19 osób, które chciały tylko zrobić zakupy, a przeżyły coś niespodziewanego

9 miesiące temu

Zdawałoby się, że pójście do sklepu to najbardziej rutynowa i przewidywalna czynność, jaką można sobie wyobrazić. Ale, o dziwo, to właśnie tam niemal codziennie zdarzają się tak komiczne i niebanalne sytuacje, że można się poczuć jak na deskach teatru.

  • Poszedłem po pracy do sklepu, żeby kupić chleb. Stanąłem przy dziale z pieczywem, a tam starsza pani obracała w rękach zafoliowany bochenek. Po kilku sekundach zobaczyła mnie i zapytała: „Młody człowieku, możesz sprawdzić datę na opakowaniu? Czy ten chleb jest świeży?”. Sprawdziłem i powiedziałem: „Tak, dzisiaj został zapakowany”. A ona na to: „To dobrze, bo moje kurczaki lubią tylko świeży chleb”. W tym momencie zapomniałem, po co w ogóle przyszedłem do sklepu.
  • Pod koniec dnia pracy moja żona napisała: „Nie ma w domu nic do jedzenia, kup pierogi”. Pobiegłem do najbliższego sklepu, wziąłem ładniejszą paczkę. Dziewczyna przy kasie oznajmiła: „Nie chce pan tych pierogów!”. Ja, trochę oszołomiony: „Jak to nie chcę? Chcę!” A ona do mnie: „Nie, nie chce pan tych pierogów! Chce pan inne, te są drogie!” Poczułem się, jakby nazwano mnie żebrakiem. Powiedziałem dziewczynie, że jestem na tyle zamożny, że nie muszę zwracać uwagi na cenę pierogów, ale ona wyjaśniła: „Mamy pomieszane metki z cenami w chłodziarce z pierogami. Ludzie myślą, że te konkretne są tanie, a potem oburzają się przy kasie”.
  • Niedawno byłam w sklepie odzieżowym. Wybrałam kilka rzeczy i poszłam do przymierzalni. Zaczęłam się przebierać, ale kątem oka zauważyłam jakiś ruch z dołu. Spod ścianki sąsiedniej przymierzalni wysunęła się dziecięca rączka z łyżką do butów. Usłyszałam, jak mała dziewczynka zaczyna jęczeć, mówiąc, że siedzą tu zbyt długo. Jej matka powiedziała zirytowana: „Nie możesz się tak zachowywać! Co by powiedział tata?”. Na co otrzymała natychmiastową odpowiedź córki: „Nie możesz wydawać tyle pieniędzy na ubrania!”.
  • Byłam bardzo zirytowana, kiedy zamknęli sklep przy moim bloku. Pracuję do 21, wracam do domu godzinę później i zawsze udawało mi się zdążyć przed zamknięciem. Ucieszyłam się więc, gdy otworzyli kolejny sklep. Poszłam tam po raz pierwszy, zaczęłam wybierać produkty, przeszłam wzdłuż rzędów, żeby zobaczyć, co mają. Ale zauważyłam, że obsługa jest jakaś nieżyczliwa, sprzedawcy odpowiadają mi półsłówkami, ochroniarz mnie śledzi, kasjerka prawie przewróciła oczami, gdy przy kasie przypomniałam sobie o karmie dla kota i wróciłam po nią. W końcu wyszłam i odkryłam informację na drzwiach, że sklep jest otwarty do 22:00, a ja weszłam tam o 21:57. Nie chodziłam tam potem przez miesiąc, mając nadzieję, że w tym czasie o mnie zapomną.
  • Wybrałam się do sklepu kupić buty. Od razu podszedł do mnie pracownik, pomógł mi wybrać model i poszliśmy do kasy. Przy kasie poprosił mnie o numer telefonu, by zarejestrować mnie w programie bonusowym. Zadowolona wyszłam z zakupami, ale niecałą godzinę później otrzymałam SMS z zaproszeniem do kina. Od razu zorientowałam się, że to ten pracownik ze sklepu. Rozzłościło mnie to, ponieważ mój numer telefonu został wykorzystany do celów osobistych. Natychmiast złożyłam skargę do administracji sklepu, ale teraz martwię się, że koleś zostanie zwolniony lub coś w tym stylu. © bvde85 / Reddit
  • Wczoraj wybrałam się do sklepu z moim 4-miesięcznym maluchem. W pewnym momencie potrzebował zmiany pieluchy, więc poszłam z nim do toalety. Aby było szybciej, weszłam do pierwszej wolnej kabiny. Cały proces zajął około 3-4 minut. Ale kiedy wyszłam z kabiny, podeszła do mnie kobieta i bardzo nieuprzejmie powiedziała mi, że nie miałam prawa wchodzić tam z dzieckiem. Okazało się, że ta kabina była przeznaczona dla osób niepełnosprawnych. Opowiedziałam o tym koleżance, a ona również stwierdziła, że jestem dziwna i nie powinnam tak robić. © Littlesadsloth / Reddit
  • W hipermarkecie było kilka kas, ale działała tylko jedna. Kolejka liczyła 30-40 osób. Poprosiłem o wezwanie większej liczby kasjerów, ale usłyszałem, że wszyscy pracownicy są zajęci, bo rozpakowują towar. Nie zastanawiając się długo, podszedłem do pustej kasy i zacząłem krzyczeć: „Kasjer! Potrzebujemy jeszcze jednego kasjera!”. Minutę później przy kasie stał już pracownik (kolejka mnie wspierała). W sumie przyszło czterech kasjerów.
  • Poszłam kupić płaszcz. Po półtora dnia w pracy nie wyglądałam pewnie najlepiej. Ale ekspedientka od progu stwierdziła: „To sklep z bardzo drogimi rzeczami. Na pewno panią stać?”. Żeby jej zrobić na złość, wybrałam kosztowny płaszcz i zapłaciłam gotówką. Kobieta radośnie wręczyła mi paczkę z zakupem, ale wtedy powiedziałam: „Chcę dokonać zwrotu”. Sprzedawczyni zwróciła mi pieniądze, ale była naprawdę wściekła.
  • Stałam przy kasie. Śmiało wyciągnęłam kartę rabatową. Kasjerka popatrzyła na mnie i powiedziała: „To nie jest nasza karta”. Zapytałam odruchowo: „Więc czyja ona jest?”. Wtedy zdałam sobie sprawę, że palnęłam głupotę, bo karta przecież była moja, ale zupełnie już się pogubiłam i wymamrotałam: „Zaraz, gdzie ja jestem?”. Okazało się, że to była karta rabatowa innego sklepu sieciowego.
  • Stałam w kolejce do kasy w sklepie. Kasjerka powiedziała do mężczyzny przede mną: „Do zakupów przysługuje panu ser holenderski w promocyjnej cenie. Ale już go nie ma, wszystko rozkupili”.
  • Kiedyś widziałem w sklepie mamę z małym dzieckiem. Maluch miał atak złości i krzyczał wniebogłosy. Z twarzy matki można było wyczytać, że stara się ignorować to zachowanie. Najwyraźniej była do tego przyzwyczajona. Ale wtedy podszedł do nich starszy mężczyzna i bardzo surowym głosem powiedział do dziecka: „Przestań”. Dzieciak natychmiast umilkł, całkowicie zapominając o ataku złości. © Hunter Kepon / Quora
  • Mam 40 lat. Przechadzałam się dziś w sklepie, wybierając artykuły spożywcze. W moją stronę szedł mężczyzna po pięćdziesiątce. Lekko mnie potrącił, po czym odwrócił się i wymamrotał: „Och, przepraszam, dziewczyno”. Coś mi kliknęło w mózgu i powiedziałam: „Nie ma sprawy, chłopcze”. Mężczyzna spojrzał na mnie, jakbym go obraziła. © Mental_Detective / Reddit
  • Byłem świadkiem, jak na parkingu przed sklepem kobieta przytarła samochód innej pani, przeparkowała i oddaliła się na zakupy. Druga wkurzyła się i zrobiła to samo. W końcu spotkały się w sklepie i tam zaczęły rozwiązywać swój konflikt. Nie obyło się bez krzyków. © qqwrz / Reddit
  • Kiedy miałem 6 lat, poszliśmy z mamą do sklepu. Staliśmy w kolejce do kasy. Nagle mama poprosiła mnie, żebym poczekał w kolejce, podczas gdy ona po coś pójdzie. Stałem. Czekałem. Minęła godzina! Odłożyli nasze zakupy z powrotem na półki, a ja nadal tam stałem. W końcu mama wróciła. Okazało się, że poszła na pierwsze piętro szukać ubrań, ale rozproszyła się i zawędrowała do fryzjera — miała czas na strzyżenie. Od tamtej pory minęło dwadzieścia lat, a ja wciąż jestem tym oszołomiony.
  • Byłam kiedyś w supermarkecie. Obok mnie szli rodzice z dwójką dzieci. Ich syn cały czas prosił o jakieś rzeczy: jęczał i krzyczał, ale na próżno. Podeszli do kasy i zauważyłem, że podczas gdy rodzice byli rozproszeni, ich córka szybko zaczęła odpakowywać batoniki Kinder wystawione przy kasie i wkładać je do ust. Oczywiście musieli za nie zapłacić.
  • Stałem przy ladzie w dziale mięsnym, chciałem kupić szynkę. Sprzedawczyni kroiła ją na desce leżącej na ladzie i nie zwracała na mnie uwagi. Nagle przypadkowo upuściła deskę ze wszystkimi kawałkami szynki. Wtedy oniemiałem, bo nonszalancko podniosła wszystko i bez słowa położyła z powrotem na ladzie. Nie chciałem już niczego tam kupować. © Stephen Fletcher / Quora
  • Stałam w kolejce do kasy. Kobieta, która stała przede mną, podała swojemu 7-letniemu synowi arbuza. Chłopiec natychmiast go upuścił, ale mama nie zaczęła na niego krzyczeć, tylko spokojnie powiedziała: „Zobacz, jak ładnie przekroiłeś go na dwie połówki”. Potem zapłaciła za zakupy i wyszła z tymi połówkami arbuza. Usłyszałam jeszcze, jak chłopiec krzyczał dumnie do ojca: „Zobacz, jak pokroiłem arbuza!”.
  • Stałam w kolejce do kasy. Usłyszałam coś za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam kobietę z iguaną w ramionach. Tak, tuliła w sklepie ogromną jaszczurkę! © Kelley Bielewicz / Quora
  • Przed sklepem podeszła do mnie starsza pani z prośbą o pomoc. Nie miała pieniędzy na karmę dla kota, więc zlitowałam się, dałam jej trochę pieniędzy i poszłam do apteki obok. W drodze powrotnej postanowiłam zajrzeć do sklepu. Byłam już przy kasie i zauważyłam tę samą staruszkę, która kupowała wiele różnych czekolad, ale żadnej karmy dla kotów. Powiedziałam jej, że koty nie jedzą czekolady. Zaczerwieniła się, chwyciła swoje zakupy i uciekła.

Można pójść do sklepu po chleb, a wrócić z niezłą anegdotą do opowiadania znajomym. I nie ma w tym nic dziwnego, bo gdy w kolejce przy kasie spotykają się ludzie o różnych temperamentach, w różnym wieku i z różnym wykształceniem, nie sposób uniknąć nietypowych sytuacji.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły