19 osób, którym jedna podróż zapewniła zastrzyk emocji na cały rok

Ludzie
20 godziny temu
19 osób, którym jedna podróż zapewniła zastrzyk emocji na cały rok

Zdarza się, że lecisz na wakacje i jedyne, co przywozisz, to nowy magnes na lodówkę. Ale bywa i odwrotnie: jedna podróż potrafi tak zaszokować, że cały rok chodzisz z wewnętrznym „efektem wow”. W tym zestawieniu znajdują się 19 podróży, po których emocje nie tylko nie ulotniły się, ale trzymały w napięciu przez długi czas.

  • W 2011 roku przyszłam do biura podróży w dniu wylotu, żeby zrezygnować z pakietu wycieczki na Goa, ponieważ mój chłopak nie mógł polecieć. A agent turystyczny mówi do mnie: „A co z tobą? I tak nie zwrócimy pieniędzy, leć sama...”. I rzeczywiście... biegiem do domu, plecak, taksówka, lotnisko. To była najwspanialsza samotna podróż, która wiele zmieniła. Kto był na Goa, ten zrozumie. Dziewczyno z biura podróży, jeśli to czytasz — dziękuję ci! © gangaflow.ai
  • Często wyjeżdżamy z mężem na wakacje do różnych krajów i za każdym razem zatrzymujemy się w fajnych hotelach. Moim ulubionym momentem w tych podróżach jest wchodzenie do pokoju po sprzątaniu i oczekiwanie, co zobaczę na łóżku... Tak, mam na myśli te figurki zwierząt z ręczników. Jakich ja tylko nie widziałam! I łabędzie, i krokodyle, i małpy. Za każdym razem doświadczam ogromnej radości, gdy widzę coś takiego. A czasami nawet bawię się z obsługą — zostawiam swój kapelusz i zakładam na niego okulary. Oni zazwyczaj akceptują zasady gry i już czekają na mnie ręcznikowe słonie i żaby w okularach. Krótko mówiąc, każdemu, kto znajdzie się choć raz w hotelu, polecam ręcznikowy antystres! © / VK
  • Niedawno mąż uznał, że czas zmienić otoczenie i wybrać się na wycieczkę. Zebraliśmy dzieci, plecaki, namioty i wyruszyliśmy do lasu. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie deszcz, który zaczął padać pół godziny poźniej. Wszyscy przemokliśmy do suchej nitki, namioty przeciekały, a dzieci zaczęły jęczeć, że chcą do domu. Mąż, jak zwykle, powiedział: „No, to jest przygoda!”. Tylko że wróciliśmy do domu z przeziębieniem. © / VK
  • Przed narodzinami dziecka uwielbialiśmy z mężem podróżować, ale wraz z jego pojawieniem się wszystko stało się trudniejsze. Nawet w naszym mieszkaniu było mi ciężko i byłam pewna, że nasze przygody się skończyły. Ale mąż przekonał mnie, żeby spróbować jeszcze raz. Po raz pierwszy zabraliśmy syna w podróż, gdy miał półtora roku. Obawiałam się, że będzie źle spał, marudził. Ale na plaży śmiał się głośno, w pociągu podziwiał widoki, a nocą zasypiał na moich rękach. Teraz zawsze mamy przy sobie plecak dla dziecka i setki zdjęć jego szczęśliwego uśmiechu na tle nowych miejsc, i jestem bardzo zadowolona, że odważyłam się podróżować z dzieckiem. © / VK
  • Moi rodzice wybrali się na Węgry w podróż poślubną, która znalazła się nie tylko w archiwum rodzinnym, ale dosłownie przeszła do historii. Chodzi o to, że podczas zwiedzania twierdzy-muzeum Esterházy, w jednej z galerii na niepozornym postumencie leżała otwarta książka. Przewodnik wyjaśnił, że to coś w rodzaju księgi opinii i sugestii i poprowadził grupę dalej. A rodzice, nie zastanawiając się długo, napisali od serca, że bardzo im się podobało. Później wybuchł skandal: w tej księdze podpisywali się królowie, książęta, książęta itp. I tak moi rodzice wpisali się w historię świata. © / VK
  • Przyjaciółka poszła na randkę i zniknęła. Ani telefonów, ani smsów. Pierwszego dnia nawet się nie martwiłam: zaszalała, człowiek łapie szczęście. Ale za dwa dni miałyśmy lecieć razem do Europy, a ja powoli zaczynałam się niepokoić. Dzień wylotu, a jej wciąż nie ma. Okazało się, że poleciała do Europy z facetem (to była ich pierwsza randka), i nie wychodzili z pokoju. Pojechałam w podróż sama. A z tą przyjaciółką już się więcej nie kontaktowałam. © jane.satova
  • Pojechałam sama do Belgii turystycznym autobusem. Gdy nadszedł czas powrotu, utknęłam na jakimś koncercie i spóźniłam się na autobus. Mój plecak i wszystkie rzeczy zostały w autobusie, miałam przy sobie tylko telefon i portfel. Wpadłam w panikę, poszłam na dworzec i kupiłam bilet do Amsterdamu (tam mieszkałam). Telefon miałam prawie rozładowany, więc zapytałam przypadkową dziewczynę w sklepie: „Mogę pożyczyć ładowarkę? Nie uwierzysz, co mi się przydarzyło”. Zaczęłyśmy rozmawiać i okazało się, że ją też zostawił turystyczny autobus. © peachy-grey / Reddit
  • Kiedyś leciałam samolotem i siedziałam przy oknie. Na dwóch sąsiednich siedzeniach siedziała matka z córką w wieku około 6 lat. Nie przeszkadzały nikomu, były bardzo spokojne. Zasnęłam podczas lotu. Kiedy się obudziłam i odwróciłam głowę, byłam naprawdę oszołomiona: dziewczynka siedziała cichutko na fotelu przy przejściu, albo rysując, albo czytając, nie pamiętam dokładnie, a pośrodku jej matka ćwiczyła jogę! Nie mam pojęcia, jak można było przekręcić się na tym siedzisku tak, by wystawić obie nogi do góry, opierając się rękami na oparciu z przodu, ale widok był, delikatnie mówiąc, zdumiewający. © / VK
  • Studiowałam w Szkocji, a podczas wakacji podróżowałam. Leciałam samolotem z Londynu do Glasgow. I, bez żartów, byłam jedyną kobietą na pokładzie, nie licząc kilku stewardes.
    Cały samolot był obsadzony irlandzką męską drużyną rugby: wszyscy mieli jakieś 25 lat, i około 90% z nich było rudych. Było to po prostu morze hałaśliwych, rudowłosych chłopaków, którzy cały lot krzyczeli, skandowali i śpiewali piosenki. W pewnym momencie czułam się jak uczestniczka jakiegoś żartu. To był naprawdę zabawny przypadek i z pewnością jeden z najbardziej zapadających w pamięć momentów podczas całego mojego pobytu tam. © AK_1418 / Reddit
  • Kiedyś z córką pojechałyśmy w podróż samochodem przez kraje Kaukazu. Pewnego dnia jechaliśmy gdzieś w odległych stronach Armenii, i na drodze starszy pan łapał stopa. Zatrzymaliśmy się, poprosił, żeby go podwieźć do wioski. Dojechaliśmy, a on mówi: „Nie mogę was puścić bez poczęstunku!” i zaprosił nas do siebie do domu. Ponieważ chodziło o kaukaską gościnność, zleciała się tam prawie cała wioska.
    Siedzimy, pijemy herbatę z mnóstwem różnych smakołyków, już czujemy, że jesteśmy najedzone. Mówimy: „Dziękujemy za gościnę, czas się zbierać”. Na co starszy pan stwierdza: „Jak to? Dopiero co piliśmy herbatę, a teraz przyniosą obiad”. I rzeczywiście, przynieśli mnóstwo nowego jedzenia. Musiałyśmy uczestniczyć w wielogodzinnym wiejskim posiłku. Niesamowicie smaczne, ale bardzo obfite.
  • Jechaliśmy z rodziną pewnego razu samochodem na wycieczkę. Mikrobus, tylne siedzenia całkowicie złożone, spaliśmy na zmianę. Jedziemy, tata za kierownicą. Słyszymy dźwięk, jakby uciekało powietrze z koła! Zatrzymaliśmy się, sprawdziliśmy — normalnie. Ruszamy — znów ten dźwięk! Zatrzymaliśmy się, siostra pomaga szukać przyczyny. Nie znaleźliśmy. Gdy stoimy — cisza. Postanowiliśmy nasłuchiwać podczas jazdy, z której to strony. Ruszamy, wszyscy się wsłuchujemy... I wtedy dziki śmiech siostry. Okazało się, że to nasza mama tak chrapała. © Podsłuchane / Ideer
  • W tych związkach byłam bardzo podejrzliwa. Ale wszystko było idealne! Był uważny i troskliwy. Jadł zdrowo, ćwiczył. Bardzo szybko się polubiliśmy. Sześć miesięcy później oświadczył mi się, a ja się zgodziłam. Wszystko było cudowne, dopóki nie zaczęliśmy planować podróży poślubnej. Jego mama oznajmiła, że jedzie z nami. A on bardzo poparł ten pomysł, ponieważ: „Po pierwsze, to także święto mamy. Po drugie, mama będzie mogła kontrolować, żebyśmy szybciej mieli dziecko, będzie nam doradzać. Nawiasem mówiąc, mamy pokój dla trzech osób. To bardziej ekonomiczne, jesteśmy jedną rodziną”. Rozwiodłam się zaraz po podróży. © Mamdarinka / VK
  • Tak się złożyło, że zakochałam się w zupełnie nieromantycznym chłopaku, który nie potrafił okazywać czułości. Pożegnałam się z pięknymi zalotami i spotykałam się z nim przez 4 lata. Pojechaliśmy nad morze. Zdecydowaliśmy się na nurkowanie z akwalungiem. Chłopak zamówił sesję foto i wideo. Wszystko było niesamowicie interesujące i piękne. Po około dziesięciu minutach naszego podwodnego podróżowania chłopak podpływa do mnie i, z trudem klękając, podaje pudełeczko z pierścionkiem. Niezdarnie kiwam mu „tak”. Zakłada mi pierścionek. Operator nagrał wszystko. Płakałam na dnie morza. © / Telegram
  • Jestem krótkowidzem, noszę soczewki. Bez nich widzę tylko zamazane kontury. Jechaliśmy z mężem pociągiem, rano nie założyłam soczewek. Na dworcu szybko pobiegłam do toalety. Wyszłam z kabiny i ledwie zauważyłam jakieś dwie osoby. I wtedy dotarło do mnie, że to mężczyźni stoją przy pisuarach i narzekają na mnie. Sama byłam w szoku, wybiegłam stamtąd, zasłaniając usta ręką. A mąż stał i śmiał się ze mnie. Panowie, przepraszam! © / VK
  • Pewnego razu wraz z przyjaciółmi pojechaliśmy w długą podróż dwoma samochodami na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Wszystko było świetne, ale w trakcie drogi powrotnej jednemu z naszych pojazdów zaczęło kończyć się paliwo. A stacji benzynowych ani widu, ani słychu. Zastanawialiśmy się już, jakby tu przelać z jednego samochodu do drugiego, albo ruszyć do przodu i przekonać pracowników stacji benzynowej, żeby nalali paliwa do kanistra, ale postanowiliśmy spróbować, ile nasza „kobyłka” przejedzie na resztkach. Jakże byliśmy zaskoczeni, kiedy ich samochód przy czerwonym wskaźniku braku benzyny zdołał przejechać aż 50 kilometrów i dotrzeć do stacji benzynowej.
  • Pojechałam z przyjaciółką na wakacje do Turcji. Ona tam wdała się w romans z menedżerem hotelu. Idziemy wieczorem na dyskotekę, patrzymy, a menedżer już z nową sympatią. Myślę: „No to wieczór zepsuty!”. Przyjaciółka na nich spojrzała, wybiegła na parkiet i wskazała palcem na mężczyznę w tłumie. Mówi: „O, nareszcie!”. Okazało się, że ona sama nie marnowała czasu i poznała nowego kawalera. W sumie, nie miała zamiaru cierpieć.
  • Jesteśmy z Kolorado, jechaliśmy samochodem do Kalifornii. Zatrzymaliśmy się na światłach i nagle z tyłu ktoś zaczyna trąbić i coś wykrzykiwać. No kurczę, myślimy, co takiego zrobiliśmy, że tak go rozzłościliśmy? W panice odjeżdżamy, pędzimy po całym Los Angeles, próbując się od niego uwolnić. W końcu facet nas dogania, blokuje, wyskakuje z samochodu i podbiega do okna kierowcy, gestykuluje, żeby opuścić szybę.
    A potem rozjaśnia się uśmiechem od ucha do ucha: „Cześć! Zauważyłem, że jesteście z Kolorado. Ja jestem z Littleton. A skąd wy?”. Okazało się, że to miły facet, po prostu tęsknił za domem. © WemblysMom / Reddit
  • Poszłam w Chinach do łaźni, po łaźni masaż. Zaprowadzono mnie do jakiegoś pokoju, były tam dwie Chinki. Nie znam chińskiego, a one nie mówiły po angielsku. No to pokazałam na nogi i powiedziałam: „Masaż?”. Spojrzały po sobie i dalej siedzą. Ja znowu: „Masaż-masaż?” i pokazuję na nogi. Ignorują mnie. Myślę sobie, no dobra, może ktoś inny powinien to zrobić. W pewnym momencie zrozumiałam, że siedzimy w takich samych piżamach i po prostu zaczepiałam gości, żeby zrobili mi masaż. © sofism_my
  • Byłam w Berlinie i po długim dniu spacerów po prostu chciałam szybko coś zjeść bez zbędnego zamieszania. Znalazłam pizzerię, gdzie można było zamówić przy ladzie, wzięłam papierowe menu i zaczęłam przeglądać oferty. Pizza nr 9 z warzywami, pepperoni i innymi składnikami wyglądała bardzo apetycznie. Chłopak za ladą patrzył na mnie z oczekiwaniem i powiedział coś po niemiecku, co, jak miałam nadzieję, znaczyło: „Co pani zamawia?”. Starając się wyglądać swobodnie, z uśmiechem powiedziałam „Nine”. On wyglądał na bardzo zmieszanego i poprosił o sprecyzowanie. Ponownie powtórzyłam: „Nine”, myśląc, że po prostu nie dosłyszał. On znów patrzy na mnie, jakbym była z innej planety. Jeszcze raz pokazuję na menu i mówię „Nine”. I wtedy do mnie dociera. Jestem w Niemczech, a „nine” po angielsku brzmi prawie jak „nein” po niemiecku „nie”. Czyli cały ten czas radośnie mówiłam „nie” na wszystkie jego pytania. Zrozumiałam swój błąd, przeprosiłam po angielsku i już normalnymi zdaniami dokończyłam zamówienie. © Emergency_Kitten7 / Reddit

Te historie z podróży pokazują, że na wakacjach wszystko może pójść nie tak.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły