Zazwyczaj nasze oczekiwania co do hotelu są dość nieskomplikowane: smaczne śniadanie, przytulny, cichy pokój i wygodne łóżko. Ale czasami spotykają nas tak niemile niespodzianki, że marzymy tylko o tym, żeby jak najszybciej wrócić do własnego domu.
„Zameldowałem się w hotelu, wszedłem do pokoju, chciałem umyć ręce. Ale utalentowani projektanci wymyślili, że światło w łazience można włączyć tylko za pomocą przycisku na zewnętrznych drzwiach pokoju”.
„Szukałem gniazdek w całym pokoju. Nie mogłem żadnego znaleźć, więc poszedłem do recepcji. Kiedy recepcjonista dowiedział się, czego chcę, z bardzo niezadowoloną miną powiedział, że zaraz przyjdzie”.
„Myślał, że jestem idiotą, który nie potrafi znaleźć gniazdka. A skąd! Znalazł rozwiązanie: przyniósł przedłużacz i podłączył gdzieś za łóżkiem”.
„W recepcji hotelu powiedziano mi, że wszystko w mojej minilodówce jest bezpłatne”.
„Zgubiłem kartę do pokoju”.
„Moi rodzice zatrzymali się w hotelu, zapłacili za nocleg ze śniadaniem. I właśnie to podano im rano”.
„To całe wyposażenie lobby w moim hotelu”.
„Śniadanie w moim hotelu za 1200 dolarów za noc”
„W moim pokoju hotelowym światło awaryjne jest włączone przez całą noc”.
Wygląda na to, że w tym hotelu nie przewidują sprzątania pokoi.
- Pewnego razu wymeldowywaliśmy się z hotelu w Turcji. Godzina wymeldowania to 12:00, a zegar wskazywał 11:30. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Wyszłam z łazienki, a wtedy usłyszałam szczęk zamka elektronicznego i drzwi się otworzyły. Weszła jakaś kobieta i powiedziała: „Wprowadzamy się tu po was, dostaliśmy już klucz. Przyszłam zapytać, czy już zwalniacie pokój?”. © Anniegold / Pikabu
„Zobaczcie, gdzie wepchnęli telewizor w moim pokoju hotelowym w San Francisco”.
„Myślę, że zaoszczędzę mnóstwo pieniędzy”.
„Wyimaginowani przyjaciele nocują za darmo”.
„Moja żona i ja zostaliśmy umieszczeni w pokoju łączonym. Przez całą noc dzieci w sąsiadującym pokoju nudziły się i dobijały do drzwi, dopóki nie poskarżyłem się recepcjonistce”.
Wygląda na to, że w ramach serwisu hotelowego mieści się też wkurzanie gości.
- Kiedyś zatrzymałem się w hotelu. Nie miałem zamiaru jeść przekąsek z minilodówki, nie jestem głupi: kupiłem je w sklepie naprzeciwko hotelu, oczywiście 10 razy taniej. Zjadłem. A następnego dnia dostałem rachunek z hotelu. Wyjaśniłem, że nie zjadłem ich przekąsek, ale powiedzieli, że znaleźli w koszu na śmieci opakowania. Przekonywałem ich, by poszli do mojego pokoju i sprawdzili, że jedzenie nadal tam jest. Zaproponowałem, że poszukam paragonu ze sklepu w koszu, ale stwierdzili, że nie mają zamiaru grzebać w śmieciach, chociaż wcześniej przecież już to zrobili. Dyskusja trwała jakieś pół godziny, w końcu jeden z pracowników poszedł do mojego pokoju i powiedział, że znalazł nietknięte przekąski i że ich nie zjadłem. © Ill_Function_4919 / Reddit
„Nieźle się zestresowałem, gdy musiałem manewrować bagażem przez te niekończące się zygzaki na hotelowym korytarzu”.
Hotel w Madrycie oznaczył wszystkie przedmioty ich nazwami, dodał nawet napis „Uchwyt na kubek” na uchwycie na kubek i „Prawie pusta kartka papieru” na kartce papieru w linie.
„A ten hotel nawet nie zadał sobie trudu, aby cokolwiek podpisać. Pozostało nam więc zgadywać, gdzie jest szampon, gdzie żel pod prysznic, a gdzie odżywka do włosów”.
„Taka puszka chipsów była w minilodówce w moim pokoju. Nie było na niej ceny. Zadzwoniłem do recepcji i powiedzieli, że chipsy kosztują 6,99 USD. Za cztery chipsy i kilka okruchów”.
„Pilot do telewizora w moim hotelu nie działał. Postanowiłem sprawdzić, czy są w nim baterie, i odkryłem to. Wyglądają, jakby ktoś je przeżuł”.
„Wybrałem ten hotel, ponieważ obiecano, że śniadanie kontynentalne jest wliczone w cenę noclegu. To właśnie mieli na myśli”.
Takie przygody mogą nieźle podnieść gościom ciśnienie.
- Zameldowałem się w pokoju hotelowym, wrzuciłem walizkę do szafy, przy otwieraniu drzwi uderzyły w minilodówkę. Rozebrałem się, ułożyłem wygodnie w łóżku i wtedy zadzwonił telefon, a obsługa hotelowa zaczęła walić do drzwi. Odebrałem telefon, a recepcjonistka zażądała ode mnie 700 dolarów za jedzenie z mojej minilodówki. Byłem zszokowany: przecież nawet jej nie otworzyłem. Musiałem się ubrać i wpuścić personel. Ponownie uruchomili lodówkę. Okazało się, że była przeciążona, a uderzenie w nią wystarczyło, aby uruchomić czujnik dla każdego produktu. Mimo że drzwi lodówki nie były nawet otwarte. Skończyło się na tym, że dostałem dodatkowe produkty jako rekompensatę za kłopot, ale i tak zostałem obciążony kwotą 21 dolarów. © ChanceFray / Reddit
W sytuacjach takich jak te opisane powyżej, użytkownikom naprawdę przydałaby się odrobina pomysłowości, którą wykazali się na przykład bohaterowie tego artykułu.