopaka, czy też grzywkę, która potem zakręca się jak u Pinokia. No i dzisiaj obcięła mi prawie 25 cm. © onoprienko_anastasi
  • Przyszłam na paznokcie, ale okazało się, że tuż przedtem moja kosmetyczka zachorowała. Zaproponowali innego. Nie było wyboru, przecież już przyszłam. Podeszłam, a tam chłopak! No, cóż, siedzimy, on piłuje mi paznokcie, milczymy. I nagle on dosłownie wchodzi pod stół. Nie wiem, o co chodzi, a on nagle kicha! Uderzył się karkiem o stół, wstał cały zaczerwieniony. Zaczęłam się śmiać, a on też. Tak zaczęliśmy rozmawiać. Mówi, że nie chciał kichać nad stołem, bo rozleciałby się pył z lakieru. A ja powiedziałam mu, że to wyglądało maksymalnie dziwnie. Manicure, nawiasem mówiąc, wykonał idealnie. Tak chodzę do niego, od czasu do czasu wspominamy tamten przypadek i rechoczemy.

Wielu z nas pewnie nieraz znalazło się w sytuacji, kiedy fryzjer wyczarował na nam na głowie coś zupełnie innego, niż chcieliśmy. Mamy prawo czuć rozczarowanie, gdy zrobił to przyjaciel lub małżonek, ale prawdziwa tragedia spotyka nas wtedy, gdy wydamy fortunę na fryzurę, która w ogóle nam się nie podoba.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły