20 dowodów na to, że do pracy z ludźmi trzeba mieć nerwy ze stali i poczucie humoru

Ludzie
16 godziny temu

Osoby, które pracują z ludźmi, dobrze wiedzą, że zawsze trzeba mieć się na baczności, bo inaczej klienci zaraz wywiną coś dziwnego. Jednak czasami po prostu nie da się uniknąć zabawnych sytuacji. Bohaterowie naszego artykułu już dawno przyzwyczaili się do wszelkiego rodzaju dziwactw innych ludzi, ale nawet oni czasami przeżywają spore zaskoczenie.

  • Pewien mężczyzna kupił u nas spodnie i następnego dnia postanowił je zwrócić. W ten sposób przepadły mu punkty bonusowe, które wydał na zakup. Niestety, taka jest polityka sklepu. Porozmawiałem z nim grzecznie, ale poszedł poskarżyć się kierownikowi. Twierdził, że krzyczałem na niego, zastraszałem go i drwiłem z niego wraz z innymi pracownikami. W końcu kierownik powiedział mu, że nie może nic zrobić, aby mu pomóc. Pół dnia zajęło mi dojście do siebie po tym zdarzeniu. Coś okropnego. © CmdrGrayson / Reddit
  • Pracowałam w call center. Dostałam telefon, ale klientka stanowczo odmówiła przejścia przez standardową procedurę weryfikacji. Kłótnia eskalowała, ona krzyczała, a ja spokojnie, ale stanowczo nalegałam na przestrzeganie zasad. W końcu, po dziesięciu minutach bezowocnych zmagań, podczas których klientka skarżyła się, jak bardzo współczuje operatorowi i że jest zła z powodu godzinnego oczekiwania na linii, postanowiłam spróbować czegoś drastycznego. „Cóż, to pierwszy raz, kiedy rozmawiamy, i byłabym naprawdę wdzięczna, gdybyśmy mogły udawać, że jesteśmy przyjaciółmi”. Milczała tak długo, że myślałam, że wybuchnie. Klientka: „Dobrze. Zacznijmy jeszcze raz”. © vashtanerada865 / Reddit
  • Pracuję jako technik weterynarii. Nie macie pojęcia, jak często ludzie mylą psie sutki z wbitymi kleszczami. Ale najbardziej pamiętnym przypadkiem było to, gdy mężczyzna desperacko wskazywał na sutek i krzyczał: „Przecież to kleszcz!”. Wyjaśniliśmy mu w końcu, że to sutek, tak powinno być. © JunkyardForLove/ Reddit


  • Klientka doprowadziła mnie dziś do łez. Załatwiam formalności związane z zasiłkami. Przyszła do mnie jakaś kobieta i zaczęła się awanturować, że nie pomogłam jej ostatnim razem. Powiedziałem: „Widzę pani akta. Została pani obsłużona w pierwszym okienku, a ja pracuję w trzecim”, a ona na to: „Sugerujesz, że nie potrafię odróżnić numerów?”. Następnie zażądała natychmiastowego rozpatrzenia jej wniosku. Wyjaśniłam, że mam termin tylko na piątek. Postanowiła poskarżyć się na mnie przełożonemu. Poinformowałam ją: „Nie ma go tu teraz, będzie wtedy i wtedy”. Kobieta zaczęła używać wobec mnie wulgarnego języka, a na odchodne powiedziała: „Powinnaś się nauczyć uprzejmości, jeśli zamierzasz dalej pracować z ludźmi”. "© Outrageous_Fig_3105 / Reddit
  • Pracuję w branży usługowej od dawna, ale dzisiejsza klientka przebiła wszystko. Miała 35 produktów, nabiłam je na kasę, a ona mówi, że nie ma karty. Ok, wszystko anulowałam. Potem przyszła znowu. Wszystko skasowałam, po czym usłyszałam, że czeka na faceta z pieniędzmi. Minęło 10 minut, facet nie przyszedł. Ponownie musiałam wszystko anulować. Po mniej więcej 15 minutach wróciła po raz trzeci i poprosiła mnie o ponowne nabicie towaru. Myślała, że teraz już wreszcie ma pieniądze. Ale nie, znowu ich nie miała! Horror. © rainepets / Reddit
  • Nawet nie pracowałem w tym sklepie, byłem tylko zwykłym klientem. Nie miałem na sobie nic, co przypominałoby uniform pracowniczy. Podeszła do mnie kobieta i zapytała:
    — Przepraszam, czy pan tu pracuje?
    Zanim zdążyłem odpowiedzieć, że nie, ona już pytała, gdzie coś się znajduje. Odezwała się grzecznie, a ja odpowiedziałem w ten sam sposób:
    — Przykro mi, nie pracuję tutaj. Pracownicy są w niebieskich koszulach.
    Trochę się zirytowała i powiedziała, że ktoś mnie wskazał, gdy szukała pracownika. Rozejrzałem się i dosłownie kilka metrów dalej stał prawdziwy pracownik w niebieskiej koszuli. Wskazałem go, mówiąc, że prawdopodobnie chodzi o tę osobę. I wtedy ona kompletnie oszalała: zaczęła krzyczeć, wyzywać mnie i ogólnie zachowywać się tak, jakbym ją osobiście oszukał. Pracownik próbował interweniować, ale ona nadal krzyczała. W końcu zażądała spotkania z kierownikiem. W tym momencie najwyraźniej jej mózg w końcu nie chciał zrozumieć, że nie mam nic wspólnego ze sklepem. © FearMeImmortals / Reddit

  • Obsługiwałam parę, która kazała mi poczekać, aż mężczyzna wyliże każdy talerz do czysta. Mieli kilka przystawek i dań głównych, a on dosłownie wylizał każdy talerz do czysta, zanim pozwolono mi je zabrać. I nie, nie siedzieli na uboczu, wszystko działo się na oczach innych gości. I wszyscy to widzieli. © tehvillageidiot / Reddit
  • Pracowałam jako kelnerka w miłej restauracji. Pewnego dnia przyszedł stały bywalec z osobą towarzyszącą, chyba żoną. Oczywiście obsłużyłam go na najwyższym poziomie, rachunek był przyzwoity. Gość zostawił napiwek, bardzo dobry jak na tamte czasy. Zanim wyszedł, poszedł do toalety. Jego towarzyszka zawołała mnie i zażądała zwrotu napiwku. Powiedziałam, że zaraz to zrobię. Poczekałam, aż gość wróci do stolika, podeszłam, wręczyłam mu pieniądze i wszystko wyjaśniłam. Kobieta zrobiła się purpurowa i była gotowa mnie zjeść, sądząc po wyrazie jej oczu. Gość był zdezorientowany i nie wziął pieniędzy z powrotem. A ta pani, wychodząc, warknęła: „Wydaj te pieniądze na plastik”. © / Ideer
  • Zakładałem internet u pewnej kobiety. Zrobiłem wszystko i wyszedłem. A ona zadzwoniła do mojego szefa i poskarżyła się, że ukradłem jej słuchawkę od telefonu stacjonarnego. Mój szef się roześmiał. Ale ona zadzwoniła ponownie i powiedziała: „Och, znalazłam ją między poduszkami na kanapie”. oczywiście bez żadnych przeprosin. A mój szef zapamiętał to na długo i powiedział: „Pomyślałem wtedy: no i co z nią zrobisz? Zadzwonić z niej?”. © NorthernH3misphere / Reddit
  • Pewnego dnia wściekły klient podskoczył do mnie i zaczął krzyczeć, że wyłudzamy od niego pieniądze, bo karta do kserokopiarki, którą dała mu żona, nie działała. Sprawdziłem i okazało się, że to karta innego punktu ksero w sąsiednim budynku. Wyjaśniłem mu: „To nie jest nasza karta, tutaj nie działa”. Czy przeprosił? Nie. Prychnął tylko gniewnie i wyszedł, mamrocząc coś o „oszustach”. © Botryoid2000 / Reddit
  • Pół godziny przed zamknięciem do sklepu wtargnął mężczyzna w średnim wieku, żądając: „Daj mi laptopa, pilnie!”. Okazało się, że potrzebował uruchomić jakiś wysoce specjalistyczny program. Uczciwie powiedziałem, że nie znam tego oprogramowania i nie mogę zagwarantować kompatybilności. Wtedy prychnął, spojrzał na mnie wyniośle i powiedział: „Czy zdajesz sobie sprawę, że w tydzień zarabiam tyle, co ty w rok?”. © gradualpotato / Reddit
  • Pewnego razu dostaliśmy zamówienie na pizzę. Zapytałem dziewczynę, na jaki adres ją przywieźć. Nie odpowiedziała. Ja na to: „Ale gdzie mam ją dostarczyć?”. Nie chciała powiedzieć: „Nie znam adresu”. Powtórzyłem, że nie mogę dostarczyć jej pizzy bez adresu. Dziewczyna spanikowała i powiedziała, że zamówi jedzenie gdzie indziej. © Tru-Q**** / Reddit
  • Znajomy pracował w dziale wsparcia banku. Zajmował się głównie sprawami związanymi z kartami kredytowymi. Raz dzwoni facet i mówi, że karta kredytowa nie działa. Znajomy sprawdził i odpowiada, że wyczerpał limit wypłat w zeszłym miesiącu. A on na to zdziwiony: „Ale to było w zeszłym miesiącu. W tym miesiącu nie dostanę takiej samej kwoty?”. © eviehalboro / Reddit
  • Pracowałem w pizzerii. Jedna para ciągle na wszystko narzekała i prosiła o korygowanie zamówienia. Akurat była moja zmiana. Zamówili pizzę, a potem zadzwonili: „Chcieliśmy pizzę pokrojoną na 10 kawałków, a nie 8”. W porządku, ponowiłem zamówienie, kurier wrócił z „odrzuconą” pizzą, a tam 3 kawałków już nie było. Zadzwoniłem do nich i zapytałem, o co chodzi, a oni na to: „Jesteśmy zaprzyjaźnieni z właścicielem tej pizzerii i dopilnujemy, żebyś został zwolniony”. Od razu powiedziałem o tym dyrektorowi, a chwilę później ta koszmarna para zadzwoniła jeszcze raz: „Właśnie rozmawialiśmy z dyrektorem, będziesz zwolniony”. Dałem szefa do telefonu, a on powiedział: „Tu właściciel pizzerii. Właśnie notuję w systemie, żeby już nigdy nie przyjmować od was zamówień”. © Adam Gent / Quora
  • Znajoma pracuje jako wizażystka. Lokalna blogerka przyszła do niej na sesję makijażu i zaproponowała w zamian darmową reklamę na swojej stronie. Taka umowa. W trakcie pracy z tą dziewczyną wszystko było nie tak: kolor jej się nie podobał, było jej za gorąco, malowanie trwało za długo. Pod koniec zaczęła płakać, mówiąc, że jej brwi są do bani. Kazała je zmazać i narysować nowe. Znajoma musiała zrobić od nowa cały make-up. A wisienką na torcie było to, że koleżanka wieczorem weszła na jej stronę i zobaczyła, że została zmieszana z błotem. Ale blogerka kręciła treści przez cały dzień z darmowym makijażem. Od tego momentu moja koleżanka nie zgadza się na żaden barter.
  • Pracuję w sklepie z bielizną od 3 lat. W poniedziałek (to ciężki dzień) pewna pani zrobiła mi dzień. Zaczęłyśmy dobierać jej bieliznę, w trakcie rozmowy okazało się, że pani potrzebuje stanika bez wypełnienia, z fiszbinami. Zaproponowałam jej kilka opcji, poszła mierzyć. Poprosiła, żebym przyszła i powiedziała, czy według mnie jest OK. Przyszłam, wyraziłam swoją opinię, a potem poprosiła mnie, żebym nie zaglądała za parawan. © / VK
  • Pracowałem w lokalnym sklepie papierniczym. Przyszły dwie panie i chciały kupić cały nasz zapas zeszytów za dolara, ponieważ na wywieszce było napisane „Zeszyty: 1$” lub coś w tym stylu. Ich rozumowanie było takie, że skoro nie było napisane „każdy oddzielnie”, to wszystkie razem kosztowały 1 dolara. Dosłownie wdały się w kłótnię z moim kierownikiem, obrzucając mnie i jego wyzwiskami, aż w końcu wyrzucił je i powiedział, żeby nie wracały. © Equippedchart49 / Reddit
  • Pracowałem w sklepie z częściami samochodowymi przez nieco ponad rok. Mógłbym napisać książkę o tych wszystkich historiach. Może nie był to najdziwniejszy przypadek, ale jeden z najbardziej zapadających w pamięć. Sklep zamykamy o 21:00, klient przyszedł o 20:50. O 21:00 zamykamy drzwi, aby nie wchodzili nowi klienci. Następnie wyprowadzamy wszystkich pozostałych w sklepie, gdy są gotowi. O 21:05 ogłosiliśmy, że sklep jest zamknięty, ale nie ma pośpiechu, poczekamy, aż klienci skończą zakupy. A ten klient krzyknął na całe gardło: „Dobra, i tak nie chciałem nic tu kupować”. Rzucił swój pełny koszyk na ziemię i pobiegł do drzwi wejściowych. Zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek powiedzieć, ten człowiek był już przy drzwiach, nie wiedząc, że są zamknięte, i wbiegł prosto w nie. Mój kierownik podszedł do niego, odblokował drzwi, a facet wyszedł bez słowa. © streetmitch / Reddit
  • Mój szwagier pracuje w karetce. Mieli wezwanie: dziecko z temperaturą 39°C. Ekipa gotowa do wyjazdu, dyspozytorka rzuciła do telefonu: „Czekajcie. I trzymajcie kciuki”.
    Przyjechała karetka, lekarz wszedł do pokoju dziecka i zobaczył, że cała rodzina siedzi przy łóżku, trzymając dziecko za kciuki.
  • Babcia w filcowych butach wyciąga z torby słoik ogórków i kładzie go na ladzie: „Masz! Niech szefowie zjedzą wasze prowizje z moimi piklami!”. Kolejka wybucha śmiechem. Klientka, która krzyczała, że bank powinien zwrócić jej opłatę za przelew, chwyta czek i odchodzi, mrucząc: „Dobra, zajmę się tym później...”. A najbardziej wesoły dziadek w kolejce mruga do mnie i mówi: „Młody człowieku, mogę dostać te ogórki zamiast reszty?”. © ForceSuper5719 / Reddit

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły