19 pomysłowych osób, które sprytnie wybrnęły z trudnych sytuacji

Ludzie
2 godziny temu
19 pomysłowych osób, które sprytnie wybrnęły z trudnych sytuacji

Są ludzie, których nie sposób pomylić z kimkolwiek innym — tak bardzo są wyraziści, oryginalni i barwni. Wydaje się, że żyją według własnych zasad, a każda z nich jest bardziej dziwaczna od poprzedniej. W tym zestawieniu znajdziecie właśnie takich „reżyserów swojego życia”, którzy zaiste sami potrafią zadbać o swoje sprawy.

  • Wszyscy moi przyjaciele mnie uwielbiają! I to nie tylko dlatego, że jestem duszą towarzystwa i zawsze jestem gotowa przyjść z pomocą. Rzecz w tym, że przynoszę im szczęście! Za każdym razem, gdy czegoś potrzebują lub czegoś im brakuje, po prostu o tym rozmawiamy, a potem, dosłownie w ciągu czterdziestu minut, dzwoni magiczny telefon! Może dzwonić ktokolwiek i w jakiejkolwiek sprawie, ale jeśli to się dzieje, to dzwoniący zawsze znajduje wyjście z trudnej sytuacji dla mojego przyjaciela, który może o tym wspomnieć mimochodem w rozmowie. Na przykład: przyjaciółka narzekała, że potrzebuje pieniędzy, ale pensja się opóźnia, nikt nie może jej pożyczyć i ogólnie jest źle. Dosłownie 15 minut później zadzwonił do niej były szef i zaproponował pomoc w zamknięciu projektu za niemałą sumę. I takich historii jest mnóstwo! Czuję się jak wróżka. © Karamel / VK
  • Mieszkam na przedmieściach. Każdego ranka, kiedy jadę do pracy, jest ze mną w autobusie pewna dziewczyna. Wszyscy, którzy jadą z końcowego przystanku, znają ją, ponieważ tej dziewczyny nie sposób nie zauważyć. Szczególnie lubią ją kierowcy autobusów, ponieważ gdy wsiada do autobusu, zawsze uprzejmie, radośnie, z ogromnym uśmiechem od ucha do ucha, płaci za przejazd i daje kierowcy cukierka. Wszyscy rozczulają się tym widokiem, a kierowcy jest miło. Teraz co drugi, kiedy płaci za przejazd, daje cukierka kierowcy. Kierowcy są w szoku, a ludziom się to podoba. A wszystko to dzięki tej dziewczynie, która na swoim przykładzie pokazała, że ten świat nie jest trudny do zmienienia na lepsze. Najważniejsze to zacząć od siebie. © Karamel / VK
  • Mamy taką koleżankę w pracy. Ma 59 lat, ale żyje, jakby miała 30. Większość ją potępia, zwłaszcza za wygląd zewnętrzny. Lubi rozmaite przezroczyste bluzki, krótkie sukienki, spódnice, i w ogóle się tym nie przejmuje. Może się pomalować na jaskrawo. Stara się być duszą towarzystwa, rzuca żarciki, „młodzieżowe” teksty. I ja, szczerze mówiąc, jestem tym rozczulona, brawo dla niej, nie chce się starzeć, ale reszta koleżanek ją tylko krytykuje, mówiąc, że jak ona się ubrała, wszystko widać w przezroczystych bluzkach, o, patrz, pokazała kolana, masakra! A ja patrzę na to wszystko i żal mi tych, którzy ją krytykują, mają po 35-40 lat, a już, jak stare babki, wszystkich obgadują. © / VK
AI-generated image
  • Do autobusu wszedł dziadek i zaczął recytować bardzo piękne wiersze, własnego autorstwa. Nie zbierał pieniędzy, po prostu postanowił podzielić się swoimi uczuciami do Marii Nikołajewny. Wszystkie babcie płakały, a pozostali pasażerowie również. Okazało się, że się pomylił i żadnej Marii Nikołajewny w autobusie nie było. Zmartwiony, wyszedł. A za nim jeszcze kilka babć, które poprosiły go o numer telefonu. © / VK
  • Zdawałam egzaminy na uniwersytecie, będąc już w zaawansowanej ciąży. Wszystko zdawałam bez problemu. Na ostatnim egzaminie, kiedy już wszystko powiedziałam, jeden mądrala postanowił zadać dodatkowe pytanie. Zaczęłam odpowiadać i nagle wszyscy zaczęli krzyczeć: „Nie trzeba, dosyć!”, i machać do mnie rękami, jakbym miała zaraz tutaj urodzić.
  • To takie urocze. Zakochał się we mnie 5-letni chłopczyk z pierwszego piętra. Jeśli widzi, że wracam ze sklepu, zawsze pomaga nieść zakupy. Podrzuca pod drzwi bukieciki polnych kwiatów, a z nimi pokrętnym pismem notkę: „Pójdźmy na spacer”. Wstydzi się i czerwieni, jeśli jedziemy razem windą. No, złote dziecko. A wczoraj szłam do klatki, podbiegł i powiedział, że na pewno się ze mną ożeni. Uśmiechnęłam się szeroko, ale nic nie powiedziałam. I jak tu powiedzieć maluchowi, że już dawno jestem mężatką i w dodatku jestem w ciąży! © / VK
  • Latem zeszłego roku, po przeprowadzce, zacząłem wychodzić ze swoim 6-letnim synem na podwórko. Na początku po prostu obserwowałem, jak się ze wszystkimi zapoznaje i rozmawia. Czasami dzieci bawiły się w berka lub huśtały na huśtawce. Wydało mi się to trochę nudne, dlatego postanowiłem urozmaicić ich szare dni nowymi grami. Część z nich sobie przypomniałem, część znalazłem w internecie, a część wymyśliłem sam. Graliśmy tygodniem, później dołączył do nas jeszcze jeden sąsiad-rodzic z piłką do futbolu. Zaczęły do nas przychodzić dzieciaki z sąsiednich podwórek. Pewnego dnia naliczyłem aż 14 dzieciaków, które aktywnie bawiły się na placu zabaw. Po kilku tygodniach codziennych gier zrzuciłem parę kilogramów. Jeszcze tydzień i wieczorami dzieci zaczęły wołać mnie po imieniu przez okno i zapraszać na spacery. © / Pikabu
  • W gabinecie mojego szefa leży stos kolorowanek i kilka czekoladek. Wszyscy myślą, że to dla dzieci. Ale po każdym wyczerpującym spotkaniu on koloruje te kolorowanki. A dziś, podczas spotkania z inwestorami, weszłam do gabinetu z kawą i zobaczyłam, jak mój szef koloruje razem z inwestorami. Jak dzieci... © / VK
  • Pracuję w banku już trzeci rok. Każdy dzień to samo. Niezadowoleni klienci, ciągłe skargi, dziwne pytania. Zostaję tam tylko dlatego, że dobrze płacą. Ale zdarzają się też świetne dni, kiedy klienci są uśmiechnięci, słońce świeci i mają miejsce takie zabawne sytuacje, jak wczoraj. Do mojego kolegi przyszła młoda kobieta, która spłaciła cały swój kredyt. Zaczęła krzyczeć: „Juhu, teraz Zgredek jest wolny!” Wybiegła z oddziału, podskakując. Dzięki takim pozytywnym ludziom mam lepszy humor. © / VK
AI-generated image
  • U nas w bloku mieszka staruszek. Taki sobie zwykły dziadek w kraciastych spodniach, znoszonym płaszczu i śmiesznym kapeluszu. Lubi dzieci i dzieci lubią jego. Ma w sobie jakąś przyciągającą aurę. Opowiadał im historie, częstował tanimi cukierkami. Dzieci radośnie pokazywały mu żarty na telefonach. Nic nie rozumiał, ale z mądrą miną kiwnął głową. Niedawno dowiedziałam się, że jest pisarzem książek dla dzieci. Przeszukałam dom i znalazłam zbiór jego opowiadań. Pamiętam, jak mama czytała mi je w dzieciństwie. Następnego dnia upiekłam ciasto i zanieśliśmy je jako podziękowanie za cudowne opowiadania, które tak uwielbiałam, będąc dzieckiem! © / VK
  • Jechałem w przedziale, naprzeciwko jakiś facet, groźny z wyglądu. Coś przeglądał na telefonie. Siedziałam cicho, na wszelki wypadek. Aż nagle spojrzał na mnie, aż się wzdrygnęłam, i powiedział: „Julio, masz fajną fretkę”. Ja faktycznie jestem Julia i mam fretkę, ale skąd on o tym wie? A ten brodacz powiedział: „Tak, obserwuję cię w mediach społecznościowych, lajki, nawiasem mówiąc, daję”. I od razu przestał być groźny.
  • Lubię w wolnym czasie odwiedzać bibliotekę blisko domu i tam czytać. Niedawno, kiedy czytałam Balzaca, znalazłam w książce zakładkę z zaznaczonymi numerami stron. Zaczęłam po kolei otwierać wskazane strony. Na każdej z nich były zakreślone niektóre słowa. Wzięłam wtedy kartkę i zapisałam słowa po kolei. I wyszło takie zdanie: „Piękna milady, czy zechcesz zostać moją żoną?”. Oczarowana tym, co zobaczyłam, podeszłam do bibliotekarki, a ona opowiedziała mi historię o tym, jak 30 lat temu młody człowiek oświadczył się swojej ukochanej. © / VK
  • Mam bardzo zgrane sąsiedztwo i praktycznie wszyscy się znają. Jest jeden chłopiec od sąsiadów, około 8 lat, którego uważam za najlepsze dziecko na świecie. Prawie każdego ranka, gdy czeka na rodziców, stoi pod klatką i rozdaje cukierki każdemu, kto wychodzi. Kiedyś zapytałam go, dlaczego to robi, a on odpowiedział, że po prostu żal mu ludzi, którzy wcześnie wstają, i w ten sposób chce poprawić im nastrój. Następnym razem przyniosłam mu paczkę słodyczy, podziękowałam mu za to, że tak się stara, a w odpowiedzi usłyszałam: „Och, dziękuję! To mi wystarczy na tydzień, żeby częstować naszych sąsiadów”. No, najlepszy! © Karmel / VK
  • Kiedyś pracowałem na stacji benzynowej. Późnym wieczorem wychodziłem, wracałem do domu wcześnie rano, było ciężko, ale trzeba było jakoś utrzymać rodzinę. Klienci mnie zaskakiwali, było ich dużo, wszyscy różni. Niektórzy dawali dobre napiwki, niektórzy małe, a niektórzy udawali, że mnie nie ma, i po prostu odjeżdżali. Pewnego razu przyjechał jakiś „cool” mężczyzna, zatankował pełny bak, zawołał mnie do siebie i powiedział: „Wiem, jak ciężko ci się pracuje, to dla ciebie, powinno wystarczyć na miesiąc dobrego życia. Dziękuję ci i nie zapominaj wierzyć w siebie!”. Nigdy w życiu nie widziałem takich pieniędzy! Nie zdążyłem mu podziękować, a on już odjechał. Ten przypadek dodał mi niesamowitej motywacji, zaryzykowałem, otworzyłem za te pieniądze mały kiosk z domowym jedzeniem. Teraz prosperujemy, codziennie przychodzi do nas wiele dobrych ludzi, którzy kochają nasze jedzenie. A ja wciąż marzę, aby spotkać tego nieznajomego, który w jednej chwili całkowicie zmienił moje życie. © / VK
  • Tata jest kierowcą ciężarówki. Ma krótkie przerwy, więc staramy się spędzać jak najwięcej czasu razem. Wczoraj przyjechał, ale dosłownie na jeden dzień. Wchodzi z pudełkiem i mówi: „Tam znajdziesz coś, co możesz przytulać, gdy mnie nie ma. A w przyszłości to coś, co może cię chronić przed wszelkimi natrętnymi chłopakami, którzy będą chcieli moją księżniczkę”. W tym tajemniczym pudełku był szczeniak dobermana. A na obroży miał napis: „Odważnie chronię księżniczkę”. © / VK
  • To było rok temu. Zostałem zwolniony z pracy, szedłem ponury i przygnębiony. Wychodzę z metra, patrzę, stoi dziewczyna, rozdaje jakieś ulotki. Wyciągnęła rękę z karteczką, niechętnie wziąłem, ale zanim ją wyrzuciłem, spojrzałem jednak na tę kartkę. Okazało się, że to były własnoręcznie robione kartki z motywującymi życzeniami dla ludzi. Trafiłem na taką z napisem: „Wszystko się ułoży, zobaczysz! Wszystko będzie dobrze!”. Nie przywiązałem do tego wagi, wrzuciłem do plecaka karteczkę. Wczoraj wyciągnąłem plecak, zajrzałem do środka i zobaczyłem właśnie to życzenie. A przecież rzeczywiście, w moim życiu teraz wszystko jest dobrze. Dostałem dobrą pracę, nawet mieszkanie na kredyt udało się kupić. Wydaje się, że ta kartka wtedy trafiła w moje ręce nieprzypadkowo. © / VK
  • Od kilku lat pracuję jako przewodnik w kurorcie. Po raz kolejny wchodzę z grupą na górę, a tuż u podnóża stoi stare sosna, która jest prawie całkowicie pokryta dziuplami. Opowiadam klasyczną historię o sośnie, którą znają wszyscy mieszkańcy pobliskiego miasta: „Ta sosna już dawno jest martwa, wielokrotnie ją trafił piorun, ale wciąż stoi, a nawet zamieszkują ją ptaki i czasami wiewiórki”. Jedna turystka mówi: „Nawet po tylu trudnych wydarzeniach sosna nadal czyni dobre uczynki!”. Na co jeden z małych chłopców mówi do niej: „Szkoda, że ludzie tak nie potrafią”. Wyraźnie ten chłopiec coś rozumie w życiu. A ma tylko jakieś osiem lat! © / VK
  • Pewnego razu do mojego warsztatu do tonowania szyb zapisał się chłopak z bardzo drogim samochodem. Przyjechał na czas, ale wysiadał z samochodu długo, bo wyciągał sportowy wózek inwalidzki. Sympatyczny chłopak, wypełnialiśmy papiery, a tu nagle jego telefon zaczął dzwonić. Chłopak odebrał. Byłem w szoku, bo już po kilku minutach sprzedał mi kilka rzeczy. Okazało się, że pracuje w sprzedaży telefonicznej i ma świetny głos. Takiego talentu chyba u nikogo nie widziałem, no i ma niesamowitą charyzmę. Kiedy odjeżdżał, miałem kilka nowych zamówień dzięki niemu, a on kilka umówionych randek z miłymi dziewczynami. © aBotPickedMyName / Reddit
  • Często słyszę skargi znajomych na szefostwo. A mi się poszczęściło, mój przełożony zawsze był dobry, wrażliwy i ludzki. Pewnego razu zadzwoniła do mnie sąsiadka w środku dnia pracy, powiedziała, że mój kot wypadł z piątego piętra, ma urazy łapek. Zaczęłam płakać przy biurku, mój szef to zobaczył, powiedział, że daje mi trzy dni wolnego, i odwiózł mnie prosto do domu. Ale nie wrócił do biura, tylko zaproponował pomoc, zawiózł nas do weterynarza, opłacił leki, przywiózł z powrotem do domu. Człowiek przez duże C! Z takim chce się pracować i dawać z siebie wszystko. © / VK

tutaj zebraliśmy historie 15 osób, które w kawiarni lub restauracji doświadczyły takich spektakli, że zupełnie zapomniały o jedzeniu.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły