Zapewne każdy miał taki dzień, który zaczął się zwyczajnie, a skończył tak, że historie o nim opowiadacie do dziś. Dzień, gdy zdarzył się jakiś moment, który zmienił tok dnia, a czasem — i całe życie. Właśnie o takich sytuacjach teraz będzie mowa: gdy proste wydarzenia zamieniają się w coś niewyobrażalnego, a niewielki błąd przynosi prawdziwie niezapomniane doświadczenia.
- Po narodzinach córki mąż zaczął zostawać dłużej w pracy. Postanowiłam go śledzić. Zapłaciłam taksówkarzowi i pojechałam za nim. Zobaczyłam, że wszedł do jakiegoś budynku. Poszłam za nim i wewnątrz zobaczyłam męża i dwie dziewczyny w kostiumach Pokemonów, które tańczyły wokół niego. Obok siedział jego przyjaciel i oboje z pewnością nie spodziewali się mnie zobaczyć.
Okazało się, że mąż z przyjacielem postanowili otworzyć agencję organizującą różne imprezy itp. Na razie starczyło im tylko na wynajęcie jednego pomieszczenia. To miał być prezent dla mnie na święta, abym podczas urlopu macierzyńskiego miała własny biznes. Teraz szukamy normalnego biura i zamierzamy uzyskać licencję na organizację własnych imprez, a co z animatorkami... rozstrzygniemy to później. - W 5 klasie zażartowaliśmy z kolegi z klasy: ukradliśmy mu podręcznik i udawaliśmy, że to mój. Zaczęliśmy wyrywać strony, robić z nich samoloty i wypuszczać je. Pomagał nam z takim złośliwym chichotem! A potem pokazaliśmy mu ostatnią stronę, na której było napisane jego nazwisko. Jego mina zmieniła się w sekundę z radości w panikę. © / Ideer
„Klientka zapytała mnie, dlaczego nie jeżdżę do pracy rowerem, tylko chodzę pieszo. Wyjaśniłem jej, że kilka dni temu ukradziono mój rower. Dzisiaj przyszła i podarowała mi nowy!”
- Sama farbowałam włosy na niebiesko z zielonymi końcówkami, zawinęłam je w folię, musiałam poczekać czterdzieści minut. Utrwaliłam tę farbowaną konstrukcję z folii na głowie, czekałam. Postanowiłam obejrzeć film, a podczas oglądania zamówiłam jedzenie. Zupełnie zapomniałam już o swoim wyglądzie. Przypomniałam sobie, kiedy kurier, zostawiając jedzenie, zaczął zsuwać się po schodach w histerycznym śmiechu. I można go zrozumieć: po jedzenie wyszła jakaś istota w stroju renifera z niebiesko-paskowaną głową i w czapce z folii. © / Ideer
- Uczę się chińskiego na uniwersytecie. Jechałam metrem. I nagle mój wzrok przyciągnął duży chiński tatuaż na przedramieniu pewnego faceta. Przeczytałam i okazało się, że to instrukcja gotowania pierożków! Na drżących nogach podeszłam do niego, powiedziałam mu to, a on zaczął się śmiać! Powiedział, że zrobił to całkowicie celowo i bawi go myśl, że ma na sobie tę instrukcję. Okazało się, że ma niesamowite poczucie humoru! Nigdy czegoś takiego nie spotkałam! © / VK
„Już myślałam, że zgubiłam swojego psa. Okazuje się, że żywołapka na skunksy skutecznie działa także na psy”.
- W szkole miałem koleżankę, która doprowadzała mnie do szału bardziej niż kartkówki z algebry. Ciągle donosiła na mnie, wyzywała, a ja w rewanżu robiłem jej złośliwości. Wrzucałem jej śmieci do plecaka, ona donosiła nauczycielce. Ja gumę do żucia na krzesło, ona mi zeszyt rwała.
Pod koniec balu spotkaliśmy się podczas żegnania, spojrzeliśmy na siebie i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku rozeszliśmy się w różne strony, pewni, że nigdy więcej się nie zobaczymy. Aha, oczywiście.
Po kilku latach przypadkiem spotkaliśmy się na urodzinach wspólnego znajomego. Ja na to: „No proszę, przecież to mój największy wróg”. Ona ze śmiechem: „A co ty tu w ogóle robisz?”. Słowo za słowem, zaczęliśmy rozmawiać, śmialiśmy się... Potem jeszcze raz się spotkaliśmy, potem jakoś poszliśmy na spacer, a potem nagle ślub. Już siedem lat razem. Tak to życie ciekawie układa. Teraz czasem patrzę na nią i myślę: a gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że się z nią ożenię, chyba bym śmiał się do łez. © / VK - Zaczęłam zauważać, że często z mężem kłócimy się z powodu tego, że cały swój wolny czas spędzamy razem. Każdy powinien mieć chwile tylko dla siebie. Zdecydowałam poświęcać więcej czasu sobie i swojemu rozwojowi. Po pracy biegnę na masaż, potem na kursy masażu dla własnego rozwoju i klub fitness. Zaczęłam wracać później, około 10–11 wieczorem. Spojrzenie u męża, jak zwykle, było niezadowolone, teraz tylko z powodu późnych powrotów. Mam wrażenie, że on zawsze jest z wszystkiego niezadowolony! Dużo uwagi — źle, mało uwagi — źle. © / Ideer
„Pojechaliśmy do supermarketu. I nagle ten maluch zaczął miałczeć spod samochodu. Podbiegł do mojego 4-letniego synka, zaczął mruczeć i ocierać się o niego. Teraz mamy kota!”
- Zdecydowałam się kupić perfumy z feromonami. Słyszałam, że doprowadzają mężczyzn do szaleństwa. Spryskałam się nimi i poszłam do centrum handlowego. Rzeczywiście, mężczyźni się oglądali, niektórzy patrzyli za mną. Pomyślałam sobie, czyżby to zadziałało? Wtedy sprzedawczyni podeszła do mnie i szepnęła: „Chyba masz sukienkę założoną na lewą stronę”. © Mamdarinka / VK
- Moi rodzice i ja poszliśmy na zakończenie szkoły medycznej mojego brata i dowiedzieliśmy się, że nigdy tam nie chodził. Zwodził nas przez 4 lata! A przecież była to jedna z najlepszych szkół medycznych w kraju. © spaceraingame / Reddit
„Zobaczył, że pracujemy do późna nad pilną naprawą kanalizacji i przyniósł nam świeżo parzoną kawę espresso. Przemiły człowiek!”
- Kiedy zaczynałem pracę w mojej branży, zostałem fałszywie oskarżony o plagiat przez „pana X” — osobę, której nigdy nie spotkałem ani nawet o niej nie słyszałem. Było to dziwaczne i bezpodstawne, więc grzecznie odpisałem, zaprzeczając oskarżeniom, i wkrótce zapomniałem o sprawie. Kilka lat później zwrócił się do mnie wydawca i poprosił o napisanie książki, jako że byłem ekspertem w swojej dziedzinie. Zgodziłem się i cały proces wystartował. Wydawca dodał jednak, że chce, by ta książka miał współautora. Zgadnijcie kogo? Tak, „pana X”. Odpowiedziałem, że z chęcią podjąłbym się tego projektu, ale ponieważ „pan X” w przeszłości fałszywie oskarżył mnie o plagiat, nie zamierzam nimi współpracować na żadnym poziomie, ponieważ nie byłoby między nami zaufania. Wydawca się zgodził. „Pan X” został odsunięty od tego projektu, wydawca przygotował umowę tylko dla mnie, a książka sprzedała się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy, zbierając entuzjastyczne recenzje. „Pan X” od ponad roku niczego nie wydał. © permafacepalm / Reddit
- Stoję w sklepie, zamyślona. Czekam, aż sprzedawczyni przyniesie potrzebny rozmiar buta. Nagle przede mną pojawia się facet i wyciąga do mnie swe łapska. Instynktownie odsuwam się na bok i słyszę krzyk: „Ojej, myślałem, że to manekin!”. I facet znika, śmiejąc się histerycznie. © Podsłuchane / Ideer
„Dziś musiałem poprosić córkę o samochód. Jestem dorosłym, poważnym facetem, prawie 50-letnim, i oto jak teraz wyglądam”.
- Moja dziewczyna zaprosiła mnie, abym spędził z nią trzy tygodnie w Szwecji na Boże Narodzenie w zeszłym roku. Wymieniliśmy się wyznaniami miłości. Nic, jak to mówią, nie zapowiadało czegoś złego. A potem, zaledwie tydzień później, ni stąd, ni zowąd postanowiła się ze mną rozstać. W środku jakiejś wioski w Szwecji, na dwa tygodnie przed końcem naszej wycieczki.
Zapytałem, dlaczego nie mogła tego zrobić wcześniej. Powiedziała, że naprawdę chciała, żebym zobaczył Szwecję. Poza tym, do tego czasu sama nie wiedziała, że zamierza mnie porzucić. Wciąż jestem trochę w szoku. © GoldenGrlz / Reddit - Odpoczywałam za granicą, obserwowałam taką sytuację: w sklepiku nasza rodaczka zaczęła mówić do sprzedawcy po angielsku, udając cudzoziemkę. Demonstracyjnie odwróciła się i powiedziała do swojej córki: „Mary, let’s go”. Na co córka głośno zaprotestowała: „Mamo, nie Mary, tylko Masza!” © / Ideer
„Jeden z naszych sąsiadów nie tylko zostawił nam rachunek na drzwiach, ale także dołączył pieniądze na wodę! Ogromne dzięki dla niego!”
„Przez pomyłkę wrzucili list do mojej skrzynki pocztowej. Przypadkowo go otworzyłem”.
- Pewnego razu poszłam z córką (3 lata) po chleb do najbliższego sklepu. Byłyśmy ubrane byle jak, myślałam, że kupię bułkę i szybko wrócimy do domu. A ona tam zobaczyła zupki chińskie i zaczęła o nie błagać, chociaż nigdy ich nawet nie próbowała. Stałyśmy przy kasie, ona złożyła rączki i prosiła: „No mamo, no proszę, kup. Już nie mogę jeść tego chlebka. Kup zupkę, no chociaż razik”. A ja na to: „Córeczko, mam pieniądze tylko na chleb. Kupimy innym razem”. Mężczyzna stojący za nami mówi: „Pozwól, że wam kupię normalne jedzenie. Chociażby dziecku”. Nigdy wcześniej nie było mi tak wstyd. Na szczęście sprzedawczyni nas znała, zaśmiała się i wszystko mu wyjaśniła. © Mamdarinka / VK
Życiowe zwroty akcji czasami bywają jeszcze bardziej pokręcone! Niektórzy ludzie znaleźli się w bardzo dziwnych sytuacjach, które doprowadziły ich do zakwestionowania swoich przekonań. Postanowili opowiedzieć swoje historie w sieci, aby ktoś pomógł im logicznie wyjaśnić te tajemnicze momenty.